Definicja:
„Zimowa cisza”
styczeń 2005r.
Zima...lekkie płatki białego śniegu
Opadają z wolna na ziemię.
Wszystkie dachy i drzewa
Pokryte śnieżno-białymi czapami.
Cisza...nawet maleńki wietrzyk
Nie zakłóca spokoju tej pięknej chwili.
Duże,ciężkie płatki coraz gęściej lecą w dół,
Tworząc puchową pierzynkę na ziemi.
A nocą,kiedy okrągły księżyc przedziera się
Przez resztki ociężałych od śniegu chmur,
Świat staje się jeszcze piękniejszy, bielszy,
Dziewiczy...i ta cisza...
Popadam w melancholię,zadumę...
Stoję przy oknie,a światło księżyca sprawia,
Że wszystko dookoła skrzy się
Cudownymi gwiazdkami.
Chociaż taka chwila na długo zostaje w pamięci,
To jakże przyjemnie jest wtedy usiąść
Przy rozpalonym kominku,w blasku księżyca,
Wpadającego przez szyby okien do izby
I w tej białej ciszy
wpatrywać się trzaskający ogień
Głaskając po grzbiecie
Mruczącego kota.
styczeń 2005r.
Zima...lekkie płatki białego śniegu
Opadają z wolna na ziemię.
Wszystkie dachy i drzewa
Pokryte śnieżno-białymi czapami.
Cisza...nawet maleńki wietrzyk
Nie zakłóca spokoju tej pięknej chwili.
Duże,ciężkie płatki coraz gęściej lecą w dół,
Tworząc puchową pierzynkę na ziemi.
A nocą,kiedy okrągły księżyc przedziera się
Przez resztki ociężałych od śniegu chmur,
Świat staje się jeszcze piękniejszy, bielszy,
Dziewiczy...i ta cisza...
Popadam w melancholię,zadumę...
Stoję przy oknie,a światło księżyca sprawia,
Że wszystko dookoła skrzy się
Cudownymi gwiazdkami.
Chociaż taka chwila na długo zostaje w pamięci,
To jakże przyjemnie jest wtedy usiąść
Przy rozpalonym kominku,w blasku księżyca,
Wpadającego przez szyby okien do izby
I w tej białej ciszy
wpatrywać się trzaskający ogień
Głaskając po grzbiecie
Mruczącego kota.
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: „Zimowa cisza” styczeń 2005r. Zima...lekkie płatki białego.