kasia co to jest
Definicja: zaginionej siostrze bliźniaczce, Agnieszce, za to, iż się odnalazła słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Kasia

Słownik: Scenariusz o bliźniaczkach. Dedykacja: Przyjaciółce, Paulinie, za inspirację i za to, iż zawsze jest ze mną i wspiera mnie w trudnych momentach i zaginionej siostrze bliźniaczce, Agnieszce, za to, iż się odnalazła.
Definicja:

Osoby:

Kasandra i Katarzyna
Głos
Matka i Tata



Scena I

Pokój Katarzyny, która siedzi przy biurku w piżamie, pisząc pamiętnik.

tata (zza ściany): Kaśka! Dość już tego bazgrolenia! Gasić światło, ponieważ sam odłączę prąd!

Katarzyna (nie przestając pisać): Proszę, jeszcze chwilę... Muszę tylko... (Światło gaśnie) Świetnie. Lecz muszę to dziś napisać. (Włącza latarkę, poprawia okulary i pisze. Po dłuższej chwili stawia zamaszyście kropkę i rozsiada się wygodniej na krześle) Około Chyba to wystarczy. Chociaż nie jestem pewna... Przeczytam wszystko od początku, muszę każdy dzień zapisywać w pamiętniku, a ten był przecież wyjątkowy... (Czyta) Warszawa, 19 V 2007 r. Jest sobota, taka, jak wszystkie inne wolne słoneczne soboty. Bywają i ciemne, deszczowe, z piorunami, lecz i wtedy szczęśliwi uczniowie spotykają się ze znajomymi, a szczęśliwi dorośli aczkolwiek na chwilę zapominają o problemach związanych z robotą. Dla mamy, taty i dla mnie nie była to jednak zwykła sobota. (Bierze oddech) Dzisiaj przeprowadziliśmy się do naszego nowego mieszkania. Nie wiem, jak będzie. Nowe miejsce, szkoła, znajomi... O ile znajdę jakichś znajomych. To wszystko dalekie, lecz cieszę się, iż ma szansę stać się bliskie. Lubię wyzwania. I nie boję się ich. lecz boję się czegoś innego, czegoś nieokreślonego... Tj. w powietrzu, wiem, iż towarzyszy mi cały czas. Za dnia o tym zapominam, lecz w nocy... W nocy wszystko jest inne. Wiem o tym. I nie mogę przed tym uciec. (Przestaje czytać) Boże, jestem taka... Sama... ponieważ nie samotna. Ty jesteś ze mną i nigdy mnie nie opuścisz. Jak siostra bliźniaczka. Siostry nigdy nie są samotne. Ani nawet same. Boże, chciałabym mieć siostrę bliźniaczkę...

Głos (rozchodzi się ze wszystkich stron, donośny, lecz równocześnie miękki i delikatny) Katarzyno, masz siostrę bliźniaczkę. Jeżeli obie będziecie pragnąć tego z całego serca, spotkacie się. I to niedługo. lecz bądźcie ostrożne w podejmowaniu decyzji. Nie róbcie tego zbyt pochopnie.

Katarzyna: Dobrze. Dziękuję, Boże. lecz jak ona będzie wyglądać? Czy będzie... Czy jest taka, jak ja? (Po dłuższej chwili) Cisza... lecz drzewa tak miękko zaszumiały...Może oznaczało to tak, a może nie? Nie mam się czego bać, Boże, ponieważ jesteś ze mną... A jednak boję się. (Zamyka oczy) Jak otworzę oczy, mogę zobaczyć wpatrujące się we mnie, czerwone, dzikie ślepia... Jak odwrócę się, z tyłu może zaatakować mnie ledwie wyłaniający się z mroku potwór! Kiedy wstanę, wokół moich stóp mogą owinąć się obślizgłe, zielone macki, a kiedy będę wołać „Pomocy”, wciągnie mnie szybki, ciemny wir... Dlaczego boję się tego wszystkiego? To przecież nie istnieje. Może boję się, iż zacznie istnieć pod wpływem moich myśli? iż już zaczęło? Czuję, iż na całym świecie tylko ja teraz nie śpię i walczę z każdą godziną, która przybliża mnie do rana. Chcę, tak aby już zaczął się nowy dzień, a równocześnie boję się, iż nie zasnę. To absurdalne. A jednak... Boże, muszę odnaleźć bliźniaczkę! (Rzuca się na łóżko i gasi latarkę)




Scena II

Na dworze. Katarzyna z plecakiem idzie do szkoły.

Katarzyna: Jaki piękny nowy dzień! W dzień niczego się już nie boję. Cóż to za budynek? Dom dziecka. Dzieci i młodzież wysypują się na zewnątrz, każde z nich idzie do swojej szkoły. Sama mieszkałabym teraz pewnie w domu dziecka, gdyby nie zaadoptowali mnie mama i ojciec. Ciekawe, co robi teraz moja bliźniaczka. Może także idzie do szkoły...? Nie mogę zrozumieć jednego: skoro jesteśmy bliźniaczkami, musiano nas rozdzielić od razu po urodzeniu. Dlaczego...? To zresztą teraz nieważne. Dziękuję, Boże, za ten dzień. Ojcze nasz, któryś jest w Niebie, święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja... (Pogrążona w modlitwie zderza się z Kasandrą, która, również zamyślona, idzie z drugiej strony)

Katarzyna i Kasandra ( równocześnie): Przepraszam...(Odsuwają się od siebie i patrzą na siebie dłuższą chwilę)


Katarzyna: Boże, kto tj....? Czy to?..

Kasandra: Tak, to ja. Wiedziałam, iż kiedyś Cię odnajdę. Prosiłam o to, co noc. Moje prośby zostały wysłuchane. Wiedziałam, iż istniejesz. Wiedziałam, iż kiedyś się spotkamy... (Padają sobie w ramiona, po chwili oddalają się od siebie, zmieszane)

Katarzyna: lecz skąd...? Dlaczego? Nic nie rozumiem...

Kasandra: Ja także nie. Ani trochę. lecz tego nie trzeba rozumieć. Tak mi się wydaje...

Katarzyna: Jak masz na imię?

Kasandra: Kasandra, lecz mów do mnie Kasia. A Ty...

Katarzyna: Katarzyna. Kasia. Ciekawie nas rodzice nazwali. Czy wiesz coś o nich?

Kasandra: Nie wiem. Mieszkam w domu dziecka.

Katarzyna: A ja mam nową rodzinę. lecz nieprawdziwą. Najważniejsze, iż odnalazłyśmy się. Teraz już nigdy nie będziemy same.


Scena III

Kasie siadają na ławce.

Kasandra: Wiesz, to dziwne, lecz, mimo, iż w domu dziecka było sporo innych osób, ciągle czułam się samotna. Brakowało mi prawdziwej przyjaźni, zrozumienia. lecz teraz to już nieważne, wiem, iż ty mnie rozumiesz.

Katarzyna: lecz co będzie później?

Kasandra: Życie.

Katarzyna: Tylko, iż... Skoro rozdzielono nas po urodzeniu, musiał być jakiś powód. Może moi rodzice nie mogli przyjąć dwojga dzieci? Nie wiem, może teraz będzie inaczej...

Kasandra: Masz rację... lecz teraz nie możesz już od nich odejść.

Katarzyna: Od ciebie także nie... Czuję, iż urodziłyśmy się i zostałyśmy rozdzielone po to, tak aby się spotkać ponownie. Cel został osiągnięty. I co dalej...? Nie możemy pójść tak zwyczajnie, każda w własną stronę.

Kasandra: lecz nie możemy żyć wspólnie. Możemy za to...

Katarzyna: wspólnie... Nie! Nie możemy tego zrobić... Chociaż... Może... Tak! Przecież możemy...

Kasandra: ... wspólnie...

Katarzyna: ...Umrzeć.

Kasandra: lecz... Czy to nie grzech?

Katarzyna: Skoro naszym celem było spotkać się i cel ten został już osiągnięty...

Kasandra: Masz rację. lecz czy nie boisz się?

Katarzyna: Nie. Śmierć to jedyna rzecz, której się nie boję.



Scena IV

Kasandra: Ja także. Bałam się różnych rzeczy, nawet takich, które nie istnieją. To śmieszne, lecz bałam się nocy, mimo, iż czułam jej piękno. I nigdy nie mogłam spać.

Katarzyna: Ja tak samo... Myślałam, iż jestem jedyną taką osobą.

Kasandra: A byłyśmy dwie. Wiesz, Kasia, czasem rozmawiałam z własnym odbiciem w lustrze... Teraz ty jesteś tym odbiciem.

Katarzyna: Zaczęły się lekcje... lecz to już nieważne. Nic nie jest istotne. Czuję, iż musimy to zrobić...

Kasandra: Ja także.

Głos: Bądźcie ostrożne w podejmowaniu decyzji. Nie róbcie tego zbyt pochopnie.

Katarzyna: Czy ktoś coś mówił...? Wydawało mi się, iż słyszałam...

Kasandra: To już nieważne.

Katarzyna: Nic nie jest istotne. Teraz...?

Kasandra: Teraz.

w czasie rozmowy przemieszczają się w kierunku mostu. Stają na poręczy i przygotowują się do skoku.


Scena V

Wchodzą Matka i > tata

> tata: Nie róbcie tego! Wiedziałem, iż tak będzie. Nie wiem, dlaczego właściwie was rozdzieliliśmy. Nie było pieniędzy, warunków... lecz teraz, Kasia, zaadoptujemy cię. Przepraszam, dziewczynki, iż skazaliśmy was na tak smutny los.

Matka: Jesteśmy waszymi prawdziwymi rodzicami. Ukrywaliśmy to przed wszystkimi, nie chcieliśmy, tak aby ludzie mówili, iż rozdzieliliśmy siostry. Przepraszamy. Czy potraficie nam wybaczyć po czternastu latach...?

Katarzyna: To wszystko nieważne. Najważniejsze, iż...

Kasandra: ... iż znowu jesteśmy rodziną. I zaczniemy . wspólnie nowe życie.

Katarzyna: Stare już umarło, tak aby mogło narodzić się nowe.

Katarzyna i Kasandra: Wolimy życie niż śmierć.

  • Dodano:
  • Autor: