Definicja:
Od kilku tygodni nie spadła ni kropla.
Schną warzywa, kwiaty. Mrze z pragnienia zboże
więc ksiądz proboszcz głosi, że modły odprawi.
W najbliższą niedzielę. Może Bóg pomoże.
Wszyscy parafianie świątecznie ubrani
podążają w skwarze na niedzielną sumę.
Deszczu będą prosić gorliwie się modląc
głośno, cicho, chórem. Tak jak każdy umie.
Dzwonki zadźwięczały, ksiądz z wyżyn ambony
uważnie spogląda na wiernych gromadkę
i nagle jak zagrzmi: drodzy parafianie!
Jestem zaskoczony, jako Bóg mi świadkiem!
Mała wasza wiara i marne pacierze!
Jak ma Wszechmogący spełnić waszą wolę?
Przecież patrząc z góry nie widzi ufności!
Jeśli chcecie deszczu, miejcie parasole!
Schną warzywa, kwiaty. Mrze z pragnienia zboże
więc ksiądz proboszcz głosi, że modły odprawi.
W najbliższą niedzielę. Może Bóg pomoże.
Wszyscy parafianie świątecznie ubrani
podążają w skwarze na niedzielną sumę.
Deszczu będą prosić gorliwie się modląc
głośno, cicho, chórem. Tak jak każdy umie.
Dzwonki zadźwięczały, ksiądz z wyżyn ambony
uważnie spogląda na wiernych gromadkę
i nagle jak zagrzmi: drodzy parafianie!
Jestem zaskoczony, jako Bóg mi świadkiem!
Mała wasza wiara i marne pacierze!
Jak ma Wszechmogący spełnić waszą wolę?
Przecież patrząc z góry nie widzi ufności!
Jeśli chcecie deszczu, miejcie parasole!
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: Od kilku tygodni nie spadła ni kropla. Schną warzywa.