rzecz małym księciu co to jest
Definicja: Czego nigdy nie chciałam wiedzieć o autorze mojej ulubionej książki słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Rzecz o Małym Księciu

Słownik: Czego nigdy nie chciałam wiedzieć o autorze mojej ulubionej książki...
Definicja: W hołdzie Consuelo de Saint Exupery

Będąc dorastającą dziewczynką zaczytywałam się historią przyjaźni małego chłopca z lisem. Marzyłam, iż ktoś kiedyś mnie pokocha tak, jak on kochał własną różę. Błędnie utożsamiałam z postacią Małego Księcia samego autora książki. Wydawało mi się, iż coś tak wspaniałego, mógł utworzyć tylko wspaniały człowiek. Kiedy runął mój mit wielkiego Exuperego, runął również mit Małego Księcia.

Do dziś trudno mi uwierzyć, iż pokochałam tego człowieka i uwierzyłam w jego dobroć, nie znając go i nie wiedząc nic o nim. Lecz wtedy byłam jeszcze dziewczynką, więc trzeba mi wybaczyć tę naiwność. Nie powinnam się czuć oszukana, bo „Mały Książę” to tylko bajka. Żal mój, skoro TYLKO BAJKĄ się okazał, jest więc poniekąd irracjonalny. Lecz zacznijmy od początku.

Mały Książę zdemaskowany
Gdy po raz pierwszy czytałam „Małego Księcia” (jak dawno to było nie wiem – czas wciąż wygrywa z moją pamięcią) myślałam sobie: „O drogi panie Exupery, jakież to okropnie niesprawiedliwe, iż nie dane nam było żyć w tym samym czasie i tym samym miejscu. Ja bym pana kochała”. Takie tam dziecięce mrzonki... Kiedyś nawet napisałam do niego list. List, którego nie doręczy mu żaden listonosz, który umarł gdzieś na dnie mojej szuflady, w którym mu donosiłam, iż Mały Książę wrócił. W nocy rozmyślałam, czy baranek zjadł różę. I chyba nawet życzyłam jej śmierci, skoro się z panem tak nieładnie obeszła. Kochałam Małego Księcia. I pana – panie Exupery! Jakże okrutna musiała być ta kobieta, której dane było to szczęście... być z panem!

lecz prawdziwy Exupery w ogóle nie był przyjemnym panem. A już z pewnością nie był romantyczny. Proponuję dla odmiany poczytać „Pamiętnik róży” – wspomnienia Consuelo de Saint Exupery. To była kobieta wielkiego serca i z całą pewnością wiedziała o miłości wiele więcej niż jej mąż. Ten o miłości tylko pięknie pisał.

Mały Książę wiecznie mały
Antoine nie miał lekkiego dzieciństwa. Kiedy miał 4 lata jego tata zmarł na zawał w dworcowej poczekalni. > lecz czterolatek nigdy nie uwierzył, iż to chore serce było powodem jego śmierci. Do końca życia podejrzewał, iż tata miał syfilis. Obsesyjnie bał się, iż to może być dziedziczne i często się badał. Gdy miał 17 lat, na jego oczach zmarł jego młodszy brat – Francois. Mimo tak przykrych przeżyć z wczesnej młodości, Exupery robił wszystko, tak aby tylko nie dorosnąć. Aczkolwiek trudno ocenić, czy był to jego świadomy wybór, czy może raczej przymus. Do końca życia pozostał na utrzymaniu matki i szukał matek w innych kobietach. Jego romansem z Louise de Vilmorin (Loulou) żył cały Paryż! Przyszły poeta zupełnie stracił dla niej głowę! Zrezygnował dla niej ze swojej największej pasji – latania. Zaczął prowadzić nudne życie księgowego. Zadłużył się po uszy, tak aby tylko jego piękna wybranka mogła prowadzić dostatnie życie. Musiało go faktycznie zaboleć, kiedy go porzuciła. Załamany Exupery trafił do szpitala psychiatrycznego. Gdy wyszedł, był już innym człowiekiem. Lodołamaczem żeńskich serc! Rzucił się w wir romansów. Los mu zesłał Consuelo Gomez Carillo.

Ogrodnik przywrócił dobre imię róży?
W wielu biografiach, autorzy wypominają Consuelo, iż była fatalną żoną. Chimeryczną i nadąsaną. Z lubością wspominają historię, jak przyjęła gości puszką sardynek. Grzebią w jej życiorysie jak w koszu na śmieci! Wyciągają same brudy! To nie ona była różą... Gdyby jej mąż hulaka, nie wpadał w środku nocy z niezapowiedzianymi gośćmi, pewnie lepiej aby zaopatrzyła lodówkę! Strwoniła swoje życie na stwarzanie mu odpowiednich warunków, tak aby mógł się skupić i pisać. > lecz on skupić się nie mógł... tak go zajmowały te wszystkie nieobyczajne panie, w których towarzystwie się prowadzał po mieście. Kiedy wreszcie zdecydował się odejść, uległ poważnemu wypadkowi. Od razu zatelegrafował do Consuelo, błagając aby przybiegła mu z pomocą. > lecz kiedy tylko doszedł do siebie, po półrocznej rehabilitacji, przemówił dawnym głosem: „Przecież się rozstaliśmy, zapomniałaś?” To wszystko opisała „Róża” w swoich pamiętnikach. I nie kierowała nią chęć wybielenia samej siebie, zatuszowania win. Wierzyła, iż świat ich nigdy nie ujrzy. Przed śmiercią powierzyła je swojemu ogrodnikowi, z sugerowaniem by jej zniszczył. Na szczęście tego nie zrobił.

Panie Exupery! Jakie to szczęście nigdy pana nie spotkać! Nie kochać pana! I nie być nigdy poprzez pana kochaną!
  • Dodano:
  • Autor: