Definicja:
w czarnej melancholii u schyłku dnia
wbijam wzrok w wymarłe, bezludne jutro
jedynym kompanem jest półżywa ćma
mimo to jest tak nieznośnie nienudno
pod powiekami zamieszkała gromada łez
jedna uciekła na policzek blady
uciążliwy mojej samotności bezkres
chciałabym schować głęboko do szuflady
nie ma ramion w których mogłabym sie schronić
nie ma oczu w których mogłabym zatonąć
nie ma tego który mógłby mnie obronić
są tylko słowa które pomagają mi utonąć
wbijam wzrok w wymarłe, bezludne jutro
jedynym kompanem jest półżywa ćma
mimo to jest tak nieznośnie nienudno
pod powiekami zamieszkała gromada łez
jedna uciekła na policzek blady
uciążliwy mojej samotności bezkres
chciałabym schować głęboko do szuflady
nie ma ramion w których mogłabym sie schronić
nie ma oczu w których mogłabym zatonąć
nie ma tego który mógłby mnie obronić
są tylko słowa które pomagają mi utonąć
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: w czarnej melancholii u schyłku dnia wbijam wzrok w wymarłe.