eurorest prawda fikcja co to jest
Definicja: O tym, jak na własnej skórze testowałem ofertę Eurorest słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Eurorest - prawda czy fikcja?

Słownik: O tym, jak na własnej skórze testowałem ofertę Eurorest.
Definicja: Od pewnego czasu otrzymywałem na konto na Interii maile z wiadomością „Gratulacje, wygrałeś 14 bezpłatnych noclegów” przesyłane poprzez firmę TLG Travel Group, LLC. Poszukałem sobie w sieci opinii innych szczęśliwców i okazało się, iż zdania są podzielone między głosy entuzjastów i sceptyków, którzy z rezerwą odnosili się do darmowych noclegów. Jako, iż jestem osobą ciekawską i z natury nie dowierzam niczemu, czego sam nie doświadczę, za którymś tam wspólnie postanowiłem sprawdzić, czy jest coś z prawdy w sensacyjnej informacje. Wszedłem na stronę eurorest.org, gdzie dowiedziałem się, iż by skorzystać z bezpłatnych noclegów muszę zamówić czek, który później okażę w wybranym hotelu. Zamówiłem. Przyszedł pocztą, uiściłem opłatę za przesyłkę i zasiadłem do komputera, by w katalogu hoteli eurorest.org wyszukać miejsce na wymarzone wakacje. Niestety, czas nie pozwalał mi na wyjazd z pełnym wykorzystaniem czeku – 14 dni, lecz pomyślałem, iż jakoś wygospodaruję tydzień – musiałem jeszcze to ustalić z Magdaleną, moją dziewczyną. iż paliwo drogie, a latać samolotami się boję, postanowiłem, iż pojedziemy gdzieś nieopodal. Przejrzałem hotele sąsiednich państwoów. W Niemczech baza hotelowa prezentowała się nader skromnie, za to w Czechach było już w czym wybierać. Okazało się, iż niektóre ośrodki, to w ogóle nie hotele, lecz pensjonaty. Mi to bez różnicy w sumie, a może nawet lepiej, iż pensjonaty? Jak ktoś szuka domowego jedzenia i spokoju, to w ogromnym hotelu ich nie znajdzie, a ja właśnie liczyłem na to, iż odpocznę od miasta i mdławego światła monitora (przysiągłem sobie solennie, iż jak wyjazd dojdzie do skutku, to laptopa nie biorę i basta). lecz do rzeczy. Obejrzałem wszystkie miejscówki, z lewa, z prawa i od środka i nareszcie zdecydowałem się na „Tereza Pension”: architektura budynku zwyczajnie mnie urzekła, sprawdźcie sobie sami: http://eurorest.org/index.php?id=03_module&lng=pl&cid=2&htid=219. Ach te łuki! Ta baszta! Istne szaleństwo w łososiowym kolorze :)
- Kochanie, czy zechcesz zastosować ze mną czek na bezpłatne noclegi w uroczym pensjonacie w Czechach? - zagaiłem pokazując Magdalenie mój nabytek.
- Weź się puknij w czoło – odrzekła moja najdroższa. - To ściema.
W tym miejscu pragnę nadmienić, iż Magdalenę pośród wielu niewątpliwych zalet – jak choćby pięknych niebieskich ocząt i całuśnych usteczek – charakteryzuje zupełna nietrafność w prognozowaniu i ocenie nietuzinkowych przedsięwzięć. Pozwolę sobie przywołać kilka z jej wieszczych zdań „Sami swoi to genialny pomysł na sieć komórkową, to musi się udać”, „Nasza-klasa to niewypał, jeżeli przetrwają dłużej niż pół roku to ja zostanę duńską królową”, i – uwaga - „Lepper zostanie prezydentem, jeszcze zobaczysz”.
Nie zraziłem się, więc jej opinią i zażądałem uzgodnienia terminu wyjazdu.
- Rezerwuj, kiedy chcesz. jeżeli te hotele w ogóle istnieją, to ja mogę jechać nawet jutro.
Zdecydowałem się na ostatni tydzień czerwca. I tak oto nadszedł czas pierwszej próaby: telefon do ośrodka. Postanowiłem być bezlitosny i skoro w opisie hotelu zaznaczono, iż personel posługuje się polskim językiem „dobrze” to będę mówił wyłącznie po polsku. W słuchawce odezwał się męski głos:
- Dzień dobry, dzwonię w sprawię rezerwacji pobytu – powiedziałem. Pan po polsku nie mówił. Za to zawołał z wybitnie czeskim akcentem: „Teresko, Teresko!”. Pani Tereska, prawdopodobnie imieniodawczyni pensjonatu, z polskim nie miała problemów. Może do Miodka było jej daleko, lecz bez przeszkód omówiliśmy warunki przyjazdu. Czeki znała i – ku memu zaskoczeniu – potwierdziła, iż noclegi są za darmo. Podrążyłem trochę temat: „a jak to? To nic nie będę musiał płacić?” Pani Tereska wyjaśniła, iż, noclegi otrzymam za darmo po opłaceniu „kwoty żywieniowej”. „Acha” - pomyślałem - „a więc kup jedno, to drugie otrzymasz gratis”, ;a więc wedle tym, co piszą na stronie Eurorest.
Trzy tygodnie później zapakowaliśmy się do naszego wiśniowego nissana micry, którego pieszczotliwie nazywam „Bączkiem” albo „Bączuanem” i ruszyliśmy w drogę, by wypoczywając równocześnie zweryfikować kwestię czeków hotelowych. Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce. Pension Tereza otrzymał ode mnie na wstępie plusa za parking do dyspozycji gości. Wychodząc z auta dziękowałem Opatrzności, iż jesteśmy już u celu, ponieważ chociaż kocham Bączka jak siebie samego, to jednak zamiejska podróż małym samochodzikiem to droga poprzez mękę, a polskim drogom jeszcze daleko do przyjętych w cywilizowanym świecie standardów.
„Tereza” wyglądała z grubsza, jak na zdjęciu (pensjonat, nie właścicielka). Pani prowadząca ośrodek przywitała nas osobiście. Rozgościliśmy się, a spełniając jej prośbę, by zapłacić z góry ( wedle czekowym regulaminem) uciąłem sobie z nią pogawędkę. Okazało się, iż goście Eurorest odwiedzają ją dosyć regularnie, głównie jednak poza sezonem. Poza Polakami bywają u niej również Włosi, Węgrzy, a czasem Słowacy. Pani Teresa okazała się również skarbnicą wiedzy na temat lokalnych atrakcji turystycznych z miejsca zasypując mnie różnymi ciekawostkami. później odwiedziłem kilka z sugerowanych poprzez nią przedmiotów.
Co z Magdą wyczynialiśmy na wyjeździe pozostanie naszą słodką tajemnicą :) Tu wystarczy, iż napiszę, że „Tereza” okazała się dobrym miejscem wypadowym do Pragi, chociaż w samym pensjonacie także spędziliśmy kilka uroczych chwil: ośrodek był czysty i zadbany, mnóstwo w nim kwiatów a na ścianach artystyczne dzieła córki właścicieli ( iż także każdy rodzic uważa własne dziecko za znakomite!). Karmili także nieźle, chociaż dla mnie czeska kuchnia jest trochę bezpłciowa, lecz to już sprawa gustów i guścików.
W trakcie naszego pobytu zabawiłem się w akcję wywiadowczą i pozyskałem wiadomości o cenach obowiązujących w hotelu bez czeku. Okazało się, ( iż za tygodniowy pobyt dwóch osób na identycznych warunkach zapłacilibyśmy prawie 15.000 koron, a z czekiem wydaliśmy trochę ponad sześć tys., ;a więc przeliczając na nasze byliśmy jakieś 1000 Zł naprzód. Dodatkowy nasz zysk był taki, ( iż w ogóle dowiedzieliśmy się o istnieniu Pensjonatu, ponieważ gdyby nie Eurorest z pewnością byśmy do niego nie trafili, a tak spędziliśmy sobie miłe wakacje pod gościnnym dachem.
Reasumując – jeżeli, ktoś myśli, ( iż hasło „bezpłatne noclegi” znaczy wakacje za darmo, to powinien precyzyjnie poczytać regulamin na stronie Eurorestu. Czy jednak słuszność mają ci, którzy przekonawszy się, ( iż w hotelu coś jednak trzeba będzie zapłacić, wieszają psy na Euroreście i śmieją się z tych, którzy skorzystali? Otóż moim zdaniem z promocji Eurorest, jak z każdej promocji, używać należy z głową. Przeczytać wszystko precyzyjnie, porównać sobie ceny z czekiem i bez czeku. Wypoczynek z czekami hotelowymi zwyczajnie się opłaca. Po pierwsze można dowiedzieć się o sympatycznych pensjonatach i hotelach w Polsce i zagranicą, do których nie trafi się poprzez biura podróży, lecz w pierwszej kolejności można zaoszczędzić. My na naszej wycieczce byliśmy naprzód około 1000 Zł. No chyba to się opłaca, co? Hotel także sobie na nas zarobił, ponieważ drugie tyle zostawiliśmy na miejscu, więc myślę, ( iż dla nich to również był dobry biznes. Jak działa cały ten układ to nie wiem, lecz skoro działa, to dobrze. Nie wiem także, czy równie korzystne ;kwoty są w innych hotelach, lecz może sprawdzę jakiś inny przy najbliższej okazji.
  • Dodano:
  • Autor: