Definicja:
Od bólu nabrzmiałe, poranione dłonie
zaciska na masywnym, zimnym kamieniu,
a twarz ogorzałą, dumne swe skronie
przyciska do głazu...i w nieznośnym cierpieniu
zaczyna swą wędrówkę - z góry na klęskę skazaną -
wtaczając ciężar nieludzki, grzechem napiętnowany
i ta wędrówka do końca będzie mu nie zagojoną raną.
W wieczności umęczony, za życia rozkochany
w smakach egzystencji, w słodyczy istnienia
kosztując każdą chwilę pełnymi garściami,
nienasycony, wiecznie w ekstatycznym stanie upojenia
nie liczył się z żadnymi konsekwencjami.
Zapomniał, że gardzić bogami nie można bezkarnie
że kara jest straszliwa: wieczna udręka sumienia;
patrzeć jak marzenia spadają i giną marnie
pod postacią oblepionego gliną kamienia...
Teraz ambrozją są mu krople potu, spływające
z strudzonego, wciąż młodzieńczego czoła
lecz zapomnieli bogowie, że serca co życiem gorejące
nawet ogień piekielny pokonać nie zdoła
...Już blisko, już szczyt wyłania się zamglony,
za chwilę w dół runie, za chwilę w dół się stoczy
głaz - i patrząc na ten widok, Syzyf nie wzruszony
zacznie swą własną wędrówkę... Spójrz! Już kroczy
dumnie: wysoko podniesiona jest jego głowa,
mięśnie, dotąd napięte, teraz rozluźnione
i wzrok niezłomny i na ustach zabłąkane słowa:
„Wygrałem bogowie! Niech będą potępione
wszystkie istoty zakute w kajdany,
ja - choć na wieczność w Hadesie uwięziony
zdołałem przekreślić wszystkie wasze plany!
Chcieliście, abym w rozpaczy pogrążony
cierpiał, nie mogąc zaznać spełnienia -
lecz dla mnie celem nie głaz na szczycie,
ale ta chwila odpoczynku, wytchnienia,
kiedy do mnie należy ma wola, me życie
i ten głaz u stóp góry na mnie czekający...
I jestem szczęśliwy nie zważając na wasze wyroki;
jestem wolny, choć krwią i potem ociekający
- przy mnie jest prawda, przy was fałszu mroki!
Wygrałem bogowie!”
„...gdy człowiek absurdalny zgłębi swoją udrękę, zamilkną bogowie...”
Albert Camus „Mit Syzyfa”
28.I.2007
zaciska na masywnym, zimnym kamieniu,
a twarz ogorzałą, dumne swe skronie
przyciska do głazu...i w nieznośnym cierpieniu
zaczyna swą wędrówkę - z góry na klęskę skazaną -
wtaczając ciężar nieludzki, grzechem napiętnowany
i ta wędrówka do końca będzie mu nie zagojoną raną.
W wieczności umęczony, za życia rozkochany
w smakach egzystencji, w słodyczy istnienia
kosztując każdą chwilę pełnymi garściami,
nienasycony, wiecznie w ekstatycznym stanie upojenia
nie liczył się z żadnymi konsekwencjami.
Zapomniał, że gardzić bogami nie można bezkarnie
że kara jest straszliwa: wieczna udręka sumienia;
patrzeć jak marzenia spadają i giną marnie
pod postacią oblepionego gliną kamienia...
Teraz ambrozją są mu krople potu, spływające
z strudzonego, wciąż młodzieńczego czoła
lecz zapomnieli bogowie, że serca co życiem gorejące
nawet ogień piekielny pokonać nie zdoła
...Już blisko, już szczyt wyłania się zamglony,
za chwilę w dół runie, za chwilę w dół się stoczy
głaz - i patrząc na ten widok, Syzyf nie wzruszony
zacznie swą własną wędrówkę... Spójrz! Już kroczy
dumnie: wysoko podniesiona jest jego głowa,
mięśnie, dotąd napięte, teraz rozluźnione
i wzrok niezłomny i na ustach zabłąkane słowa:
„Wygrałem bogowie! Niech będą potępione
wszystkie istoty zakute w kajdany,
ja - choć na wieczność w Hadesie uwięziony
zdołałem przekreślić wszystkie wasze plany!
Chcieliście, abym w rozpaczy pogrążony
cierpiał, nie mogąc zaznać spełnienia -
lecz dla mnie celem nie głaz na szczycie,
ale ta chwila odpoczynku, wytchnienia,
kiedy do mnie należy ma wola, me życie
i ten głaz u stóp góry na mnie czekający...
I jestem szczęśliwy nie zważając na wasze wyroki;
jestem wolny, choć krwią i potem ociekający
- przy mnie jest prawda, przy was fałszu mroki!
Wygrałem bogowie!”
„...gdy człowiek absurdalny zgłębi swoją udrękę, zamilkną bogowie...”
Albert Camus „Mit Syzyfa”
28.I.2007
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: Od bólu nabrzmiałe, poranione dłonie zaciska na masywnym.