wygra wybory egalitaryzm co to jest
Definicja: wyborów: wygra partia, która przekona więcej wyborców, iż wielowymiarowy egalitaryzm.

Czy przydatne?

Co znaczy KTO WYGRA WYBORY ? - EGALITARYZM !

Słownik: Egalitarna Rzeczpospolita jest nadal marzeniem - jak twierdzą socjolodzy - nawet 80 proc. Polaków. Dość łatwo zatem wskazać zwycięzcę przyspieszonych wyborów: wygra partia, która przekona więcej wyborców, iż wielowymiarowy egalitaryzm jest
Definicja: Wyniki sondaży preferencji wyborczych, które się jednakże niespecjalnie sprawdzają wskazują, iż zwycięży jedna z dwóch partii: Prawo i Sprawiedliwość, albo Platforma Obywatelska. Ośrodki badania opinii ze swoich niefortunnych sondaży tłumaczą się w najróżniejszy sposób, jako powody podając a to niezdecydowanie wyborców, a to rozbieżność w momencie między datami badania i wyborów, nie mówiąc jednak przezornie o jeszcze jednej, która stawiałaby pod znakiem zapytania sedno ich działalności: otóż wielu z nas, wyborców, regularnie absolutnie celowo i absolutnie świadomie kłamie ankieterom. Kłamiemy, ponieważ podejrzewamy ośrodki badania opinii o manipulację zebranymi danymi w sposób korzystny dla tej strony sceny politycznej, której sprzyja kierownictwo ośrodka, albo od której otrzymało zlecenie - wobec czego wprowadzanie w błąd, przez podanie innych preferencji, niż faktyczne, jest metodą wyrafinowanej zemsty za tą domniemaną manipulację i zasłoną dymną dla naszych prawdziwych preferencji. To, iż wyniki badań, chociaż bardzo zgrubnie, odzwierciedlają jednak nasze preferencje polityczne, wynika zwyczajnie z rachunku prawdopodobieństwa: liczba kłamiących w jedną stronę znosi się mniej więcej z ilością kłamiących w drugą i tylko dlatego, i dużej różnicy procentowej, którą ma do czołówki trzecia w sondażach LiD, warto zastanawiać się dalej nad tym, która z dwóch prowadzących wyborczą stawkę partii będzie na mecie pierwsza.

Egalitarna ( ponieważ między innymi "solidarna") IV Rzeczpospolita znalazła się na sztandarach PiS-u już w wcześniejszych wyborach i poprzez dwa lata była w oku cyklonu politycznego, który się wokół niej rozpętał. Tak sama idea, jak broniący jej PiS - poprzez pewien czas w koalicji z Samoobroną i LPR-em, zastała mocno poobijana i opluta, wobec czego wielu publicystów argumentuje, iż z racji na stopień zużycia nie nadaje się do powtórnego zastosowania w kampanii wyborczej, która się właśnie zaczęła. Pierwsze, co trzeba przez wzgląd na tym zauważyć to jest, iż najmocniej tego argumentu używają publicyści mediów niechętnych idei IV RP - powtarzając go jak zaklęcie, mające zaczarować PiS tak, aby do idei nie wracał. Tak faktycznie robią to w obawie przed skutecznością oddziaływania idei egalitarnej IV RP na wyborców, skutecznością wynikającą z tego, iż 80 proc. tych wyborców jest właśnie nastawionych egalitarnie.

Jest przecież tak, iż my wyborcy chcemy równych, a nie wynikających ze znajomości, czy układów szans na zatrudnienie, mniejszej rozpiętości płac, nie mniej jednak te najniższe powinny dawać szansę na samowystarczalne utrzymanie się, a średnie pozwalać na zebranie w rozsądnym czasie kapitału umożliwiającego podjęcie własnej działalności, albo alternatywnie odrobinę luksusu. Jeśli właściciela spółki jest stać na Mercedesa, to najsłabiej zarabiającego w niej pracownika powinno być stać co najmniej na rower. Jest przecież tak, iż chcemy równego dostępu do opieki zdrowotnej, co najmniej na fundamentalnym poziomie, w ogóle nie marząc o jakimś szczególnym traktowaniu w rodzaju na przykład jednoosobowej "salonki" szpitalnej ( jeśli oczywiście nie wymaga tego również w fundamentalnym zakresie procedura leczenia). Jest przecież tak, iż chcemy aby nasze dzieci miały taki sam dostęp do edukacji na wyższym poziomie, jak dzieci elit, godząc się nawet z pewnymi wyrzeczeniami z tym związanymi, które tych elit nie dotkną. Jest przecież tak, iż chcemy mieszkać "jak ludzie", we własnym, może nawet nieco ciasnym mieszkaniu, bez trudu godząc się jednak z tym, iż bogatsi od nas obywatele budują wille, regularnie przypominające pałace. Jest przecież tak, iż chcemy, aby finansowo było nas stać na pomoc prawną i skuteczne dochodzenie sprawiedliwości, ( jeśli to będzie niezbędne. No i jest wreszcie tak, iż od Państwa, organizacji powołanej poprzez Wspólnotę Narodową oczekujemy potrzebnego wsparcia wtedy, gdy z różnych powodów takiego wsparcia będziemy potrzebować - co najmniej w niezbędnym zakresie.

Jak widać nasz polski egalitaryzm nie jest w ogóle przesadny - tym bardziej dotkliwe dla większości społeczeństwa było jego lekceważenie, a miało to miejsce poprzez cały moment transformacji ustrojowej po 1989 roku. To przecież znaczna część "elit" gospodarczych i politycznych wykreowanych w tym czasie powtarzała w szczególności inwestorom zagranicznym, iż Polska jest państwem taniej robocizny - uwierzyli i stąd teraz trzeba ich pracowicie wyprowadzać z tego przekonania. Ci sami ludzie głosili, iż bezrobocie jest dobre, gdyż uczy ludzi szacunku do pracy, równocześnie przekonując, iż tylko bardzo wysokie zarobki elit gospodarczych gwarantują dobre kierowanie gospodarką. Zaś legendarny przywódca "Solidarności" który początkowo jawił się wielu jako gwarant egalitaryzmu, jak tylko wyrósł ponad społeczeństwo wykreował hasło "bierzcie sprawy w własne ręce" oznaczające w praktyce: nie oglądajcie się na innych, na antyegalitarne konsekwencje socjalne swojej działalności. Wyraz "elit" napisałem przedtem w cudzysłowie z tego powodu, iż początkowo wypływały one jak szumka na zaczynającym się gotować rosole i jak tej szumki w końcu zaczynamy się ich (niestety, za wolno) pozbywać.

Koronnym, obecnym argumentem, przemijających powoli, dotychczasowych elit politycznych, który pokazując zasługi ma podtrzymać ich trwanie, jest wprowadzenie Polski do NATO i UE, nie mniej jednak silnie podkreśla się korzyści z tego płynące - dla całego społeczeństwa. to jest oczywiście prawda, chociaż cała prawda jest taka, iż korzyści z członkostwa w takich strukturach są rozłożone w społeczeństwie nierównomiernie - najwięcej korzystają właśnie tak zwany elity. Członkostwo w NATO i UE jest zwyczajnie szczególnym przypadkiem zgodności biznesów elit i reszty społeczeństwa, z kolei tam, gdzie biznes był rozbieżny ważniejsze było to, co było dobre dla elit. Społeczeństwo tolerowało ten stan, trochę dopiero ucząc się rozpoznawać własne interesy w gruntownie zmieniających się warunkach, lecz i rozumiejąc, iż jakieś wydatki trzeba ponieść. Szeregowi i ideowi "Solidarności" lat 80-81 mówili regularnie "nie tak to miało być", lecz równie regularnie "trudno - sami tego chcieliśmy".

W wyborach 2005 roku najlepiej egalitarne nastroje socjalne rozpoznał PiS i dlatego wygrał. I chociaż poprzez dwa lata tak faktycznie otrzymaliśmy tylko okruchy z tego, co zawierał program wyborczy tej partii, to jednak równocześnie podtrzymywała ona bardzo efektywnie wiarę w to, iż jednak prędzej czy później zapowiedzi zostaną zrealizowane. Bardzo pomocna w tym podtrzymywaniu wiary była opozycja, atakując PiS i koalicję, na tyle efektywnie przeszkadzając, iż na te przeszkody można było "zwalić" niezrealizowanie części zapowiedzi programowych.

Stawiając w tej kampanii wyborczej ponownie na egalitaryzm, PiS ani trochę się nie myli. Wprawdzie poprzez ostatnie dwa lata wzrósł poziom zaspakajania swoich potrzeb zdecydowanej większości społeczeństwa, lecz nie na tyle, aby nastąpiła znacząca zmiana nastrojów. Można powiedzieć nawet więcej: trwająca praktycznie poprzez te dwa lata kampania wyborcza uświadomiła jeszcze większej liczbie wyborców, kto i o co gra. I dla tych w najwyższym stopniu egalitarnie nastawionych, najczęściej niezamożnych wyborców, na bonus regularnie urażanych poprzez elity pogardliwymi określeniami "ofiar przemian ustrojowych", czy "nieudaczników" pokazanie dzięki kartki wyborczej, kto rządzi w demokracji - będzie coraz ważniejsze. Nie zmieni się to tak długo, jak długo taki egalitarny elektorat będzie dominował w społeczeństwie. Mówiąc najkrócej: elity aby rządzić spokojnie i stabilnie, zresztą z korzyścią dla całego społeczeństwa (każde zdrowe społeczeństwo ma własne elity) muszą na początku zadbać, aby nie były elitami nazbyt odstającymi od całej reszty, oligarchicznymi - jak się tego nie rozumie, to nie rozumie się nic.

z kolei przekonanie wyborców poprzez Platformę Obywatelską, iż jest partią egalitarna, jest praktycznie niemożliwe, już prędzej uwierzą oni w deklarowany ersatz - tak zwany wrażliwość socjalną. > z kolei mocną bronią Platformy będzie wskazywanie na niewielki zakres naprawdę przeprowadzonych poprzez PiS egalitarnych zmian systemowych i podawanie jako powody tego niezdarności rządzących i złej polityki kadrowej, co jest niestety naprawdę istotną powodem. Oprócz tego do ewentualnego sukcesu Platformy w najwyższym stopniu może przyczynić się obiecywanie i przekonanie części "egalitarnego" elektoratu, iż ważniejsze dla poprawy jego losu, awansu do warstwy zamożniejszej jest sprawne kierowanie gospodarką i stosowanie szans rozwojowych, niż sprawna i sprawiedliwa redystrybucja dochodu narodowego, takiego jaki się zdarzy, co obiecuje PiS.

No i na koniec wypada jeszcze krótko zastanowić się nad skutkami wygrania wyborów poprzez każdą z tych partii, jednakże przy w najwyższym stopniu prawdopodobnym założeniu: iż żadna z nich nie uzyska w Sejmie większości, pozwalającej na samodzielne rządzenie. ( jeśli wygra PiS, to jedyną bardzo słabą szansą jest koalicja z PSL-em. ( jeśli jednak PSL nie dostanie się do Sejmu, to PiS na inną koalicję i rządzenie nie ma szans. Z pozoru w lepszej sytuacji jest Platforma, która może dość łatwo utworzyć koalicję z LiD-em, mającym dość duże szanse na reprezentację sejmową. Jest jednak prawie pewne, iż wtedy dojdzie w Platformie do podziału - nie bardzo sobie wyobrażam Jana Rokitę (i paru innych istotnych posłów) akceptującego taką współpracę. Grożą nam zatem bardzo realnie: ponowne długie tworzenie koalicji, niestabilne rządy i ostatecznie następne przyspieszone wybory. Dlatego także głosując na PiS, dając tej partii drugą szansę, będę życzyć Platformie ( ( jeśli to ona jednak wygra) takiego zwycięstwa, aby nie musiała zawiązywać żadnej koalicji - ( ( jeśli już, to niech bierze całą władzę i całą za nią odpowiedzialność.

Mając nadzieję, iż któraś z partii, z woli wyborców, uzyska wystarczającą do samodzielnego rządzenia przewarzająca część przypominam jednakże, iż gwarantowałoby to samo podniesienie progów wyborczych i praktyczne ustanowienie mechanizmu dwupartyjnego w Sejmie, o czym pisałem w artykule "PRECZ Z KOALICJAMI"), zamieszczonym najpierw sierpnia również w iThink-u.
Przypominam, iż ze strony www.gnglotto.webpark.pl nadal można ściągnąć umieszczony tam gościnnie, w tej sprawie, tekst apelu do Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Krzysztof Płocharz
  • Dodano:
  • Autor: