Definicja:
Niestety.
Droga wiedzie przez las.
Jest ciemno.
Czerń gęsta niemal tak
że można z niej lepić kulki
potem rzucać je w smolistą otchłań.
Absolutna cisza.
Żadnych skrzydeł,
nocnych ptasich śpiewów,
owady medytują trwając bez ruchu,
nawet sowa milczy.
Wiatr umarł,
żadnych drżeń, szumu liści.
Jakby światło i czas poszły spać
do podziemnej nory borsuka.
Idź.
Jestem bardzo blisko.
Widzę twój strach,
napełniam się nim
smakując go
z relaksującym uśmiechem
i przymkniętymi lekko oczami.
Wiem, że masz
coraz słabsze baterie w latarce,
i zapalniczkę
którą ci podrzuciłem.
Ale w niej też skończy się gaz.
Niedługo ostatnie światło umrze.
Wtedy ujrzę szaleństwo,
a ty poczujesz
pisk w uszach,
pieczenie w oczach,
pustynną suchość w ustach,
rezonansowe bicie serca,
napalm w żyłach.
Przełamię na pół
jedno źdźbło suchej trawy.
I razem poczujemy twoją śmierć.
Cudowną
sumę wszystkich uniesień.
Droga wiedzie przez las.
Jest ciemno.
Czerń gęsta niemal tak
że można z niej lepić kulki
potem rzucać je w smolistą otchłań.
Absolutna cisza.
Żadnych skrzydeł,
nocnych ptasich śpiewów,
owady medytują trwając bez ruchu,
nawet sowa milczy.
Wiatr umarł,
żadnych drżeń, szumu liści.
Jakby światło i czas poszły spać
do podziemnej nory borsuka.
Idź.
Jestem bardzo blisko.
Widzę twój strach,
napełniam się nim
smakując go
z relaksującym uśmiechem
i przymkniętymi lekko oczami.
Wiem, że masz
coraz słabsze baterie w latarce,
i zapalniczkę
którą ci podrzuciłem.
Ale w niej też skończy się gaz.
Niedługo ostatnie światło umrze.
Wtedy ujrzę szaleństwo,
a ty poczujesz
pisk w uszach,
pieczenie w oczach,
pustynną suchość w ustach,
rezonansowe bicie serca,
napalm w żyłach.
Przełamię na pół
jedno źdźbło suchej trawy.
I razem poczujemy twoją śmierć.
Cudowną
sumę wszystkich uniesień.
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: Niestety. Droga wiedzie przez las. Jest ciemno. Czerń gęsta.