Definicja:
Odszedłeś...
Tak po prostu opuściłeś mój ląd niczym ptak,
który wędruje z nadzieją,że znajdzie gdzieś
więcej życiodajnego ciepła.
Nie zatrzymywałam Cię
w sidłach moich rąk
Nie chciałam spalić Twych rozkładających sie skrzydeł
ogniem mej miłości...
Nie chciałam zagłuszać Twego śpiewu
krzykiem mych emocji.
Mogłam ofiarować Ci już tylko wolność...
I odszedłeś.
Tak po prostu zatrzasnąłeś drzwi
po drugiej stronie raju.
Wichry codziennych wrażeń,huśtawek nastrojów ustały.
Już nic nie kołysze zeschniętymi konarami szarych dni...
Siedzę na brzegu morza moich własnych łez,
wzburzone ich fale poniosą do Ciebie tę butelkę.
Bez skutku wypatruję linii horyzontu
wzrokiem zastygłym w niebieski lód.
..
Tak po prostu opuściłeś mój ląd niczym ptak,
który wędruje z nadzieją,że znajdzie gdzieś
więcej życiodajnego ciepła.
Nie zatrzymywałam Cię
w sidłach moich rąk
Nie chciałam spalić Twych rozkładających sie skrzydeł
ogniem mej miłości...
Nie chciałam zagłuszać Twego śpiewu
krzykiem mych emocji.
Mogłam ofiarować Ci już tylko wolność...
I odszedłeś.
Tak po prostu zatrzasnąłeś drzwi
po drugiej stronie raju.
Wichry codziennych wrażeń,huśtawek nastrojów ustały.
Już nic nie kołysze zeschniętymi konarami szarych dni...
Siedzę na brzegu morza moich własnych łez,
wzburzone ich fale poniosą do Ciebie tę butelkę.
Bez skutku wypatruję linii horyzontu
wzrokiem zastygłym w niebieski lód.
Data powstania utworu: nieznana
Autor: nieznany
Tytył: Odszedłeś... Tak po prostu opuściłeś mój ląd niczym ptak.