laura filon filon laura co to jest
Definicja: Sielnka w wersji najnowszej słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Laura i Filon , Filon i Laura – historia młoda, spisana z niedawna

Słownik: Sielnka w wersji najnowszej
Definicja: Rozochocony Filon siada przed ukochanym szarym pudłem, które grzecznie stojąc w rogu pod biurkiem, czeka na własne ogromne chwile. Wie ono, iż jeżeli wszystko pójdzie pomyślnie, jako jeden z najgenialniejszych wynalazków ludzkości, przysporzy właścicielowi sporo radości. Młodzieniec naciska przycisk „power” .
Z namaszczeniem wpatruje się w migoczący ekran. Komponenty mechanizmu Windows ładują się swoim zwyczajnym metodą, jednak chłopak wydaje się nad słowo podenerwowany, a może podekscytowany. W myślach wesoło powtarza sobie: „Piątek – koniec tygodnia i początek”. Co za tym idzie, dzisiejszy, czwartkowy wieczór jest nadzwyczajnie istotny. To czas planowania własnego życia towarzyskiego, a tak aby było ono zadowalające, musi być bujne i bogate w nowe doświadczenia. Nasz bohater idealnie o tym wie, więc na wszystkie metody stara się sobie pomóc.
Prawy przycisk myszki umożliwia otwarcie wszystkich programów w komputerze, toteż: kliknięcie – Neostrada, ładuje… Jest! Kliknięcie – Gadu Gadu, witamy w interaktywnym świecie młodzieży.
Młody Casanova z nonszalancją przesuwa kursor w dół . Po kolei czyta opisy innych użytkowników, zastanawia się, szuka… Nagle w jego oczach pojawiają się iskierki, a ręka zatrzymuje się wspólnie z myszką. Podążając za jego wzrokiem, spoglądamy w okienko komunikatora widniejące na pulpicie. W okolicy imienia „Laura” pokazuje się błogosławione, żółte słoneczko, które w tym rozumieniu znaczy „dostępność”. Filon już wie, komu poświęci piątkowe popołudnie.
W czasie gdy po drugiej stronie kabla, w bloku oddalonym o raptem trzy osiedlowe przecznice, sumienna Laura odrabia lekcje. Czyż ona nie poddaje się presji nadchodzącego jutrzejszego wieczoru, czyż nie wie, iż obecna godzina to właśnie „chwilę na miłość”? Roztargniona na okres podnosi głowę z nad zeszytu i spogląda na ekran. Wraca do czynienia swojej powinności, lecz coś zaprząta jej myśli. „Zaraz, zaraz” – mruczy pod nosem - „czy to nie Filon jest na Gadu? Jejku, no tak, to on. On, on, on! Ciekawe...” .
Robota domowa odchodzi w zapomnienie, jej miejsce zastępują spocone dłonie i krótkie, urywane oddechy. Laura ciągle pamięta ten dzień, kiedy spotkali się na regionalnym czacie, jak wspaniale się im wtedy rozmawiało. Nigdy także nie zapomni fali radości, jaka ogarnęła ją kiedy przypadkiem dowiedziała się, iż mieszkają na tym samym osiedlu. Nie powiedziała mu o tym, nie miała wystarczająco wiele odwagi. Wolała dać się ponieść nurtowi wirtualnej rzeczywistości, w której tkwi do teraz. Regularnie z nim rozmawia, wymieniają się spostrzeżeniami, poglądami i małymi szczegółami o własnej osobie. Wychwala zalety sieci, która przy jej introwertycznej naturze, umożliwiła jej spotkanie tak bliskiej osoby. Ponieważ Filon, mimo że nigdy jeszcze nie trzymała go za rękę i nie wpatrywała się w jego oczy, jest jej bliski. Ta zależność ma prawo bytu w elektronicznym świecie, lecz czy ma szansę przetrwać w realnej czasoprzestrzeni?
Wracając do naszego Romeo, który miał już wystarczająco wiele czasu, by obmyślić strategię, śledzimy jego poczynania. Po chwili zwłoki, Filon jak na prawdziwego mężczyznę przystało, wkracza do akcji. Ponownie dosięga myszki, tym wspólnie już tylko po to, by postawić zdecydowany krok w dążeniu do szczęśliwości wieczoru piątkowego. Gwałtownym ruchem ręki przyciska wyznaczone pole i na jego ekranie pojawia się okienko z komunikatem: „rozmowa prywatna z Laura”. „Do boju cowboyu” – myśli sobie i motywuje się do działania. Pisze:
Filon (19-09-2006 19:41)
Cześć Piękna :]
Laura (19-09-2006 19:42)
Siemasz Wariacie ;)
Emotikonowy uśmiech swojego obiektu zainteresowania Filon bierze za dobry symbol i bez owijania w bawełnę postanawia przejść do rzeczy:
Filon (19-09-2006 19:43)
Wiesz, co… Tak sobie myślałem... No, ponieważ jutro piątek i … Moglibyśmy może zmontować ustawkę jakąś w Macu, w Centrum?
Laura o niewiele nie spadła z krzesła, tak bardzo chciała oznajmić całemu światu, co właśnie się stało. Początkowo wyobrażenie tej chwili niesamowicie ją przerażało, lecz jakiś czas temu stwierdziła, iż nastał odpowiedni okres, by się spotkać, więc Filonowa propozycja bardzo ją uradowała. Już miała powiedzieć mu, jak bardzo się cieszy, jak bardzo jest szczęśliwa i podekscytowana, gdy…przypomniała sobie wszystkie porady, które zdążyła do chwili obecnej przeczytać w magazynach dla dorastających nastolatek, typu: „nie daj mu poznać jak bardzo Ci na nim zależy przed pierwszą randką” czy „najpierw zachowaj własne emocje dla siebie, nie daj mu sobą manipulować”. W myśl radom udzielanym w gazetach „Brawo Girl!”, „Dziewczyna” i innych tego pokroju, Laura zmogła się w sobie i siłą woli zachowała dla siebie swoje przemyślenia. Odpisała tylko:
Laura (19-09-2006 19:46)
Oks.
Filon nie bardo wiedział, jak zareagować na zachowanie Laury. Nie był przyzwyczajony do takich reakcji dziewczyn. Lekko zbity z tropu zaproponował godzinę:
Filon (19-09-2006 19:47)
To może o 17, koło budki telefonicznej w podziemiach, pasuje?
Po sekundzie dostał odpowiedź:
Laura (19-09-2006 19:47)
W porządku. To do jutra. Papatki :*
Filon (19-09-2006 19:48)
Narazka.
Nasz Romeo troszkę zaniepokojony był postawą Julii, ta w czasie gdy bujała w obłokach. Oboje później już - zasypiając, mieli przed oczami wizję jutrzejszego dnia. Romeo obmyślał misterny plan, Julia za to planowała wizytę u kosmetyczki… ponieważ to nareszcie miał być ogromny dzień, prawda?
Zabiegani ludzie, spieszący w niezliczenie sporo nieodgadnionych miejsc Warszawy, przemierzali podziemia w zawrotnym tempie. Mijali Laurę bez żadnego zainteresowania. Ta stała w umówionym miejscu i bezmyślnie gapiła się w własne, niedawno pomalowane w salonie kosmetycznym paznokcie. Nie wiedziała, co robić, Filon się spóźniał. Tylko starszy mężczyzna siedzący na ławce nieopodal, uważnie się jej przyglądał, lecz ona nie mogła przecież widzieć jego wyrozumiałego wzroku.
Minuta upływała za minutą, a żadnego śladu Romeo widać nie było. Zniecierpliwiona Laura kroczyła po podziemiach, od kwiaciarni do knajpy z włoskim jedzeniem, na tyle dumnie, na ile było ją jeszcze stać. Stopy bolały ją od pantofelków na obcasie, starannie upięty kok poczynał się poluzowywać, nie mniej jednak twarz Laury pąsowiała coraz bardziej. Wyrzucała sobie swoją naiwność, infantylne podejście do całej znajomości, zbyt gorące marzenie bycia przedmiotem zainteresowania, które ją zaślepiło. Przecież sporo razy z okien pokoju, obserwując świat zewnętrzny z domowego zacisza, widziała Go z tą czy inną, jak spacerowali po parku czy z rozkoszą jedli lody, umilając sobie upalne dni, siedząc w cieniu pod rozłożystymi koronami drzew. Wtedy nie chciała w to uwierzyć, chciała wierzyć, iż to tylko zwyczajna koleżanka czy może siostra, a teraz: „Co za wstyd” - krzyknęła do siebie, nie wytrzymując już napięcia.
W tym samym momencie w jej kierunku ruszył ów nieznajomy, który nie mogąc już znieść cierpienia dziewczyny, chciał ją jakoś pocieszyć. Również Filon opuścił doskonałą kryjówkę, godną porównania ze scenerią niedrogich videoów sensacyjnych. Schował się za szerokim, marmurowym filarem, na którym umieszczona była żółta budka telefoniczna. Laura nie zauważając żadnego z nich, energicznie obróciła się na pięcie z zamierzeniem udania się do domu. Stwierdziła, iż już i tak wystarczająco się upokorzyła. Jednak coś zatarasowało jej drogę. Niepewnie podniosła głowę i ujrzała tą nielubianą twarz, której wielokrotnie przyglądała się na otrzymanej fotografii. Usłyszała:
- Witaj Skarbie. Przepraszam Cię, lecz ta wczorajsza rozmowa… Ja nie byłem pewny, więc chciałem… Byłem tu, widziałem, jak się denerwowałaś i w ogóle…Teraz już możemy zacząć zabawę...
Laura nie chciała tego dalej słuchać, miała ochotę zapaść się pod ziemię lub uciec jak najszybciej, lecz wiedziała, iż musi skończyć to raz na zawsze. Skończyć to, co praktycznie się jeszcze nie rozegrało. Zebrała w sobie ostatnie pokłady energii, wyprostowała się i po raz pierwszy, a zarazem ostatni, spojrzała Filonowi prosto w oczy, mówiąc:
- Nie wiem, kim jesteś. Nie wiem, kim byłeś i nie wiem, kim chciałam, byś był.. lecz wiem, iż bardzo się myliłam, obdarzając cię swoim zaufaniem. Nie interesuje mnie, czego chciałeś, a czego nie, czego byłeś pewny, a czego nie... Nie masz prawa wystawiać mnie na próbę i bawić się mną w taki sposób. Za kogo ty się w ogóle uważasz, za jakiegoś idola polskich nastolatek, czy jak?! To koniec, dla mnie gra się zakończyła, dostałam własną lekcję!
Wypowiadając ostatnie słowa, uroniła kilka łez. Nie była z tego dumna, lecz nie potrafiła także nad tym zapanować. Odeszła. sporo nauczyła się z tej historii, wie już, jak łatwo można zostać zranionym i wie czym grozi zawieranie znajomości z wyidealizowanymi osobami w wyimaginowanej rzeczywistości. Ocknęła się z wirtualnego amoku.
Filon zastygł, lecz tylko na okres. Nie czuł się zraniony, nie było mu przykro… Zastanawiał się tylko usilnie, co teraz zrobić, gdyż szał piątkowego wieczoru trwał, a on został na lodzie. Postanowił pójść do dziewczyny, z którą ostatnio spacerował po parku. Nie jest ona może tak niebrzydka, jak Laura, nie jest nowa i świeża, lecz zawsze chętnie dotrzyma mu towarzystwa. Później znowu wejdzie na czat, poszukać nowych doświadczeń, lecz to później… Po co teraz tracić tak istotne minuty, trzeba przecież korzystać życia! Ludzie robią przecież tak od zawsze. I odszedł.
Tylko staruszek przystanął na dłuższą chwilę przy tej znaczącej budce telefonicznej, by złapać oddech. Całe zajście skwitował jedynie słowami: „Ja to chyba jestem niedzisiejszy”. Wiedział, iż w dobie nanotechnologii, kiedy świat pędzi z prędkością światła, nie ma czasu na głębsze przemyślenia. Na co jeszcze nie ma czasu?
  • Dodano:
  • Autor: