Definicja:
Jakaś lala, jak ćma w świetle, tak dziwnie się kręci.
Jakiś gościu uporczywie wciąż podpiera mur.
Na asfalcie ktoś nabazgrał kredą - „Ku pamięci...”
Gdzieś w oddali słychać męski fałszujący chór.
Jakiś macho w ciasnych butach toczy się przez miacho.
Gdzieś zza rogu wypadają ciemne typy dwa.
Szarpanina i ten fako już z obitą machą
bruk całuje tak namiętnie, jak się tylko da.
W jakiejś chacie ciągle jasno, bo impreza w toku.
Jeden z balu wisi w oknie i podziwia świat.
Gra muzyka, jakieś echy, achy słychać z boku.
Tupią panny w rytmie disco - balangarski kwiat.
Przed hotelem samochody i szybkie dziewczyny.
Każda wdzięki reklamuje - konkurencja trwa.
Jakiś kolorowy dumnie macha zielonymi,
a tuż za nim wykidajło ma „charczącą” w drzwiach.
Gdzieś pod ławką, w parku miejskim menel spity leży.
Drżącą ręką, sił resztkami kwacha pcha do ust.
Obok niego pieśń rezerwy ryczy dwóch żołnierzy.
Jakaś parka przy księżycu ćwiczy nocny blues.
A gdy świt nad miastem wstaje, twardzi, nocni ludzie
skacowani powracają do swych czterech ścian
i oddają się bez reszty, jak miód, słodkiej nudzie,
by wieczorem znów wyruszyć w swój szaleńczy tan.
Jakiś gościu uporczywie wciąż podpiera mur.
Na asfalcie ktoś nabazgrał kredą - „Ku pamięci...”
Gdzieś w oddali słychać męski fałszujący chór.
Jakiś macho w ciasnych butach toczy się przez miacho.
Gdzieś zza rogu wypadają ciemne typy dwa.
Szarpanina i ten fako już z obitą machą
bruk całuje tak namiętnie, jak się tylko da.
W jakiejś chacie ciągle jasno, bo impreza w toku.
Jeden z balu wisi w oknie i podziwia świat.
Gra muzyka, jakieś echy, achy słychać z boku.
Tupią panny w rytmie disco - balangarski kwiat.
Przed hotelem samochody i szybkie dziewczyny.
Każda wdzięki reklamuje - konkurencja trwa.
Jakiś kolorowy dumnie macha zielonymi,
a tuż za nim wykidajło ma „charczącą” w drzwiach.
Gdzieś pod ławką, w parku miejskim menel spity leży.
Drżącą ręką, sił resztkami kwacha pcha do ust.
Obok niego pieśń rezerwy ryczy dwóch żołnierzy.
Jakaś parka przy księżycu ćwiczy nocny blues.
A gdy świt nad miastem wstaje, twardzi, nocni ludzie
skacowani powracają do swych czterech ścian
i oddają się bez reszty, jak miód, słodkiej nudzie,
by wieczorem znów wyruszyć w swój szaleńczy tan.
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: Jakaś lala, jak ćma w świetle, tak dziwnie się kręci. Jakiś.