co to jest
Definicja: zamieniają się ciałami słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Ona to on

Słownik: Scenariusz przedstawienia, które zajęło drugie miejsce na Warszawskim konkursie ,,ASTERIADA''. Bardzo humorystyczna sztuka, w której główni bohaterzy zamieniają się ciałami.
Definicja:


Ona to on

Scena I
(Na scenie dwa pokoje przedzielone parawanem. To są dwa oddzielne domy. Jeden dziewczęcy, drugi należy do zagorzałego fana koszykówki. Dziewczyna leży na łóżku i próbuje czytać wiersze, jednak głośna muzyka z pokoju chłopaka jej w tym przeszkadza. Johny tańczy w pokoju, do piosenki Dody. Sara nie wytrzymuje wreszcie i rozpoczyna krzyczeć aby uciszył muzykę)
Sara : Ciszej tam ! (Kiedy nie otrzymuje odpowiedzi) Czy mógłbyś uszanować …
Johny : Co się tak plujesz ?
Sara : Czy mógłbyś uszanować to iż próbuję się uczyć i z łaski swojej ściszyć tą okropną muzykę.
Johny : A co z tego będę miał ?
Sara : Moją wdzięczność. (Hans pogłaśnia muzykę)
Johny (Krzycząc) : Dobranoc kotku.
(Sara kładzie się i zatyka uszy poduszką. Po chwili zdenerwowana wstaje)
Sara : Ej. Tak nie można. Jest już po 22.30. Jakbyś nie umiał liczyć od 30 min. obowiązuje cisza nocna.
Johny : Wiesz gdzie mam twoją ciszę nocną ?
Sara : Doprawdy nie interesuje mnie. Wyłącz tą muzykę, która tylko świadczy o twoim totalnym braku gustu.
(Z oddali krzyczy Mama Johnego)
Mama Johnego: Przycisz tą cholerną muzykę. Co ty sobie wyobrażasz gówniarzu ? Już kraj Kulak zadzwonili na skargę to policji.
(Chłopak patrzy z wyrzutem na Sarę. Wyłącza muzykę)
Johny : Ty …
Sara : Ja ?
Johny : Nienawidzę cię.
Sara : I ja ciebie. Jesteśmy kwita
(Kładą się spać. Na scenę wkracza amorek)
Amorek: Nienawiść dzieli bardzo cienka granica od przyjaźni i miłości.
Ta dwójka zbyt regularnie się kłóci. Mam już tego serdecznie dosyć, trzeba dać im nauczkę.
( rozpoczyna szperać w swojej torebce)
Zaraz, zaraz gdzie to było ? Tak, tak. Tj. precyzyjnie to czego potrzebuję. Paragraf 16 kodeksu Amorów mówi, iż pyłku zamieniającego dusze można korzystać tylko w ostatecznych przypadkach.
A ta jest ostateczna, w pewnym sensie
(Gra luzaczka, patrzy na własne paznokcie. Robi wszystko od niechcenia)
Ciekawe co powiedzą na zmianę ról w tym przedstawieniu ? A co mi tam …
(Macha różdżką. Rozsypuje na nich magiczny pyłek. Na scenie pojawia się dym. Rozlegają się grzmoty burzy. Oboje kręcą się na łóżkach. Po jakimś czasie światła gasną. Dzwoni budzik. Wstają zaspani. Budząc się w obcych ciałach, z zamienionymi duszami)
Johny : ,,Dzień dobry! Nie śmiem budzić, o wdzięczny widoku!
Jej duch na poły w rajskie wzleciał okolice,
Na poły został boskie ożywiając lice,, Ah gdybym tak w Mickiewiczowych czasach mogła witać poranki. Dzień dobry Puszku. Puszek ?
(Rozgląda się po pokoju. Nerwowo próbuje ogarnąć myślami sytuację. Lecz chwilowo się nie odzywa. Przebudza się Sara. Zeskakuje z łóżka)
Sara : O rzesz w mordę, znowu ta cholerna szkoła. Nie mam pracy domowej z matmy, a co tam spisze się. Yyy, jeszcze trzy braki i będzie naganne. Walić to wszystko. (Spostrzega, iż coś jest nie tak. ( rozpoczyna się obmacywać. Zeskakuje z łóżka)
Sara : To tylko beznadziejny sen. Aaa ja mam piersi ? Co to była ,,noc przyrastających cycków bez mojej zgody,, ! Aaa gdzie jest mój sprzęt ? (Zagląda do spodni) Nie nie, to chyba jakiś kawał ! (Dalej się obmacuje)
Johny : Wszystko da się wytłumaczyć w logiczny sposób.
Niewątpliwie uległam jakiemuś magicznemu snu na jawie. A może to zwyczajnie ten czarujący David Coperfield. Ah (Wzdycha)
Hej, lecz zaraz ten neandertalczyk powinien coś o tym wiedzieć !
(Puka szczotką w parawan, Sara go odsuwa. Równocześnie krzyczą)
Sara i Johny : AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !
Sara : Coś ty zrobiła ?
Johny : Chciałeś powiedzieć chyba co ty zrobiłeś tępaku.
Sara : Idiotka do kwadratu.
Johny : Myślmy racjonalnie. Musimy to jakoś przetrwać potraktuj to jako hm .. jako jednodniowe złudzenie optyczne dające się w logiczny sposób wytłumaczyć. Jeśli nie narobimy sobie zbyt sporo krzywdy, wszystko jutro powinno wrócić do normy. Mam co najmniej taką nadzieję.
(Rozlega się muzyka. Szybko ubierają się)

Scena II
(Szkoła. Sara ubrana jak chłopak pędzi poprzez korytarz)
Nauczyciel : Dzień dobry, Saro. Jak tam twój esej na temat teologii krajów wschodniej Azji?
Sara (Stojąc jak chłopak, drapiąc się w głowę) : Taaa … chyba mam pewne problemy. lecz spoko, jakoś dam se rade. Wiesz o mnie się nie martw, takie tam. Chyba się spiesze na fizykę, czy coś takiego.
Nauczyciel : Widzę, iż chyba mamy gorszy dzień ?
Sara : Taaa coś w tym stylu.
Nauczyciel : Ah wy dziewczęta ... Nie będę wnikał. Jednak chciałbym ci zakomunikować, iż za kilka dni masz rozmowę kwalifikacyjną do jednego z w najwyższym stopniu renomowanych liceum w Europie. To dla ciebie ogromna szansa moja droga. Doprawdy, doprawdy …
Tylko ty zostałaś wytypowana jako przedstawicielka hm naszej szkoły.
Po szczegóły, musisz zgłosić się do pani sekretarki. Wybacz, lecz muszę już uciekać już na lekcję. Zobaczymy się na kole miłośników gleboznawstwa.
(Nauczyciel schodzi ze sceny, Johny na nią wbiega)
Johny : Co ty tutaj robisz ?! Powinieneś być na lekcji, moja 100% frekwencja nie może ucierpieć poprzez twoje prostackie zachowanie.
Sara : Spoko wyluzuj mała. Masz jakąś rozmowę konwokacyjną czy tam innego dziwnego, za kilka dni.
Johny : Nieee. Tylko nie teraz, tylko nie to ! To mi w ogóle nie pasuje. Biorąc pod uwagę proporcjonalność. Szanse, iż do wydarzy się właśnie teraz są bardzo małe, lecz …
Sara : Przykro mi, iż się tam nie dostaniesz. O żesz … (Łapie się za głowę, i wali w ścianę) Na śmierć zapomniałem. Za dwa dni rozgrywamy z chłopakami istotny mecz … musisz …
Johny : Nic nie muszę. A już na pewno nic co mogłoby w jakikolwiek …
Sara : Musisz. Tj. moja szansa na zrobienie kariery sportowca.
Czy ty nie rozumiesz ?
Johny : Mam pomysł. Jeśli do jutra ten stan naszej wymiany ciał, hm dusz albo zwyczajnie chwilowe niemądre złudzenie nie zniknie zawrzemy umowę.
Ja spróbuję przygotować się do tego meczu, a ty nauczysz się wszystkiego na rozmowę kwalifikacyjną, aczkolwiek na pewno to przerasta twoje wszystkie możliwości.

Scena III
(Ze sceny schodzi, Sara. Pozostaje na niej Hans, po chwile wbiega do niego Britney)
Britney : Misiaczku Psiaczku, gdzieś ty był ? A ja cię wszędzie szukałam.
Latam jak ta szalona po szkole, za miłością mego życia. Bejbi nie rób mi tego więcej. Twój diamencik się tak bardzo martwił. (Próbuje go pocałować)
Johny : Yyy, słuchaj nie jestem kochającą inaczej.
(Odpycha dziewczynę. Odchodzi na bok mówi sam do siebie)
Co mam robić ? No co mam robić. Ta dziewczyna to pusta kukła z blond szopą na głowie. Eh.
(Przechodzi na pełen głos. Stara się udawać zachowanie chłopaka)
Britney, posłuchaj. Nie zrozum proszę tego źle, lecz jestem niedysponowany. Tzn. zbyt wiele wczoraj wypiłem. Yyy Kac ?
Britney : Oj. Czyżby to po ostatnim wieczorze ?
Johny : Tak to zdecydowanie kac.
Britney : No już. A Brinuś mówiła weź tableteczkę, to misaczek się upierał, iż nie weźmie. Mamusia cię nie nauczyła, tak aby zawsze słuchać blondynek?
Johny : Tak. Chyba coś wspominała. Hej pójdź sprawdzić czy w toalecie jest papier co ? Chyba muszę pobyć sam.
(Siada i ( rozpoczyna płakać) Buuuu (Ociera oczy, Sara wbiega na scenę)
Sara : Zapomniałem wziąć marudzie książek, ej ej. Maruda ! Co ty tutaj robisz. Nie możesz płakać publicznie. Chwilowo nie jesteśmy sobą, zamieniliśmy się, lecz musimy przetrwać. Jak … jak Jankesi. Jak przystało na prawdziwych mężczyzn. Mi także nie jest lekko ?
Johny : lecz, lecz ty nic nie rozumiesz. Ja chyba złapałam depresję. To nie powinno tak być. Dlaczego ja. Dlaczego my ?!
(Pociesz mnie, mówi cały czas poprzez łzy, Rzuca się na szyję Sary. Sara wynosi Hansa na rękach)

Scena IV
(Pokój Sary, na łóżku siedzą Hans i Sara)
Johny : Posłuchaj ta rozmowa kwalifikacyjna do liceum, nie będzie aż taka trudna. Opanuj się i zwyczajnie wkuj się na pamięć tych książek.
tu jest kilkanaście faktycznie cennych pozycji.
Sara : Powaliło cię ? Mam się wykuć tego wszystkiego. Never mind złotko. Masz mnie za kujona ?
(Zza ściany dobiega głos mamy Sary)
Mama Sary : Kochanie. Masz gościa. Przyszła Natalka.
(W progu pojawia się Natalia)
Natalka : Sara ? Johny. To wy wspólnie. Yyy przepraszam nie wiedziałam.
Johny : Natalia ja nie jestem
(Johny zatyka jej szybko ręką usta)
Sara : Natalio. Wyglądasz całkiem ponętnie w tej bluzeczce.
Johny : Przestań (Popycha Sarę) . Myślę, iż to nie jest idealny chwilę na odwiedziny.
Natalka : Sara ? Nie poznaję cię. Męskie ciuchy. Zadajesz się z tym … tym idiotą. Możesz sobie wyobrazić, iż z testu kompetencji miał 30 punkt
Hej to przecież poniżej średniej krajowej.
Sara : Ej.
Johny : Nie zwracaj na niego uwagi.
Natalka : Co ? Co tu się dzieje.
Sara : Uwierz mi, iż nawet ty z własną extra mądrą główką tego nie zrozumiesz. Ona nie rozumie (Wskazuje na Johnego, wyprowadza Natalię z pokoju. Wraca do rozmowy z Johnym)
Johny : Jak mogłeś ? To była. Tj.. Moja idealna przyjaciółka.
Sara : Maruda. Ile razy mam ci to ..
Johny : Milcz. Załatwmy to szybko. Tu masz lista książek, których musisz się wykuć na pamięć. aczkolwiek na pewno nawet nie wiesz kim był Mickiewicz.
Sara : A Sienkiewicz. Ten od … od tego … no . Mam na końcu języka.
Johny : Pisarz. To oczywiste.
Sara : Taaa. Jutro masz trening po południu.
Johny : Oh, jakżebym mogła zapomnieć.
(Johny wychodzi poprzez okno)

Scena V
(Sara i Hans kładą się do łóżek. Na scenę wchodzi amorek. Siada na skraju sceny. Układa się z boku w kłębek i obserwuje całą sytuację.)
Amorek : No no. Wszystko idzie wedle planem. Teraz tylko trochę czasu, wyznanie miłości, krytyczna potrzeba. Wszystkie składniki wzajemnych stosunku. Chyba znowu pobiję rekord w zakochiwaniu ludzi.
Już to widzę ,,od nienawiści do miłości,, . Hej. To dobry tytuł na telenowelę.
Muszę podsunąć ten motyw autorom ,,Mody na Efekt,,. Tego tam jeszcze nie było. Chi chi chi.


Scena VI
(Boisko szkolne. Sara uczy Hansa gry w koszykówkę)
Sara : Słuchaj. To bardzo proste. Bierzesz piłkę. Układasz ręce i rzucasz.
Hen, hen daleko rzucasz do kosza. Jasne ?
Johny : Yyy. Tak. lecz. Jak mam układać ręce ? Tak ?
Sara : Co to ma być ? Nie nie nie. O tak.
(Sara podchodzi od tyłu, układa mu ręce i pokazuje poprawny rzut)
Sara : To nie takie trudne. No Maruda.
Johny : Hm, naprawdę. Hej to nawet fajne
Sara : Spróbuj teraz podania. Tak jak cię uczyłem.
Johny : No to rzucam. Ojoj. Moje paznokcie.
(Britney przechodzi piłując sobie paznokcie. Wytrzeszcza oczy.)
Britney : O dżisas ? Co to ? Kotku czyżbyś mnie zdradzał. To nierealne, to jakiś dżołk. Policzę do trzech i ta … ta prostaczka stąd zniknie.
Johny, oh Johny !
Sara : Kochanie, w ogóle nic do niej nie czuję.
Johny : (do Sary) Uspokój się. Ona nie wie, iż zamieniliśmy się duszami, ciałami … czymkolwiek. (Odwraca się do Britney).
Wiesz ja tylko uczyłem ją rzutów do kosza. Wiesz wuefista mnie poprosił co zrobić. Nie musisz liczyć do trzech, ponieważ to chyba dla ciebie zbyt rudne. Chodźmy do … do parku ?
Britney : Yyy ? (Johny bierze za rękę Britney, szarpie ją w stronę parku,
na scenę wbiega jakiś nowy chłopak)
Jacek : Cześć Saro !
Sara : No, cześć cześć yyy … ty jak ci tam ?
Jacek : Widzę iż ci humor dopisuje. Może uczcimy to i .. i wybierzemy się na wystawę Armi Terakoty do tego nowego muzeum.
Sara : Jaki kujon ?
Jacek : Kujon. A co to ?
Sara : O kurde.
Jacek : Oh przestań już się ze mną droczyć. Wiem, wiem. Od czasu kiedy pożyczyłem ci Dzieje Cywilizacji Polski na przełomach 15,16 i 17 wieku, czuję, iż coś pomiędzy nami zgrzyta.
Sara : Iskrzy chyba …
Jacek : Oh ty także to czujesz ?
Sara : Nie tak się zwyczajnie mówi idioto.
Jacek : No to jak idziemy ?
Sara : Czy cie powaliło ? Tzn. no tak tak, może kiedy indziej. Wiesz, źle się czuję. Problemy żeńskie. No to ja już będę leciał, leciała oczywiście.
Ciao.

Scena VII
(Scena w momencie, której leci muzyka. Scena pokazowa. Sara siedzi na łóżku i się cały czas uczy. Hans w domu próbuje rzucać piłką od kosza. Do Hansa wchodzi Britney, do Sary Jacek, nauczyciel)

Scena VIII
(Szkoła. Na korytarzu stoi Britney. Jacek, Natalka, Ala, Ania)
Britney : Oh, oh. Wywiesili już ogłoszenie o konkursie na króla i królową balu szkolnego. Z pewnością muszę wygrać. Potrzebuję wspaniałej sukienki.
Ala : Nie martw się z pewnością coś znajdziesz. A jak tam ten twój chłopak ?
Britney : Dobrze. aczkolwiek ostatnio dziwny jest jakiś.
Ala : Faceci. Zawsze są jacyś tacy nieokiełznani.
Ania : Phi. A ta kujonica ? Jak się wymieniła nie do poznanie. Teraz tak się lansuje na jakaś dresiarę. Podobno nawet chodzi z tym oooo
(Wskazuje na Jacka)
Jacek : Witam. Miłe panie. Całuję rączki. W czym mogę usłużyć.
Ala : No i czy on nie jest śmieszny ?
(Natalka woła za Jackiem)
Natalka : Zostawcie go. Już dosyć, iż dostałyście w własne łapska Sarę.
Britney : O a co to ? Obrońca praw zwierząt.
Ala : Taaa
Ania : Patrzcie na nią. Jaką ma niemodną bluzkę
Natalka : Chodź idziemy
(Woła, gestem Jacka. Ale ten zostaje z dziewczynami)
Jacek : Może idź sama. Ja zaraz dołączę.
Ala : Mądry chłopczyk.
Ania : Wyjątkowo, chyba nawet aż za mądry dla nas.
(Wybuchają śmiechem)

Scena VIII
(Rozmowa kwalifikacyjna)
prof. : Dzień dobry. Panna Sara Kulak jak się domyślam ?
Sara : Taa, a nie widać ?
>prof. : Może widać. A może nie widać lecz do rzeczy.
czyli pani Saro. Jakie miejsce w pani życiu zajmuje literatura, sztuka ?
Sara : Bardzo duże naturalnie. literatura jest całym moim życiem. Poświęcam się jej w 100% bo jest moją pasją. Cenię sobie wielu poetów i staram się naśladować ich styl pisania. Oczywiście, jak wiadomo …
>>prof. : A czy ceni pani jakichś współczesnych poetów ?
Sara : Nic mi nie mówiła o współczesnych !
>>>prof. : Proszę ?
Sara : Tzn. nie. Współcześni poeci nie są warci naśladowania. Tak sądzę, chyba. lecz nie nie. To pewnie jacyś debile.
>>>>prof. : Tak pani sądzi ( ( rozpoczyna cos notować)
Sara : Lub nie, nie. Mam ulubionych współczesnych poetów. Raperzy. Polscy, zagraniczny. Taki Eminem niech pan go posłucha !
(Daje słuchawkę profesorowi, ten ( ( rozpoczyna rapować, rozlega się pukanie. >>>>>prof. nie odpowiada. Sara otwiera drzwi)
Johny : Zgadnij ?
Sara : Co ? Twój profesorek się chyba troszkę roztańczył.
Johny : Coś ty narobił ? Johny jak mogłeś ?!
(Wykrzykując poprzez słuchawki, schodząc ze sceny)
>>>>>prof. : Zdałaś moja droga. To literatura. To cód. Surrealizm. Kubizm.
A ile pasji … ah ! Nic mnie tak nie rozpaliło od 40 lat ! Hej siup !
Johny : Zdałam. Zdałam. Przyjęli mnie ! Słyszałeś ?
Sara : A mecz pewnie przegrałaś. No cóż. Chociaż jedno z nas ma jakiegoś pewniaka na przyszłość.
Hans : Nie no co ty. Mam jakąś wizytówkę od trenera czy jakiegoś menadżera. Trzymaj (Wyjmuje malutki kawałek papieru, po czym mdleje. Sara tego nie zauważa. Czyta skrawek)
Sara : Nie wierzę ! Nie mdlej mi tutaj złotko.
(Pochyla się nad nim udają pocałunek i w niemej pozie pozostają tak aż ze swojego zamyślenia budzi się amorek)
Amorek : No ! Chyba dostali nauczkę. To ich oduczy raz na zawsze kłótni z innymi, a i nauczy miłości. Życie jest popaprane jak owsianka mojej babci. Nigdy nie zrozumiem tych ludzi Carpe diem i Arivederczi ! Chyba dostali nauczkę. Pora, tak aby wszystko wróciło do normy
(Schodzi ze sceny, obsypuje ich pyłkiem. Wpuszczony zostaje dym. Sypie pyłek na publiczność. Sara i Johny odskakują od siebie. Zaczynają podskakiwać i sprawdzać czy z pewnością wszystko wróciło do normy)
Sara : No nie nie wierzę ! Johny, Johny. Znów jestem sobą.
Johny : Ja ja także. Maruda. Mmmm ty nieźle całujesz.
Sara : Oh przestań.
Johny : Mówię serio. Ej, nie mógłbym cię okłamać po tym wszystkim co wspólnie przeszliśmy
Sara : Może masz racje, lecz … hej, która godzina ?
Johny : Dochodzi 19.
Sara : O nie ! Bal się już zaczął, a ja go przegapię. Jedyna dyskoteka na jaką miałam zamierzenie pójść.
Johny : No to co. Wolę iść z tobą na pizze. To chyba lepsza rozrywka niż udawanie fajnego gostka wśród tych sztucznych pozerów. Wiesz, Mickiewicz to nawet dobry gość był.
Sara : Tylko tak mówisz.
Hans : Nie. Mówię serio (Podnosi się, podaje jej rękę)
Hans : No chodź.
Sara : Zaskakujesz mnie. Dzięki za tą rozmowę kwalifikacyjną. Nie jesteś aż taki niemądry
(Przedrzeźnia go)
Hans : A ja dziękuję za wygrany mecz. Bardzo cię lubię wiesz.
Sara : Może tak więcej niż lubię. Kocham ?
Hans : Niech będzie
(Schodzą trzymając się za rękę ze sceny)

Sara
Johny
Ania
Ala
Nauczyciel
Natalka
Jacek
Britney
Amorek
> >>>>>prof.

  • Dodano:
  • Autor: