live free hard co to jest
Definicja: ponieważ jak inaczej nazwać następny już sequel filmu o przygodach niezniszczalnego.

Czy przydatne?

Co znaczy Live Free or Die Hard 4.0

Słownik: Powiem z ręką na serduchu, iż wybierając się na seans najnowszej części „Szklanej pułapki” byłem mentalnie przygotowany na następne odgrzewane kluchy, ponieważ jak inaczej nazwać następny już sequel filmu o przygodach niezniszczalnego Johna McClane.
Definicja: Zacznę jednak od czegoś zupełnie innego. Mianowicie, ostatnimi czasy coraz częściej jestem świadkiem dosyć dziwnej przypadłości. Otóż niektórzy powszechnie znani i uwielbiani filmowcy decydują się na robienie następnych odsłon videoów, które w przeszłości wynosiły ich na swoisty artystyczny piedestał. I tak Stanisławowi Tymowi zachciało się nakręcić „Rysia”, czym zafundował mi dwuipółgodzinną drogę poprzez mękę. Następnym który wpadł na ten cud pomysł był Sylwester Stallone któremu jako „Rocky’emu” zachciało się po raz szósty(!) nadstawiać ryja jakiemuś wysmarowanemu olejkiem murzynowi. Sly please no… Kto wie, może wszystkich przebije Francis Coppola który zapragnął nakręcenia kolejnej część “Ojca chrzestnego” tym wraz z Nicolasem Caigem w roli głównej. Osobiście ten trend który zapanował w kinie jest wg mnie bardzo ryzykowny, gdyż wiele łatwiej jest legendę utworzyć, aniżeli się z nią zmierzyć. O ile Tym i Sly za wiele nie ryzykowali, to już Coppola bardzo sporo. Oczywiście cóż to aby była za impreza bez Bruca Willisa...



Jak już zaznaczyłem we wstępie, nie miałem jakichś wysublimowanych oczekiwań wobec „Die Hard 4”, lecz to co zobaczyłem z całą pewnością należy uznać za satysfakcjonujące. Len Wiseman nakręcił faktycznie solidne kino akcji znane z wcześniejszych części. lecz tak aby było jasne: ponad przeciętność z pewnością się nie wybija. Czwarte wydanie Johna McLeana może oznaczać tylko jedno: szybko, wiele i głośno (trochę zalatuje Bondem...Jamesem Bondem). Kto aby tam się przejmował czy rozwalenie lecącego śmigłowca bojowego zwykłym samochodem jest zwyczajnie fizycznie nie realne. Och lecz ten John jest męski...

Tym wspólnie Bruce Willis z niby trochę przerzedzonymi włosami i zmarszczkami lecz to nadal ten sam twardy gość któremu żaden rzezimieszek niestraszny. W „Die Hard 4” pierwszy gliniarz Nowego Jorku walczy z wirtualnymi terrorystami którzy chcą przejąć kontrolę nad wszystkimi systemami komputerowymi USA. Czarny charakter, a więc Thomas Gabriel z pewnością nie jest tak dobry jak Hans Gruber z części pierwszej. Ot zwyczajnie następny sfrustrowany były pracownik rządowy który pała rządzą zemsty. Nawet dziecko wie iż John McClane z pewnością online to nie jest, więc na próżno szukać go za klawiaturą laptopa. Jako gliniarz starej daty będzie wolał dobrać się do skóry swojemu wrogowi w iście tradycyjny sposób. W filmie na każdym kroku widzimy tony kabli, komputerów, wyświetlaczy czy innych satelitów które tylko utwierdzają widza w przekonaniu iż z informatyką to on za sporo wspólnego nie ma. Jako iż to jest recenzja, więc zakończenia nie podam, chociaż scena finałowa z pewnością należy do tych skutecznych i efektownych zarazem.

Na pochwałę z pewnością zasługuje montaż który w kinie akcji ma niebagatelne znaczenie. Co istotne, na ekranie niemal poprzez cały czas trwania akcji „coś” się dzieję. Jeżeli już ucichną strzały i piski opon to zawsze możemy posłuchać jakże oryginalnych mądrości McClaine: „Nie jestem żadnym bohaterem. Wykonywałem tylko własną pracę...” Ocena gry aktorskiej mija się z celem, ponieważ przecież nie z racji na głębię artystyczną oglądamy „Die Hard 4”...

z pewnością video ten jest przykładnym kinem sensacyjnym w którym jest mnóstwo akcji i sukcesów szczególnych a więc to, czego tak faktycznie się spodziewaliśmy. Sprawna realizacja która co słabszego widza może wprowadzić w nerwicę czyni video bardzo atrakcyjnym. Nie mogę jednak uciec od stwierdzenia, że to jest tylko powielenie wcześniejszych części. lecz to już było...i nie wróci więcej
  • Dodano:
  • Autor: