polak polakowi wilkiem czyli co to jest
Definicja: będziemy się wzajemnie szanować, nie będą nas szanowali inni słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Polak - Polakowi wilkiem czyli solidarni inaczej.

Słownik: Solidarność narodowa za granicą jest jak polisa ubezpieczeniowa na zdrowie , życie i bezpieczeństwo także poważanie pośród innych nacji. Jeżeli nie będziemy się wzajemnie szanować, nie będą nas szanowali inni.
Definicja: Narodowa solidarność, przykład pierwszy – Polacy

Pewna łódzka spółka turystyczna organizuje wakacje w Grecji. Impreza jest niedroga więc lwią część uczestników stanowią studenci i tegoroczni maturzyści.. Wszystkie miejsca wyprzedane. W czasie długiej podróży autokarowej młodzi ludzie zawierają znajomości, raczą się piwem, śmieją z dowcipów jednym wyrazem zaczynają tworzyć zwartą grupę.
Po prawie dwu dobach autokar dowozi uczestników imprezy turystycznej na miejsce. Dwupiętrowy nie wykończony dom przy ulicy pełnej śmieci daleko od plaży, stanowić ma bazę noclegową dla całej ekipy. Polska rezydentka a więc opiekunka uczestników odczytuje nazwiska i przyporządkowuje im numery pokoi. Zmęczeni , lecz szczęśliwi młodzi turyści rozlokowują się po swoich pokoikach, których standard odpowiada cenie jaką młodzi ludzie musieli zapłacić przed wyjazdem. lecz cóż się okazuje, nie wszystkim turystom przydzielono miejsca noclegowe. Młody uczeń szkoły średniej tegoroczny maturzysta pozostał bez miejsca. Biuro sprzedało więcej biletów niż miejsc. Rezydentka proponuje młodzieńcowi nocleg uwaga....w innej miejscowości.
Młodzieniec na początku delikatnie wspomniał o tym , że wykupił miejsce w tym właśnie pensjonacie i nie zamierza opuszczać swoich towarzyszy podróży. Rezydentka, trzeba dodać Polka, twardo stawia na swoim. Inni uczestnicy imprezy przyglądają się zdarzeniu ze swoich pokoi. Dyskusja między kobietą, a młodzieńcem staje się gorąca. Nareszcie uczeń wziął własną torbę wszedł do pokoju kolegi z którym wybrał się na wycieczkę i stanowczo stwierdził , iż się nie ruszy.

Po około trzydziestu minutach w pensjonacie zjawia się Grecki właściciel spółki, która wspólnie z łódzkim biurem organizowała ten pobyt. Stanowczym tonem wręcz krzykiem nakazuje młodzieńcowi zabrać własne rzeczy i jeżeli nie chce jechać do innej miejscowości proponowanej poprzez rezydentkę, to może sobie szukać noclegu na swoją rękę. Wściekły młodzieniec nie da sobie pluć w kaszę, stanowczo sprzeciwia się działaniom Greka, należy dodać nadzwyczajnie agresywnego. Nareszcie na wezwanie Greka przyjeżdża policja. Policjanci stwierdziwszy , iż młodzieniec posiada dokument uprawniający go do pobytu w tym pensjonacie stwierdzają , że ta kwestia ich nie dotyczy.

Czy ktoś z uczestników stanął po stronie pokrzywdzonego kolegi ? Otóż wszyscy uczestnicy imprezy, ci sami którzy jeszcze parę godz. przedtem stanowili zwartą wesołą grupę, rozpierzchli się jak myszy po swoich pokojach zamykając się w nich na głucho, co więcej nawet kolega z którym młody człowiek udał się na te wakacje nie śmiał wyjść i stanąć w okolicy przyjaciela.

Narodowa solidarność, przykład drugi – Serbowie

U wybrzeży Riwiery Olimpijskiej znaczącą grupę turystów stanowią młodzi Serbowie. Daleko nie mają. Mogą przyjechać tutaj nawet na dłuższy weekend.

W ten weekend bawiłem się na jednej z greckich dyskotek. Jak można było zauważyć znaczącą część bawiącej się młodzieży stanowili przybysze z dawnej Jugosławii, głównie Serbowie i Czarnogórcy. W trakcie zabawy jeden z bardzo młodych Serbów w znacznym już stopniu upojony alkoholem zaczął zwyczajnie rozrabiać. Po chwili stanęło w okolicy niego dwu rosłych bramkarzy, którzy chcieli wyprowadzić krewkiego młodzieńca z lokalu.
Dosłownie w mgnieniu oka wokół bramkarzy zebrała się ekipa około 20 – 30 Serbów. Ochroniarze delikatnie wypuścili młodzieńca z uścisku i grzecznie poprosili Serbów o wypuszczenie ich z kręgu, który utworzył się wokół nich. Krewki młodzieniec – Serb bawił się dalej, aż nareszcie padł gdzieś pod stolikiem.


Narodowa solidarność, przykład trzeci – Polacy

Ameryka, Ameryka, gdzie jest taki drugi państwo, śpiewają nasi rodacy na Chicagowskim Jackowie.
Oprócz tej polskiej enklawy w środku wielkiego miasta znajdują się tam również Little Itally, China Town, Puerto Rican’s Village czy Ukrainian Village. Mają również własne małe dzielnice Irlandczycy czy Koreańczycy.
Każda z tych społeczności podkreśla i manifestuje własne dziedzictwo i przynależność do danej ekipy narodowościowej.
Każda z tych grup wspiera się wzajemnie i pomaga sobie w każdy możliwy sposób.........tylko nie Polacy.

Będąc poprzez rok mieszkańcem tego wielkiego miasta wielokrotnie spotykałem się z historiami , że jeden kolega Polak z basementu a więc adoptowanej dla potrzeb mieszkaniowych piwnicy ze zwykłej ludzkiej zawiści doniósł na drugiego kolegę Polaka do Emigration czy na policję, że ten pracuje nielegalnie bez pozwolenia i na bonus przedłużył sobie pobyt. Można aby rzec – takie rzeczy zdarzają się w każdej społeczności, otóż nic podobnego. jeżeli w amerykańskiej społeczności Ukraińskiej, Włoskiej czy Latynoskiej znalazł aby się donosiciel natychmiast zostałby z niej wyeliminowany, musiałby wracać skąd przyjechał jeżeli uszedłby z życiem. W naszej małej ojczyźnie na Jackowie wielokrotnie zdarzały się doniesienia i co, donosiciele jak sobie żyli na Jackowie tak sobie żyją chociaż wszyscy wiedzą , iż to mendy. Dziwią się tylko agenci Emigration i policja.

Narodowa solidarność, przykład czwarty – Puerto Rican’s.

Raul Diaz pracował w fabryce produkującej śruby i nakrętki w północnej części Chicago zwanej Buck Town. Był moim sąsiadem płot w płot. Wspólnie po pracy siadaliśmy po obu stronach niskiego płotka, każdy na swoim yardzie popijając zimnego Budweisera. Pewnego wieczora do Raula zwalili się kumple z żonami. Na yardzie zrobili sobie grill’a. Pili wiele piwa i Tequili z limonkami i solą. na początku rozmawiali śmiali się później zaczęli się kłócić po hiszpańsku. Z tego co zrozumiałem chodziło o kapitał, później zaczęli się naparzać. nareszcie jeden wyciągnął nóż i zaczął dźgać na wszystkie strony. Byli ranni. Kobiety wrzeszczały w niebo głosy dzieciaki płakały , aż zjechały się copsy a więc policja. Parę min. przedtem ci krewcy Latynosi pałali chęcią unicestwienia jeden drugiego, jak tylko zjawiła się policja wszyscy jak jeden mąż stwierdzili , iż absolutnie nic się nie stało, kolega się skaleczył otwierając butelkę, żony wesoło dyskutowały, a mężczyźni obejmując się przyjaźnie pożegnali policjantów.


Konkluzja.

Wielokrotnie pytałem obcokrajowców o ich relacja do Polaków. Pytałem jak oni nas widzą jak odbierają nasze przywary, lecz i zalety. Zawsze uzyskiwałem odpowiedzi nadzwyczajnie przychylne. Czasem nie szczere, lecz zawsze pełne przyjaznego relacji do naszego narodu. Jedną z cech, które Amerykanie, Brytyjczycy czy Latynosi cenią sobie w naszym narodowym charakterze jest solidarność, szczerość, poświęcenie, waleczność i bezgraniczne oddanie słusznej sprawie.

Czyżby to były rzeczywiście nasze cechy narodowe ?

Parę miesięcy temu obiegła cały niemal świat wiadomość o obozach pracy dla niewolników z Polski organizowanych na południu Włoch. W najwyższym stopniu szokującą wiadomością jaką przekazały światowe agencje była ta , że w obozach mordowano ludzi. Doprowadzano ich na skraj rozpaczy, traktowano jak zwierzęta, gwałcono i poniewierano.

Kto zgotował Polakom we Włoszech taki los – POLACY !
  • Dodano:
  • Autor: