palacze powinni płacić wyższe co to jest
Definicja: słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Czy palacze powinni płacić wyższe składki na ochronę zdrowia?

Słownik: Sprawiedliwsze opłaty ubezpieczenia zdrowotnego umacniają poczucie podatnika a obywatela, iż żyje w logiczniej zarządzanym Kraju.
Definicja:



Pan minister zdrowia, prof. Zbigniew Religa, przyznał, iż wykryto u niego na płucach guz(a), którego należy pozbyć się operacyjnie i to niezwłocznie. 31 maja 2007 udał się do jednego ze stołecznych szpitali. Jak przystało na Polaka korzystającego ze standardowej opieki, nasz sławny doktor (a teraz minister) wybrał sobie profesora, którego darzy szczególnym poważaniem i zaufaniem, zaś operację zaplanowano już na dwa tygodnie po wykryciu komplikacji zdrowotnych. Media zapewne zainteresują się losem podobnych przypadków, jednak rodaków mniej znanych, wpływowych i zamożnych (czy mają precyzyjnie te same prawa w dostępie do niezwłocznych świadczeń tego typu i do wyboru specjalisty).




Pod kierunkiem min. Religi powstają zasady dotyczące ubezpieczeń komunikacyjnych. Oczywiście, pomysł jest dobry - każdy powinien opłacać składki stosownie do zagrożenia,
które generuje i w ścisłym związku do nakładów finansowych, które należy ponieść w czasie leczenia ofiar wypadków. Jednak pomysł ministra zdrowia należy poszerzyć o przypadki stosowania używek (alkohol, tytoń, narkotyki). Jeżeli ktoś niemal całe życie popala sobie papierosy (a Prof. przyznaje się do kilkudziesięciu na dzień), przeto składki przekazywane na odpowiednie fundusze powinny być zróżnicowane w zależności od intensywności dobrowolnego wprowadzania szkodliwych ciał obcych do swego organizmu. Podano, iż ponad 90% przypadków raka płuc ma ścisły związek z paleniem. Zatem - owszem, wolność (możemy czynić co nam się podoba w ramach prawa), lecz również obciążenia finansowe (za nasze błędy powinniśmy jednak płacić!). Najprawdopodobniej można oszacować, jakie wydatki ponosi budżet Państwa z tytułu nadużywania wymienionych trzech zeł aktualnych czasów.



Przy uznaniu zmian (w ubezpieczeniach komunikacyjnych) za uzasadnione, należałoby opracować podobne zasady dla metody uiszczania składek na opiekę zdrowotną. Niech nałogowe pijące, palące i faszerujące się osoby, wpłacają wyższe kwoty na ewentualne (statystyczne a wysoce prawdopodobne) leczenie swoich dolegliwości. Należałoby opracować wzór oświadczenia, w którym ubezpieczony deklarowałby fakt korzystania z tych używek i ich poziom intensywności. Co pewien czas byłyby te dane weryfikowane przez okresowe badania, okazjonalne kontrole właściwych władz, tudzież doniesienia obywateli. Jeżeli w razie ujęcia kierowcy w stanie wskazującym na upojenie alkoholowe lub zwidy narkotykowe, należałoby podnieść mu stawkę ubezpieczeniową komunikacyjną (na przykład na 5 lat, przy ((na przykład dwuletnim zakazie prowadzenia pojazdów; abstrahując od innych postulowanych drastycznych rozwiązań), to w razie ujawnienia (przy jakiejkolwiek okazji) konsumowania poprzez osobę ubezpieczoną opisywanych używek, podniesiono aby stawkę ubezpieczenia od najbliższego miesiąca. w razie osób znanych (jak min. Religa) właściwie wypełnienie formularza nie nastręczałoby jakichkolwiek problemów, gdyż każdy współpracujący z ministrem idealnie wie, iż kopci bardziej niż dawno wycofane parowozy.



Gdyby dany delikwent porzucił własne uzależnienia, to jeszcze poprzez parę lat opłacałby podwyższona składkę, lecz sukcesywnie malejącą, aczkolwiek jej wysokość zależałaby od okresowych badań lekarskich.



Już słyszę oponentów, którzy wyśmieją niemal policyjny mechanizm uzyskiwania danych - nie dość, iż już mamy dużo wścibskich pomysłów nękających rodaków, to jeszcze ten jeden... Ależ proszę państwa - nie ma darmowych obiadów! lub pijące (za kierownicą, lecz również poza nią i palące i narkotyzujące się) osoby będą ponosić większe ciężary swoich przyzwyczajeń, lub społeczeństwo będzie im fundowało leczenie, operacje i sanatoria i utraty ponoszone w pracy zawodowej, gdyż na skutek tych trzech uzależnień my (jako Kraj) bezpowrotnie tracimy na swoim materialnym stanie posiadania, co bardziej namacalnie można zaobserwować na poziomie finansów każdej rodziny (o, tutaj bezbłędnie wychwycimy każdą nieścisłość czy rozbieżność...).




Zresztą nie byłoby jakichkolwiek policyjnych sztuczek - każdy składałby oświadczenie (podobnie jak dla fiskusa), które byłoby jawne i byłoby oceniane poprzez lokalną społeczność. Nareszcie sąsiad, kolega z pracy, rodzina idealnie wiedzą, kto ile pali, pije i ćpa...



Oczywiście, niniejszy pomysł, zapewne jako naruszający dobra osobiste jednostki i zasadzający się na jej kieszeń, w świetle demokratycznych wykładni praw człowieka i obywatela, upadnie pod gradem zarzutów obrońców szczytnych idei, zatem... pozostanie po dawnemu - niepijący, niepalący i niećpający będą fundować opiekę zdrowotną pijącym, palącym i ćpającym w ramach źle pojętej współodpowiedzialności za własne czyny.



ponadto część środków na leczenie chorób związanych z nadużywaniem alkoholu i papierosów, powinna pochodzić z zysków koncernów produkujących te używki, jak również powinna być zawarta w sklepowej cenie. Corocznie byłyby podawane te stawki w rocznikach statystycznych.



Panu min. Relidze życzymy rychłego powrotu do zdrowia i przemyślenia - wzorem słusznych pomysłów w sferze ubezpieczeń komunikacyjnych - podobnych rozwiązań w systemie ubezpieczeń zdrowotnych.



Nikt nie lubi płacić podatków i ubezpieczeń, jednak - im powszechniejsze są owe daniny, tym tańsze dla każdego obywatela. Im sprawiedliwsze (konsumenci nadużywający alkoholu, tytoniu, czy narkotyków powinni mieć wyższe kwoty ubezpieczenia zdrowotnego, podobnie jak wyczynowi sportowcy, czy przedstawiciele zawodów podwyższonego ryzyka), tym umacnia się poczucie podatnika a obywatela, iż żyje w logiczniej zarządzanym Kraju.

  • Dodano:
  • Autor: