Definicja:
I znów siedzę sama pośrodku ciszy
I znów rzec mogę, że nikt mnie nie słyszy
I znów lustrzana odchłań mnie pochłania
Takie są skutki naiwnego kochania
W poświecie płomienia ma twarz się ujawnia
Owo uczucie magiczne się wciąż nie przedawnia
Po twarzy się sypią łzy szklane
Ręką bezradności namalowane
Pokój codzienny, te same ściany
Za oknem śpiew ptaków, kwitną kasztany
A ja- Pani Samotności znów się zastanawiam
Czy dobrze robię, że Ciebie zostawiam...
I znów rzec mogę, że nikt mnie nie słyszy
I znów lustrzana odchłań mnie pochłania
Takie są skutki naiwnego kochania
W poświecie płomienia ma twarz się ujawnia
Owo uczucie magiczne się wciąż nie przedawnia
Po twarzy się sypią łzy szklane
Ręką bezradności namalowane
Pokój codzienny, te same ściany
Za oknem śpiew ptaków, kwitną kasztany
A ja- Pani Samotności znów się zastanawiam
Czy dobrze robię, że Ciebie zostawiam...
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: I znów siedzę sama pośrodku ciszy I znów rzec mogę, że nikt.