ameryka co to jest
Definicja: kształcie butelki można się było domyślić o jakiego Ludwika tu chodzi. Zaczyna być ostro.

Czy przydatne?

Co znaczy Czy to już Ameryka?

Słownik: Reklamy telewizyjne zaczynają mówić do nas innym językiem. Już nie subtelne „lepsze od wiodącego płynu do mycia naczyń” i tylko po kolorze i kształcie butelki można się było domyślić o jakiego Ludwika tu chodzi. Zaczyna być ostro. W mor
Definicja: Niewielu już dziś to pamięta (albo także jego pamięta), lecz zaczęło się od Mariana Krzaklewskiego, który w swym błyskotliwym spocie wyborczym, zachwalał pobożność świty Kwaśniewskiego. Wydawało się, iż takie numery u nas nie przejdą. Wiadomo, solidarność z kopanymi (przypominam, iż Krzak się na tym spalił), lecz po chwilowym myśli zarzuceniu, obserwujemy tryumfalny jej powrót. Tele2 nie zasłania towarów konkurencji subtelnym hasłem „inni”, bez ogródek porównuje swe usługi do znienawidzonego monopolisty TP Spółka akcyjna Można aby powiedzieć, iż to nie to samo, wielu Kwacha pociągnie, a na Telekomunikację to wszyscy narzekają. Można aby, lecz prawda jest taka, iż to dopiero początek.



Zachód już to zna



Odwiedzając restauracje „Burger King” w Londynie, nie sposób było nie zauważyć ogromnych bilboardów na wprost głównego wejścia, informujących, iż „nasze hamburgery są o 30% większe niż w McDonaldzie”. Bez większego echa przeszła kwestia sądowa w Ameryce, jaką wytoczyła firma telekomunikacyjna „Ameritech” swemu rywalowi „Z-tel” po tym, jak ta druga na swych plakatach reklamowych napisała: „musisz być niemądry, aby zostać z Ameritech!” Zarzut oddalono. Ustawodawstwo amerykańskie zezwala na praktykę anty-reklamy. Ma to ponoć zwiększyć konkurencję w branży i zapewnić zdrową, niczym nie skrępowaną konkurencję. Posunięto się nawet dalej. Uregulowano kwestię podrabiania się pod znane marki. Można naśladować logo i kolorystykę, jedynym warunkiem pozostaje umieszczenie informacji o tym, iż producent nie jest jej właścicielem. Ten drugi akt prawny wszedł w życie po tym, jak pośród konsumentów przeprowadzono badania, z których jednoznacznie wynikało, iż klienci zdają sobie sprawę z tego, iż nie nabywają oryginału. To ostatecznie wytrąciło najważniejszy argument właścicielom znanych marek. A iż Amerykanie są bardzo przywiązani do wolnej konkurencji, zezwolenie na umieszczanie anty-reklam, nie wymagało jakichkolwiek dodatkowych badań. I tak Z-tel może śmiać się z Ameritechu, a sieć Wallgreen podszywać pod krem Vaseline Intensive Care i z tyłu wyjaśnić, iż w zasadzie to nie oni go produkują, tak tylko wygląda.



Polska już nie dziewicza



Badania analogiczne do tych przeprowadzonych w Stanach wykazały, iż Polacy nie są już tak obeznani i rzadko zdają sobie sprawę z tego, iż kupują towary podrobione, imitujące znane marki. Efektem krucjaty stowarzyszenia Pro-Marka w 2001 roku, uchwalono ustawę zakazującą tego typu praktyk, aczkolwiek i tak nie obyło się bez maszynek „BiG” i BiC” i innych tego typu podobieństw. Powszechnym zjawiskiem jest łamanie tych zasad poprzez supermarkety, które sprzedaają tak zwany „private labels”, co po naszemu aby było piwo Tesco np.. Czasami po wprowadzeniu nowego towaru, poprzez pierwszy miesiąc obecności w sklepie, jego wygląd przypomina wytwór markowy. „Dopiero później, na przykład w konsekwencji interwencji producenta oryginału, zmieniają wygląd swoich opakowań” – pisało Pro-Marka w swych ulotkach. Wydaje się, iż z racji na dosyć poważne przewrażliwienie niektórych jednostek socjalnych, takich, co to użycie trupa w pociągu uważa za plagiat pomysłu na video (vide „Ciało” i afera z nim związana), wiele czasu upłynie nim dorównamy Amerykanom w ich bezczelności. Z drugiej jednak strony… musisz być idiotą aby wybrać wiodący proszek.



Do chwili obecnej w reklamie rzadko sięgano po broń oczerniania konkurencji. W każdym razie nigdy bezpośrednio. I tak Koop Ultra porównywał swą wydajność z innym wiodącym płynem (wspomniany „Ludwik”), a w rozgrywkach pomiędzy towarami z różnej półki cenowej tańsze mówiły: „po co przepłacać, skoro nie widać różnicy?”. Droższe zaś, ze wszelkich sił próbowały tę różnicę udowodnić. Nikomu jednak nie przyszło do głowy, aby rzeczywiście je ze sobą porównywać i to na badaniach w dalekiej Szwajcarii, co zafundował nam (a raczej sobie) nowy i inteligentniejszy Ariel (nawiasem pisząc, z niecierpliwością czekam chwili, gdy proszki do prania zaczną mówić). Z czasem okazało się, iż to i tak była dopiero rozgrzewka. Tak faktycznie dosoliło dopiero Tele2. To na razie kamyczek, lecz może uruchomić lawinę.




Trzeba aby się pochylić w tym momencie i poważnie nad sprawą zastanowić. Czy to rzeczywiście jest dobra droga? Finałem będą przecież nudniejsze reklamy telewizyjne, czego najwspanialszym odpowiednikiem jest bardzo amerykański spot „Link4”, a tym samym pogorszy się jakość programu, gdzie reklam najwięcej przecież oglądamy. Ze swej strony na alarm biją producenci markowych produktów, którzy twierdzą, iż podszywanie się pod ich nazwy i wygląd, jest czynem o wysokiej szkodliwości socjalnej, napędza gdyż dochody szarej strefie, bo takie kopie są najczęściej rozprowadzane na różnego rodzaju bazarach i targach. Twierdzę, iż to i tak mały problem, niedługo gdyż trafią do sklepów. No i ???




Trudno jakoś uwierzyć w to, aby kluczowym celem tychże producentów była ochrona interesu społecznego. Takiej TP Spółka akcyjna konkurencja na zdrowie tylko wyjdzie, oznacza nam na zdrowie. Już teraz kolos lepiej w panoramie wygląda - widać, iż stara się starać. Powiedzmy sobie wprost: jeżeli wytwór jest dobry, nie przeszkodzi mu żadna anty-reklama, nie dorówna żadna podróbka. A skoro pod względem sprzedaży zdarza mu się dorównać, może to oznaczać, iż „różnicy nie widać”.


  • Dodano:
  • Autor: