Definicja:
Dekadentem zostać nie jest dzisiaj sztuką,
gdy zbiorowym grobem świat zwyczajnym ludziom.
Gdy wieść żywot prosty, spokojny i cichy
jest tylko ułudą, snem, marzeniem lichym,
a kiedy strapione oczy się rozbudzą,
pozostaje złożyć się w ofierze krukom...
Jakież prawo wolnych bezwolnymi czyni
i w odpad śmierdzący jako mag zamienia?
Jakież to lekarstwo i jaka terapia
w białych rękawiczkach w kałużach się chlapać?
Marnym wszak rzemiosłem takie uzdrowienia,
gdy w krąg zamiast oaz suchy piach pustyni.
Spojrzyj dobry Boże na niewdzięczne dzieci -
znów garście srebrników ołtarzem najświętszym...
I znów kość niezgody wśród braci bieleje -
bogaci głodnymi brukują aleje
bez mrugnięcia okiem... Niedola się piętrzy
i zbędni się stają artyści, poeci...
Brak pewności jutra - czy nowy dzień wstanie?
Czy pocieszą oczy zielenie, błękity?
Czy też czarne chmury rozleją się smołą
ruiny i zgliszcza zostawiając wkoło?
Jakież z tego władcy mieć będą profity,
gdy już się zabawa skończy w polowanie?...
Oczekując końca sieroty idei
na wskroś przesiąkniętych fałszem jak zarazą,
spróbujmy rodziną być chociaż przez chwilę,
bo może już wkrótce we wspólnej mogile
robaki jednako do łbów nam powłażą -
biednym i bogatym - nie będą nas dzielić.
Dekadentem zostać nie jest dzisiaj sztuką,
gdzie w krąg pospolici, zbędni i niemodni;
gdzie nad rozum ludzki zwierzęcy jest górą -
samobójstwem tylko bój krwawy z naturą...
W świecie przepowiedni, szyderstw, łgarstw i zbrodni -
jak kataklizm, komu może być nauką?...
gdy zbiorowym grobem świat zwyczajnym ludziom.
Gdy wieść żywot prosty, spokojny i cichy
jest tylko ułudą, snem, marzeniem lichym,
a kiedy strapione oczy się rozbudzą,
pozostaje złożyć się w ofierze krukom...
Jakież prawo wolnych bezwolnymi czyni
i w odpad śmierdzący jako mag zamienia?
Jakież to lekarstwo i jaka terapia
w białych rękawiczkach w kałużach się chlapać?
Marnym wszak rzemiosłem takie uzdrowienia,
gdy w krąg zamiast oaz suchy piach pustyni.
Spojrzyj dobry Boże na niewdzięczne dzieci -
znów garście srebrników ołtarzem najświętszym...
I znów kość niezgody wśród braci bieleje -
bogaci głodnymi brukują aleje
bez mrugnięcia okiem... Niedola się piętrzy
i zbędni się stają artyści, poeci...
Brak pewności jutra - czy nowy dzień wstanie?
Czy pocieszą oczy zielenie, błękity?
Czy też czarne chmury rozleją się smołą
ruiny i zgliszcza zostawiając wkoło?
Jakież z tego władcy mieć będą profity,
gdy już się zabawa skończy w polowanie?...
Oczekując końca sieroty idei
na wskroś przesiąkniętych fałszem jak zarazą,
spróbujmy rodziną być chociaż przez chwilę,
bo może już wkrótce we wspólnej mogile
robaki jednako do łbów nam powłażą -
biednym i bogatym - nie będą nas dzielić.
Dekadentem zostać nie jest dzisiaj sztuką,
gdzie w krąg pospolici, zbędni i niemodni;
gdzie nad rozum ludzki zwierzęcy jest górą -
samobójstwem tylko bój krwawy z naturą...
W świecie przepowiedni, szyderstw, łgarstw i zbrodni -
jak kataklizm, komu może być nauką?...
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: Dekadentem zostać nie jest dzisiaj sztuką, gdy zbiorowym.