Co znaczy Czy ma prawo do szczęścia?
Dopiero co, rozmawiając z koleżanką na temat naszych wspólnych znajomych planujących ślub, usłysałam z jej ust zdanie, które - używając kolokwializmu - zwaliło mnie z nóg. Brzmiało ono tak "Jak On mógł się z nią związać? Przecież Ona ma dwoje dzieci!" I cóż na to odpowiedzieć?
Historia M. jest podobna do wielu innych. Mąż wynosił z domu wszystko co miało jakąkolwiek wartość, sprzedawał, za to pił i bił. Dość częste zdarzenie w naszym państwie. Żona się postawiła: dzięki teściowej(!) wyrzuciła oprawcę z domu i wystąpiła o rozwód. Dla mnie logiczne
Po jakimś czasie znlazła mężczyznę przy którym poczuła się bezpiecznie: nie pije, pracuje, dzieci traktuje jak swoje - czysta literatura. Planują się pobrać. Są wspólnie szczęśliwi. W. spoważniał, M. się wyciszyła. "lecz ona ma dwójkę dzieci."
Czy to, iż ma dzieci dyskwalifikuje ją z dalszego życia? Co powinna zrobić po rozwodzie? Powiesić się? Może rzucić się pod tramwaj? A może wstąpić do jakiegoś klasztoru (nie wiem, czy do jakiegoś przyjmują rozwódki)? A gdyby się nie rozwiodła tylko na przykład R. miałby wypadek śmiertelny? Same pytania - jakichkolwiek odpowiedzi.
Ktoś może zapytać, dlaczego to stwierdzenie tak mnie zabolało? przecież nie dotyczy ono mnie. Nieprawda. Właśnie iż dotyczy. Mam 26 lat, jestem mężatką od 4 i mam trzyletnią córką. Gdyby, odpukać, coś się stało mojemu mężowi, nie wiem, na przykład zostałby potrącony poprzez samochód, lub po prostu, zwyczajnie byśmy się rozstali, to co? Czy jestem stracona dla świata? Czy to oznacza, iż przegrałam własne życie, ponieważ mam dziecko? Nie zgadzam się! Kategorycznie mówię NIE!!!
Uważam, iż dzieci to nasze szcęście. Czasem tudne i zawsze wymagające jakiegoś poświęcenia, ;lecz jednak szczęście. Dzięki nim życie ma sedno. A to, iż ludzie dorośli popełniają błędy? Cóż, na błędach człowiek się uczy.
A dlaczego pytam tylko o Matki? Osoba, która powiedziała te słowa jest dzieckiem z drugiego małżeństwa. Jej tata porzucił pierwszą żonę i dziecko. Widocznie mężczyzna ma prawo szukać szczęścia.
Aha, zapomniałabym, S. będzie psychologiem
Nie stawiam jej pod pręgieżem. zwyczajnie mam nadzieję, iż znajdzie się ktoś, kto przytoczy mi inne argumenty - logiczne - dlaczego Matka nie ma prawa ułożyć sobie życia na nowo? Nie tylko ten, iż jest Matką.