najpięniejsze których jeszcze co to jest
Definicja: przechodziły. Ludzie przechodzili obok obojętnie słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy "Bo najpięniejsze są dni, których jeszcze nie znamy(...)"

Słownik: Stała na dworze od dłuższego czasu. Nie czuła kropli deszczu, które jak igły wbijały się w jej ciało, ani zimna, a nawet dreszczy, które poprzez nią przechodziły. Ludzie przechodzili obok obojętnie.
Definicja: Stała na dworze od dłuższego czasu. Nie czuła kropli deszczu, które jak igły wbijały się w jej ciało, ani zimna, a nawet dreszczy, które poprzez nią przechodziły. Była niesamowicie zamyślona. Miało się wrażenie, iż stoi tam jak zjawa, a jeżeli nie zjawa to człowiek zupełnie odcięty od świata. Ludzie przechodzili w okolicy niej obojętnie. Mimo panującego harmidru, szumu, gwaru, ona nie słyszała stukotu obcasów, rozmów, a nawet nic nie widziała.
-Eeej, ty!- jakby się ocknęła; to grupka chłopców żartowała z niej od dłuższego czasu. Odwróciła się na pięcie i wolnym krokiem odeszła. Nie szła do domu. Tam rodzice- pewnie pijani, nie pozwolili aby jej na przemyślenia. Nie dlatego, iż pokiwaliby paluszkiem i powiedzieli: „Nie myśl kochanie", a dlatego, iż nie byłaby w stanie się skupić. Nie tam... nie czuła, iż to jest jej prawdziwy dom, a raczej miejsce, gdzie mieszkała, czyli spała, jadła, uczyła się i trzymała własne rzeczy.
Jeszcze jakiś czas temu miała ambicje, lecz teraz... Kiedy starała się z całych sił- nie była doceniana, a to sprawiło, iż ta chęć w niej zamarła. Przechodziła uliczką domków jednorodzinnych. Zaczynało się ściemniać, czyli poprzez szyby w oknach domów można było zobaczyć grające telewizory, uruchomione komputery. W jednym z nich, zupełnie nie pasującym do reszty, ponieważ starym, brudnym, zaniedbanym Tośka zobaczyła staruszkę siedzącą na bujanym fotelu i z uwagą przyglądającej się reklamie telewizyjnej brzmiącej tak: „Zostań wolontariuszem. Pomóż osobom cierpiącym na SM. A więc stwardnienie rozsiane! Czy jesteś pewien, iż nie spotka to również Ciebie? Zgłoś się pod bezpłatną infolinię: 0-800-120-790” Uśmiechnęła się do siebie w duchu- 120-790....urodziła się 12 grudnia 1990 roku... Poczuła w sobie jakąś dziwną siłę, poczuła, iż powinna zadzwonić pod ten numer. Chciała czynić dobro. Przy pierwszej budce telefonicznej wybrała owy numer. Miły, żeński głos przywitał ją... Nie odpowiedziała. NIe wiedzieć czemu odłożyła słuchawkę i szybkim krokiem, jakby wyrwana z nocnego koszmaru pognała przed siebie- w stronę domu. Już będąc na skrzyżowaniu sąsiednich ulic usłyszała odgłos syreny policyjnej.
-O nie, to pewnie znów do nas!- szepnęła. Nie myliła się. Przyspieszyła kroku i kiedy była już kilka metrów od domu zobaczyła, jak rodziców wyprowadzają funkcjonariusze. Podbiegła tam, serce waliło jej jak młotem. Mama, mimo, iż nie była trzeźwa wydusiła z siebie kilka słów, a raczej zwitek sylab, które dla normalnego człowieka nie byłyby zrozumiałe. Ale dziewczyna od razu znała ich znaczenie:
-Psy, do cholery! iż my narkotyki? Tylko trochę, lecz czy tj. powód?- i urwała widząc karcące spojrzenie policjanta
-To twoja matka?-zwrócił się do niej
-Tak- powiedziała bez żadnego wstydu. Może dojrzała do myśli, iż rodziców się nie wybiera.
-Zostają zatrzymani, za rozprowadzanie narkotyków. Ile masz lat??
-16-ledwie przeszło jej to poprzez gardło- lecz mamy babcie, ona może być naszym prawnym opiekunem- wiedziała co się kroi, próbowała uchronić siebie i 10-letnich bliźniaków przed czymś, o czym czasami śniła, jednak nie były to sny przyjemne- o bidulu. Bała się...
-Wszystko będzie dobrze. Zajmij się braćmi.
Teraz Antonina ma 17 lat, znów jest grudzień. Od tamtego wydarzenia minął równy rok. Za dwa tygodnie będzie pełnoletnia. Będzie mogła wziąć rodzeństwo pod własną opiekę. Weźmie ich z domu dziecka. Postara się zastąpić im matkę. Jak ich utrzyma? Da sobie radę. Ma pomysł na życie. Tak, to prawie wszystko. Ma również umięśnione ramiona, tak aby udźwignąć ten ciężar, za który zapłacą jej tylko czystą miłością. Może kiedyś, po życiu ziemskim zostanie z tego rozliczona?Tego jednak nie wie. Postanowiła, iż własne życie kompletnie poświęci czynieniu dobra. Dlatego także znalazła pracę w hospicjum, łącząc pomoc innym z zarabianiem pieniędzy, które do wychowania były jej konieczne Postanowiła także zadzwonić pod tę infolinię,tę pamiętną infolinie. Podniosła słuchawkę, wykręciła numer. Odebrała ta sama kobieta, w której głosie zdawało wyczuwać się sympatię. poprzez chwilę miała uczucie, iż coś utknęło jej w gardle, jednak przemówiła. Pod opiekę otrzymała kobietę, która okazała się córką owej, niedołężnej starszej pani. Miała wrażenie, iż dookoła dzieją się cuda.
- ponieważ to, iż mam pomysł na własne życie jest cudem. I właśnie takiego życzę każdemu... –pomyślała i przytuliła do siebie braci, którzy przysłuchiwali się rozmowie. Biła od niej miłość, która w późniejszym życiu pomogła jej przenosić góry i roztapiać lód ludzkich serc
  • Dodano:
  • Autor: