jeszcze jedna co to jest
Definicja: słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Jeszcze jedna definicja

Słownik: Pokolenie, któro przyszło mi reprezentować ze względu wieku – ostatnimi czasy zwykłem nazywać, za zespołem The Prodigy mianem Jilted Generation.
Definicja: Porzucona, osamotniona generacja młodych ludzi, którzy w 1989 roku biegali po szkołach ze znaczkami „Solidarności” przypiętymi do ubrań (aczkolwiek nierzadko nie do końca rozumieli, co się kryje za tym symbolem, dziś nazwalibyśmy go logotypem) została osamotniona, porzucona poprzez wszelkie autorytety, wzory które wyznaczałyby ogólne kierunki rozwoju, zarówno intelektualnego jak i etycznego.

Dlaczego biegaliśmy (w tym i niżej podpisany) z przypiętymi znaczkami „Solidarności”? Wielu z nas nie potrafiła nawet nazwać , zwerbalizować tego aktu identyfikacji z tą ekipą. A jednak coś nas ciągnęło do tego symbolu. Właśnie. Symbolu czegoś nowego, lepszego jutra dla naszych rodziców, aby już więcej nie musieli kombinować, gromadzić po piwnicach w bakach od czołgów (o ile ktoś miał oczywiście chody w wojsku) dziesiątków litrów benzyny, aby nie musieli stać w kolejkach po mortadelę, aby nie trzeba było w Pewexach kupować jeansów, aby banany i coca-cola były dostępne dla każdego. aby wreszcie na ulicach było kolorowo i miło, a kolorowy telewizor (z pilotem oczywiście) emitował dwadzieścia a nie ledwie trzy kanały.
Dobra, to już wszystko mamy. Dlaczego zatem jest nie w porządku? Skąd zatem ustalenie porzucona generacja? Ponieważ oto okazało się nagle, iż mamy podział na lewicę i prawicę, iż mamy tzw. pluralizm i „otake polske walczyliśmy”. Później, kiedy ci, co do ubrań z Pewexu przypinali znaczki „Solidarności” zaczęli rozumieć wyraz pisane, sięgać po prasę – już nie tylko polską, lecz kto tam był bardziej kumaty w angielskim, to i po zagraniczną – zaczęli widzieć pewien dysonans. Jakże to, Niezależny Samorządny Związek Zawodowy może być prawicą? W demokracjach zachodnich związki zawodowe są przecież usytuowane po lewej stronie sceny politycznej. Dalej okazało się, iż program gospodarczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest bardziej prawicowy niż Akcji Wyborczej Solidarność.
Po kolei, metodycznie co rusz umiera jakiś autorytet. Jakiż płacz był po śmierci Ojca Świętego. Ile żalu wylano po śmierci Ryszarda Kapuścińskiego, a tu zaraz wyciągnięto mu z ubeckiej szafki teczkę i obrzucono go gównem (ja się już zaczynam bać, czy Karol Wojtyła nie miał teczki gdzieś w Warszawie, na przykład na ul. Rakowieckiej). Zostawmy ubeckie brudy. Wróćmy do pytania, dlaczego Jilted Generation? Ano właśnie dlatego, iż okazało się że wszystko w III i IV Rzeczpospolitej jest na sprzedaż – jak śpiewało onegdaj DeMono. No ponieważ kto podskoczy? Stefan Kisielewski w poświęconej ziemi leży, analogicznie Miłosz, Tischner, Grudziński. Po ludziach światłych pozostały tylko pisma i książki, lecz kto tam to będzie czytał. Na listach bestsellerów (czytaj najczęściej sprzedających się książek) są poradniki, zestawienia, manuale do mechanizmów operacyjnych komputerów, kobiet dla mężczyzn i mężczyzn dla kobiet). Nikt nie będzie grzmiał, bił na trwogę, ani nie będzie pomstował w mediach. A jak się ktoś taki znajdzie to się go zadepcze buciorami w trzy kwadranse. Kto przytomny – ten zwiał za granicę i pomnaża PKB Irlandii i Wielkiej Brytanii. A jak twierdzi mój znajomy w Polsce pozostali łajdacy, cwaniaki, miernoty, emeryci i inwalidzi.
Zapomniał mój szanowny znajomy o kategorii ludzi, którzy na ten cały polski relatywizm zgody nie dają i próbują jeszcze ocalić jakieś cywilizowane normy w urzędach, spółkach, czy uniwersytetach. Faktem jest, iż ich coraz mniej, ponieważ trzeba faktycznie stalowych nerwów, aby znosić tą naszą powszednią groteskę. Wielu z nich rezygnuje zasilając szeregi Jilted Generation. Generacje ludzi młodych, ale już nie gniewnych, tylko ogłupiałych, zdezorientowanych. Tak jakby średniowieczny rycerz stanął na polu bitwy i nie bardzo wiedział w kogo, albo co ma walić mieczem obosiecznym.
Polskie partie polityczne, i organizacje pozarządowe cierpią na braki w kadrach. Dotyczy to zarówno lewej jak i prawej strony sceny politycznej. Kiedyś, jako młody człowiek mówiłem w Archidiecezjalnym Centrum Duszpasterstwa Młodzieży w Lublinie, o potrzebie pracy z młodszymi od nas, aby kształtować tych, co przyjdą po nas i przejmą nasze dotychczasowe wymagania. Moi rówieśnicy i współpracownicy okrzyknęli mnie zdrajcą i coś tam jeszcze o niepoczytalności mówili. Sukces finalny był taki, iż od tej pory postrzegany byłem, jako ten, co szykuje zamach na wspólne interesy. Z perspektywy czasu obserwuję, iż jednak miałem racje, bo wymienione przeze mnie wyżej instytucje borykają się z tym, o czym mówiłem jakieś 7 – 8 lat temu. Nikt o tym już nie pamięta. Młode pokolenie wybiera emigrację zarobkową. A w Polsce pozostała jeszcze garstka zapaleńców, którzy mają jeszcze czelność się łudzić, iż w kilka osób damy radę pociągnąć naszą IV Rzeczpospolitą. Najgorsze to jest, iż już nawet ta garstka nie potrafi się dogadać pomiędzy sobą, śniąc o potędze i... to wszystko. Jilted Generation, która nie jest już zdolna zapanować nad porządkiem w swoim środowisku. To już lepiej trzeba było pozostać na kroku noszenia znaczka „Solidarności”, i upajania się dobrodziejstwami kolorowego telewizora, jak również całą feerią barw na sklepowych wystawach.
Kazimierz Staszewski śpiewał onegdaj: Zarosną te domy i place bardzo łatwo/Jest tak przyjęte, iż ostatni gasi światło. Jednego Szanowni Czytelnicy możecie być pewni. Nie zamierzam być tym ostatnim, gaszącym światło w pokoju, któremu na imię IV Rzeczpospolita Polska.
  • Dodano:
  • Autor: