sensacje wieku czyli co to jest
Definicja: niesamowite opowieĹ›ci z pokĹ‚adowego raptularza ZĹ‚otej Rybki słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Sensacje XIX i XX wieku, czyli...

Słownik: niesamowite opowieĹ›ci z pokĹ‚adowego raptularza ZĹ‚otej Rybki

Definicja:
Miałem dziwny sen! Sniła mi się Złota Rybka! Słowo daję,prawdziwa! Siadła na tym swoim złotym ogonie i patrzy się na mnie tymi dużymi, rybimi oczami. Łypie tak na mnie jednym okiem jak wigilijny karp świeżo wyjęty z wody na dwie godziny przed uroczystą wieczerzą. Wzrok pełen nadziei na "ułaskawienie" od wyroku,a pyszczkiem łapczywie wciąga powietrze jak Breżniew na trybunie w czasie defilady pierwszomajowej w Moskwie! No więc pytam się jej grzecznie:
-Co ty tutaj robisz?- A ona na to, że chciała ze mną porozmawiać. Widzę, że się męczy, więc zaproponowałem jej szklaneczkę wody.
-Nie denerwuj mnie!-wydęła zĹ‚oĹ›liwie te Ĺ›mieszne rybie wargi naprzód.
-To normalny symptom jak przechodzę na powietrze-westchnęła głęboko i zatrzepotała długimi, mokrymi rzęsami.
-Czy to prawda, że spełniasz wszystkie życzenia-zacząłem nieśmiało.
-Nie do końca prawda. Tylko trzy-sapnęła i widać było, że doszła już do siebie.
-Trzy, to i tak dużo! A jakie dostajesz najczęściej do spełnienia?-robiłem wrażenie znudzonego, lecz uszy nadstawiałem jak zając w kapuście.
-Jak pewnie wiesz, zĹ‚ote rybki ĹĽyjÄ… tak dĹ‚ugo, dopóki speĹ‚niajÄ… wszystkie ĹĽyczenia. Czasami kilkaset lat-rozsiadĹ‚a siÄ™ wygodnie i widać byĹ‚o, ĹĽe chce coĹ› interesujÄ…cego opowiedzieć.
-To był rok 1804. Obsługiwałam samego Napoleona i tego, jak mu tam, no... tego mnicha z Rosji, Putina.
-Chyba Rasputina-wtrąciłem rzeczowo.
-Może. Widziałam go tylko raz, to niech mu będzie i Razputin.
- lecz to łajdak-łypnęła rybimi białkami w stronę sufitu i szybko przeżegnała się lewą płetwą!
-Dlaczego to robisz lewą płetwą-nie ukrywałem zdziwienia.
-To mi zostało z Rosji-wykrztusiła wciągając powietrze poprzez zaciśnięte skrzela. Widać było, że przeżywała to wszystko na nowo.
-ledwo uszłam z życiem-mruknęła wyraźnie niezadowolona, rozglądając się ze strachem dookoła.
-WracajÄ…c zaĹ› do Napoleona-kontynuowaĹ‚a-pojmali mnie w sieci królewskiej fregaty, koĹ‚o Marsylii. Wrzucili mnie zaraz do wiadra z wodÄ… i zanieĹ›li do kajuty Napoleona.
Przybywasz w samÄ… porÄ™, - lecz jak chcesz odzyskać wolność musisz speĹ‚nić moje trzy ĹĽyczenia-zaczÄ…Ĺ‚ bez ogródek.
Patrzę na niego i myślę...co to za bikiniarz z takim ogromnym naleśnikiem na głowie! Smierdiakowszczizna-pomyślałam złośliwie, a on do mnie wprost:
-po pierwsze, chcę zostać cesarzem Francji i to jak najszybciej!
Założył z tyłu ręce i chodził tak jakiś czas po kajucie.
-Tak czuĹ‚am! WiedziaĹ‚am, ĹĽe ĹĽÄ…dza wĹ‚adzy jest gwaĹ‚towniejsza od wszystkich innych namiÄ™tnoĹ›ci! Ta cholerna megalomania Francuzów!
-PrzewróciĹ‚am siÄ™ na bok w tym wiaderku i udajÄ™, ĹĽe siÄ™ topiÄ™. Jeden z oficerów wyciÄ…gnÄ…Ĺ‚ mnie na stóĹ‚.
-Ocucić!-rozkazał Napoleon
-Jaśnie Panie, - lecz jak? Rybę, wodą!?-panikował oficer pokładowy.
-Jak nie wodą, to prądem, ty,ty...gamoniu!-ryknął przyszły cesarz i doskoczył do stołu.
-No, jak ja usłyszałam o prądzie, to prawie zaczęłam fruwać i szybko sama wskoczyłam z powrotem do wiaderka z wodą!
-Drugie moje ĹĽyczenie-mówiĹ‚ Napoleon nie spuszczajÄ…c ze mnie wzroku-
-kiedy będę już umierał, to ...chciałbym umrzeć na kobiecie.
-No nie!-myśle- ty stary satyrze! I prawie wiem jakie będzie trzecie życzenie!
-Wstrzymałam oddech...
-Po trzecie, to chciałbym mieć penisa do,... do samej ziemi!-wykrztusił jednym tchem.
-Chyba do samej podĹ‚ogi, Panie Generale-zatrwoĹĽyĹ‚ siÄ™ jeden z oficerów.
-No tak, do podłogi-przyznał Napoleon spuściwszy wzrok na pokład, jakby chciał ocenić czy to mu wystarczy.
-Wreszcie cię mam!-pomyślałam, puszczając triumfalnie serię perlistych baniek powietrza na ścianki wiaderka.
-Zaraz tu zrobię z ciebie francuskiego Pigmeja!-dyszałam zemstą nurkując z radością na dno wiaderka. Wynurzyłam się niespodzianie!
-Dobrze-odparłam, patrząc mu w oczy. Wiedziałam, że drugie i trzecie życzenie sformułowane jest nielogicznie i daje szansę na dowolną interpretację.
-NabraĹ‚am powietrza w skrzela i mówiÄ™: cesarzem zostaniesz w ciÄ…gu czterech dni. Umrzesz tak jak chciaĹ‚eĹ›, na Helenie, a kiedy zdjÄ…Ĺ‚ spodnie
i zobaczyłam tę miernotę, zatarłam z radością płetwy!
-Ja ci zaraz dam do samej podłogi!-pomyślałam jadowicie.
-A teraz-odparłam głośno-penisem dostaniesz do podłogi!-syknęłam
złowieszczo.
Ten francuski Sylen oblizaĹ‚ lubieĹĽnie te własne obleĹ›ne, mĹ›ciwe, wÄ…skie usta...Czekali w napiÄ™ciu i nagle...Napoleon poczuĹ‚, ĹĽe nogi mu siÄ™ kurczÄ…!
Wszyscy wpadli w panikÄ™, a jeden z oficerów przytomnie zĹ‚apaĹ‚ wiadro
i wyrzuciĹ‚ mnie poprzez burtÄ™! Moc przestaĹ‚a dziaĹ‚ać! To go uratowaĹ‚o, - lecz na dwadzieĹ›cia centymetrów " ciachnęłam" go w nogach!
Złota Rybka zamknęła pyszczek i spojrzała mi w oczy...
-To niesamowite!-wykrztusiłem zdumiony i patrzyłem na Rybkę z respektem.
-I tak Ogromna Francja dostała "Wielkiego Kurdupla"-z dumą dodała Złota Rybka
-To oznacza, ĹĽe wszyscy mężczyĹşni z krótkimi nogami majÄ… takie kompleksy, jak Napoleon?- wysnuĹ‚em logiczny wniosek.
-Nie popadajmy w uogólnienia - przerwaĹ‚a moje wywody.
-Jest ich jednak dużo. Ci co czekali do końca na spełnienie życzenia, pracują teraz w cyrkach i rozśmieszają ludzi, - lecz nie jest ich wielu.
-parsknąłem śmiechem...- - lecz ty jesteś sprytna- nie kryłem podziwu, kręcąc głową.
Zatrzepotała znowu tymi wielkimi rzęsami, wyraźnie zadowolona z siebie.
-Tak, 17 lat później Napoleon zmarĹ‚ na Ĺ›wiÄ™tej Helenie- odparĹ‚em, chcÄ…c popisać siÄ™ znajomoĹ›ciÄ… faktów.
-A widzisz, my złote rybki zawsze dotrzymujemy słowa!
Zamyśliła się na okres.
-Swięta Helena, powiadasz, wydawało mi się, że ta Walewska inaczej miała na imię, - lecz dobrze, że chociaż ją beatyfikowali. Musiała się kobiecina nacierpieć z tym Napoleonem.
-ChciaĹ‚em zaprzeczyć. PrzecieĹĽ to nie tak byĹ‚o! - lecz ona mówiĹ‚a juĹĽ dalej;
SpowaĹĽniaĹ‚a nagle. Z tym Rasputinem, to nie byĹ‚o tak Ĺ‚atwo. Ten Ĺ‚ajdak chciaĹ‚ mieć takiego dĹ‚ugiego penisa, ĹĽeby w czasie erekcji mogĹ‚o usiąść na nim trzynaĹ›cie wróbli, jeden w okolicy drugiego!
-O boże!- wstrzymałem oddech. -I co? I co zrobiłaś?!
-ByĹ‚y kĹ‚opoty- odpowiedziaĹ‚a - Jak skrzyknęłam czarami 13 wróbli, to zdÄ™biaĹ‚am
z wraĹĽenia! U nich, w Rosji, wróble wiÄ™ksze jak u nas wrony!
PrzykryĹ‚em siÄ™ koĹ‚drÄ… z wraĹĽenia, aĹĽ po oczy, jak to mówiĹ‚a.
-WytężaĹ‚am wszystkie siĹ‚y, - lecz jak siadĹ‚ ten trzynasty, to ciÄ…gle mu jedna nóĹĽka spadaĹ‚a! Rasputin byĹ‚ wyraĹşnie rozczarowany. PadaĹ‚am ze zmÄ™czenia.
Taki seans, wbrew pozorom, kosztuje dużo wysiłku. Patrzę na niego błagalnie
i mówiÄ™: bÄ…dĹş rozsÄ…dny, przecieĹĽ nie masz krzywdy!
Pomyślał chwilę, machnął ręką i rzekł: na, charaszo, idi k' czortu!
-Po chwili mnie puścili na wolność. Jak dałam dyla poprzez Władywostok, to się
dopiero w Zatoce Gdańskiej zatrzymałam!
- - lecz dlaczego!-spytałem zdumiony.
-Nie znasz Rosji przyjacielu. Jak się wszyscy dowiedzieli o mnie, to woda aż się gotowała od poszukiwaczy Złotej Rybki. Wędki, drgawice, widły! Co kto miał!
W Kijowie, to nawet jeden chciał mnie prądem porazić! - - lecz na szczęście dynamo
mu się popsuło. Oj, gdyby oni mnie wtedy złapali, do dzisiaj musiałabym tam siedzieć i powiększać im te cholerne penisy!-dokończyła z wyraźną ulgą.
-MyĹ›lÄ™, ĹĽe prÄ™dzej aby wróbli zabrakĹ‚o-pomyĹ›laĹ‚em gĹ‚oĹ›no szybko mnoĹĽÄ…c mÄ™skÄ… populacjÄ™ razy trzynaĹ›cie.
-Ach, Bóg z nimi, to piÄ™kny i zarazem straszny państwo.- ZĹ‚ota Rybka przeĹĽegnaĹ‚a siÄ™
szybko lewą płetwą.
-W 1959 pływałam sobie w Zalewie Zegrzyńskim i tam też jeden taki mnie złowił.
Do dziĹ› nie wiem kto to byĹ‚. TrochÄ™ byĹ‚o w tym mojej winy. PodpĹ‚ynęłam do jego Ĺ‚ódki i sĹ‚yszÄ™: WĹ‚adek, nie daj siÄ™, nawet jak przyjdÄ… nocÄ… i kolbami w drzwi zaĹ‚omocÄ…!
-Wiem, wiem kto to byĹ‚!- zawoĹ‚aĹ‚em z oĹĽywieniem. To jeden z najwiÄ™kszych poetów rewolucyjnych ówczesnego proletariatu!
-pisarz?? Powiadasz?- ZĹ‚ota Rybka mówiÄ…c to skrzywiĹ‚a siÄ™ jakby caĹ‚y dzieĹ„ w occie pĹ‚ywaĹ‚a.
-Mnie to on wyglądał na kłusownika i takie miał przy tym oczy przekrwione-
-ciągnęła z ożywieniem. Przerwała nagle.
-Władek, a co to za imię?-popadła w zadumę. Przerwałem jej opowiadanie
mówiÄ…c, ĹĽe wtedy, to byĹ‚o bardzo popularne imiÄ™. To byĹ‚a epoka WĹ‚adków,
Mietków, Józków i CzeĹ›ków. Teraz jest juĹĽ inaczej. PrzyszĹ‚a moda na Lechów,
Leszków, Olków i Romków. ChociaĹĽ jest jeden wyjÄ…tek. MaĹ‚o, ĹĽe ma Jan na pierwsze, to jeszcze mówiÄ… mu Maria!
-O Boże!-Złota Rybka złapała się płetwami za skrzela. To chyba jakaś hybryda, a może to hermafrodyta?- pytała się jakby sama siebie.
-To muszą być jakieś diabelskie sztuczki!- dodała z niesmakiem.
-Tak, masz racjÄ™, sÄ…dzÄ…c po nazwisku, to diabeĹ‚ musiaĹ‚ maczać w tym własne
włochate paluchy.
Otrzepało mnie na samą myśl o tych włochatych paluchach.
-Nigdy aby mnie nie zĹ‚apaĹ‚ na tÄ™ leszczynowÄ… wÄ™dkÄ™-mówiĹ‚a dalej.
- - - lecz drań miał drgawicę!
-Co ,tak mu ręce latały?-przerwałem jej na okres.
-Widać, ĹĽe nie masz pojÄ™cia o Ĺ‚apaniu ryb-mówiÄ…c to Rybka spojrzaĹ‚a na mnie
z politowaniem.
-- - - lecz nie powiem, ręce też mu drżały-zawiesiła głos.
-Jak już mnie złapał, to powiedział: no, mam cię wreszcie suko!
-Bardzo się wtedy bałam!
-Pierwsze moje ĹĽyczenie-powiedziaĹ‚-to, ĹĽeby caĹ‚a ta woda w Zalewie w wódkÄ™ siÄ™ zamieniĹ‚a!-aĹĽ z oczu mu szĹ‚y iskry, gdy to mówiĹ‚.
-RzuciĹ‚ mnie na dno Ĺ‚ódki i Ĺ‚apczywie dĹ‚oniÄ… nabieraĹ‚ wódkÄ™ powstaĹ‚Ä…
z wody.
ByĹ‚o mu jednak maĹ‚o i niewygodnie, ponieważ nagle powiedziaĹ‚ : drugie moje ĹĽyczenie,
to żebyś to wiosło zamieniła w chochlę!
-I stało się tak jak chciał.
-Jak zaczÄ…Ĺ‚ pić tÄ… chochlÄ…, to tak Ĺ‚ódkÄ™ rozkoĹ‚ysaĹ‚, ĹĽe morskiej choroby dostaĹ‚am!
PrzerwaĹ‚am mu mówiÄ…c : masz jeszcze ostatnie ĹĽyczenie? WidziaĹ‚am, ĹĽe ma juĹĽ dość. I wiesz, co on mi wtedy powiedziaĹ‚?
-No dobrze ZĹ‚ota Rybko, daj jeszcze póĹ‚ litra stoĹ‚owej i...spadaj!
-Coś podobnego!-wyszeptałem z trwogą.
-No tak, wtedy, by walczyć efektywnie z proletariatem, wszyscy musieli być na gazie! To tak, jak Amerykanie, ĹĽeby wygrać z Indianami, na początku nauczyli ich
pić "wodę ognistą"- dodałem, patrząc się w zamyśleniu przed siebie.
Z tego odrętwienia wyrwał mnie głos Złotej Rybki.
-A ty, czy zastanowiłeś się już nad swoim życzeniem?
Przyznam, że zaskoczyła mnie tym pytaniem.
-Jaa...-zacząłem nieśmiało.
-Tak, ty. KaĹĽdy ma przecieĹĽ jakieĹ› ĹĽyczenia.-przysunęła siÄ™ do mnie i ciepĹ‚o spojrzaĹ‚a na mnie tymi własnymi mokrymi oczami.
-MusiaĹ‚bym pomyĹ›leć-mówiÄ…c to wiedziaĹ‚em, ĹĽe gram na czas.
-To pomyśl, niedługo się obudzisz. Nie mamy dużo czasu-nalegała.
-A wiÄ™c-zaczÄ…Ĺ‚em- na początku chciaĹ‚bym być sĹ‚uchawkÄ…...
-Coo oo o!!-widziałem, że Złotej Rybce na okres zabrakło powietrza.
-Czy ty przypadkiem nie pracujesz w telekomunikacji!-mówiÄ…c to nie kryĹ‚a zdumienia.
-Nie, nie takÄ… jak myĹ›lisz. SĹ‚uchawkÄ… od prysznica, w prywatnej Ĺ‚azience, pewnej póĹ‚ krwi Indianki.
-Tak? A jak się to "cudo" nazywa?-przytupywała nerwowo płetwą po parkiecie mojego pokoju
-To śliczna, śpiewająca mieszanka indiańsko-kanadyjska, Shania Twain.
-Przykro mi, nie znam, -- - - lecz dobra, to się da załatwić.Co dalej...drugie.
-Drugie moje życzenie, to chciałbym być siodełkiem w pewnym rowerze...
-No nie! Nie wytrzymam!-żachnęła się.
Zbliżyła się do mnie, przystawiając mi płetwę do czoła.
-Czy ty nie masz przypadkiem gorÄ…czki?-z troskÄ… w gĹ‚osie badaĹ‚a mnie uwaĹĽnie własnymi rybimi oczami.
-A po trzecie, to chciaĹ‚bym być taki malutki jak krwinka czerwona albo leukocyt, a najlepiej taki maĹ‚y jak nanorobocik. ChciaĹ‚bym znaleźć siÄ™ w organizmie pewnej kobiety, którÄ… muszÄ™ dokĹ‚adnie poznać.
W tym momencie Złota Rybka fiknęła kozła i padła nieruchomo na podłogę!
Poleciałem szybko po wodę. Chlusnąłem na nią całą miednicę! Zaczęła prychać
i krztusić się powietrzem. Wreszcie siadła.
-Jak ĹĽyjÄ™, to nie sĹ‚yszaĹ‚am o takich ĹĽyczeniach!-mówiÄ…c to oddychaĹ‚a jak ciuchcia
jadÄ…ca pod górÄ™.
-Do stu beczek zjełczałego tranu!-wrzasnęła na cały głos.
-I wszystko ma być takie malutkie!? Nic nie chcesz powiększyć! Ja muszę już chyba iść na emeryturę!-krzyczała bijąc ogonem o parkiet.
-Uspokój siÄ™!ProszÄ™ ciÄ™!-bĹ‚agaĹ‚em, delikatnie polewajÄ…c jÄ… wodÄ….
Otrzepała się jak pies po wyjściu z rzeki.
-No dobrze, będzie tak, jak chcesz-sapnęła na koniec zmęczona
-JeĹĽeli mógĹ‚bym ciÄ™ jeszcze o coĹ› prosić, tak po znajomoĹ›ci-dodaĹ‚em niepewnie-
-to chciałbym być tym wszystkim, o co prosiłem, tylko dwa dni
w każdym tygodniu. Powiedzmy w soboty i niedziele. Wiesz, w poniedziałek
muszę iść znowu do pracy. Zgoda?
-Zgoda, niech tak będzie-dodała i uśmiechnęła się życzliwie.
Kiedy możemy przystąpić do realizacji moich życzeń?-spytałem, bacznie patrząc na nią.
-Kiedy?-spojrzała figlarnie-Jak mnie złapiesz! I nagle... plusnęła gdzieś na bok znikając mi z oczu.
Rzuciłem się za nią w pośpiechu. Coś złapałem w dłoń!...I wtedy, niestety,
obudziłem się! Leżałem na podłodze trzymając dzwoniący budzik.
SpojrzaĹ‚em mimochodem. Cholera...znowu siÄ™ spóĹşniÄ™! OĹĽesz, w...!!!



  • Dodano:
  • Autor: