Definicja:
Spałeś, na księżyc jak na poduszkę
miękko złożyłeś głowę
ciszę poddałeś oczom
niech napatrzą się puki mogą
łukiem brwiowym prowadzisz
kolejny wers
a po starych rysach twarzy
pozostawiasz tylko kurz
by wprowadził nas w wysoki ton
Spałeś, gdy ja rozsypywałam
dla Ciebie ziarnisty trzepot ptaków
i wdychałam całą piersią
skarzone światem drogi w niebie
byś mógł znów prześledzić
usta szlaku
- wznoszących słów
Spałeś,
gdy wczorajszy dzień
nawiedzał Cię przez sen
na złotych kolcach opierał swój ciernisty mrok
a Ty - ufałeś
wiatr okrył Cię obłokiem i utulił do snu.
Teraz ukołysany przec ciszę
śpisz
szepczę więc
że to już koniec
miękko złożyłeś głowę
ciszę poddałeś oczom
niech napatrzą się puki mogą
łukiem brwiowym prowadzisz
kolejny wers
a po starych rysach twarzy
pozostawiasz tylko kurz
by wprowadził nas w wysoki ton
Spałeś, gdy ja rozsypywałam
dla Ciebie ziarnisty trzepot ptaków
i wdychałam całą piersią
skarzone światem drogi w niebie
byś mógł znów prześledzić
usta szlaku
- wznoszących słów
Spałeś,
gdy wczorajszy dzień
nawiedzał Cię przez sen
na złotych kolcach opierał swój ciernisty mrok
a Ty - ufałeś
wiatr okrył Cię obłokiem i utulił do snu.
Teraz ukołysany przec ciszę
śpisz
szepczę więc
że to już koniec
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: Spałeś, na księżyc jak na poduszkę miękko złożyłeś głowę.