młoda co to jest
Definicja: iż ja sam położyłem się, do cholery, trzy godziny godziny temu słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Młoda i ja

Słownik: To nic, iż na dworze szaronijako . To nic, iż o takich chorych porach wstają chyba tylko ci, którzy muszą i nieprzytomnie zakochani. To nic wreszcie, iż ja sam położyłem się, do cholery, trzy godziny godziny temu ....
Definicja:

... i w ogóle, lecz to w ogóle nie mam ochoty na pionizację, w dodatku przymusową. Feldfebel od jakiegoś czasu stoi już nade mną z kijem w dłoni i drze się jak opętany : zostały mi zatem co najwyżej dwie minuty, abym w pełnym pogotowiu stawił się na posterunku. Przytomny.
Nieważne , iż kij w rekach mojego dręczyciela jest tylko cieniutkim szczebelkiem od drewnianego łóżeczka.
Nieważne , iż jego wrzaski pomału zaczynają układać się w jedną, sensowną całość. Sensowną ? Litości. „Jedzie pociąg z daleka” ...
Nieważne, iż mój oprawca jest kobietą. I skończył dopiero co ... trzy lata.
Jeść ! Pić ! Siusiu ! Na rower ! Klocki ! Bob Budowniczy ! Na plac zabaw! Na lody ! Do babci! Do sklepu ! Buuuuuuułkę !!!!!!
Zro !Bi ! Łam ! Kuuuuuuuuuuuuupę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dzień dobry, tatusiu.

6.00
Inwazja Mocy



Świat młodej jest pozornie dość prosty. Dla kogoś nie zagłębionego w temacie, kogoś patrzącego z zewnątrz, ten mały świat złożona jest w zasadzie z dwóch biegunów. Na jednym z nich znajduje się to, czego młoda obecnie chce. Na drugim – to czego nie chce za Boga ; „nie ma mowy” syczy wówczas zjadliwie i patrzy niedobrym wzrokiem. Warto dodać, iż wspomniane bieguny dość regularnie zmieniają własne położenie względem siebie.
Chrupiące zbożowe kulki w kolorze brązowym (czyli imitującym czekoladę), zalane ciepłym mlekiem, były hitem zeszłego miesiąca. Młoda zajadała się nimi w zasadzie poprzez cały dzień. Na śniadanie, na obiad, na kolację, na podwieczorek i w nagrodę.Nic tylko te kulki i kulki ; może dlatego, iż tak fajnie spadały na umytą przed chwilą podłogę – można było je wtedy rozdeptać w drobny mak lub upchnąć hurtem pod łóżkiem. Są kulki, trach – i nie ma kulek. Za tj. śmietnik i fajnie,proszę państwa, jest.
Dziś jednak młoda siedzi ze spuszczoną głową i grzebie niemrawo w miseczce. Pytam naturalnie, co się dzieje, chociaż odpowiedź jest mi dziwnie znajoma jeszcze przed jej udzieleniem.
- Tatusiu, jak ja nie lubię tych kulek ....
- .....
Dziecko ma łzy w oczach i czuję, iż większą krzywdę mogłbym wyrządzić jej tylko wtedy, gdybym ukochanego, wielkiego misia wysłał w roczną podróż dookoła świata, złośliwie wyposażając go w wykluczające się nawzajem bilety lotnicze. Nie bardzo jeszcze kojarzę, co odbywa się wokół (to chyba skutek wspomnianej przymusowej pionizacji), lecz żałosny ton dziecka porusza we mnie ckliwą nutę – Cokolwiek, skarbie, cokolwiek, WSZYSTKO tylko nie płacz ....
- Pamapki .....
Staję zatem nad kuchennym stołem z ogromniastym nożem i kroję pamapki. Do pamapek młoda w najwyższym stopniu poważa sobie okropne, czekoladoniepodobne mazidło o konsystencji i wyglądzie kupy – odrzuca mnie na samą myśl o tym paskudztwie, lecz czego nie robi się dla uśmiechniętej buzi młodej? ( Wewnętrzny Głos Uczciwości : Czego nie robi się dla świętego spokoju ?!). Młoda zaś już za chwilę radośnie rozmazuje smarowidło po stole i krzesłach (nie zapomniałem zdjąć z nich wieczorem moich spodni – spory plus! ), poprzez chwilę próbuje wcisnąć sobie kawałek chleba do ucha, a kiedy chlebek za nic w świecie nie chce się w nim zmieścić, obraża się i na zawsze ( 7 min. ) postanawia zamknąć w swoim pokoju. ((czyli młoda obraziła się ! W końcu. Alleluja. Bogu niech będą dzięki. Niskie odruchy biorą górę nad uczuciami tacierzyńskimi : mogę w spokoju zaparzyć sobie kawę ! Dzięki Ci dobry Panie za to, iż do kobiety w wersji podstawowej dodałeś gratisowo zbiór fochów – w dodatku tak przewidywalnych od pierwszych dni jej zycia ... Moje dziecko jest szczęśliwsze ode mnie; dzieci chyba w ogóle są w lepszej sytuacji niż dorośli – nie mają najmniejszej potrzeby komplikowania sobie życia. Kiedy budzą się rano, są zwarte i gotowe do czynów i Czynów – bez jakichkolwiek wstępów i rytuałów. Ja niestety bez kawy nie zacznę. Dzięki Ci zatem Boże ponownie za to, iż jednak mogę ją sobie przygotować.
- Tatusiu nie chcę pamapek ...
Właściwie i tak długo wytrzymała.
poprzez najbliższe dwie godziny przejdziemy jeszcze poprzez owoce w słoiczku, twarożek w plastikowym pudełeczku, serek Bakuś i suchą bułkę, która przetrwała w kącie kuchni zapomniana poprzez wszystkich. Na koniec do łask powracają brązowe kulki. Tym wspólnie nie ma łez ani dąsów – jest za to starannie wyczyszczona miseczka. – Patrz, mleko także pypiłam! Byłam grzeczna. Dasz mi nagrodę?...
Kiedy wreszcie młoda jest najedzona i zadowolona, dopijam kawę. Kawa jest zimna, lecz smakuje bosko. Życie jest piękne.

10.00
Kocham ten stan ...



Gdybym miał napisać coś za Goethem , napisałbym pewnie „Cierpienia młodego współtwórcy”. Rzecz dotycząca młodych tatusiów. Poczesne miejsce zająłby w tej opowieści region, który poprzez ostatnie półtora roku znienawidziłem chyba bardziej niż cokolwiek na świecie, z fizyką włącznie. Właściwie mógłbym napisać to sobie na czole i chodzić tak przyozdobiony poprzez cały dzień. lecz taka niestety jest ta smutna prawda, do której może wstyd się przyznać – NIENAWIDZĘ PLACÓW ZABAW !!!
Już od pierwszych chwil widzę, iż dzisiaj (znów) lekko nie będzie. Młoda trenowała ostatnio na naszym domowym regale wspinaczkę skałkową, zabrana więc poprzez niefrasobliwego tatusia ( IDIOTA ! ) na NIE TEN plac zabaw, natychmiast postanowiła przećwiczyć zdobyte zdolności. I na nic zdały się moje tłumaczenia, prośby, groźby, obietnice szlabanu na to i tamto – stojąc na samym szczycie idiotycznej sznurowej drabiny, poprzez której oka przeleciałby średniej wielkości , dobrze wypasiony słoń (a co dopiero trzyletnie dziecko), młoda uśmiecha się tryumfalnie i oznajmia :
- Patrz tatusiu! Nie śpadłam.
Robi mi się zimno – teraz najważniejsze zadanie to sprowadzenie jej na dół, możliwie w jednym kawałku. Obrzydliwie standardowa babcia w mo... (cenzura) berecie, która przyszła na plac ze swoim dwuletnim Kajtusiem wznosi oczy do nieba i mruczy pod nosem jakieś , zapewne bardzo dobitne, komentarze o niegrzecznych dzieciach. Spogląda przy tym na mnie z takim potępieniem, iż powinienem chyba zapaść się teraz pod ten wyłożony tartanem plac zabaw albo choćby spłonąć czy jakoś tak... Nie zapadam się jednak i nie płonę, ponieważ nie mam kiedy – zdążam tylko chyłkiem, aby dziecko nie widziało, wywalić język prawie do pasa; babcia prawie dostaje apopleksji. Młoda w tym czasie bezpiecznie schodzi z lian i znajduje nowe zajęcie – z zapałem rzuca w Kajtusia kamieniami. Kajtuś, co można łatwo przewidzieć, wybucha rykiem godnym Wrzeszczących Facetów i wiem już, iż mo ... (cenzura kolego!) beret będzie miał temat do dyskusji przy herbatce i kruchym ciasteczku z innymi beretami na najbliższe dwa tygodnie. Biorę dziecko pod pachę i mrucząc jakieś przeprosiny pod adresem nieszczęsnego Kajtusia, wynoszę się do piaskownicy. Młoda protestuje tylko poprzez chwilę – sposobność zjedzenia PRAWDZIWEGO piasku jest wiele bardziej pociągająca niż wszystkie Kajtusie tego świata. Siedzi więc moje dziecko w piasku robiąc zupę i drugie, ja zaś znajduję czas na drugą przyjemność tego dnia – jest szansa, iż zdołam wypalić pół papierosa zanim młoda coś sobie zrobi.


14.00
Myślę więc jestem.



Jeżeli jest coś trudniejszego niż teoria ciągów, tym czymś będzie zapewne seria tysiąca przedziwnych, wykluczających się nawzajem pytań (przedziwnych – ponieważ niemądrych pytań przecież nie ma). Jeżeli jest coś trudniejszego od wzmiankowanej serii – proszę, niech trafi to jasna cholera, niech zeżre to rdza - i to dziś. Ja w każdym razie nie chcę tego czegoś znać.
Kiedy młoda po raz pierwszy wsadziła palec do pieluchy, po czym radośnie wrzasnęła : „BE!” na ustalenie tego, co tam znalazła – byliśmy wszyscy w siódmym niebie : oto nasz potomek rozpoczyna nabierać zaawansowanych cech ludzkich. Mowę młoda odkryła zresztą bardzo prędko, w wieku niecałych dwóch lat paplała już jak najęta (nie zawsze z sensem lecz zawsze wspaniale), w wieku zaś lat trzech zdolność ta przerodziła się w niezwykłą erudycję i dogłębną ciekawość poznawczą. Tak dogłębną, że niejednokrotnie niebezpieczną. Głównie dla starszych od młodej.
Przyzwyczajamy się ostatnio do autobusów – nie dlatego, byśmy w sposób szczególny ukochali Zakłady Transportu Autobusowego. Wehikuł, którym zwykliśmy się poruszać jest mało młodszy ode mnie, z pewnością zaś o sporo bardziej zużyty. Właśnie przypadła następna z chwil jego słabości a do miasta jechać trzeba – zostaje więc poczciwy czerwony autobus, który w moim dziecku wzbudza uczucia przynajmniej ciepłe. Ja zaś odkrywam na nowo jak można przejechać setny raz tę samą trasę i w ogóle, lecz to w ogóle się nią nie znudzić.
Pętla, początek trasy. I rozpoczyna się...
- Tatusiu, czemu tu stoi tyle autobusików ?
Tłumaczę więc dziecku : Jeździły, skarbie, po mieście i bardzo się zmęczyły. No i stoją tu teraz i odpoczywają.
- Czemu ?
- ponieważ musiały rozwieźć różnych ludzi w różne miejsca.
- Czemu ?
Autobus ostro rusza, przewraca się jakaś kobiecina a moje dziecko w ogóle tego nie zauważa ; ja zresztą także rejestruję zjawisko kątem oka. Za bardzo koncentruję się na tym, co odpowiedzieć młodej, by zaspokoić wreszcie jej ciekawość.
- Ludzie muszą jeździć do pracy i gdyby nie autobus nie mieliby jak się tam otrzymać.
Zanim wypowiem ostatnie wyraz wiem już, iż poległem.
- Czemu ? – oczy młodej przypominają pięć złotych.
Tłumaczę więc następne powikłane historie dnia powszedniego a moje dziecko zdaje się chłonąć tę wiedzę jak przysłowiowa gąbka. Zręcznymi unikami uprzedzam następne „czemu”, robię mistrzowskie wypady, balansuję, wykonuję robinsonady, lawiruję, spłycam i gmatwam ... Młoda jest wniebowzięta a mnie język staje kołkiem. Most Grota, Wisłostrada, Starówka .... Kiedy dochodzimy do kwestii bardziej egzystencjalnych, nikczemnie wykorzystuję własną przewagę wieku i doświadczenia w nadziei, iż młoda chociaż na chwilę odpuści.
- Musimy zarabiać pieniążki córeczko, ponieważ niestety tak to wszystko jest poukładane. Jeżeli nie ma pieniążków, nie ma także nic innego. Nie ma lodów, lizaków, nowych ubranek ... – Sam nie wierzę, iż to mówię, lecz zdaje się iż proza życia każdego, w najwyższym stopniu nawet zatwardziałego idealistę, sprowadzi wprost na twardę glebę codzienności. I tak oto odnoszę moje małe, ohydne zwycięstwo, przekazując własnemu dziecku prawdy, w które jeszcze nie tak dawno sam nie chciałem wierzyć. Dziecko milknie a ja zastanawiam się, czy by nie przesadziłem. Przesadziłem. Uciszyłem ją lecz czy by z pewnością tak, jakby życzył sobie schowany gdzieś głęboko, w ogóle nie tak odległy, ktoś równie mały jak ta moja młoda ?
Moje zwycięstwo (na szczęście) nie jest jednak trwałe. Znów świeży entuzjazm bierze górę nad stetryczałymi prawdami tego świata. Ogromne niebieskie oczy patrzą niesamowicie poważnie.
- Tatusiu, czy wszyscy ludzie muszą jeść ?
- Oczywiście kochanie.
- I dlatego muszą mieć pieniążki ? tak aby kupić jedzenie ?
- Tak.
- Czemu ?
- ..............
Koniec trasy. Egzekucja odroczona.

18.00 i później.
Myśli uczesane

Świat młodej nie złożona jest oczywiście wyłącznie z jedzenia, placu zabaw, jeżdżenia autobusem i zadawania pytań. To tysiące, jeżeli nie setki tys. malutkich zdarzeń, które poukładane w jakiś pokrętny wzór tworzą całość. Ta całość ma na imię : Mały Człowiek.
To radość i szczęście z rzeczy małych ale pięknych
To irytacja z rzeczy nieistotnych ale wkurzających.
To smutek z rzeczy oczywistych ale nieuniknionych.
Itd..
Idziemy spać. Po długiej walce o rower, którym nie jeździ się po domu ( jeździ się, tylko ja o tym nie wiedziałem lub zapomniałem), po kąpieli, która zakończyła się urwanym prysznicem, po kolacji, która miała być pyszna a była obrzydliwa ( nareszcie i tak zjedliśmy pizzę) i po dobranocce, która była idiotyczna ( ja ) i cudowna ( młoda ), idziemy wreszcie spać. Mam cztery głowy, siedem rąk i nie wiem jak się nazywam ( „ojciec Krzysio” oznajmiło moje dziecko, kiedy głośno to wyartykułowałem). Jeszcze tylko chwila, jeszcze zwyczajowe poklepanie lampki na dobranoc ( tak aby nie było jej,broń boże, smutno), jeszcze krótka walka o to, czy przykryjemy się dzisiaj kocykiem czy „kokuderką” .... i już. Młoda wtula się we mnie i ... I nagle, tak samo jak codziennie wieczorem przekonuję się, iż gdyby nie te wszystkie małe i duże głupotki, które tak faktycznie są ogromnymi i większymi mądrościami (tylko my jesteśmy zbyt zmęczeni ( tak aby to rozróżnić) – nie byłoby mnie.
- Dobranoc malutka.
- Dobranoc tatusiu.

Hello darkness my old friend …

  • Dodano:
  • Autor: