krzywym zwierciadle błaha co to jest
Definicja: słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy "W krzywym zwierciadle" - błaha historia. W sumie taka jak życie.

Słownik: Nie to jest scenariusz filmowy, lecz przedstawia moje podejście do sztuki. Oczywiście tworzę także całkiem normalne opowiadania....
Definicja: Akt I
Scena 1
( Na środku sceny siedzi mała dziewczynka. Podkurczone kolana ma objęte rękami. Jest wystraszona, lekko się „buja”. Scena jest ciemna, tylko dziecko jest oświetlone niebieskim światłem. Na scenę wchodzą aktorzy grający ojca, matkę, mężczyzna ubrany na czarno, wymalowana dziewczyna w szpilkach i kilka innych osób ubranych na czerwono. Wszyscy krążą wokół niej odosobnieni, jakby w transie. Nagle robi się ciemno. Znów zapala się niebieskie światło, lecz tym wspólnie w okolicy dziewczynki siedzi starsza, ubrana tak samo. Obejmuje ja ramieniem, przytula. Znów staje się ciemno. Tym wspólnie na oświetlonej już normalnie scenie pozostaje tylko starsza dziewczyna. Siedzi po „turecku”, wpatruje się w element – zdjęcie w ramce, stojące naprzeciwko niej)
Pola:
Dla ludzi „z zewnątrz” moje życie było całkiem zwykłe. Czasami zwyczajnie nudne. Ponieważ jakie życie mogła mieć najlepsza córeczka, nienaganna uczennica, zawsze gotowa do pomocy przyjaciółka? Powiem wam… Szczęście nie bazuje na…
( Nagle zza sceny wychodzi mężczyzna w bluzie w poziome paski i czerwonym berecie na głowie. Ma założone czarne okulary „muchy” – REŻYSER. Zaraz po nim wchodzi OPERATOR trzymając zwykłą kamerę i mały człowieczek z klapsem – KLOPS)
REŻYSER:
Nie, nie, nie! Co to ma być?!
(Pola niechętnie wstaje i podchodzi do reżysera)
POLA:
Zdaje się, iż gra aktorska…
REŻYSER: (do siebie)
Uspokój się Stefan… Głęboki oddech… 1…2…3… (do Poli) Moja droga…Omawialiśmy tę sprawę już tys. razy. Dalej twierdzę, iż grasz nadzwyczajnie sztucznie. Na Miłość Boską ty masz być faktycznie nieszczęśliwa! (Odwraca się w stronę kulis) Reszta bardzo dobrze! Mietek – oświetlenie rewelka! ( Znów do POLI) Dostałaś tę rolę, więc się postaraj…
POLA:
Cały czas się staram. Nie było tego widać?
REŻYSER:
No właśnie! Widać, iż grasz…
POLA: (do widowni)
A to źle?
REŻYSER: (Ściąga beret, ciska go na scenę i skacze po nim)
Tak, tak, tak! Jaka z ciebie aktorka, jeżeli widać, iż się starasz?! To ma z ciebie wypływać! Masz być naturalna!
SCENA 2
(Wchodzi aktor grający TATĘ – Ignacy, REŻYSER podnosi ze sceny beret i próbuje go ułożyć. Spostrzega Ignacego.)
REŻYSER:
Coś się stało?
IGNACY:
Nie… Nic. Tylko tak grupa mnie wysłała, iż…
REŻYSER:
Rozumiem wasze rozżalenie… (bierze Ignacego pod ramię i prowadzi na przód sceny. Pola odchodzi na druga stronę i rozmawia z Klopsem) lecz wy także musicie mnie zrozumieć. Mamy wśród nas debiutantkę. Trzeba dać jej czas.
IGNACY:
lecz to już 156 dubel dzisiaj. Od tygodnia próbujemy zagrać tę samą scenę. Moja rola została rozpisana na 20 stron, a do chwili obecnej nie powiedziałem ani słowa. Denerwuje mnie to… Z resztą pozostałych aktorów również…
REŻYSER:
Pracujemy wspólnie już dość długo…
IGNACY:
Dla nas półtorej tygodnia to nie dość długo, tak aby pertraktować….
(Reżyser gwałtownie odskakuje od Ignacego)
REŻYSER:
Co chcesz poprzez to powiedzieć?
IGNACY:
grupa wydelegowała mnie, abym za nadgodziny zażądał dodatkowych pensji.
REŻYSER:
To oznacza ile?
IGNACY: ( Z miną pewnego siebie biznesmena)
Myśleliśmy o piętnastu procentach od naszego honorarium…
REŻYSER:
Piętnaście proc.?! Piętnaście? Co wyście powariowali? ( Ignacy udaje, iż czyści paznokcie.) To może dwa i pół procenta? (Ignacy rozpoczyna gwizdać) A pięć, co powiesz na pięć?
(Ignacy nadal stoi tyłem do Reżysera, stuka się w czoło i rozpoczyna śpiewać):
IGNACY:
Jesteś szalona, mówię ci…
(Reżyser w rozpaczy rzuca się na kolana)
REŻYSER:
Dziesięć proc.... Błagam… Nie pozwolą mi skończyć filmu! Zlitujcie się!!!
IGNACY: (Odwracając się i kiwając głową na boki):
Ujdzie…
( Odchodzi śpiewając: „Teraz płynę, płynę…” B. Kozidrak.)
SCENA 3
(Reżyser wstaje z klęczek i kiwa palcem na kręcącego się w tle Operatora)
REŻYSER:
I jak tam z kasetami? Wystarczy?
OPERATOR:
Nadal mówię, iż nawet jeżeli to debiutancki video, to wolałbym normalną kamerę, lub chociaż cyfrówkę… Na tym dziad… Na tym sprzęcie nie zrobi się „Władcy Pierścieni”.
REŻYSER:
Proszę cię Roman... Nie filozuj…Błagam. Ja nie mam czasu na takie wywody. Pytam się, ponieważ jeżeli trzeba będzie dokupić to wystąpił mały problem…
OPERATOR:
Na razie wystarczy. O ile nie zrobi pan jeszcze z dwustu dubli tej pierwszej sceny. Wtedy może być kłopot…
REŻYSER:
> grupa domaga się dziesięć proc. podwyżki w zamian za siedzenie po godzinach… Bezczelni…
OPERATOR:
Dziesięć proc.?! Tylko? Przecież ustaliliśmy piętnaście!
(Reżyser patrzy na niego z oburzeniem, ten natychmiast potulnie ucieka)
SCENA 4
REŻYSER: ( DO siebie)
Jak ja ich wychowałem? (Patrzy w stronę dyskutujących Poli i Klopsa) Klops! Klops chodź tu! Za co ci płacę?
(Klops szarmancko całuje Polę w rękę i przechodzi na drugą stronę sceny do Reżysera)
KLOPS:
Yes sir?
REŻYSER:
Mówiłem, żebyś nie popisywał się francuskim, mówiłem?
KLOPS:
No mówił pan, > lecz…
REŻYSER:
jakichkolwiek > lecz… Ile min. dziś nakręciliśmy?
(Klops wyciąga z kieszeni mały notes i kalkulator. rozpoczyna liczyć drapie się ołówkiem po głowie. Reżyser ziewa)
KLOPS:
Wychodziło aby… Jakieś 30 sekund… jeżeli pasuje panu ta niema scena początku.
REŻYSER:
30 sekund? Kręcimy ponad tydzień zrobiliśmy tylko 30 sekund? Chwila… Klops, a napisy czołowe.
KLOPS:
A tak. Napisy są zrobione. Zajmą jakąś minutę.
REŻYSER: ( szeroko się uśmiecha)
No to daje nam już minutę i 30 sekund.
KLOPS: (niepewnie)
Taaak… To rzeczywiście wymienia postać rzeczy…
REŻYSER:
Klops, ty nie gadaj tylko bierz się do pracy… A ta początkowa scena… Hmmmm… Pola ma pewien problem, nie uważasz? (Klops przybliża się do swojego rozmówcy) Otóż została wybrana spośród tysiąca innych kandydatek, gdyż świetnie zaimprowizowała…
KLOPS:
Tak wiem. Otrzymanie szczęśliwej informacje.
REŻYSER:
No właśnie. > lecz z zagraniem, ba, z wczuciem się w nieszczęśliwą osobę ma trudności…
KLOPS:
a więc musimy ją zmienić…?
REŻYSER:
No gdzie tam zamieniać! W środku kręcenia… Aaaa… Idź lepiej zrób mi kawę z mlekiem.
(Zwraca się w stronę dziewczyny) Pola pozwól na chwilę!
(Klops wykonuje kilka ukłonów i wybiega ze sceny, Pola niechętnie podchodzi do reżysera)
SCENA 5
REŻYSER:
Poczekaj chwileczkę… (wyciąga z kieszeni telefon komórkowy pokaźnych wielkośćów, wciska numer i przykłada sobie do ucha) Halo? Cze Waldi… Tak mam sprawę. Jak to nie możesz mi pomóc?! A pamiętasz wrzesień 1975…? Tak myślałem. Muszę jednej z moich aktorek zaserwować dzień u ciebie…w hmmm… pensjonacie. Co? Najlepiej jutro. Pola Jagodzińska, (zakrywa dłoń słuchawką i zwraca się do Poli) Data urodzenia?
POLA:
Nie pamiętam… Muszę zadzwonić do mamy… Ona zajmuje się ciężkimi sprawami.
REŻYSER: (klepie się w czoło i znów rozmawia)
Marzec 1990… Jak to, który? Skąd mam wiedzieć, przecież marzec ma 31 dni! Wybierz tam sobie jakiś… Może być dwudziesty… Taaaakkk (uśmiecha się szeroko) Pamiętam, co się działo dwudziestego… No nie istotne. Będzie czekać jutro punktualnie o 8 rano. Tak. Tak. Dobra. Na razie. Pokój.
(Chowa telefon do kieszeni i obejmując Polę ramieniem prowadzi ją na środek sceny)
REŻYSER:
Kochana Polu… Stwierdziłem, iż nie radzisz sobie… z „zagraniem” (wykonuje dłońmi gest – cudzysłów ) nieszczęśliwej osoby…
(Pola odskakuje od Reżysera)
POLA:
iż co? Ja niby nie umiem grać? Jestem najzdolniejszą aktorką młodego pokolenia! Wszyscy mi to mówią! Jestem piękna, utalentowana, szczęśliwa…
REŻYSER:
Jakby to ująć… „Kto nie zaznał goryczy ni razu, ten nie zazna słodyczy w niebie” czy jakoś tak… Rozumiesz?
POLA:
Co pan mi tu będzie jakimś Szekspirem zarzucał! Gdzie my jesteśmy? W teatrze? Czy na planie filmowym!
(Reżyser siada na scenie i przyjmuje pozycję kwiatu lotosu, mruczy „Ammmmmmm”, ignoruje Polę, ona wzrusza ramionami, wyciąga komórkę i wysyła sms, po chwili Reżyser wstaje)
REŻYSER:
Słuchaj mnie ty… Delikatnie mówiąc psujesz mi cały video, dlatego jutro, o ósmej stawiasz się przed drzwiami poprawczaka na tej ulicy (wyciąga z kieszeni kartkę i daje ją Poli, następnie odwraca się na pięcie i wychodzi, Pola zdezorientowana spogląda co chwilę to na widownie, to na kartkę)
POLA:
Ja? W poprawczaku? (klęka na kolana i krzyczy) NiiiIIIIIIIiiiiiiiiiEEEEEEEEEEEEEEE!!!
(Wybiega ze sceny. Kurtyna)
AKT II
SCENA 1
( Na scenie stoją cztery łóżka polowe, wokół nich kilka puszek po coli, jedna z dziewczyn – OLA leży na łóżku i czyta gazetę, druga – JOLA siedzi na brzegu sceny i piłuje paznokcie, trzecia – EDYTA układa przed swoim łóżkiem piramidę z puszek. Ubrane są w takie same luźne dżinsy i proste podkoszulki bez rękawów, każda w innym kolorze)
OLA: (Przewracając strony)
Gdzie poszła Sara?
EDYTA:
No po tą nową.
JOLA:
To nie jest żadna nowa! Ona tu przyjdzie tylko dzisiaj… Będzie nas obserwować.
OLA:
Nas? A co w nas jest takiego interesującego?
JOLA:
Jak to, co? (Wstaje i rozpoczyna robić, przerysowane, gwiazdorskie gesty) Jesteśmy piękne, utalentowane…
SCENA 2
(Wchodzi Sara i Pola – ubrana jest w białą spódniczkę, niebieski sweterek, w ręcę trzyma niebieską torebkę. Sara w rozpędzie rzuca się na własne łóżko, Pola grzecznie dyga)
SARA: (Znudzonym tonem)
tj. Pola. Będzie nam towarzyszyć poprzez cały dzień.
JOLA:
To już wiemy. Tylko po co?
(Pola podchodzi do Joli i grzecznie podaje jej dłoń)
POLA:
Jestem Pola…
JOLA: (ignorując gest wpatruje się w Polę)
Jolka.
POLA:
Gram w filmie…
(Ola gwałtownie siada na łóżku)
OLA:
Aktorka? Prawdziwa gwiazda filmowa…
POLA:
Właśnie.
(Ola znów kładzie się na łóżku. Pozostałe dziewczyny ignorują Polę. Trwa to chwilę)
POLA:
No to może pokażecie mi gdzie mieszkacie? (cisza) Gdzie macie łazienkę? (cisza)
(Ola znów niechętnie wstaje)
OLA:
Po co GWIAAAAAAZDA filmowa przychodzi do poprawczaka?
JOLA:
Ty w ogóle wiesz, co >tj. poprawczak?
POLA:
Słyszałam co nie co…
EDYTA:
Jestem ciekawa co?
(Dziewczyny wstają z łóżek i powoli okrążają Polę, wypychając ją na środek sceny)
SARA:
Może nam powiesz, kim wg ciebie są mieszkanki takiej… Instytucji…?
POLA:
Próbujecie mnie przestraszyć? Nie bądźcie śmieszne… Mam ochronę. Jestem tu w ramach pracy. A poprawczak to schronienie dla nie radzących sobie ze sobą dziewczynami, bądź chłopcami. Oczywiście nieletnimi.
EDYTA:
Taaaa… Piękna formułka. Kto cię tego wyuczył?
POLA:
Sprawdziłam na Internecie…
(Ola przyskakuje do Poli)
OLA:
Masz własny komputer z Internetem?
POLA:
Od dziesiątego roku życia… Chyba każdy ma…
(Sara, Jola, Edyta wybuchają śmiechem, Ola przechodzi na początek sceny i siada. Gaśnie światło, oświetlona jest tylko postać Oli)
OLA:
Ja nie miałam nie tylko komputera… Właściwie łatwiej mogę wymienić, co miałam… Psa i godność… Pies mi umarł, a godność została zdeptana na sali sądowej… (światło się zapala, Ola odwraca się do Poli) Myślisz, > iż gdybym urodziła się w twojej rodzinie, także bym ją zabiła…?
(Pola gwałtownie cofa się do tyłu, wpada na jedno z łóżek. Ola wstaje i schodzi ze sceny)
SCENA 3
(Pola siada na łóżku, dziewczyny stoją. Po chwili Jola siada w okolicy Poli. Ta odsuwa się gwałtownie)
JOLA:
Dlaczego to zrobiłaś?
POLA:
Co zrobiłam?
JOLA:
Odsunęłaś się. Bolało cię to?
POLA:
O co ci chodzi?
EDYTA: (zdenerwowana)
O co jej chodzi? Odsunęłaś się od niej, jakby bolała cię jej bliskość! Co z nią jest nie tak?
POLA: (wzrusza ramionami)
Jest w poprawczaku… Boże… Jak ona mogła kogoś zabić… Ta… Jak jej tam?
EDYTA:
OLA!!!! Możesz powiedzieć po co tutaj przyszłaś? Wytykać nam nasze wady?
POLA: (uśmiechając się szeroko)
Oczywiście, > iż nie. W swoim najnowszym filmie gram dziewczynę zmęczoną życiem, znudzoną nim.
EDYTA: (Siada w okolicy Poli, jest zaciekawiona)
zwyczajnie nieszczęśliwą?
POLA:
Bingo! Problem jest taki, > iż ja… Hmmm…
SARA: (przysuwa się bliżej)
Byłaś całe życie szczęśliwa…
(Pola potakuje głową)
JOLA:
>a więc tak jakby grasz mnie… I Edytę… I Sarę… I Olę…
POLA:
Nic nigdy nie straciłam… Mama zawsze chroniła mnie od najmniejszych kłopotów. Moje życie to jedne, ogromne wakacje…
JOLA:
Pokażemy ci jak wygląd nasze życie.
SCENA 4
(Gaśnie światło. Oświetlone są jedynie Jola, Sara i Edyta. Słychać muzykę, najlepiej jakąś spokojną, przygnębiającą – może być muzyka relaksacyjna „Kosmiczna Przestrzeń”. Wstają i każda z nich ustawia się najpierw sceny. Jola [ stoi z lewej strony] udaje, > iż trzyma w rękach niemowlaka „bawi się” z nim chwilę następnie udaje, > iż go upuszcza i depcze po nim, podnosi go i „wyrzuca” w publiczność. Następnie udaje, > iż pije z butelki i pali papierosa. „Kamienieje”. Sara, która stoi na środku, klęka i udaje, > iż czyta książkę. Za chwilę „wyrzuca” ją za siebie i pali papierosa i „połyka” jakieś tabletki. Udaje, > iż jest „na głodzie”. Również „kamienieje”. Ostatnia Edyta przechodzi za plecami koleżanek przesadnie pokazuje jak wyciąga im coś z kieszeni – kradnie. Później udaje, > iż uderza Jolę, ta przewraca się i wbija nóż w Edytę. Gaśnie światło. Po chwili zapala się, dziewczyny znajdują się w takich miejscach co przed pantomimą.)
POLA:
To był faktycznie dobry popis gry aktorskiej…
(Wchodzi Ola. Siada na skraju sceny, plecami do Poli)
SCENA 5
OLA:
Gry? Myślisz, > iż tak życie wygląda tylko w filmach?
POLA:
A gdzie może być, aż tak źle?
OLA:
Jesteś bardzo naiwna… (Obraca się do Poli – jest bokiem do widowni) Założę się, > iż w twoim życiu jest sporo niedociągnięć. jeżeli tylko je znajdziesz, przemyślisz, to spokojnie wczujesz się w tę własną rolę.
JOLA:
Racja… Nie możesz zrozumieć naszych nieszczęść, ponieważ są ci zbyt dalekie… Nie potrafisz zrozumieć naszego zachowania…
SARA:
Przecież my same się nie kojarzymy…
JOLA:
Właśnie. Znajdź coś w swoim życiu.
POLA:
> lecz moje życie jest doskonałe! Mam wszystko! Nigdy nie zdarzyło mi się cierpieć, nigdy!
EDYTA:
W takim razie, to twoje życie wygląda jakby wyciągnięte z kadru…
JOLA:
jakiekolwiek życie nie jest najlepsze… Pomyśl chwilę… Przypomni sobie, czego ci w najwyższym stopniu brakuje. Może cię coś wkurza u rodziców? U rodzeństwa?
POLA:
Nie mam rodzeństwa…
EDYTA:
To może być powód do bycia nieszczęśliwą. Cały czas jesteś sama…
POLA:
Mieszkałam z nianią i siostrą cioteczną. Nigdy się nie nudziłam…
SARA:
A matka?
POLA:
Jest ideałem. Serio. Nic nie mogę jej zarzucić…
JOLA:
No, a tata?
( Światło rozpoczyna migać. Dziewczyny powoli, tyłem wycofują się ze sceny. Zostaje sama Pola. Światło gaśnie, i tylko niebieska smuga ją oświetla.)
SCENA 6
POLA:
tata? Kim był mój > tata? Nic nie pamiętam… Chwileczkę… Widzę małą dziewczynkę ( na scenę wchodzi mężczyzna z dziewczynką. Trzymają się za rękę. Nagle mężczyzna puszcza dziecko i odwraca się od niej tyłem) Płakałam… Pamiętam jak bardzo płakałam, kiedy odchodził… > > lecz to było tak dawno… Tak dawno… Prawie zapomniałam… Jedynej rzeczy jakiej mi brakuje to… ojciec…
(Gaśnie światło. Kurtyna)
AKT III
SCENA 1
(Pola siedzi na środku tak jak najpierw sztuki. Z boku stoją Reżyser, Klops, Operator. Z drugiej strony stoją wszyscy aktorzy. Dziewczyna tym wspólnie gra faktycznie przekonywująco)
POLA:
Dla ludzi „z zewnątrz” moje życie było całkiem zwykłe. Czasami > zwyczajnie nudne. ponieważ jakie życie mogła mieć najlepsza córeczka, nienaganna uczennica, zawsze gotowa do pomocy przyjaciółka? Powiem wam… Szczęście nie bazuje na…
( Wszyscy zaczynają bić brawo)
REŻYSER:
Pięknie! Pięknie! Boże… Prawie się wzruszyłem… faktycznie… Co cię tak zmieniło? To był tylko jeden dzień…
POLA:
Jeden dzień to bardzo wiele czasu.
REŻYSER:
Zależy, co chcesz zrobić…
POLA:
Odnaleźć prawdziwą siebie…
REŻYSER:
Tak słonko… > > lecz teraz nas to nie obchodzi… Kolejna scena! (Otwiera gruby plik kartek) Scenariusz strona 96! Scena o dostaniu się na studia! (Do Poli) No wreszcie będziesz się mogła pocieszyć na scenie.
SCENA 2
(Wszyscy nów odsuwają się na boki, na środku zostaje Pola i aktorka grająca jej matkę)
AKTORKA:
Kochanie, gdzie byłaś całą noc?
POLA:
Spałam u koleżanki… Nie znasz jej. Poznałam ją w klubie.
AKTORKA:
Dzwoniła Sylwia… Czy ty z nią w ogóle z nią rozmawiasz…? To twoja przyjaciółka…
POLA:
Co chciała?
AKTORKA:
Sprawdziła wyniki… Ty najwyraźniej nie kwapiłaś…
POLA:
Boże… I co? Dostałam się?
AKTORKA:
Na piątkę!
POLA: (bardzo sztucznie)
Huuraa!!! Rany, jak się cieszę… W końcu… Historio sztuki… WITAJ!
(Reżyser gwałtownie rzuca scenariuszem na scenę)
SCENA 3
REŻYSER:
Cięcie! Co to było??? Co ci się stało?
POLA:
Nie mam humoru do grania takich scen…
REŻYSER:
Aaaaaaaaaaaaaa.!!!! Wszyscy jazda mi z oczu! ( Cała >> grupa ucieka. Pola także chce wyjść) Ty młoda damo zostajesz… ( wyciąga telefon komórkowy, wybija numer i przykłada go do ucha) Halo? Witaj Becia. Mam sprawę… Nie denerwuj mnie, jak cię proszę…Co? A Ziutkę pozdrowię… Pozdrowię… Aaaa… AAaaa… Psik! (Głośno kicha)
SCENA 4
( Na scenę wchodzi mężczyzna w skórzanej, czarnej kurtce, żuje gumę. Mówi z Amerykańskim akcentem)
DIRECTOR:
Ejjj…Staszek… To nie to… Mówiłem ci, żebyś to grał bardziej… wiesz… Jesteś spory raptus… you know… Pokaż to…
REŻYSER:
O..K... Dajrektor… Się robi… Aj szoł ju…
DIRECTOR:
Good… ponieważ you know… Producent czeka… Musimy się spieszyć… (do Poli) Lady… Perfect… Nigdy nie widziałem takiego talentu… Nigdy…
POLA:
Bardzo się cieszę… Na dziś już koniec, prawda? Muszę lecieć… Obiad odgrzać, siostrze sprawdzić lekcje… Musze jeszcze umyć okna, ponieważ mama ma popołudniówkę .
DIRECTOR:
Okey. Biegnij…
(Pola wybiega ze sceny.)
SCENA 5
DIRECTOR:
Kończymy… Ja także muszę Didi na kolację zabrać… Didi!
(wbiega Ola w wystrzałowej sukience)
OLA:
Już jestem gotowa…
DIRECTOR:
Byłaś bardzo przekonywująca…
OLA:
Pop prostu oglądam wiele videoów o zdesperowanych ludziach. To wszystko.
DIRECTOR:
(obejmuje ją i wychodzą) Wyśmienicie. Bye Staszek!
(Reżyser zostaje sam. Spogląda na publiczność, za czas na telefon, który trzyma w ręce.)
REŻYSER:
To idę. Jestem umówiony. Wybaczcie.
(Kłania się publiczności i wychodzi. Kurtyna.)
KONIEC
  • Dodano:
  • Autor: