złotouści politycy co to jest
Definicja: regularnie przybierają formę skrzydlatych słów słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Złotouści politycy

Słownik: R. Beger: "Gdybym czuła się gwiazdą, byłabym w cyrku".
W obecności kamer, przed wielotysięczną publicznością, łatwo o werbalne popisy, które regularnie przybierają formę "skrzydlatych słów"...
Definicja: Dobrze jest, gdy osoby publiczne posługują się językiem poprawnym, a zarazem ciekawym, oryginalnym i obrazowym. Umiejętnie wysławiający się ludzie mają większą szansę, by zostać odkrytymi i docenionymi poprzez media na przykład autorskimi programami w telewizji. Robert Makłowicz, Jan Miodek, Piotr Bałtroczyk czy Tomasz Lis – wszyscy oni odnaleźli „język najlepszy”, który świetnie pasuje do ról, w jakich występują – kucharza-podróżnika, specjalisty od języka, konferansjera, dziennikarza politycznego. Również wśród parlamentarzystów odnajdziemy takich, którzy posiedli zdolność intrygującego formułowania sądów o politycznej rzeczywistości i z tego powodu chętnie zaprasza się ich do programów publicystycznych i prosi o komentowanie bieżących wydarzeń. W każdej, liczącej wszak 466 posłów, kadencji wielka przewarzająca część pozostaje anonimowa – nie znamy ich nazwisk, a nawet twarzy; raptem kilkudziesięciu polityków jest cytowanych poprzez media, zapraszanych do radia i telewizji. To są stali bywalcy politycznych śniadań, dyżurni dyskutanci i polityczne „bulteriery”, które zawsze stają w obronie biznesów swojej partii.

W obecności kamer, przed wielotysięczną publicznością, łatwo o werbalne popisy, które regularnie przybierają formę skrzydlatych słów. Za autentyczne skrzydlate słowa słynny kolekcjoner aforyzmów, Henryk Markiewicz, uważa zwroty i sformułowania, które z jakichś powodów stały się słynne, utrwaliły się w zbiorowej pamięci i funkcjonują w języku. Tak nakreślona pojęcie nie jest zbyt dokładna i nie tłumaczy w pełni fenomenu gatunku, jakim są skrzydlate słowa, ani nie precyzuje, jakiego typu zjawiska językowe do niego są zaliczane. Autorzy Skrzydlatych słów w przedmowie do pierwszego wydania tego swoistego słownika również uchylają się od zdecydowanej odpowiedzi o status tego gatunku, pisząc: Poprzestaniemy na informacji, iż nazwą „skrzydlate słowa” obejmuje ta podręcznik rozpowszechnione i regularnie powtarzane wypowiedzenia, których autorstwo albo pochodzenie można ustalić. Dla wygody stylistycznej będziemy je nazwali dalej „cytatami”, aczkolwiek prawie wszystkie mieszczą się w granicach tego terminu.

O ile Markiewicza uznawać można za inicjatora (na gruncie polskim) rozważań o skrzydlatych wyrazach, tak za sprawą Szkiców o skrzydlatych wyrazach na teoretyka gatunku wyrósł Wojciech Chlebda. Naczelnym postulatem Chlebdy była badanie lingwistyczna konstrukcji językowych zaklasyfikowanych jako skrzydlate słowa (co wywołało konieczność powstania aparatu pojęciowo-terminologicznego, dostosowanego do pogłębienia i uprecyzyjnienia zjawiska).
Niezależnie jednak od stopnia „naukowości” i dokładności definicji i statusu ontologicznego, jako cechę zasadniczą „prawdziwych” skrzydlatych słów zmienia się ich socjalną nośność; skrzydlate słowa zgodnie ze własną nazwą i pojęciem mają „latać”, przelatywać od człowieka do człowieka. Ważne, być może najistotniejsze, jest stwierdzenie Chlebdy, iż […] skrzydlate słowa funkcjonują w wypowiedziach tworzących część polskiego dyskursu medialnego i w takiej mierze, w jakie wnosiły one do tych wypowiedzi swój potencjał treściowy i formalny, będziemy mogli formułować pewne wnioski odnośnie do dyskursu z tych wypowiedzi złożonych; wszak można zobaczyć świat w ziarenku piasku. Założenie to nabierze szczególnej mocy wchodząc w skład nadrzędnej dla tych rozważań tezy, że medialna część dyskursu publicznego nie tylko o d w z w i e r c i e d l a dyskurs publiczny danej społeczności danego miejsca i czasu, lecz także w określonym stopniu ten dyskurs i tę społeczność tworzy.

Skrzydlate słowa, czyli słynne myśli utożsamiane z jakąś osobą, budują wśród opinii publicznej jej określony wizerunek. Wydaje się niewiele prawdopodobne, by Renata Beger uwolniła się od kurwików i wyznania, iż lubi seks jak koń owies, a Jerzy Owsiak na stałe zrósł się z powiedzeniami Róbta co chceta i Siema!. Skoro na obraz (być może kolokwialny, powierzchniowy) osób publicznych tak mocny wpływ mają kojarzone z nimi oryginalne stwierdzenia, wspomnieć należy o „technicznym” problemie towarzyszącym ich „wyławianiu”. Podkreśla się, iż „złote myśli” mają specyficzną pozycję na tle innych wypowiedzi znanych ludzi. Decyduje o tym swoisty rodzaj ich wyboru. Jak zauważa badaczka współczesnego j. polskiego, Małgorzata Kita, ich istnienie w sferze medialnej nie jest rezultatem autonomicznej decyzji kreatywnej autora (…). Jest rezultatem selekcji i ekstrakcji z tekstu, w którym zostały użyte (wywiadu, konferencji prasowej, autobiografii), dokonanej poprzez MEDIA. Niektóre w taki sposób „złote myśli” zaczynają funkcjonować samodzielnie, a pozbawione właściwego kontekstu niejednokrotnie nabywają nowych znaczeń, zazwyczaj zabawowych. Istotne jest również, iż skrzydlate słowa, nawet jeżeli nie są zamierzone jako dowcipne, powstają wskutek starań autora o efektowność, barwność i indywidualność tekstu, traktowanego jako jeden z czynników wpływających na kształt oficjalnego wizerunku.

Wydaje się to uzasadnione w szczególności w odniesieniu do polityków. Jako „skrzydlate słowa” (w cudzysłowie, w odróżnieniu od tych autentycznych) reguluje się ich pomyłki, przejęzyczenia, lapsusy, bon-moty… Znaczącą część niekonwencjonalnych wypowiedzi stanowią jednak te sformułowane (zaplanowane) z pełną premedytacją i wygłoszone z całkowitym przekonaniem – w czasie debaty w parlamencie, na konferencji prasowej czy zjeździe partii. Próaby uatrakcyjnienia wypowiedzi, wynikające zapewne z troski o kreowanie siebie jako osoby błyskotliwej i inteligentnej, sprawiają, iż w miarę regularnie w wystąpieniach osób publicznych pojawiają się nietuzinkowe metafory, obrazowe porównania czy dziwaczne neologizmy. Jednak tylko nieliczne z tych „powiedzonek” mają szansę na zadomowienie się w języku, czyli na uzyskanie statusu „nieudawanych” skrzydlatych słów, których obecność w przestrzeni publicznej nie będzie jednorazowa i chwilowa. Popularyzacji i „uskrzydlaniu” złotych myśli sprzyjają media; dziennikarze zamiast streszczać wypowiedzi polityków podjadą je wprost, skwapliwie wprowadzając w socjalny obieg oryginalne i niekonwencjonalne zdania.

Jednym z przejawów zainteresowania oryginalną mową osób publicznych jest, prowadzony od 1992 roku poprzez radiową Trójkę, plebiscyt Srebrne Usta, w którym słuchacze oddają swój głos na w najwyższym stopniu zabawną i niekonwencjonalną wypowiedź minionego roku. Przedsięwzięciu patronuje przysłowie: „Mowa jest srebrem, a milczenie złotem”, które wydaje się szczególnie przewrotne w kontekście polityków – wszak dla ludzi władzy milczenie jest polityczną śmiercią, a mówienie (choćby nie na temat i bez sensu, byle przed kamerami) złotem. Wśród zwycięzców plebiscytu - który nie jest „zarezerwowany” wyłącznie dla zasiadających w Sejmie i Senacie – znajduje się cała czołówka polskich polityków; nazwiska mówią za siebie: Wałęsa, Miller, Rokita, Bartoszewski, Gilowska, Borowski, Tusk, Beger, Nałęcz... To właśnie ich wypowiedzi uznane były poprzez Polaków za w najwyższym stopniu niekonwencjonalne (Wałęsa 1992: Nie chcem, lecz muszem), komiczne (Giertych 2005: Proszę państwa, tak aby w takiej sytuacji pić szampana, trzeba być po dużej wódce) czy intrygujące (Bartoszewski 2001: tj. kwestia bardzo prosta - właściwie wóz lub przewóz, rybka lub pipka, a ja jestem bardzo zainteresowany i rybkami, i grzybkami, więc idę, a tam jest mleko na sali). Wydaje się, iż konkurs na „srebrnoustego” na trwałe zagościł w politycznej świadomości, czego dowodem jest wypowiedź Marka Borowskiego z 2004 roku, który powiedział z trybuny sejmowej pod adresem Andrzeja Leppera: - z kolei panie pośle - jeżeli chodzi o pana i o pański program, to mogę tylko zacytować odpowiedź, jakiej pan udzielił „extra Expressowi”. Na pytanie o program odpowiedział pan - »Wy ze mnie tu alfy i omegi nie róbcie. Ja znam tylko konkrety ogólne.« - I tak panie pośle z panem jest od wielu lat. Pan zna tylko konkrety ogólne. Będę głosował za tym, tak aby przyznano panu „Srebrne Usta”.

Liczne wypowiedzi polityków – w tym te zwycięskie albo nominowane do Srebrnych Ust, wielokrotnie cytowane, komentowane albo parafrazowane weszły do języka ogólnego, bądź także funkcjonują w naszej pamięci zbiorowej i są kojarzone z konkretnymi wydarzeniami i/ albo osobami. Nie chcem, lecz muszem, Zdrowie wasze w gardło nasze!, Są plusy dodatnie i plusy ujemne, Jestem za, a nawet przeciw, Ani be, ani me, ani kukuryku – to w najwyższym stopniu dostępne z licznych wałęsaliów, dzięki którym były prezydent przejdzie do historii nie tylko jako ogromny człowiek, polityk i noblista. Wielu zapamięta go jako anty-mistrza mowy polskiej słynącego z niebanalnego (i... irytującego) języka.

Wałęsa w swojej barwnej, acz zazwyczaj niezamierzonej twórczości lingwistycznej nie jest osamotniony. Oryginalność językowa polityków przybiera na sile wspólnie z upowszechnianą poprzez media swobodą bycia i mówienia. Sprzyja jej również wielkie zainteresowanie środków przekazu – każde złamanie konwencji przemówień sejmowych, każda nietuzinkowa replika czy przypadkowe przejęzyczenie są relacjonowane i nagłaśniane. „Skrzydlate słowa”, które padają z ust polityków w czasie różnych śniadań, komisji, debat, konferencji prasowych i programów publicystycznych, zostają w lot podchwycone, zapisane i przekazane dalej. Spis niekonwencjonalnych, zabawnych i nieszablonowych wypowiedzi polityków wydłuża się; gazety / albo czasopisma gromadzą w szczególnych rubrykach te w najwyższym stopniu błyskotliwe i twórcze. W Internecie, w okolicy danych o przynależności partyjnej posła, o zajmowanych poprzez niego stanowiskach i dorobku politycznym, odnotowywane są również najciekawsze wypowiedzi, z uwzględnieniem kiedy, gdzie i do kogo były kierowane. Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak rozpoczyna, lecz jak kończy Millera, Nicea lub śmierć Rokity, Balcerowicz musi odejść (>/ albo: Balcerowicz musi zostać) Leppera, Spieprzaj, dziadu! Kaczyńskiego, Ja mogę się stawić. Mogę zaśpiewać i zatańczyć, tylko niech pan powie po co? Kwaśniewskiego, Pana Anana Kofana Beger – te i sporo innych „złotych myśli”, „uskrzydlone” wielokrotnym powtarzaniem, utrwaliły się w zbiorowej pamięci Polaków.
„Cytaty z polityków” wchodzą do kultury masowej również przez kabaretowe teksty, piosenki znanych zespołów, dowcipy i anonimową twórczość, uprawianą głównie w sieci.

Jerzy Bralczyk w artykule Skrzydlate słowa III RP („Polityka” nr 17/1997) kwituje „malownicze” wypowiedzi polityków w następujący sposób: Politycy działają słowami wyraziściej niż czynami. sporo ich słów, ustaleń, powiedzeń zostaje w pamięci powszechnej, regularnie w ogóle nie na chwałę autorów. Trudno orzec, które, po latach znajdą się w księgach cytatów i „skrzydlatych słów”, lecz dziś można spróbować prognozy. Oryginalność językowa naszych „pożal się Boże” polityków przybiera na sile. Zachęcam do twórczego "prognozowania" i konstruowania słownika na przykład "skrzydlatych słów" IV RP. Rozrywka murowana
  • Dodano:
  • Autor: