pamiętnika czerwonej wdowy co to jest
Definicja: słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy "Z pamiętnika Czerwonej Wdowy" - opowiadanie

Słownik: Utwór parodiuje sposób myślenia wielu komunistów, którzy - pod pretekstem równości i sprawiedliwości społecznej - próbują ujednolicić ludzi.
Definicja: Od Autorki:

Narratorką opowiadania jest Celestyna Mierzwińska - rozchwiana emocjonalnie wdowa po ZOMO-wcu. Kobieta ma obsesję na punkcie czerwieni, która kojarzy jej się z miłością, namiętnością i komunizmem. Czerwona Wdowa - z pozoru wrażliwa, czuła i sentymentalna - jest fanatyczną marksistką, która nie toleruje odmiennych poglądów ("Moja córka już od kilku tygodni zadaje się z niejakim Dawidem, członkiem Partii Zielonych. Dzisiaj przyłapałam ich na romantycznym spotkaniu w restauracji Świat Kawy i Banana. Myślałam, iż wyjdę ze skóry!!! Czy ta dziewczyna faktycznie nie rozumie, że Dawid nie jest dla niej odpowiednim towarzystwem?! Zielone nie pasuje do różowego, lecz ona widocznie ma to w nosie"). Nic więc dziwnego, że wychowuje własne córki (Lolitę i Samantę) w duchu skrajnie lewicowym. Wszystko rozpoczyna się komplikować, kiedy w domu Celestyny zamieszkuje lokator Łukasz - narodowy radykał. Jego obecność sprawia, iż Lolita i Samanta zaczynają się otwarcie buntować przeciwko "czerwonemu" reżimowi Mierzwińskiej...

Utwór parodiuje sposób myślenia wielu komunistów, którzy - pod pretekstem równości i sprawiedliwości socjalnej - próbują ujednolicić ludzi. Bohaterka opowiadania jest socjalistką ortodoksyjną i nadgorliwą, więc nieumyślnie ośmiesza całą ideologię ("Robiłam wszystko, by każdemu nalać po równo, lecz - ku mojemu zaskoczeniu - nie starczyło picia dla Samanty. Musiałam więc odlać trochę soku z pozostałych szklanek. Nie byłabym w stanie znieść faktu, iż my mamy zbyt wiele napoju, a moje młodsze dziecko - zbyt niewiele"). Czerwona Wdowa etapowo rozpoczyna dostrzegać, że jej zwyczaje nie są kompatybilne z wymogami współczesnego świata. Kobieta próbuje przekazać swoim córkom PZPR-owskie tradycje, jednak dziewczyny - znające wyłącznie III Rzeczpospolitą - nie umieją ich zrozumieć i zaakceptować.

Opowiadanie jest równocześnie tragiczne i komiczne. Znajdziemy w nim nie tylko zabawne dialogi i przedmioty satyry politycznej, lecz również akcenty melodramatyczne. Fabuła, która do złudzenia przypomina niedrogie telenowele, dodaje utworowi tragikomicznego charakteru. Opowieść kończy się satyryczną przeróbką piosenki "Niekochana" O.N.A.




Notka 1

To dopiero pierwsze słowa, które piszę w tym wirutalnym pamiętniku... Od czego mogę zacząć? Od przedstawienia się? Od opowiedzenia historii mojego życia? Tym, którzy chcieliby mnie poznać, zdradzę moje imię: Celestyna. Jestem wdową po dzielnym komuniście, która dostała w spadku skromny dorobek i wielkie cierpienie. Które to już lato, odkąd Amadeusza nie ma na świecie? Ile łez wylałam - na daremne, ponieważ płacz nie może wskrzeszać umarłych?...

W młodości miałam gęste, rude włosy i jasnoniebieskie oczy. Moje usta były czerwone jak socjalistyczny sztandar - i chyba nadal takie są, aczkolwiek umieją całować tylko zdjęcia i zimną mogiłę. Amadeusza poznałam na lokalnym spotkaniu PZPR. Tak pięknie opowiadał o przewrotności burżujów i tragicznym losie mas pracujących... Nie mogłam tego wytrzymać. Po moich śniadych policzkach spłynęło kilka krwawych łez. I wtedy mnie dostrzegł... zwyczajnie dowiedział się o moim istnieniu... 13 dni i 13 nocy później zarejestrowaliśmy się w Urzędzie Stanu Cywilnego, ponieważ wiedzieliśmy, iż nie zdołamy wytrzymać ani jednego miesiąca osobno. Moja suknia ślubna była czerwona jak u hinduskich kobiet, a milicyjna orkiestra grała cudowne piosenki. Byliśmy tacy szczęśliwi, tacy radośni i beztroscy w naszym Raju na Ziemi...

Amadeusz szybko rozpoczął karierę w ZOMO, co - w moich oczach - uczyniło go prawdziwym bohaterem. Był bardzo odważny, nie wahał się stawiać czoła strajkującym robotnikom. Wzbudzał szacunek przyjaciół i trwogę wrogów. A gdy ktoś zajmował się handlem wolnorynkowym, Amadeo od razu rozbijał całą mafię. Tak, tak - to był Człowiek Partii! Nie wiedzieliśmy, iż wkrótce nadejdzie koniec wszystkiego...

W 1989 roku zawalił się cały mój świat, a pod jego gruzami zginął nieodżałowany Amadeusz. To był najstraszniejszy dzień mojego życia... Zobaczyłam na swoje oczy, jak podła śmierć bierze w ramiona najwspanialszego człowieka PZPR. Odchodząc, Amadeo chciał mi coś powiedzieć. Nie zdołał. Jego usta o smaku czerwonego wina umilkły na zawsze. Dopiero kilka lat temu powiodło mi się skontaktować z bratem Amadeusza, który znał mojego Męża jak niewiele kto. Szwagier zdradził, iż Amadeo donosił na mnie do UB, i pewnie o tym chciał mi powiedzieć przed śmiercią.

Odejście Amadeusza było dla mnie o tyle tragiczne, iż nosiłam wtedy pod sercem nasze drugie dziecko - Samantę (pierwsze ma na imię Lolita). Początkowo chciałam ją usunąć, lecz później stwierdziłam, że nie mogę tego zrobić. Przecież w jej żyłach płynie krew mojego Męża - krew czysta i czerwona, niezmącona zieloną ekologią, brunatnym nazizmem, niebieskim liberalizmem, tęczowym homoseksualizmem ani czarną reakcją! Postanowiłam ocalić Samantę, więc teraz mam dwie córki: 20-latkę i 19-latkę. Ja ubieram się na czerwono, a one na różowo. To jeszcze guguły: umiarkowane socjalistki, należące do młodzieżówki SLD. Jak dojrzeją, to z pewnością pokraśnieją.


Notka 2

Dzisiaj poznałam tego Łukasza, który ma zamieszkać u nas na stancji. Chłopak jest studentem drugiego roku geografii, pochodzi z jakiejś małej, podwarszawskiej miejscowości. Nie wiem, czy postąpiłam słusznie, przyjmując go pod swój dach. Nie dość, iż młodzieniec wygląda na skinheada, to jeszcze był bardzo zniesmaczony, kiedy zobaczył w naszym przedpokoju portret Lenina! Oczywiście, nic nie powiedział, gdyż musi być uprzejmy wobec pani domu. lecz ja własne wiem: ten człowiek jest prawicowcem, burżujem i klerykałem! Mam nadzieję, iż nasze stosunki będą się układały Stosunkowo przyzwoicie - wszak nie od dziś wiadomo, że różnice klasowe nie wróżą pełnego pokoju.

Po krótkiej rozmowie weszliśmy do salonu, by zjeść podwieczorek i napić się soku. Myślałam, iż w moich zbiorach jest jeszcze pełno tego napoju. Robiłam wszystko, by każdemu nalać po równo, lecz - ku mojemu zaskoczeniu - nie starczyło picia dla Samanty. Musiałam więc odlać trochę soku z pozostałych szklanek. Nie byłabym w stanie znieść faktu, iż my mamy zbyt wiele napoju, a moje młodsze dziecko - zbyt niewiele. Student-prawicowiec nie był zadowolony z mojej decyzji, lecz starałam się go zrozumieć, ponieważ pewnie nigdy nie słyszał o sprawiedliwości socjalnej, równości i braterstwie. W sumie to dobrze, iż trafił akurat pod moje skrzydła. Już ja, Celestyna Mierzwińska z domu Goldberg, naprawię jego światopogląd! Pozwolę mu odkryć piękno Pracy i wartości, które w środowiskach reakcyjnych są zupełnie nieznane. Oprócz tego, nauczę go naszej nowomowy, ponieważ na razie wysławia się jak jawnofaszysta.


Notka 3

Do stu tys. kwiatów w mauzoleum Lenina!!! lecz jestem wściekła na Lolitę!!!

Moja córka już od kilku tygodni zadaje się z niejakim Dawidem, członkiem Partii Zielonych. Dzisiaj przyłapałam ich na romantycznym spotkaniu w restauracji Świat Kawy i Banana. Myślałam, iż wyjdę ze skóry!!! Czy ta dziewczyna faktycznie nie rozumie, że Dawid nie jest dla niej odpowiednim towarzystwem?! Zielone nie pasuje do różowego, lecz ona widocznie ma to w nosie. Gdy wróciłyśmy do domu, Lolita zaczęła wrzeszczeć: "Mamo, dlaczego nie akceptujesz Dawida?! To taki sam lewicowiec, jak ty!". Otóż nie taki sam. Ten chłopak ma poglądy antykomunistyczne, a to oznacza, iż jest burżujem i kapitalistą. Nie chcę, tak aby Lolka zadawała się z kimś takim - co to, to nie! Niech sobie znajdzie jakiegoś czerwonego, ponieważ z zielonymi nigdy nic nie wiadomo. Przeżyłam trochę więcej latek, niż ona, więc znam się na rzeczy.

Jak to dobrze, iż co najmniej z Samanty jest pociecha! I pomyśleć, że mogła ona w ogóle nie przyjść na świat!


Notka 4

Lolita przeszła samą siebie. Kiedy rankiem weszłam do jej pokoju, zobaczyłam ją odzianą w czarne, gotyckie ubrania. "Mamo! - zawołała. - Jestem rock-metalówą, więc będę się ubierać na czarno! Sama powiedziałaś, iż zielone nie pasuje do różowego, więc teraz Dawid i ja będziemy się ubierać tak samo!". "Co ty, niepoważna jesteś?!" - zapytałam, nie mogąc się otrząsnąć ze zdziwienia. Moja córka, która zawsze była różowa, nagle stała się czarna! "Dlaczego niepoważna? - chciała wiedzieć Lolka. - Przecież zawsze mnie uczyłaś, iż najważniejsze są równość i sprawiedliwość! Teraz chyba powinnaś być szczęśliwa, prawda?". "Lolito, twój Tata w grobie się przewraca!" - oświadczyłam, a ona zaczęła śpiewać szyderczą piosenkę Chylińskiej: "Załóż róż - będzie pięknie! Załóż róż - będzie modnie!".

Spojrzałam na biurko i zobaczyłam, iż leży na nim ten szmatławy gniot Orwella, "Rok 1984". "Lolito! - zawołałam przerażona. - Czy ty nie wiesz, iż takie książki mają niedobry wpływ na młodych ludzi?! Tj. bardzo zła poezja, która mąci w głowach i degraduje psychikę... To tak, jakbyś chodziła na Msze święte i słuchała tych śmiesznych kazań o kapitalizmie". "Ależ w tym nie ma nic złego!" - obruszyła się Lola. Oburzona, bezwiednie wytrzeszczyłam oczy. "Lolka, jak ty się do matki odzywasz?! - spytałam retorycznie. - Jeszcze jeden taki wybryk, a porozmawiamy inaczej!". "Trzeba ci wiedzieć, iż >Rok '84< czytam po raz drugi - pochwaliła się perfidnie dziewucha. - Przedtem przerobiłam >Folwark Zwierzęcy<, no i kilka prac Sołżenicyna". Powiedziałam Lolicie, iż za karę ma wysprzątać cały swój różowy pokój. Moja córka zaczęła się stawiać, toteż ryknęłam przeraźliwie: "DOOO RRROOOBOOOTYYY!!!". Nastolatka, widocznie tęskniąca za św. Spokojem, przystąpiła do pracy. W tle grała piosenka "Muka" zespołu Hey: "Nie strasz mnie. Nie boję się: czarów, klątw, biurowych mątw, matki, siostry i psa, ojca z zaświatów i lwa. I Czarnej Wołgi!".

Wyszłam z pomieszczenia, zalewając się krwistoczerwonymi łzami. Płaczę dosyć regularnie, toteż moje oczy są osłabione i wylewają łzy wraz z krwią. O, mój miły Amadeuszu! Gdybyś był wśród nas, nigdy nie dochodziłoby do takich sytuacji!...


Notka 5

Nasz lokator-student sprawuje się wzorowo. Dzisiaj wysłałam go do sklepu po chleb i "Wyborczą", a on bez szemrania spełnił polecenie. Czyżby Towarzysz Burżuj poszedł po rozum do głowy? Nie wiem. Jest jeszcze za wcześnie, by to oceniać. Niepokoi mnie fakt, iż nadal kręcą się wokół niego chłopcy-narodowcy, jednak staram się nie zwracać na nich uwagi. Póki co, nie wyrządzają nikomu krzywdy.

Znalazłszy wolną chwilę, oddałam się lekturze mojej ulubionej gazety. Przeczytałam ciekawy, aczkolwiek dość krótki artykuł Adama Michnika. Pan Adaś jest taki przystojny i inteligentny! Na bonus, można go uznać za bohatera romantycznego, ponieważ tak długo walczył o "socjalizm z ludzką twarzą". Tyle wycierpiał, tyle przykrości przeżył... Nie pojmuję, jak te klerykały od Rydzyka mogą go tak oczerniać?!


Notka 6

Stare przysłowie mówi: "Nie chwal dnia przed zachodem słońca". Szkoda, iż nie pamiętałam o nim, oceniając mojego lokatora. Tak się gdyż składa, że Towarzysz Burżuj zaczął pokazywać pazurki! Kiedy poszedł na wykłady, weszłam do jego pokoju, by sprawdzić, jak się urządził. I co? Zobaczyłam, iż ma on spory zapas bułek i innych wytwórów, które potajemnie zabierał ze śniadania i kolacji! Wiedziona wrodzonym poczuciem sprawiedliwości, postanowiłam zarekwirować mu tę żywność. Wieczorem Łukasz zaczął się upominać o " własne".

ŁUKASZ: Oddawaj moje bułki, czerwona złodziejko!!!

JA: Te bułki były, są i będą własnością NAS WSZYSTKICH!

ŁUKASZ: To MOJE bułki! Otrzymałem je na własność od Samanty, która jest na diecie!

JA: No właśnie! Poprzez kilka dni wyzyskiwałeś własną biedną towarzyszkę, marząc tylko o napełnieniu własnego brzdenia! Kurczę!!! To ja robię jedzenie dla wszystkich domowników, a ty sobie zakładasz prywatne spiżarnie tylko dla siebie?! Kapitalistyczna świnio!!! Jak ci nie wstyd patrzeć mi w oczy?!

ŁUKASZ: Moje bułki - mój interes! Zapłaciłem za nie przed zakwaterowaniem i równie dobrze mógłbym je zjeść w jadalni! Nie masz prawa ruszać cudzej własności!!!

JA: A ty nie masz prawa być bezdusznym krwiopijcą! Kułak!!!

ŁUKASZ: Czerwona złodziejka!

JA: Kapitalistyczna świnia!

ŁUKASZ: Żydówka!

JA: Antysemita!

ŁUKASZ: Wróg Narodu!

JA: Wróg Ludu!

ŁUKASZ: "A na drzewach, zamiast liści, będą wisieć komuniści"!

JA: "Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, iż mu tę rękę władza ludowa odrąbie"!


Niespodziewanie do pokoju weszła Samanta, więc podałam jej folie z jedzeniem. O dziwo, dziewczyna podeszła z nimi do Towarzysza Burżuja.


SAMANTA (delikatnie, do Łukasza): Weź sobie to żarcie, ja go nie chcę...

JA (groźnie): Nie dawaj mu tych folii! Nie dawaj! Powiedziałam: nie dawaj!!!

SAMANTA: Dlaczego?!

JA: ponieważ on będzie miał zbyt wiele, a ty zbyt niewiele!

SAMANTA: lecz ja nie mam nic przeciwko temu! Jestem wolnym człowiekiem, więc mogę decydować o swoim jedzeniu!

JA: Porządek musi być, a sprawiedliwość jest najważniejsza! Każdy z nas dostał określoną liczbę bułek i ma je zjeść - czy mu się to podoba, czy nie!

ŁUKASZ (ironicznie): A kiedy się pojawią kartki na mięso?

SAMANTA (wywracając oczami): Rety, co za komuna...

Nie chciałam kontynuować tej dziecinnej sprzeczki. Zabrałam cały zapas żywności, dochodząc do wniosku, iż skoro ja ją przygotowałam, to mam największe prawo do jej spożycia.


Notka 7

Jest godzina 23:58, a ja nie mogę zasnąć. To wszystko poprzez Lolitę, która wróciła do domu dopiero godzinę temu. "Lolka! - wykrzyknęłam na jej widok. - Gdzie ty się szlajałaś tyle czasu - i to w TAKIM ubraniu?! Kiedy ja byłam w twoim wieku, to każdego dnia do UB biegałam! A ty co?!". "Byłam z Dawidem w świątyni" - odparła wyniośle. "Tej takiej starej, żydowskiej?" - dopytywałam się. "Nie. Katolickiej" - padła odpowiedź. Myślałam, iż padnę ze śmiechu. Od kiedy moja córka jest katoliczką?! "Co ty, Lolka, w Boga uwierzyłaś?!" - zaczęłam rechotać. "Nie, lecz lubię takie niezwykłe, gotyckie klimaty. Słuchaj, mamo. Dawid i ja postanowiliśmy się pobrać!".

Tym wspólnie nie było mi do śmiechu. Stanęłam jak wryta, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszałam. "Lolka, jak wyjdziesz za zielonego, to cię wydziedziczę!" - oświadczyłam, a Lolita mruknęła pogardliwie: "Olewam to!". Powoli usiadłam na krześle i dałam jej do zrozumienia, iż ma zrobić to samo. poprzez chwilę siedziałyśmy cicho, patrząc sobie w oczy. Na jej twarzy malował się gniew, bunt i wiara w siebie, na mojej - smutek. I nic więcej. "Lola... - szepnęłam nareszcie. - Pokaż mamusi, po której stronie masz serce?". "Po lewej". "Jakiego koloru jest twoja krew?". "Czerwonego". "No właśnie, czerwonego - powiedziałam zmęczonym głosem. - Jesteś już dorosła, lecz błagam: nie rób wstydu własnej rodzinie. I pamiętaj o swoim Tacie!".


Notka 8

Łukasz ma ewidentnie niedobry wpływ na moją rodzinę! Dzisiejsza kolacja miała być zupełnie normalna. Jak codziennie, usiedliśmy przy stole, by wspólnie zjeść kanapki i obejrzeć coś w TVN-ie. Samanta była strasznie nieprzytomna, gdyż słuchała czegoś poprzez słuchawki. Ten zwyczaj pojawił się u niej zaraz po przyjeździe Towarzysza Burżuja, który lubi - na własny przeznaczenie - słuchać nacjonalistycznych piosenek. nareszcie zdenerwowałam się i zabrałam jej sprzęt grający. Odłączyłam słuchawki od bazy i zwiększyłam głośność, by dowiedzieć się, co tak pochłonęło moją córkę. Jakże ogromne było moje obrzydzenie, gdy usłyszałam sygnał dźwiękowy, będący fragmentem "Bogurodzicy", a później ten złowieszczy głos: "Tu Radio Maryja, katolicki głos w Twoim domu!".

Skamieniałam. zwyczajnie skamieniałam. Siedziałam jak sparaliżowana, tymczasem Lolita patrzyła z przerażeniem na Samantę, a Łukasz wbijał wzrok w duszoną paprykę. nareszcie odzyskałam przytomność umysłu i powiedziałam do zebranych: "Towarzyszki i towarzysze! To się musi skończyć! Wydarzenia, które miały miejsce w ostatnim czasie, wzbudziły we mnie wielki niepokój, lecz teraz osiągnęliście szczyt nikczemności. Co to ma być?! Sekretny Komitet przeciwko Kobiecie w Czerwieni?! Podziemne Towarzystwo Anonimowych Antytotalitarystów?! Samanta, wracaj do swojego pokoju i nie wychodź stamtąd do rana!". "Precz z komuną!" - zawołała 19-latka, zrywając się z krzesła i biegnąc po schodach na górę. Lolita, Łukasz i ja straciliśmy humor i apetyt.


Notka 9

Jest 3:24 rano. Godzinę temu obudziły mnie jakieś hałasy, więc natychmiast zerwałam się z łóżka i wyjrzałam poprzez okno. W okolicy samochodu Łukasza stali Burżuj i Samanta, którzy ładowali do bagażnika ciężkie walizki. "Co wy wyprawiacie?! - ryknęłam, nie przejmując się ciszą nocną. - Natychmiast wracajcie do domu!!!". Zignorowali mnie. Kilka sekund później Łukasz zajmował już miejsce za kierownicą, a Samanta - po jego prawicy. "No, to co? - zapytał wesoło, acz retorycznie student. - Alleluja i naprzód!". "SAMANTO, ŻAŁUJĘ, iż JEDNAK CIĘ NIE USUNĘŁAM!!!" - ryknęłam tak głośno, iż pies sąsiadów zaczął przeraźliwie szczekać. Burżuj nacisnął pedał gazu, a samochód ruszył. Moim uszom dał się słyszeć ryk silnika, który później został zagłuszony poprzez radosną piosenkę:

"Uciekniemy stąd, wszystko będzie proste.
Noc spadnie na naszego anioła stróża.
Popędzimy naprzód pustymi skrzyżowaniami,
nasze dusze powstaną, oni nas nie złapią.

Moja miłość do Ciebie - zawsze, na zawsze.
Tylko Ty i ja - wszyscy inni są niczym.
Nie wrócimy, nie wrócimy tam.
Nie zrozumieją...
Nie zrozumieją nas!!!"

TATU, "Not gonna get us"
(tłum. N. J. Nowak)

Początkowo było mi przykro, iż to wszystko tak się zakończyło. Później jednak stwierdziłam, że jestem sama sobie winna. Ostatnio regularnie puszczają mi nerwy, nie potrafię spokojnie dyskutować z innymi ludźmi... "Skutek, jaki jest, każdy widzi". Jestem nieszczęśliwą kobietą: moja starsza córka wychodzi za członka Partii Zielonych, a młodsza uciekła z jakimś faszystą. Mój kochany Amadeuszu... Gdybyś mógł tu przyjść i mnie pocieszyć! Ale już nigdy Cię nie zobaczę - zginąłeś, przygnieciony szczątkami upadającego mechanizmu. Nasza miłość musi być silniejsza od przemian ustrojowych, od politycznych intryg, od śmierci. Ustroje mogą tonąć jak Titanic, lecz nie wolno im pociągać za sobą ludzi. Amadeuszu, Amadeuszu, tak bardzo za Tobą tęsknię!!! Jeżeli Ty nie możesz mnie odwiedzić, to ja pójdę za Tobą. Spoczniemy we wspólnym grobowcu jak na małżeńskim łożu...


Notka 10

Właśnie wróciłam z cmentarza, który - jakkolwiek makabrycznie to zabrzmi - jest moim "drugim domem" już od 1989 roku. Szary, okazały nagrobek powoli się starzeje, co widać na rozmaitych fotografiach. Na kamiennej płycie wyryto imię i nazwisko mojego Męża, krótką informację o długości Jego życia, no i wyrazisty napis:

"Pali się Moskwa, pali się Krym,
a nasza miłość nie ujdzie w dym".

to jest parafraza wiersza, który kiedyś wpisano mi do pamiętnika. Być może wpisał mi go sam Amadeo. Nie pamiętam.

Odkąd Samanta uciekła, a Lolita zaczęła się przeprowadzać do zielonego, czuję się potwornie samotna. W mojej głowie pojawiła się nawet myśl, iż powinnam ponownie wyjść za mąż. Najwyższy czas pogodzić się ze śmiercią Amadeusza i rozpocząć nowe, szczęśliwe życie! To nic zdrożnego, a ja mam do tego prawo. Warto wiedzieć, iż od jakiegoś czasu podoba mi się pewien uroczy Platfus... to oznacza: członek Platformy Obywatelskiej. Gothard Rottweiler, ponieważ o nim mowa, jest ode mnie wiele młodszy, więc mogę mieć problemy z jego uwiedzeniem. W szczególności, iż koło niego kręci się jak mucha Marcyś - szalona anarchokolektywistka.


Notka 11

Jest tak, jak myślałam - Platfus mnie nie zechciał! To wszystko poprzez moją komunistyczną przeszłość i teraźniejszość. Heh, gdybym nie była czerwona, nie miałabym takich problemów. Pewien miły 30-latek zaproponował mi, bym została... skrajną prawicówką! Co o tym myślicie? ponieważ ja nic... jeszcze nic... Wczoraj, kiedy nudziłam się w pustym mieszkaniu, "gwizdnęłam" Lolicie płytę O.N.A. Zmieniając niektóre słowa w oryginalnym tekście, stworzyłam ciekawą przeróbkę piosenki "Niekochana". Oto ona:

"Byłam w PZPR - co za wstyd!
I w UB, jakiś czas - nieważne już.
Wiem, iż współcześnie mi
nie ufa nikt.
Wiem, iż do końca już
będzie tak.
Patrzę na teczkę mą -
- nie czuję nic!
Boję się poczuć żal,
to boli, wiem (ha!).

Jestem samaaaaa - taki looooos!
Zlustrowanaaaaa - taki looooos!

Nie mogę kłamać, ponieważ
śmieszna jestem wtedy.
Nie myślę o Polsce i
pogrążam się.
>Powiedz wszystko<.
Aaaaa! Nie wiem nic!
Znów zdemaskował mnie
ten obcy ktoś (ha!).

Jestem samaaaaa - taki looooos!
Zlustrowanaaaaa - taki looooos!
Może chcesz roooooz-grzeszyć mnieeeee?
Powiedz, czemuuuuu ciągle martwię sięęęęę?"

(Parafraza piosenki "Niekochana" O.N.A.
Oryginał na stronie: http://pl.youtube.com/watch?v=69KE8G6bu7U)

Takie są dzieje Kobiety w Czerwieni, która już nie chce być czerwona. Może ktoś z Was pomoże mi się "przefarbować"?...

  • Dodano:
  • Autor: