kiedyś co to jest
Definicja: nauczyłem się przeklinać o tym jakie zmiany nastąpiły w absolutnie każdej dziedzinie.

Czy przydatne?

Co znaczy Kiedyś...

Słownik: Moja babcia jest skarbnicą wiedzy wszelakiej o tym co kiedyś działo się na tym niedobrym świecie. Pamiętam jej opowieści z czasów, gdy jeszcze nie nauczyłem się przeklinać o tym jakie zmiany nastąpiły w absolutnie każdej dziedzinie życia.
Definicja: Moja babcia jest skarbnicą wiedzy wszelakiej o tym co kiedyś działo się na tym niedobrym świecie. Pamiętam jej opowieści z czasów, gdy jeszcze nie nauczyłem się przeklinać o tym jakie zmiany nastąpiły w absolutnie każdej dziedzinie życia. Dookoła ludzie gderają o tym, iż kiedyś było gorzej, iż był komunizm, iż była ciemnota i ogólnie było szaro i niefajnie… lecz zaraz… to chyba nie ta sama przeszłość, lub nie ten sam państwo, ponieważ babcia opowiadała co innego.
W dawnych, odległych czasach nie było telewizji! Jak to w ogóle możliwe? Czy to było za czasów dinozaurów, a może pierwszych chrześcijan? Śmieszne może to się teraz wydawać, lecz jak miałem lat kilka, to telewizor był dla mnie czymś równie naturalnym jak ogródek warzywny za domem. Zwyczajnie w całym wszechświecie, każdy miał babcię, która miał ogródek za domem, telewizor i dziadka. Nie mogło być inaczej. Czas zweryfikował moje poglądy na niektóre tematy, na ten także. Babcię zwykle każdy co najmniej poprzez jakiś czas ma. poprzez jakiś czas, ponieważ babcie to schemat dobry, lecz szybko psujący się. Z ogródkiem warzywnym za domem to już bywa gorzej. Czasem za domem są śmietniki, trawniki, trzepaki lub baseny z hydromasażem, podświetlaną na fioletowo i perfumowaną zapachem nagietek i bergamotki wodą. Najgorzej jednak wypadło z tym telewizorem w latach młodości mojej babci. Nie to, iż akurat ona była trendy i nie miała. Wszyscy byli trendy, ponieważ zaczęli cokolwiek nadawać, jak miała 20 lat. Jacy ciekawi ludzi wtedy żyli babciu! Nie mieliście TV… cool… a może jeszcze byliście weganami?
Telewizja to tylko przykład. Później były opowieści o braku telefonów, komputerów, porządnego sprzętu grającego, mp3… nie studiowano raczej, każdy miał pracę, a w radio, którego istnienie uznałem za znaczący efekt, bieżący dyrektor mówił jak jest pięknie. Człowiek wtedy wiedział, iż jak skończy szkołę, to będzie zajmował się tym czy owym. Mężczyźni wiedzieli, iż czeka ich lub robota fizyczna, lub w razie gdy pouczą się trochę jakaś fucha w kadrze kierowniczej.
Tak słuchałem jej opowieści tak wtedy jak i teraz słucham i dochodzę do nowych wniosków. Wtedy wydawało mi się, iż to niemożliwe i straszne nie mieć telewizora. Dziś sam go nie mam i jakoś udaje mi się egzystować. Mam także spaprany wzrok od ekranu laptopa i gorszy słuch od irivera, od którego się nie odłączam. Zamiast rozpoczynać dzień od zdrowego śniadania to zaczynam go od „davidoff and davidoff” a więc zbiór poranny składający się z papierosa i kawy. Kiedyś samochód był cudem techniki, gwiazdką z nieba, która była dostępna tylko dla wybranych, a jednak ludzie spędzali mnóstwo czasu w autobusach i pociągach tylko po to by pogadać z jakąś ciotką. Dziś nie warto do niej jeździć. Można przecież wysłać sms stojąc w kolejce do kasy w Auchan.
A mówiąc poważnie: co była w tamtych czasach gorszego? Ludzie znali się, odwiedzali się całymi rodzinami, niekoniecznie na zaproszenie i w niedzielę. Nie. To mógł być dowolny dzień tygodnia, gdy akurat wpadła ciotka z dziećmi i została na tydzień. Z małego miasteczka wszyscy się znali, lecz gdy wynikła jakaś kłótnia to nie wzywano policji, ani nie wbijano sobie noży w trzewia, lecz po prostu okładano się sztachetami po twarzach. Może blisko temu rozwiązaniu do małp, lecz po głębszym zastanowieniu, to wolę odbicie sztachety na twarzy niż nóż jakiegoś przygłupa w brzuchu
  • Dodano:
  • Autor: