miłość nawiedzonym domu co to jest
Definicja: kto tam wszedł nie wyszedł nigdy żywy słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy " Miłość w nawiedzonym domu "

Słownik: W niewielkim miasteczku Terensville zaczęli ginąć ludzie. Wynikało to z tego, iż wszyscy zwiedzali nawiedzony dom, z którego nie było wyjścia. Każdy, kto tam wszedł nie wyszedł nigdy żywy.
Definicja: Zaczęły się wakacje. Kate Sanders szczęśliwie skończyła rok szkolny i wróciła do rodzinnego miasta, Terensville. W czasie podróży, na jednym z przystanków zobaczyła własną przyjaciółkę, Lunę. Bez żadnego zastanowienia zatrzymała się w okolicy niej i spytała:
- Hej Luna! Czekasz pewno na autobus, tak?
- Oh, hej Kate. Taaak… Niestety została mi jeszcze dobra godzina czekania na ten piekielny autobus…- powiedziała Luna.
- Hmmm… A może ja bym cię podrzuciła do domu, co? To akurat jest po drodze.
- Około, nie ma sprawy!
- To wsiadaj! Na co jeszcze czekasz?!
Kate odwiozła Lunę do domu. Gdy tak jechali na pobliskiej polanie w Terensville, gdzie mieszkały Kate i Luna, zobaczyli stary dom. Nie zastanawiając się nad nim, jechały dalej w trasę. Nareszcie dotarły do domu Luny.
- Dzięki za podwiezienie. – powiedziała Luna
- Nie ma sprawy. Zawsze możesz liczyć na moja pomoc.- odpowiedziała z uśmiechem Kate.
Dziewczyna ruszyła więc w stronę swojego rodzinnego domu, który znajdował się w bocznej uliczce, Street Road.
Kate weszła po schodach do swojego domu i…
- NIESPODZIANKA!!!- krzyknęli wszyscy członkowie rodziny Sndersów.
- O rany! Mamo! Tato! Bobby! Skąd wiedzieliście, iż wracam dzisiaj do domu?!- spytała zdziwiona Kate.
- Mówiłaś nam to poprzez telefon dwa dni temu, córeczko.- powiedziała pani Sanders.
- Ahh…, no tak… Całkowicie o tym zapomniałam… Lecz ze mnie zapominalska nastolatka!
- Witaj w domu, kochanie.- przywitał córkę pan Sanders.
- Fajnie, iż nareszcie postanowiłaś wrócić do domu, brzydulo. Gdzie byłaś cały rok?!- spytał Bobby, który jak zawsze musiał dokuczyć siostrze.
- Bobby, skarbie tak nie wolno mówić do naszej kochanej Kate!- skarciła go pan iSanders.
- Lecz mamo! Kate nie było w domy cały rok! Jak to możliwe?!- Bobby słynął z tego, iż był bardzo wścibskim, pięcioletnik dzieckiem, któremu zawsze trzeba było cos wyjaśniać.
- Skarbie, Kate cały rok chodziła do szkoły i uczyła się, i dlatego nie było jej cały rok w domu.- pani Sanders próbowała wytłumaczyć Bobby’emu nieobecność jego siostry w domu.
Wieczorem Kate nie mogła zmrużyć oka. poprzez cały czas miała przed sobą ten straszliwy widok dziwnie wyglądającego domu, który ją przerażał. Kate, nie tracąc nadziei, z samego rana postanowiła tam pojechać. Gdy wychodziła, pani Anders spytała ją z kuchni:
- Kochanie, gdzie jedziesz? Nie zjadłaś śniadania…
- Będę na kilka min..- powiedziała Kate i pojechała do tajemniczego domu.
Gdy stała tuż przed nim, po plecach przeszedł jej dreszcz emocji.
- Strasznie tu…- pomyślała Kate. Nie namyślając się, Kate była bardzo ciekawa, co jest w środku tego domu. Postanowiła go zwiedzić. Drzwi frontowe były stare, zakurzone i strasznie skrzypiały. Ze środka dochodził niemiły zapach. Gdy tak zwiedzała kolejno wszystkie pomieszczenia, stwierdziła, iż to normalny, stary dom, w którym nikt nie mieszka i, iż tu jest nawet przyjemnie. Kate nie wiedziała jednak tego, iż przed laty mieszkało tu pewne małżeństwo z małym dzieckiem. Tata zabił żonę i dziecko, a sam powiesił się na pasku w łazience. Od tej pory, dom stoi opuszczony i w każdą noc, w czasie pełni księżyca straszą tu duchy zamordowanej rodziny Thompsonów.
- Niezłe miejsce na randkę, co?- dobiegł ja z korytarza tajemniczy, męski głos. Kate o niewiele się nie zlękła.
- Aaaaaa! Wystraszyłeś mnie! Co tu robisz i kim jesteś?!- zażądała natychmiastowej odpowiedzi, Kate.
- Jestem Zac. Słyszałem sporo dziwnych historii na temat tego miejsca i postanowiłem sprawdzić, czy to prawda, co ludzie mówią… A ty kim jesteś?
- Ja jestem Kate i wczoraj przejeżdżałam z przyjaciółka w okolicy tego domu i dziś postanowiłam precyzyjnie go obejrzeć.- powiedziała Kate.
- Od zewnątrz, czy od wewnątrz?- zażartował Zac
- I od tej i od tamtej strony. A jakie krążą historie o tym domu?
- No wiesz… za darmo ci nic nie powiem…
- Świnia.
- Dobra, dobra… Powiem, spokojnie.
- Więc?- spytała zaciekawiona Kate.
- Widzisz… Przed laty miało tu miejsce tragiczne morderstwo.
- A co się takiego wydarzyło?
- Mieszkało tu pewne małżeństwo. Po kilku miesiącach mąż zamordował własną żoną i swojego syna, a sam powiesił się w łazience na pasku. I przy każdej pełni księżyca duchy tej rodziny straszą w tym domu i zabijają następne ofiary, które wejdą im w drogę. Jeszcze nikt nie wyszedł żywy z tego domu, dlatego ludzie omijają to miejsce z daleka.
- To cała historia? Jakoś nie wierze w duchy i w takie bajki dla małych dzieci…
- To zacznij. Ponieważ jeżeli duchy cię tu zobaczą, to cało z tego nie wyjdziesz. Prędzej one cię zabiją, jeżeli wejdziesz im w drogę i zakłócisz im spokój. Mówię serio.
- Jaaaasssneee…- Kate jakoś nie wierzyła w opowieść Zacka.- Wiesz co? Takie kity i bajeczki o duchach wciskaj komu innemu, lecz ja z tego dawno wyrosłam… I wiesz co? Jakoś w to wszystko nie wierze…
- No jak chcesz… lecz ostrzegam. Duchy cię widzą. Mnie zresztą tez… Tyle, iż one w dzień się nie pokazują, tylko nocy. A tak na marginesie… Dasz mi swój numer telefonu?
- Jasne: 662540505
- A to mój:888705647
- Dzięki. Około,,, to ja spadam. Na razie.
- Do zobaczenia kolejnym wspólnie.
Kate, wróciwszy do domu, postanowiła poszukać informacji na temat tego domu w Internecie. Jednak nic nie znalazła. Zdenerwowana postanowiła zadzwonić do Luny i opowiedzieć jej o tym, czego dowiedziała się o tym strasznym miejsce, w okolicy którego przejeżdżali.
- Halo?
- Hej Luna. Tu Kate.
- Oh, hej Kate, co słychać?
- Wszystko w porządku. Słuchaj. Byłam dzisiaj z samego rana w tym domu, w okolicy którego wczoraj przejeżdżaliśmy.
- Taak?!- spytała zdziwiona Luna.- I co? Jak tam jest?
- Posłuchaj. Gdy tam weszłam, po kilku minutach zobaczyłam, iż w tym domu kręci się jakiś kolo. nareszcie on się do mnie odezwał i opowiedział mi straszną historię tego domu.
- I? Co ci powiedział?
- Powiedział, iż przed laty mieszkało w tym domu małżeństwo z dzieckiem. Po kilku miesiącach mąż zamordował własną żonę i dziecko, a sam się powiesił w łazience na pasku, tak aby nie wzbudzać podejrzeń policji. I odtąd w każda noc i w czasie pełni księżyca, duchy tej rodziny straszą w tym domu i mordują każdego, kto wejdzie im w
drogę. Z początku mu nie wierzyłam, lecz teraz… A ty co o tym sądzisz?
- Wiesz co ja o tym sądzę? iż to jakieś brednie wyssane z palca. Kolo wymyślił ta historyjkę, tak aby cię przestraszyć i chciał cię stąd jak najszybciej spławić, żebyś nie kręciła się na jego posesji.
- lecz przecież to nie jest jego posesja.
- No tak, lecz pewno on chciał, żebyś nie wchodziła mu w drogę, w czasie, gdy on prowadzi te własne niby śledztwo.- powiedziała Luna.
- Pewnie i masz racje… Ja tam nie wierze w takie bajeczki… lecz te miejsce faktycznie mnie przeraża… faktycznie.
- Oj kochana, nie przejmuj się. Jakbym ja wierzyła w takie bzdety, to dawno bym została zakonnica.
Obie dziewczyny wybuchły śmiechem.
- Dobra, to co? Obgadamy jeszcze całą sprawę, jak się spotkamy, około,,,,?- spytała Kate
- Nie ma sprawy- odpowiedziała Luna- To pa
- Pa, buźka.- powiedziała Kate i odłożyła słuchawkę na miejsce.
Na drugi dzień, Kate postanowiła także zwiedzić ten niby „nawiedzony” dom. Gdy weszła do środka, zobaczyła tam Zacka. Podszedł do niej i zapytał:
- I co, kochanie? Postanowiłaś się znowu ze mną spotkać?
- Nie waz się tak do mnie mówić, bajarzu! – odpowiedziała ostrym tonem Kate.- Twoją dziewczyna jeszcze nie jestem!
- Nie? lecz zaraz możesz nią być, skarbie…- powiedział Zac, przyciągając dziewczynę do siebie i zaczął ją namiętnie całować.
odtąd zaczęli się spotykać w tym domu. Pewnej, straszliwej nocy zostali tam na noc. Spędzili ją w jednym z pomieszczeń, gdzie mąż zamordował własną żonę i syna. W nocy dały się słyszeć dziwne odgłosy. Kate szybkim ruchem zerwała się z łóżka:
- Co to było?!- spytała przerażona
- To tylko głośny wiatr, kochanie…- uspokajał ją Zac.- Nie ma się czego bać.
- A jeżeli to te duchy, o których mi mówiłeś, jak się pierwszy raz tu spotkaliśmy?
- Duchy… Hmmm… To mam rozumieć, iż zaczynasz wierzyć mi w tą historię, którą ci opowiedziałem, na temat tego miejsca, tak?
- Masz racje… Powoli zaczynam w to wszystko wierzyć… Może sprawdzimy, czy to czasem …-i nie dokończyła, ponieważ przerwało jej głośne trzaśnięcie czymś, w jakąś rzecz.
- Do cholery co tu się dzieje??!!- wrzasnął Zac
- Chodźmy to lepiej sprawdzić…- powiedziała przestraszona Kate
Oboje poszli tam, skąd dochodziły te dziwne odgłosy. Na początku weszli do jednego z najdziwniejszych pomieszczeń w całym domu. Było to gdyż sekretne laboratorium, w którym pan Thompson prowadził przerażające eksperymenty. Wtem oboje zobaczyli, iż za ścianą są same kości ludzi, którzy zostali zamordowani poprzez straszliwe duchy.
- CO JEST DO CHOLERY?!- wrzasnął z niedowierzaniem Zac
- To pewnie cmentarz, w którym chowano kości tych ludzi, którzy zginęli…- powiedziała Kate.- AAAAAAAAA!!!!!!!
- Co się stało?!
W tej właśnie chwili, Kate zobaczyła, jak ogromna siekiera unosi się nad głową Zacka. Zac, nie wypowiedziawszy ani słowa leżał martwy na ziemi, a w okolicy niego płynął strumień czerwonej krwi. Kate zaczęła krzyczeć w niebogłosy. Wiedziała już, iż nie powinni spędzać nocy w tym straszliwym domu i to, iż upiorne duchy zamordowały jej ukochanego Zacka. Teraz już nie było drogi ucieczki. Przewrażliwiona Kate zaczęła uciekać prosto przed siebie, nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwa. Chciała jak najszybciej zadzwonić na policję, lecz w pobliżu nie było żadnej budki telefonicznej. Szczęście się do niej uśmiechnęło, gdy zobaczyła, iż ma w kieszeni własną komórkę. Czym prędzej zadzwoniła na posterunek policji:
- To posterunek policji, słucham?- odezwała się sekretarka
- Jestem w okolicy tego domu, w którym przed wielu laty dokonano straszliwych morderstw. Teraz duchy tego domu chcą się na mnie zemścić, za to, iż zakłóciłam im spokój. Zamordowały mojego chłopaka. Błagam przyjedzie natychmiast!!- błagała Kate
- Czy to ten stary dom Thompsonów?
- Tak. Błagam! Pospieszcie się!!
Kate nie musiała długo czekać. Po 15 minutach przyjechała policja wspólnie z rodzicami Kate.
- Jak dobrze, iż tu jesteście.- powiedziała ucieszona Kate.
- Kochanie, nic ci nie jest? Oh… Tak się baliśmy…- powiedziała zmartwiona pani Sanders .
- Nie. Na szczęście nic mi nie jest.
- Znaleźliśmy martwe ciało, panienko. Czy to twój chłopak?- spytał się komendant policji
- Tak. Tj. Zac.- powiedziała Kate.
- Niestety musimy cię rozczarować, iż to nie jest Zac.
- Jak to?! To niemożliwe!
- Możliwe panienko. Otóż…- zaczął komendant.- Thompsonowe mieli dwójkę dzieci. Dwóch braci. Jeden był młodszy, drugi starszy. Zginął ten młodszy, a ten starszy ocalał. Po śmierci rodziców mieszkał w tym opuszczonym domu, i opowiadał ludziom różne bzdury, tak aby mu uwierzyli. lecz ten „Zac” to tak faktycznie Bobby. I chciał cię tez zamordować, jednak rodzice woleli zabić jego, tak aby do nich dołączył, właśnie dziś, ponieważ to dziś jest rocznica ich śmierci.
Kate nie mogła wypowiedzieć ani słowa.
- Chodź kochanie… Pojedziemy do domu…- powiedziała pani Sanders.
Policja wybadała okoliczności, a ciało zabrali sanitariusze. Kate wspólnie z rodzicami pojechała do domu i przysięgła sobie, iż już nigdy nie pójdzie do żadnego domu, w którym dokonano zabójstwa
  • Dodano:
  • Autor: