samochodem bezdrozach krety co to jest
Definicja: Krete w calosci podrozujac wygodnie samochodem? Kilka slow na ten temat słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Samochodem po bezdrozach Krety - 2006

Słownik: Wiekszosc turystow przybywajacych na wsype lezy na plazy a zwiedzanie traktuje jako cos co przymusowego albo dodatkowego. Dlaczego warto zobaczyc Krete w calosci podrozujac wygodnie samochodem? Kilka slow na ten temat...
Definicja: Na Krete wybralismy się na przelomie czerwca i lipca 2006.
Plan byl prosty. Rezerwujemy przelot, bierzemy troche gotowki w kieszen, karte kredytowa i lecimy. Na miescu wynajmujemy samochod i jedziemy w sina dal, jak najdalej od turystow, w miejsca ciche i odludne zachaczajac przy okazji o w najwyższym stopniu znane zabytki.

Ja jechelam glownie z nastawieniem na widoki. Kocham polaczenie gor i morza szczegolnie kiedy woda jest krystalicznie czysta, ciepla i wszystko wyglada jak w raju. Na Krecie się nie zawiodlem. Zdjecia mi się podobaja, znajomym tez wiec nie jest zle. Zalowalem jednak ze nie mielismy kamery.

Monika byla bardziej zainteresowana zabytkami wiec znalazla dla siebie dużo ciekawych miejsc. No i oczywiscie plazowanie, a więc to co kobiety kochaja w wakacjach. 30 stopni, krysztalowa woda, bezchmurne niebo, malo turystow - dostala to co chciala wiec rozniez wrocila zachwycona.

Dzien I

Po przylocie, okolo 3 nad ranem, zlapalismy taxi, kierowca zawiozl nas do pierwszego z brzegu hotelu. Jak zawsze przy podejmowaniu takiej decyzji trzeba miec na wzgledzie to ze wyladuje się u kolegi pana taksowkarza. Tak tez bylo i tym wspólnie lecz cena nie byla wygorowana [55 euro za DBL] a warunki bardzo znosne. Juz w nocy dalo się odczuc zar lejecy się zewszad. 30oC w nocy to raczej troche wiecej niz w Londynie o tej porze.

Rano, okolo 10, poszlismy szukac Rent a Car. W pierwszym za Hyundaia Atosa zaproponowali 240 euro za 7 dni bez limitu kilometrow. Poszlismy dalej i juz bylo za 195. Sprawdzalismy wczesniej w internecie i cena wahala się poza sezonem miedzy 160-170 wiec 195 jak na sezon bylo dla nas około Lacznie na paliwo wydalismy 60 Euro (2 baki). Litro kosztuje miedzy 1,1 a 1,25 Euro. Od razu pojechalismy do Hotelu zabrac rzeczy i w droge.

Trasa z Heraklionu do Istro:
Heraklion - Knossos - Gournes - Neapoli - Limnes - Agios Nikolaos - Istro (Oestron)

pkt. nr. 1 - Palac Knossos ponieważ najblizej.
Palac Knossos: okolo 5 km od Iraklionu, kierunek: poludnie.

>pkt. 2 - jedziemy za Agios Nikolaos na wschod, znalezc kwatere na dzisiejsza noc.

Po drodze zjezdzamy na pierwsza plaze - Kato Guves. Bardzo przyjemna okolica. Ladna piaszczysto-zwirowa plaza, czysta woda, ciepla, niewielkie fale nieprzeszkadzajace w wodnych zabawach. dużo turystow ze wzgledu na to iz w okolicy znajduje się kilka hoteli. Spedzilismy tu kilka godz., taka mala aklimatyzacja a oprócz tego chcec wskoczenia od razu do wody ze wzgledu na skwar. Po plazowaniu pojechalismy dalej ku Istro.

Na nocleg wybralismy mala miejscowosc Istro, za Agios Nikolaos na wschod.
Bardzo spokojnie, troche turystow, kilka restauracji. Duza piaszczysta plaza, czysta woda, spotkalismy nawet jednego zolwia, nikt nie mogl jednak okreslic czy morski czy ladowy ponieważ kiedy jakis dzieciak wrzocil go do wody, biedny zolwik wygladal jak kuter rybacki, za maszt sluzyla mu szyja z glowa, skorupa wygladala jak poklad, jedynie lapek nie bylo widac tak wiec zdziwienie bylo spore. Dlaczego nie nurkuje?

Do plazy w Istro trzeba troche dojsc od glownej ulicy, mysle ze okolo 15 min spacerkiem - samochodem 3 min. Nam jednak nie zalezalo na tej miejscowosci jako na miejscu wypoczynku ale jako bazie wypadowej na polnocny wschod i polnocy zachod. Sprawdzila się swietnie.

Pokoj znalezlismy za 30 euro, duzy apartament z aneksem kuchennym, klimatyzacja, tv.
Starszy pan wynajmujacy pokoje obnizyl cene z 40 poniewaz nie chcielismy rachunku i obiecalismy nie uzywac klimatyzacji. Z reguly jej nie uzywamy na wakacjach ponieważ w biurze jest jej dosc :] W tym miejscu spedzilismy 2 noce.

Dzien drugi (niedziela)

Droga do groty Dikti : wg mapy Katharo jest okolo 20 km na zachod od od Agios Nikolaos przejezdzajac poprzez Kriste. Biorac pod uwage gorskie serpentyny to jest moim zdaniem 2 razy dalej lecz niestety nie spojrzalem na licznik. Piekne widoki, dokladnie jak z Collin Mc Rae o ile ktos gral na planszy Grecja.

Z Agios N. droga asfaltowa do Kristy. Przyjemna, spokojna, prawie prosta. W Kriscie niespodzianka. 2-kierunkowa rozpoczyna się zwerzac do tego stopnia ze miedzy domami miesci się tylko jeden woz. Za miasteczkiem znowu się rozszeza lecz nadal jest ciasno.

Sama Krista jest urocza, malenka, z kilkoma kosciolka,i eleganckim stadionem, ladna panorama w strone Agios. Waskie uliczki dodaja jej uroku a male kawiarenki i restauracje w cieniu drzew zachecaja do odpoczynku. Mala sielanka po porostu. Zycie prowadzi się samo, bez pospiechu, bez zapedzania turystow do sklepikow, chcesz wchodzisz, nie to nie.

Warto wejsc w lokalne zakatki a nie chodzic tylko glownymi uliczkami.

Za Krista droga się troche pogarsza. Asfalt dziurawy, droga waska bardzo kreta, dodaje smaczku przygodzie, urwiska coraz wieksze, extra jazda o ile ktos ma opanowanie w kierownicy i wie ze hamowac mozna na kilka sposobow i nie koniecznie tylko hamulcem noznym :).

Do Katharo dojezdza się asfaltem. Katharo to kilka budynkow, prawdziwa grecka wioska. Za nia juz tylko szuter. Wasko. Po przejechaniu kilku kilometrow droga dla naszego Hiundaya się skonczyla :). Zaczela się drozka dla jeppow, skaly na drodze o srednicy nawet do 50cm efektywnie nam umiemozliwyly dotarcie do groty Dikti gdzie urodzil się Zeus - podobno. Prowadzi tam jeszcze inna droga, od polnocy lecz nam juz się nie chcialo.

Widzielimy za to miejsca gdzie turysci prawie nigdy nie trafiaja. Za Katharo rozmawialismy z miesjcowymi na migi o drodze do groty. Spotkani Tambylcy zyli w malej chatce, chodowali kozy i owce, widzelismy swiezo wyprawione kozie skorki. Ludzie bardzo zyczliwi. Kiedy zapytalem: "No to jaka ta droga?" Pokazali 50% / 50%, moze się udac. Na szczescie zauwazylem ze mowiac to patrzyli na własne 4x4 a nie na nasze autko. Tak wiec zawrocilismy i pojechalismy na wschod do portu Mohlos.

MOHLOS:
Wg mapy okolo 40km na wschod od Agios N. Uroczy, maly porcik z wyspa oddalona o okolo 200-300m od brzegu. Krystaliczna, ciepla, zatokowa woda. Zwyczajnie prefekcja. Zjezdzajac z gory do zatoki piekna panorama na morze z widokiem na ww. wysepke z tylko jednym budynkiem. Zgadnijcie jakim? Oczywiscie kosciolek. Daleko, daleko od brzegu zacumowy jakis ogromny statek. Blisko brzegu zacumowane jachty i lodki okolicznych tambylcow. Pyszne jedzenie, idealne jak do chwili obecnej na Krecie i niedrogie. Cisza, spokoj, won kwitnacych roslinek, extra.
Drobny mankament lecz pewnie tylko dla Pan to to ze plaza malenka. Dla mnie byl to raczej plus niz minus ponieważ wiem z praktyki ze tylko na kamienistych plazach woda moze byc klarowna a takiej oczekiwalem wiec nic tylko hop do wody z maska i rurka. Spedzilismy tam reszte dnia i w ogóle nie zalowalismy ze nie odwiedzilismy Zeusa w Dikti.

Po drodze do Mohlos zatrzymalismy się na chwile przy ruinach minojskich w GURNI.

W drodze powrotnej przed Pachela Ammos - sporej wielkosci miasteczkiem turystycznym, pieknie zreszta polozonym (male Agios Nikolaos), zlapalismy zachod slonca w odludnej zatoczce. Po zachodzie slonca zjechalismy jeszcze z drogi i skierowalismy się do Feneromeni na gorze by zobaczyc monastyr z kaplicami w skalach. Pomysl byl ryzykowny ponieważ bylo juz dosc ciemno a droga okazala się, jak zreszta zawsze, dluzsza niz mowily znaki. oprócz tego po kilku kilometrach asfalt zamienil się na latana betonowa sciezke. Mi się podobalo ponieważ prowadzilem, Monice raczej nie :).
W koncu po pokonaniu kilkudzieisieciu zakretow o 180 stopni, tyle samo pewnie 90o, dojchalismy do monastyru.
Brama otwarta, ani zywej duszy, tylko pies zza drzwi szczekal. Ze wzgledu na ciemnosci nie odwazylismy się wspinac na skaly. Mimo to widok piekny, warto się wspiac. Kreta znikajaca w czeusciach ciemnosci, mgla opadajaca do doli, gdzies daleko daleko znikajace ostatnie promienie swiatla i ta piekna, niczym nie zmacona cisza i spokoj. Po kilku minutach nawet pies przestal szczekac. Genialne miejsce.

Droga powrotna w ciemnosciach jeszcze bardziej excytujaca. Szczegolnie ciekawe byly hamowania kiedy niespodziewanie z przydroznych skal na droge zeskakiwaly brygady koz, tak bez ostrzezenia. Pozniej juz bylem ostrozny :) Z Feneromeni pojechalismy na spanko do Istro.

Dzien trzeci (poniedzialek)

MATALA: Poludniowe wybrzeze.

Trasa od ostatniego noclegu:
ISTRO (na początku na wschod) - Pachea Ammos (teraz na poludnie) - Ierapetra - (teraz ba zachod) Stomio - Ammoudares - Gdohia - Kolami -*- Sikologos - Nea Arvi - Arvi (Agia Moni) - Karatokambos - ** - Kato Viannos - Martha - Skinias - Pyrgos - Asimi - Agii Deka - Mires - Petrokefali - Pitsidia - MATALA

* - tutaj pojechalismy lokalnymi (bardzo lokalnymi - szutrowymi!!!) na zachod, jak ktos woli moze od razu jechac na Anno Vianos

** - tutaj dalej mozna się pchac likalnymi dorgami lecz nas po 2h ta droga zmeczyla, wydluza się dystans ponieważ jezdzi się praktycznie w ta i spowrotem gdyz drogi wija się po zboczu wzgorz no i jeszcze koronny argument: konczylo nam się paliwo a przy tych bardzo lokalnych sciezkach nie ma stacji, trzeba się przebic do asfaltu.

Wyjechalismy z Istro okolo 11, w Matali bylismy okolo 16.
Najwiecej czasu spedzilismy na wczesniej wspomniaych szutrowych drogach. Jesli się komus spieszy niech jedzie glownymi, mozna zaoszczedzic 1,5-2 godz. lecz za to straci się przygode i widoki. Bardzo ciekawie wyglada wioska Sikologos ukryta w glebokich gorach. Od niej na poludnie rozciagaja się miedzy wzgorzami plantacje owocow i warzyw a daloko na horyzoncie widac piekne morze.
Folie ogrodnikow zupelnie jak nasze polskie, won tez :)
Drogi w 90% szutrowe z fajnymi hopkami i dziurami, lepiej uwazac. Momentami bardzo waskie . Mielismy okazje tulic się do sciany gory kiedy mijalismy się z rozpedzona ciezarowka. Uwazajcie na zakretach, ostre, bez barierek a Grecy jezdza dosc szybko i siedza przewaznie w kabinach duzych terenowych samochod a nie w puszkach jak nasz Atosik :) a za krawedzia przepasci juz tylko dorga do nieba :)

Sama Matala jest bardzo ladna, malutka miescowoscia turystyczna. Posiada sporej wielkosci piaszczysta plaze, bardzo czesto panuja tam mocne wiatry, mocne do tego stopnia ze nie sposob na plazy wytrzymac ze wzgledu na atakujacy piasek i duze fale wiec ratownik ja zwyczajnie zamyka i jest zakaz kapieli.
Tuz przy plazy jaskinie wykute w skale. Wczesniej grobowce, poznij schronienie hipisow, teraz atrakcja turystyczna. Wstep gratis. Jaskinie ladnie podswietlone noca. Rozciaga się z nich widok na cale miasteczko. Przyjezdzaja tam glownie ludzie podrozujacy autem i to oni zostaja na noc (tak jak my). Reszta turystow, ktora na codzien oblega plaze przywozona jest autokarami, po poludniu znikaja.

Plywajac w morzu warto zauwazyc wzburzone fale mniej wiecej 30m od brzegu (od strony restauracji). Pod woda znajduja się tam ogromne bloki skalne ktore siegaja tafli wody, mozna tam spokojnie podplynac i na nich stanac. Swietna zabawa w rozbijajacych się o nie falach. Mimo to warto byc ostroznym ponieważ fale maja tam nawet do 2m wysokosci.

Swietne jedzenie, b. niedrogie: zbiór np: swieza ryba + frytki + surowka albo salatka tylko 6 euro. Wynajelismy pokoik zaraz przy promenadzie. Cena standardowa 30 euro za pokoj za noc. Po kompieli kolacja, romantyczne siedzenie na skalach, pozniej kilka drinkow w lokalnej knapce i lulu.

Rano sniadanko, rownie . niedrogie, okolo 4,5 euro za omlet na bekonie, kawe, sok ze swierzych pomaranczy, chleb, maslo, dzem. W czasie sniadania widzielimy pozostalosc po hipisach. Jeden z nich zostal w Matali. Ma chyba okolo 80-85 lat i z tego co bylo widac jest lokalna aytakcja mimo ze w normalnych miejskich warunkach sprawial aby wrazenie zwyklego kloszarda. Tam jednak byl doskonale wpasowany w klimat miejsca i jego historie. Wato tez przejsc się na czerwona plaze. Znaki do niej znajdziecie z pewnością, jesli nie, zapytajcie miejscowych o Red Beach.

Dzien czwarty (wtorek)

Wyjazd z Matali okolo 11 jak zazwyczaj :)

HORA SFAKION: Kierunek - zachod.

Z Matali pojechalismy na pólnoc do Festos. Tam zwiedzalismy ruiny minojskiego palacu polozony na wzgorzu. Z Festos, tym wspólnie juz glownymi drogami - mimo, ze sa to glowne drogi to nadal slabo oznakowane wiec latwo się zgubic.

Trasa z Matali do Hora Sfakion:
MATALA - Festos - Timbaki - Spliti - Koksare - Mariou - Mirthios - Palm Beach i Monastyr - Plakias - Selia - Hora Sfakion

następna atrakcja na tej trasie jest Monastyr kolo Plakias i Palm Beach - zobaczycie ja na wielu widokowkach z Krety. Ze skalistych gor, plynac (na początku ogromnym wawozem, wplywa do morza poprzez piaszczysta plaze rzeka. Widok przepiekny. Na plaze mozna dostac się tylko na pieszo. Samochod mozna zostawic na parkingu ponizej monastyru albo przejechac duży kawalek, kreta, gorska, szutrowo-kamienista droga do poprzedzajacej Palm Beach plazy i przejsc się okolo 10min sciezka nad przepascia. Widoki cudowne, turkusowa, krystalicznie czysta woda, malo turystow, jedna tawerna, brygada turystow rozbita na dziko pod namiotami. Pelen luxus. Mozna wejsc na pobliski szczyt (droga na parking przy monastyrze) okolo 800 schodkow, oczywiscie nie betonowych tylko wykutych w skale, i stamtad podziwiac ten cud natury. Polecam.

Na Palm Beach zabawilismy od 14 do 18.30.

Dalej jechalismy poprzez Plakias (bardzo wietrza miejscowosc tuz nad morzem) do Hora Sfakion.

Bylismy na miejscu okolo 21. Szybo znalezlismy pokoj ponieważ miescina niewielka. Ceny spadly. Pokoj hotelowy bez sniadania 35 euro, pokoj w apartamentach 25 euro. Mysle ze moglismy wytargowac do 20 lecz juz nam się nie chcialo. Pozno, zmeczeni, myslelismy tylko o prysznicu, kolacji, zimym piwku i spac. Zostalismy tu na 3 noce.

Dzien piaty (sroda)

Lutro: Do Lutro mozna się dostac tylko promem, plywa kilka razy na dzień. My wybralismy za pierwszym wspólnie 13.30 a następnego dnia 10.30.

Lutro jest na prawde urocze i w tym miejscu mogl bym nawet spedzic 7 dni na plazy nic nie robiac, chociaz tego nie znosze. To miejsce jednak mnie uzeklo.
Kilkanascie domkow w jedym rzedze pod skalna sciana, zwirowa plaza - tak jak lubie, prefekcyjnie czysta woda, male knajpki, tylko jeden rzad lezakow przy plazy. doskonale. Jak na tak sliczne miejsce bardzo malo turystow. Wiekszosc przyjezdza autokarami do Hora Sfakion by wejsc na prom i poplynac do Wawozu Samaria. Nie zatrzymuja się wiec w Lutro ponieważ nie moga.
My bylismy w o sporo bardziej komfortowej sytuacji. Pelna wolnosc :). Tak spedzilismy piaty dzien, lezac na plazy, zajadajac się owocami, snurkujac, plywajac, bawiac się na plazy. Idylla. Pozniej promem spowrotem do Hora S. okolo 19. Odpoczynek, kolacja, piwko, siedzenie, pogaduchy, spac :]

Co do wawozu Samaria to podrozujac autem, jego zwiedzanie moze byc klopotliwe ponieważ wchodzi się do niego z tego co się dowiedzialem od poludnia a wychodzi po 8 godzinach od polnocy, wiec z logicznego punktu widzenia niemozliwe jest zrobienie go za free. Trzeba zaplaic za transfer spowrotem. Kosztow nie znam. Za to na polnoc od Hora Sfakion jest krotszy lecz rownie piekny wawoz Imbros. Przejezdza się jego odcinek samochodem podrozujac z Hora S. do Rethymnonu.

Dzien szosty (czwartek)

Nastepnego dnia marmurowa plaza (Marmara Beach) .
Prom do Lutro 10.30, z Lutro na pieszo okolo 1,5h kreta, skalista sciezka poprzez plaze Phoenix, później wzgorzami do Marmara Beach. W drodze do, pomylilismy szlaki i poszlismy w gore. Doszlismy do wawozu i byl problem ponieważ nie bylo jak zejsc na plaze. Wysoko jak ch...ra, ostre, wystajace, wylkaniczne skaly, nadlozone 30 min marszu w 37 stopniowym sloncu. Coz robic? Szukamy szlaku. Znalezlismy szlak czarny poprzez wawoz. Strach w majtach :] lecz się udalo. Doszlismy do plazy.

Plaza naprawdę z bialego marmuru, naturalnego oczywiscie. 7 turystow na plazy. Malo kto tu przychodzi ponieważ daleko. Mozna tez się dostac lodka rybaka lecz chyba ludzie o tym miejscu malo wiedza. Miejscowi wspominaja je tylko jesli ktos na prawde się dopyta gdzie warto pochodzic. Po kilku godzinach lezenia na plazy czas wracac. Droga powrotna duzo latwiejsza chociaz po lezakowaniu sil brak. Tym wspólnie udalo się wrocic do Lutro 1h.

Dzien siodmy (piatek)

RETHYMNON i HERAKLION:

Trasa: Hora Sfakion -*- Rethymnon - Heraklion.

* za H.S. przejezdza się poprzez wawoz Imbros, wczesniej wspomniany. Piekne widoki. Warto się zatrzymac na poboczu i pospacerowac sciezka na dnie wawozu.

Droga do Rethymnonu bardzo prosta, ladna, spokojna, miejscami dopiero budowana :) lecz generalnie najlatwiejszy odcinek.

Z Hora Sfakion wyjechalismy w piatek okolo 11. W Rethymnonie bylismy okolo 12. Zwiedzilismy starowke, fort, zjedlismy deser, odpoczelismy i okolo 14 jechalismy juz do Iraklionu. Po drodze wstapilismy do Ammoudary, chyba jednej z w najwyższym stopniu znanych miejscowosci wypoczynkowych odwiedzanych poprzez Polakow. Wiem ponieważ kiedys poprzez 3 lata sam sprzedawalem tam pakiety :] nie majac pojecia co za BAGNO SPRZEDAJE !!! Na pocztaku myslalem ze juz wjechalem do Iraklionu lecz nie: znaki mowia jeszcze 7 km. No dobrze. To skrecamy na plaze. Dojechalismy do plazy i widok byl sliczny, piaszczysta, zasmiecona plaza; stare, nieładne, niskie hotele wzdluz plazy, ciagnace się chyba az do samego Heraklionu, fale ogromne jak slonie, zadna przyjemnosc pluskac się w takim kotle, lecz idealny byl widok na fabryke albo cieplownie po lewej stronie od Heraklionu. Plaza z widokiem na kominy, tankowce i promy. Tragedia. uciekalismy stamtad az się za nami dymilo. Ucieklismy na starowke Heraklionu. Tam zwiedznko (starowka, wenecka zabudowa, fort, porty) kolacja... i tak zlecialo do 21.30. O 22 postanowilismy pojechac na lotnisko. Tam oddalismy samochod i czekalismy na samolot.

I tak się zakonczyla nasza ogromna Kretenska przygoda. Mam nadzieje ze kiedys oplyniemy jeszcze wszystkie pozostale wysepki a wszystkim ktorzy nie byli na Krecie polecam zwiedzanie na wlasna reke, samochodem.

wydatek na wlasna reke moze wydawac się duzo wyzszy (ok 2500 zl/os) lecz jesli chcieli bysmy kupic wycieczki fakultatywne do wszystkich miejsc ktore odwiedzilismy, w ktorych spalismy, jedlismy, zwiedzalismy, gubilismy się, bawilismy się, poznawalismy ciekwych, prawdziwych ludzi, i mielismy poprzez to prawdziwa wyprawe na Krete to gwarantuje za zaplacili bysmy duzo.

Zdjecia z naszej wyprawy znajdziecie na http://picasaweb.google.co.uk/Zniniak albo na naszym blogu http://foto-podroze.bloog.pl


  • Dodano:
  • Autor: