marek migalski manipulator co to jest
Definicja: słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Marek Migalski - manipulator pod przykrywką

Słownik: Na firmamencie polskiej sceny medialnej pojawiła się nowa gwiazda, politolog Marek Migalski z Uniwersytetu Śląskiego
Definicja:

Dziennikarze, ta czwarta władza – a w Polsce na skutek miernoty klasy politycznej ich pozycja poszła w górę i zyskali na znaczeniu – przyzwyczaili nas do swojej nierzetelności i umiejętności manipulatorskich. Podzieleni na koterie polityczne, na ekipy wzajemnej adoracji – i jeszcze silniejszej nienawiści – już dawno, poza nielicznymi wyjątkami, dziennikarzy starszej daty – próbują kreować i tworzyć różnego rodzaju scenariusze polityczne, najczęściej jako teorie spiskowe – z reguły podparte opiniami wziętymi z kapelusza.


Politycy szybko wyczuli tą tendencję „niezależnego” dziennikarstwa – i swobodnie tymi żurnalistami manipulują. Przy obecnej tendencji, iż polityka nie ma – kiedy nie ma go w mediach – ten układ działa dwustronnie – wytworzyła się symbioza świata mediów i świata polityki, wykonywana przed kamerą telewizyjną albo „sitkiem” radiowym. Należy o tym pamiętać – czytając dzienniki czy oglądają publicystykę telewizyjną.


do chwili obecnej z tego układu wyłamywali się publicyści o bogatszym zapleczu intelektualnym, którzy wypowiadają się z pozycji „eksperta”, publikują w dziennikach i tygodnikach, podpierając się własną pozycją naukową, z reguły socjologiczną albo politologiczną. Nawet zajmując określone stanowisko, które jest wykładnią ich poglądów – jednak starali się jednak nie kreować rzeczywistości – ale ją objaśniać. Nawet teorie tworzone na bazie tej rzeczywistości można było traktować nie jako działanie ku realizacji celu politycznego – ale jako pewne wskazówki, czy sugestie. Do takich publicystów zaliczam Jadwigę Staniszkis i Radosława Markowskiego – stojących na dwóch przeciwstawnych biegunach w swoich poglądach.



Jednak to się wymienia. Pojawia się nowa ekipa specjalistów – socjologowie i politologowie „na zamówienie”, którzy nie zajmują się komentowaniem wydarzeń, nie objaśniają rzeczywistości, wychodząc z przesłanek naukowych – ale tworzą teorie spiskowe. Naczelnym takim „specjalistą” jest oczywiście Andrzej Zybertowicz, z Torunia i Bremy. Lecz w jego przypadku, odrzucając patologie jego myślenia – jemu się precyzyjnie wszystko kojarzy się ze służbami specjalnymi – kwestia jest prosta – on jest doradcą premiera Jarosława Kaczyńskiego – więc wpisuję się idealnie w tok myślenia szefa. Nie musi tworzyć teorii – one są już głęboko zakorzenione w mózgu Kaczyńskiego – on tylko musi podsycać ogień w jego głowie – i od czasu do czasu dać wywiad o przewadze nowych służb tak zwanej IV RP nad starymi służbami…


Na firmamencie polskiej sceny medialnej pojawiła się nowa gwiazda, politolog Marek Migalski z Uniwersytetu Śląskiego. Zaczął się pojawiać w okienku telewizyjnym jakieś półtora roku temu, tworząc za każdym wspólnie alternatywne opinie do reszty wypowiedzi innych socjologów i politologów. Jak prof. Rychard coś powiedział – natychmiast była kontra Migalskiego. Jak Staniszkis czy Wawrzyniec Konarski wydali jakąś opinię – to Migalski był zaraz przywoływany – i co ciekawe – zawsze jego opinia miała wyraźnie propisowski wydźwięk i tłumaczyła postępowanie Jarosława Kaczyńskiego – oczywiście jako zgodne z polską racją stanu albo dobrem publicznym.


Znosiłem to spokojnie – mamy wszak pluralizm, każdy ma prawo do własnego zdania, do egzemplifikacji własnych poglądów politycznych, nawet jeśli to osłabia wiarygodność naukową.
Migalski zaczął także pisać opinie na tematy bieżące. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kampania wyborcza.


Otóż Marek Migalski zdjął maskę naukowca – i zajął się walką polityczną, rozgrywką polityczną na rzec Prawa i Sprawiedliwości – i ku osłabieniu Platformy Obywatelskiej.


Jan Maria Rokita odszedł z Platformy Obywatelskiej nagle i z ogromnym łomotem, godnym scenariusza telenoweli wenezuelskiej. Było łzawe tłumaczenie w TVN24, był festiwal Nelly w TV, były czarne charaktery (w zależności od punktu widzenia – Tusk lub bracia K.), jest także happy end – a więc Janek zajmuje się domem – a Nelly będzie działać na rzecz kobiet Polski, Europy, Świata i okolic.
Nie mnie oceniać styl odejścia Rokity, ani postępowanie Nelly, która jak mi się wydaje ma niepoukładane stany emocjonalne i mechanizmy myślowe. Oznacza – na początku mówi i działa – później myśli, jak to będzie kształtowało jej otoczenie, pozycję męża i jego odbiór w polityce i mediach. Lecz jedno jest pewne – Rokita nie planował takiego odejścia ani nie planował akcji na zniszczenie swojego wizerunku i Platformy Obywatelskiej


Migalski z kolei w artykule „Diabelski plan Rokity”, zamieszczonym w „Rzeczpospolitej” wysnuwa wniosek, iż JMR gra twardo i działa przeciwko PO i Donaldowi Tuskowi – i iż robi to z pełną premedytacją i pod płaszczykiem sitcomowego scenariusza odejścia kryje się makiaweliczna gra.
Wg doktora Migalskiego Rokita zamierza osłabić Platformę, wywołać przegraną Tuska w wyborach, następnie go obalić, przejąć władzę nad całą PO, albo jej zrewoltowaną częścią i doprowadzić do powołania rządu „zgody narodowej” POPiS…


Ta teoria, zgodna z wielotygodniowymi nawoływaniami publicystów „Dziennika” i „Rzepy” dla realizacji takiego scenariusza powyborczego, jest niczym innym jak zleconą zagrywką polityczną, wyglądającą na zlecenie z Prawa i Sprawiedliwości.


Motywy działalności i decyzji Jana M. Rokity zawsze, powtarzam zawsze, podyktowane były jego osobistymi poglądami i pewnym idealizmem politycznym i światopoglądowym. Odchodząc z kilku formacji, krytykując postępowanie takich czy innych przywódców, jak choćby Jerzy Buzek, premier z nadania AWS i Krzaklewskiego, Rokita nigdy nie dążył do rozłamu, do brudnej rozgrywki, nigdy w sposób niejawny nie pogryzał nikogo. I Tak jest w tej chwili.


Jak wiadomo, admiratorem Jana Marii Rokity nie jestem Zachwyty nad jego wiedzą, oczytaniem, analitycznymi umiejętnościami, traktuję dość podejrzliwie. Podejrzane dla mnie zawsze było to, jak tak idealnie przygotowany polityk, sześć razy wybierany do Sejmu – raz tylko, krótko sprawował urząd państwowy. Zawsze dla mnie także było dziwne, iż głosy zachwytu po jakimś czasie milkły w partii, w której obecnie Jan Maria był, a odzywały się u nominalnych przeciwników – jak teraz w PiS. Lecz nie mogę przyjąć założenia, iż działanie Rokity jest świadomym działaniem na rozbicie Platformy Obywatelskiej.


To Marek Migalski realizuje poprzez własną publikację zadanie rozbicia PO. To właśnie tego rodzaju opinie i tworzenie spiskowej teorii, skierowanej w stronę działaczy PO – ma osłabić pozycję tej partii i jest niczym innym, jak zakamuflowanym wezwaniem do rozłamu w partii – i kryptoreklamą „jedynie słusznego rządu” PiS-u i PO.


Migalski sam przyznaje, iż Rokita jest w PO zmarginalizowany i bez zaplecza politycznego, więc jego artykuł i jego opinie nie służą dobru tej partii, ale jej osłabieniu i zabraniu proc.ów w sondażach przedwyborczych, tak by już po wyborach, być może wygranych poprzez Prawo i Sprawiedliwość – móc rozkroić partię na dwie części – liberalną, z Komorowskim, Grasiem, Zdrojewskim, Olechowskim, Gronkiewicz - Waltz – i propisowską z Rokitą na czele. a więc inaczej – marzy się Migalskiemu nowa przystawka – osłabiona i zdana na łaskę Kaczyńskiego.


Ciekawa teoria – lecz Jan Maria Rokita jest zbyt inteligentnym i uczciwym politykiem, by budować tego rodzaju konstrukcję. Krojenie PO nie uda się.


Scenariusz ten, budowany jest nie po raz pierwszy. na początku doprowadzenie do kryzysu, do konfrontacji wewnętrznej, później , kiedy grunt jest już przygotowany – atak – tym wspólnie dzięki Marka Migalskiego. Atak wprost, wspomagany mediami i opiniami „niezależnego specjalisty” na rozbicie Platformy Obywatelskiej l


Przy każdym kryzysie politycznym ten scenariusz był >>do chwili obecnej wykonywany. na początku w dniach tworzenia rządu, później przy kryzysie rządowym, pierwszym z Marcinkiewiczem i drugim z Andrzejem Lepperem, przy okazji wyborów samorządowych, teraz także, przy okazji przedterminowych wyborów. Bez skutku.


Straszenie wyborców koalicją z LiD-em jest także najpierw dziennym. Gdy Platforma Obywatelska stawia się okoniem wobec ataków Prawa i Sprawiedliwości, natychmiast następuje riposta, iż za chwilę, za okres nastąpi dogadanie się Donalda Tuska z liderami lewej strony. Stawia się Platformę na pozycji „antypatriotycznej”, ponieważ przecież tylko z Jarosławem Kaczyńskim jest patriotycznie. lecz myślę, iż działacze PO już wiedzą, iż koalicja z LiD-em – a szczególnie ze starymi znajomymi z Unii Wolności – to może być dobre rozwiązanie, dla Polski, dla jej pozycji w Europie, dla rozwoju.


Od przełomu ’89 roku minęło już 17 lat i czas powoli przestać myśleć w kategoriach – post „Solidarność” i postkomuna. Nie ma już czegoś takiego, jak działacze postsolidarnościowi. Są politycy, którzy odwołują się do tego etosu – którego znaczenie uznaje także szeroko rozumiana lewica. Postkomuna już odeszła. Olejniczak, nawet Borowski, to jednak nie jest ta formacja, która rządziła Polska stanu wojennego i marazmu lat osiemdziesiątych. A i ten, tzw. „żelazny elektorat” lewicy, już odszedł.
Polska się wymienia, powoli, lecz jednak. Wystarczy spojrzeć w kalendarz – i zobaczyć, iż ci, którzy są teraz aktywni zawodowo, 25 – 35- latkowie, wykształceni, wychowani już w nowej Polsce – nie „kupują” już tego podziału… Oni patrzą na scenę polityczną nie poprzez pryzmat historii, ale rzeczywistości, ekonomii, współczesnego życia społecznego. Obydwie formacje odnoszą się do inteligencji. I obydwie formacje są wstanie uzgodnić podstawy programu gospodarczego.


Marek Migalski został aktywnym działaczem Prawa i Sprawiedliwości – można go śmiało nazwać pałkarzem PiS-u. To nawoływanie do rozłamu w PO, modlitwy o jej przegranie – to działanie nie publicystyczne – ale czysto polityczne.
Rokita powróci do gry politycznej – to pewne. Nie wiadomo jak i gdzie – lecz rojenia, iż będzie rozwalał Platformę i walczył o przywództwo w tej partii – to tylko rojenia Migalskiego. Tak samo nie wierzę w premierostwo Rokity po auspicjami Jarosława Kaczyńskiego. Rokita bardzo chciałby rządzić , lecz wie, iż przy układzie, kiedy za plecami miałby Jarosława Kaczyńskiego – nie to jest przypadek komfortowa. I nawet kiedy PO przegrałaby wybory w tym roku – Rokita nie ma szans na powrót i szefowanie partii. W kolejce czekają Komorowski, Zdrojewski, Grobelny i Dutkiewicz. I to oni będą rozdawać karty, kiedy ewentualnie Tusk odejdzie.


Marek Migalski jest stroną w sporze politycznym, jest manipulatorem, wypełnia rolę uległego i zaangażowanego posłańca Prawa i Sprawiedliwości.


Dobrze aby było, gdyby przestał się przedstawiać jako niezależny fachowiec.


Azrael

  • Dodano:
  • Autor: