Co znaczy Sens poczęcia bloga

Jak to się dzieje, iż mając świadomość, iż ktoś jest po drugiej stronie „sznura”, „w sieci” – jak zwał to zwał;-) – łatwiej przychodzi synchronizacja paluszków z głową i wylewania się na zewnątrz.
I w ogóle nie o to chodzi, iż jakiś ktoś tam siedzi od rana, od wieczora, od świtu, od zmierzchu i czeka, stukając palcami w biurko. Przecież nie piszę do Niego, nawet gdyby czekał i nie piszę do Ciebie. Do kogo piszę..? Do siebie..? – brzmi niemądrze, czasem gadam do siebie, regularnie myślę do siebie, jeszcze mam pisać do siebie..?
Pisze w ciszę!!! Hehe O!!!
To już brzmi….to już nawet całkiem brzmi.

lub jak się idzie… Mln myśli i całkiem zgrabnych zdań przelatuje poprzez umysł jak Perszing albo inny pies policjanta... I zawsze sobie obiecuję, iż coś z tego zapisze
w magicznym notesiku, a później poczytam, co aby się połechtać tam, gdzie trzeba, jak nie ma kto, iż taka kreatywna czasem jestem. Lecz notesik w torebce nie tej!

A jak siadam przed kompem, jak teraz, to twórcza strona, za cholerę nie chce się obudzić, jakby przynajmniej została nafaszerowała tabletkami od Goździkowej, Gwoździkowej do trumny czy innej pani kwiatofilki… Tylko, iż w ogóle głowa mnie dziś nie boli, więc co jest..?

W wenę nie wierzę… lecz wiem co - bloga zacząć czas chyba, kto ma bloga - tego trwoga…
iż go ktoś przeczyta…;-)