Definicja:
*wydeptując chodnik zrozumiałam
że jestem tylko idącym przedmiotem
idę. niewiadomo dokąd. ale wiadomo-
z kim. dwa krakowskie cienie. nasze prototypy.
ja. moja zwykła twarz. no i co?
ty lubisz takie
staliśmy na dachu. śnieg nie oszczędzał głów.
plątał nasze włosy. staliśmy. i patrzyliśmy.
jak miłość fruwa..
*kobiety nie wiedzą co to miłość-mówiłeś
dziwna miłość. dziwna ja. bo jeśli lustro
się nie rozpływa. staje się lodowcem.
dziwny ty. szukasz mnie poza mną....
teraz tylko okno. milimetr rozbiegu. gzyms.
teraz tylko tam. bo ani w tą ani w tamtą.
szkoda tylko wiatru. co mroził nam usta...
*jest czas na to aby płonąć jest czas by dogasać
karmiona resztkami nadziei. cierpiałam.
ogłuchłam na milczenie. stałam. łapałam wiatr
w odmrożone dłonie. krzywdzisz mnie. to boli.
przestrzela wszystkie tkanki. zasłaniałam oczy.
to jest właśnie czas. by przymknąć powieki....
zmruż serce. widzisz?
pozwól mi choć raz
nie być
sobą
że jestem tylko idącym przedmiotem
idę. niewiadomo dokąd. ale wiadomo-
z kim. dwa krakowskie cienie. nasze prototypy.
ja. moja zwykła twarz. no i co?
ty lubisz takie
staliśmy na dachu. śnieg nie oszczędzał głów.
plątał nasze włosy. staliśmy. i patrzyliśmy.
jak miłość fruwa..
*kobiety nie wiedzą co to miłość-mówiłeś
dziwna miłość. dziwna ja. bo jeśli lustro
się nie rozpływa. staje się lodowcem.
dziwny ty. szukasz mnie poza mną....
teraz tylko okno. milimetr rozbiegu. gzyms.
teraz tylko tam. bo ani w tą ani w tamtą.
szkoda tylko wiatru. co mroził nam usta...
*jest czas na to aby płonąć jest czas by dogasać
karmiona resztkami nadziei. cierpiałam.
ogłuchłam na milczenie. stałam. łapałam wiatr
w odmrożone dłonie. krzywdzisz mnie. to boli.
przestrzela wszystkie tkanki. zasłaniałam oczy.
to jest właśnie czas. by przymknąć powieki....
zmruż serce. widzisz?
pozwól mi choć raz
nie być
sobą
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: *wydeptując chodnik zrozumiałam że jestem tylko idącym.