będziesz miał bogów cudzych co to jest
Definicja: prostować słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.

Słownik: Pierwsze przykazanie to... wskazówka i do tego niezbyt dobrze rozumiana. Sporo niedomówień i przekłamań narosło poprzez wieki. Okres już zacząć to prostować.
Definicja: Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.

To pierwsze przykazanie na pierwszy rzut oka jest proste i wymowne. Lecz gdy się nad nim głębiej zastanowimy okazuje się cudowną wskazówką jak żyć. A gdy jeszcze właśnie popatrzymy na nie i na inne przykazania jako na wskazówki na naszej drodze, a nie przykazania dla małych dzieci, wtedy już całkiem rozpoczyna się dziać...

Czy chodzi tu tylko o innych bogów? (celowo piszę z małej litery) Co miało na celu to przykazanie? Może to chodzi o tak totalne odrzucanie wszystkiego co Nim nie jest? Przecież bogiem dla nas jest także kasa, kariera, zdrowie, pozycja, ego i tak dalej.. To wszystko są bogowie przed którymi ostrzega nas to właśnie przykazanie. Proste. Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. I teraz już wszystko jasne. O ile przedtem 99% wierzących mogło śmiało powiedzieć, iż nie łamie tego przykazania, to teraz myślę, iż przypadek się odwróciła. 99% może powiedzieć, iż właśnie je łamie.

Łamiemy – odchodzimy od Boga za każdym wspólnie gdy poświęcamy się czemuś innemu niż On. Gdy poświęcamy nasze serce temu, tak aby zarobić więcej, lepszy dom wybudować, mieć lepszy telefon, ładniejszą dziewczynę, lepszego chłopaka. Szukamy na zewnątrz potwierdzenia. Za każdym wspólnie gdy szukamy na zewnątrz potwierdzenia łamiemy pierwsze przykazanie.

Bóg jest w każdym z nas. Przemawia do naszych serc cały czas tylko, iż my Go nie słuchamy. Z takich bądź innych powodów. Źródło prawdy, piękna, obfitości, pokoju i miłości bije cały czas w naszych sercach, a my w tym czasie włączamy telewizor, radio, idziemy zrobić coś co nam zostało narzucone poprzez społeczeństwo jako „politycznie słuszne”... Zabijamy samych siebie, myśląc, iż robimy dobrze.

Im częściej się zwracamy do tej bijącej w naszych sercach Obecności tym pełniej Ona manifestuje się w naszym życiu. Tym szybciej wychodzimy na prostą. Tym szybciej ogarniamy sytuacje i rozpoczyna się święto. Święto życia. 24/7/365 święto. Ogromna radość i pokój. Jedna ogromna fiesta, przygoda - akt życia.

Oczywiście jakkolwiek prosto to brzmi to nie tak łatwo tego dokonać. Życie jest proste lecz nie łatwe, co najmniej najpierw. To dlatego, iż mamy wielkie zaległości w rozpoznawaniu Prawdy o Nim. lecz także nie wpadajmy w panikę i nie załamujmy rąk! To może przyjść bardzo łatwo i szybko. Wystarczy chcieć i dążyć do tego.

Idźmy dalej tym chrześcijańskim tropem. W pewnym momencie urywa się on, a raczej nie urywa tylko rozpoczyna zataczać koła. Wszyscy chodzą w koło. Jest wśród nich wielu mądrych ludzi, oczytanych, uczonych w piśmie lecz takiego człowieka, który aby był od A do Z wypełniony Bogiem nie widziałem. Nie słyszałem aktualnie o jakimś żyjącym Mistrzu Duchowym z tego kręgu. Oprócz Ojca Pio (jedyny mi znany stygmatyk z XX wieku). Zapewne są tacy lecz nie widać ich niestety w kościele. Dlaczego? Ponieważ takie coś zakłóca kościelną hierarchię... Stawia symbol równości pomiędzy wszystkimi, a to się władzom nie podoba.
Dlaczego tak jest? Kasa i wpływy... Może z tych bardziej szlachetnych założeń dołóżmy; porządek i klarowność, lecz, iż jest ona (doktryna) błędna więc marne to pocieszenie...
lecz trwa to i ciekawe jak długo? .Może myślą: Po co coś zamieniać skoro się kręci? Jak przyjdzie czas to się zmieni. Na razie jest dobrze... Im dobrze. Może tak myślą > lecz wydaje mi się, iż tj. nieświadome działanie. Tak wyszło z czasem... Z biegiem historii. I współczuję im, ponieważ z pewnością nałożyli sobie wielką blokadę, której nie wiadomo czy dadzą radę zrzucić z siebie. Chociaż... Prawda sama się obroni i na wierzch wypłynie.

Trochę historii.

Dawniej za czasów Jezusa i pierwszych chrześcijan wielu z nich było blisko Boga. Chodzi po świecie i głosili Boga uzdrawiając, porywając własna postawą, wiarą, i Duchem, który działał poprzez nich. Wyobraźcie sobie jak ogromną mieli moc od Boga i jakim świadectwem byli, skoro nawracali na coś, za co groziła śmierć! Gdyby teraz, ktoś przyszedł i zaproponował Ci jakiś mechanizm wiary za który mógłbyś być stracony, rzucony lwom na pożarcie nie wiem czy aby się spotkał z Twoim entuzjazmem... Chyba, iż czułbyś w nim Boską Obecność....
Mieli jednak oni pewną „wadę”, byli oni nie zinstytucjonalizowani. Co raczej się nie podobało pewnym ludziom. I tak Konstantyn Ogromny Cesarz Rzymu zrobił z tym porządek i wykorzystał to. W 313 wydał edykt Mediolański w którym uwłaszczył wszystkie religie ( przedtem Chrześcijanie i inni byli tępieni), a w 325 na soborze w Nicei zrobili resztę. Zrobił z tego religię państwową, ustalił papieża jako zwierzchnika kościoła i ustalił dogmaty i tak dalej.. Miedzy innymi rozstrzygnął słynny spór, który podzielił pierwszych Chrześcijan na dwa obozy. Jeden, który głosił, iż Jezus był człowiekiem natchnionym poprzez Boga do tego by stać się Mesjaszem, a drugi, który twierdził, iż Jezus był Bogiem, tym jedynym Synem Bożym i basta, nikt więcej. Wiadomo kto wygrał. > lecz działalność tych pierwszych była jeszcze długo widoczna. W Polsce działali jako Bracia Arianie (od Ariusza głosiciela tych prawd). Arianie to był w najwyższym stopniu postępowy i tolerancyjny odłam reformacji. Niestety wytępiony poprzez ówczesny kościół katolicki.

Wydaje się, iż Cezar osiągnął to co chciał. Ustalił religię, która pozwalała mu kontrolować społeczeństwo > lecz niestety zrobił także ogromną krzywdę tym, iż zabrał Boga z ludzkich serc i wstawił Go na ołtarze... Powoli obraz tego co głosili Jezus, pierwsi Chrześcijanie i później Arianie został wyparty, a w jego miejscu powstał obraz tego, iż człowiek jest tylko człowiekiem... Nic nie znaczącym grzesznikiem co jak wiemy doprowadziło do wielu cierpień na przestrzeni wieków. Odarci ze swej świętości zatraciliśmy się w grzechu... A jedyną drogą do Nieba był Jezus Chrystus na edukacji którego monopol miał kler... Smutno trochę > lecz... Witać tak miało być skoro było i nie ma się tu co emocjonować > lecz chodzi o to, tak aby to zmienić i przywrócić właściwy porządek rzeczy. Chodzi o to, by każdy z nas odkrył teraz siebie i w pierwszej kolejności, prawdę o sobie. A więc abyśmy odkryli swe dziedzictwo i swą prawdziwą Twarz. Ta Twarz ma Boskie oblicze.

Nie chcę tu wbijać kija w mrowisko, chcę tylko zwrócić uwagę na kilka rzeczy, które umknęły poprzez wieki z tego co Jezus pragnął przekazać. A ciężko jest zobaczyć te rzeczy dla przywódców kościoła jeśli są emocjonalnie związani z tym co robią. Tak samo jak nie zobaczy się krzywizny budynku i jego całości jeśli się z niego nie wyjdzie, tak samo i Ci związani i siedzący mocno w temacie, tradycji, wypełnieni słowami Biblii, nie dostrzegają pewnych rzeczy.

Jezus nie jednorazowo zwracał się do wszystkich „Bracia i Siostry” i mówił także o sobie Ja i Tata Jedno jesteśmy. Mówiąc także o sobie JAM JEST Droga, Prawda i Życie nie miał na myśli siebie osobiście tylko tę własną boską część, którą urzeczywistnił, która działała poprzez Niego. On się z Nią zjednoczył.

Tę część ma każdy z nas i tę część fajnie aby było odnaleźć w sobie i uprawomocnić. „Jam Jest Droga, Prawda i Życie” mowa tu o boskości, która jest wszechobecna i dostępna dla każdego, ponieważ każdy ma Ją w sobie.

Chrześcijanie niby o tym wiedzą, > lecz bronią się przed nazwaniem tego w prost jak diabeł przed święconą wodą ;) Wiedzą, ( co najmniej konceptualne) iż Duch Święty jest w każdym z nas i iż każdy z nas jest żywą Świątynią Bożą. Wierzą, iż Chrystus tj. to co urzeczywistnił Jezus > lecz nie chcą uwierzyć, iż każdy tak może. Uwierzyli, iż tylko Jezus Chrystus jest tym jedynym Synem Bożym i tym samym odcięli się od tej wielkiej Boskiej Obecności, która jest w każdym. Zaprzeczając swej boskości, zaprzeczają Bogu. Zamiast czcić Boskość czczą Jezusa, > lecz i tak w tym przypadku jest dobrze. Jezus Chrystus urzeczywistnił Boga i zrobił tak wspaniałą robotę, iż nawet takie błędy nie sporo zmieniają.
To samo się zresztą wydarzyło z Buddą. Jego także uświęcono > lecz na nieco innym poziomie. Inni mistrzowie duchowi także mieli takie problemy. Ludzka świadomość zwyczajnie nie potrafi spojrzeć na siebie jak na coś boskiego tylko patrzy jak na zwierze... do tego stopnia mamy to zakorzenione.

Jezus Chrystus zrobił niesamowitą rzecz dla ludzi. Pokazał co można zrobić jeśli się zawierzy zupełnie Bogu i przetarł dla nas szlak. Zostawił wspaniały drogowskaz, który wskazywał serce i wnętrze człowieka jako jako drogę do Nieba. Niestety drogowskaz został skierowany do góry i upersonifikowany > lecz przetrwał i teraz, właściwie wystarczy go lekko skorygować i wypuścić ten ogrom energii, który się dlatego błędnemu zapatrywaniu nagromadził. Alleluja! :) Radosna wieść jest taka, iż odzyskujemy naszą tożsamość, nasze prawdziwe Ja. Nasze Boskie w Bogu oblicze.

jest ono tylko wtedy Boskie jeśli WSZYSTKO co robimy, myślimy i czym jesteśmy opieramy o Boga o nasze wnętrze. To tędy Bóg przyjdzie na Ziemię. To poprzez każdego z nas Chrystus - Syn Boży się odrodzi. I to się dzieje już. Właśnie w takich czasach i my mamy ten wielki przywilej i radość być w tym czasie tutaj i to przeżywać z pierwszej ręki. Odrodzenie Nieba na ziemi :) Zmartwychwstanie całej Ziemi, Ludzkości. Cieszmy się wielce z tego i świętujmy to. Życie wreszcie rozpoczyna wracać do normy, a my uczestniczymy w Ogromnym Cudzie.

Pierwsze przykazanie mówi o tym by rozpatrywać tylko to co Boskie. Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. A więc całe Twe życie będziesz rozpatrywał od swego wnętrza. poprzez Boski pryzmat Prawdy.

Patrząc na naszą cywilizację i to jak się ona rozwija poprzez wieki widać wyraźnie ewolucję w świadomości. Teraz jesteśmy w epoce umysłu. Świadomość trzeciej czakra zawładnęła wszystkim i rządzi > lecz już zaczynamy przechodzić na następny poziom. Czwarta czakra emocji – miłości teraz obejmuje powoli rządy... Widać to w sposobach myślenia, w programach, ruchach socjalnych. I tj. ta piękna perspektywa przed nami. Będzie coraz piękniej :) Wcześniejsze czakry ciągle działają. To nie jest tak, iż kończy się jedna rozpoczyna druga tylko pracuje jedna i dowodzi > lecz po jakimś czasie, gdy lekcje tej pierwszej już zostały przyswojone włącza się druga... a później trzecia.... czwarta.... :) jesteśmy na wirażu. Przechodzimy z epoki umysłu do epoki serca. To czwarta z kolej, a wszystkich jest 7... ( co najmniej tyle znam. I wiecie co? Te najgorsze i najtrudniejsze są za nami! Teraz przed nami same dobre! Oczywiście każda niesie ze sobą jakieś ciemniejsze wyzwania, którym trzeba sprostać > lecz te najtrudniejsze juz za nami! Teraz będzie rządzić Miłość!

Niech Was dobry Duch prowadzi do Siebie!
Pozdrawiam.

Więcej znajdziesz na Drogowskaz i Duchowy Wymiar Życia
  • Dodano:
  • Autor: