późno co to jest
Definicja: Mój scenariusz napisany na potrzeby konkursu słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Za późno.

Słownik: Mój scenariusz napisany na potrzeby konkursu.
Definicja: Ujęcie I
Ukazuje się przydrożny bar gdzieś na pustynnych terenach południowej części Stanów Zjednoczonych. Jest ok. godziny 13, słońce świeci bardzo mocno.

Ujęcie II
Bar w środku jest okropnie brudny i zapuszczony. Za ladą stoi otyły, nieogolony BARMAN w wieku około 45 lat. Ubrany jest w poplamioną i przepoconą szarą koszulkę. Nie jest zbyt urodziwy, a na jego twarzy można dojrzeć duże krople potu spływające z czoła. Co chwila odkręca butelkę tequili stojącą na ladzie, wlewa trochę do szklanki i szybko wypija. W tle stare radio gra rock'n'roll z lat 60. Po pewnej chwili słychać jak pod bar podjeżdża samochód. Do środka wchodzi starszy, siwy MĘŻCZYZNA ubrany w czarne spodnie, rozpiętą „hawajkę” z kolorowymi wzorami i duże okulary przeciwsłoneczne z czarnymi szkłami. Mężczyzna pewnym krokiem podchodzi do lady. Żuje gumę.

Mężczyzna : Cześć John.
Barman : Cześć Pete. To co zazwyczaj?
Mężczyzna : Tak. Tylko dzisiaj lepiej podpiecz mięso.
Barman : około To będzie 3,50.

Mężczyzna wyjmuje z kieszeni skórzany portfel i wręcza Barmanowi 3 dolary i 50 centów.

Barman : Ok, poczekaj chwilę.

Barman odchodzi od lady i znika z pola widzenia. Słychać, krojenie, smażenie, obijanie talerzy i inne podobne odgłosy, które mogą dobiegać z kuchni. Mężczyzna stojący przy ladzie w tym czasie odwraca się tyłem i podparłszy się łokciami patrzy poprzez okna baru. Nagle słychać głos Barmana.

Barman [z off-screenu] : A jak tam twoje poszukiwania?

Mężczyzna odwraca i nachyla się w stronę lady.

Mężczyzna : Słucham?

Barman [z off-screenu, powoli i wyraźnie] : Jak tam twoje poszukiwania?

Mężczyzna : Nadal nic nie znalazłem, lecz jestem już blisko.

Wraca Barman niosąc talerz z kotletem i frytkami, który wręcza Mężczyźnie.

Barman : faktycznie wierzysz, iż znajdziesz skarb zakopany gdzieś tutaj poprzez jakiegoś starego wariata ponad sto lat temu? Przecież nawet nie wiadomo, czy on istnieje.

Mężczyzna : Oczywiście, iż wierzę. On gdzieś tu musi być. Czuję to. Spędziłem dwadzieścia lat na poszukiwaniach, więc wiem co mówię.

Barman : Taa...

Mężczyzna idzie z talerzem w stronę najbliższego stolika.

Barman [ironicznie] : Ej, tylko pamiętaj tak aby wpaść tutaj jak już będziesz sławny i bogaty.

Mężczyzna [trochę zdenerwowanym głosem] : Jasne.

Mężczyzna jest już przy stoliku gdy z zewnątrz dobiega odgłos hamujących kół i zderzenia. Do baru wbiega UCIEKINIER trzymający się za lewe ramię, z którego obficie leje się krew. Ubrany jest w przepoconą, zieloną koszulkę i dżinsy, zza których wystaje spory rewolwer. Uciekinier podbiega do Barmana.

Uciekinier : Bandaże, dawaj mi bandaże!

Barman patrzy na Uciekiniera sporymi oczami.

Uciekinier : Głuchy jesteś?! Potrzebuje bandaży!

Mężczyzna wykorzystując to, iż Uciekinier nie zwraca na niego uwagi i próbuje uciec z baru. Nie udaje mu się to, bo Uciekinier szybko wyjmuje rewolwer i strzela do niego. Mężczyzna upada podrzucając jedzenie wysoko do góry, łapie się za dół brzucha i rozpoczyna jęczeć.

Uciekinier : Ty siedź!

Uciekinier rozpoczyna celować do Barmana.

Barman [jąka się] : lecz... lecz ja nie mam. Nie mam bandaży.

Z oddali słychać zbliżające się syreny policyjne. Uciekinier opuszcza broń i przejeżdża dłonią wzdłuż włosów. Widać, iż się zastanawia.

Uciekinier [szybko szepce] : Gdybym tylko wiedział, gdybym tylko wiedział.... lecz teraz...teraz jest już za późno.

Uciekinier przewraca oczyma patrząc raz to na mężczyznę leżącego na ziemi, raz na barmana. Po chwili podnosi rewolwer i zabija Mężczyznę. Później odwraca się w stronę Barmana i strzela. Krew pryska na butelki taniej tequili. Z zewnątrz słychać hamowanie samochodów i trzaskanie drzwi. Chwilę później odzywa się SZERYF.

Szeryf [ poprzez megafon z off-screenu] : Wyjdź z podniesionymi rękoma, a nic Ci się nie stanie. Obiecuję. Dalsza ucieczka nie ma sensu. Jesteś otoczony.

Głos szeryfa staje się cichy i niewyraźny. W barze Uciekinier podpiera się o ladę.

Uciekinier [w myślach] : Gdybym tylko wiedział, iż nie zdążę. iż zastanę go martwego. Nie robiłbym tego co robiłem, moje życie...moje życie wyglądałoby całkiem inaczej. Teraz jest już o sporo za późno.

Uciekinier przerywa monolog i zauważa butelkę tequili stojąca na ladzie. Odkręca ją, wypija zawartość za jednym wspólnie i otrząsa się. Nadal słychać głos Szeryfa mówiącego [ poprzez megafon.

Uciekinier [kontynuuje w myślach] : Nie słucham tego co do mnie mówi. To kłamstwo. Wszyscy wiedzą jak to się skończy. On także to wie. To było wiadome od samego początku. Teraz jest już za późno aby próbować coś naprawić. Zawsze jest za późno...

Uciekinier urywa własną wypowiedź, powoli rozgląda się dookoła i wybiega [ poprzez drzwi wejściowe.

Ujęcie III
Przed barem stoją trzy radiowozy i kilku policjantów celujących w barowe drzwi wejściowe. Dalej za radiowozami stoi otyły, łysy Szeryf z megafonem i wysoki ubrany w koszulę z kołnierzykiem i czarny krawat AGENT FBI. Z boku widać pickup-a zniszczonego [ poprzez samochód Uciekiniera.
Nagle z baru wybiega Uciekinier i strzela na oślep w kierunku policjantów, którzy odpowiadają zmasowanym ogniem. Widać jak kule przeszywają na wylot ciało Uciekiniera, który upada na ziemie.

Ujęcie IV
Do leżącego, .. lecz nadal żyjącego Uciekiniera podchodzi Agent FBI, który widząc, iż nadal oddycha, kładzie mu rękę na twarzy i dusi go. Chwilę po jego śmierci podchodzi również Szeryf.

Szeryf [z obrzydzeniem] : Okropność. Nie mógł zwyczajnie się poddać? >>faktycznie było mu wszystko jedno?

Agent FBI wyjmuje chusteczkę i rozpoczyna wycierać własną dłoń z krwi Uciekiniera.

Agent FBI : Facet uciekł z więzienia, przejechał pół państwie tak aby odnaleźć swojego chorego na AIDS brata. Zamiast tego, znalazł jego grób. W ogóle się nie dziwię, iż teraz było mu już wszystko jedno. Granica między życiem, a śmiercią przestała dla niego istnieć. Chyba nawet wolał umrzeć niż żyć ze świadomością, iż nie zdążył.

Szeryf : Może to i dobrze. Zawsze o jednego śmiecia mniej.

Agent FBI odwraca się i ma zamierzenie odejść.

Szeryf : A tak właściwie za co on siedział?

Agent FBI : Za morderstwo z premedytacją. Wystrzelał całą czarną rodzinę. Zabił nawet psa i chomika.

Szeryf : Cholera.

Agent FBI [odchodzi] : Aha... i proszę wysłać kopię raportu do mojego biura.

Szeryf : Dobrze, dobrze.

Szeryf chwile przygląda się martwemu Uciekinierowi po czym, szepcząc coś pod nosem odchodzi.

KONIEC
  • Dodano:
  • Autor: