prawdziwa łyżwiarka co to jest
Definicja: Opowiadanie o dziewczynie z marzeniami. Zostało zaznaczone na warszawskim konkursie.

Czy przydatne?

Co znaczy Prawdziwa Łyżwiarka

Słownik: Opowiadanie o dziewczynie z marzeniami. Zostało zaznaczone na warszawskim konkursie ,,Włochowska Szuflada''
Definicja:


,, Prawdziwa łyżwiarka’’

Nie było niemal dnia, tak aby Dona, wracając z treningów nie zajrzała do tego magicznego sklepu. Odkryła go przypadkiem, jakieś dwa miesiące temu. Nikt, nawet najbliższe przyjaciółki nie zostały powiadomione o odkryciu. Ot, sklep z piłkami, dresami i innymi dodatkami dla sportowców. Jakieś zakurzone stroje, poszarpane sukienki dla wytwornych łyżwiarek. Pozornie nic zwyczajnego. Lecz tylko pozornie. Za wystawą była specjalna gablota, udekorowane kostiumami, łyżwami i wpinkami. Dona kochała to miejsce.
I zawsze marzyła, iż pewnego dnia na olimpiadzie uda jej się wystąpić w jednej z tych wspaniałych sukienek. Pragnienie było do zrealizowania, lecz wymagało to sporo wysiłku, pracy i starań.
Dona pragnęła zdobyć złoty medal w jeździe figurowej. Tak, to było na pewno jej największe pragnienie. Codziennie, gdy biegła na trening ze starą skórzaną torbą myślała tylko o tym momencie, w którym stanie na lodowisku i zacznie ćwiczyć. Jednak dziś było inaczej. Zdenerwowana biegła, trącając przechodniów. Nic się nie liczyło, tylko dzisiejsza jedynka z geografii.
-No tak – pomyślała – teraz pewnie, dostanę szlaban na wszystko, co się rusza i oddycha.
ale nie miała czasu dłużej gdybać nad obecną sytuacją, ponieważ weszła do szatni lodowiska.
Wszędzie czuć było chłód, zapach spoconych dziewcząt i stęchliznę.
Szybko przebrała się i założyła własne stare, lecz jakże wspaniałe figurówki. Były one jej całym życiem, twierdziła nawet , iż są jak skrzydełka unoszące ją nad taflą lodu.
Rozczulona ruszyła do głównej sali. Po krótkim rozciągnięciu była już na lodowisku, >>ale trenera ciągle nie było. Zdenerwowana zaczęła krążyć bezmyślnie po zimnej tafli. Po chwili zrobiła smętny piruet i stanęła, wbijając czubek płozy z furią w lód.
Przed nią wyrósł jej trener – Mariusz.
-Przepraszam Dona, , iż musiałaś czekać. Miałem istotne spotkanie. Rozciągnęłaś się już ? – wydyszał.
-Tak, możemy rozpoczynać ?! –prawie wykrzyczała i stanęła nieruchomo, czekając na właściwą muzykę i reakcję trenera. Spodziewała się jakiejś reprymendy za to, co powiedziała, jednak Mariusz tylko zdjął kurtkę i włączył płytę. Było jej trochę niemądrze >>>ale zarumieniona zaczęła jechać, na początku wolno, później coraz szybciej. Występ przerwał jej gwałtowny upadek. Zdesperowana wstała, lecz przypadek się powtórzyła. W tej samej chwili poddała się i wybuchnęła płaczem, zerwała własne rękawiczki i zaczęła rozsznurowywać łyżwy. Zaniepokojony trener podjechał do niej i łagodnie zapytał
-Co się stało ?
-Pan nic nie rozumie –powiedziała i pociągnęła nosem – nic mi nie wychodzi, tak bardzo chcę wygrać jakieś zawody, marzę o jakimś medalu, lecz tj. takie trudne. Każdego dnia trenuję, poświęcam się kompletnie łyżwiarstwu, a w szkole tez nie idzie mi najlepiej. Moja mama ciągle na mnie krzyczy. Faktycznie jest mi tak ciężko … . - To mówiąc wstała z pomocą Mariusza i się otrzepała.
- Pamiętaj Dona, życie ludzkie, to jakby olbrzymie zawody sportowe, których jesteśmy zarówno uczestnikami, jak i widzami. Powinnaś o tym pamiętać i wiesz co ? –dodał po chwili zamyślenia – Na dziś już skończymy, lecz jutro zostaniesz dłużej ? No dobra, zmykaj już.




Dziewczyna nie miała już siły protestować, więc zrobiła to, co kazał. Wracając do domu ciągle powtarzała słowa trenera. I zrozumiała, , iż nie chodzi o wygraną, chodzi o występ. Na jej twarzy zagościł uśmiech. – Do olimpiady mam jeszcze cztery lata … - pomyślała. –Jak się postaram, może się uda ?! Kto wie? Z tą myślą wszystko się zmieniło. Dziewczyna tańczyła z
prawdziwą pasją, werwą i zapałem.
Zawsze chciała ćwiczyć i ćwiczyć, a po niecelnym upadku szybko wstawała, nie patrząc na pomyłkę. Za dwa tygodnie miały być zawody eliminacyjne.
Dona , na samą myśl dostawała czkawki i skakała z radości. Na jej kalendarzu już od dawna, były skreślane dni do tego wydarzenia ogromnym czarnym markerem.
Można powiedzieć , , iż nawet nie zauważyła aż nadszedł jej pierwszy, tak istotny występ. Ubrana była w czarną sukienkę, mieniącą się brokatem.
Oczywiście, jak można się domyślić pochodziła z owego magicznego sklepu.
Wyglądała jak porcelanowa laleczka z delikatnym, dziewczęcym makijażem.
Trzymając w ręce szczęśliwe figurówki, szła do szatni. Zjadała ją ogromna trema.
Chciała skakać ze szczęścia ! lecz czy to coś da – myślała. Nareszcie nadeszła jej kolej.
Roztrzęsiona wyjechała na lodowisko. Podniosła rękę, aby aczkolwiek trochę przyćmić reflektory, rozejrzała się po widowni i zaczęła szukać wzrokiem swojej matki, lecz nigdzie jej nie było. Zorientowała się, , iż mimo wszystko musi zatańczyć.
Uniosła głowę w górę i usłyszała muzykę. Teraz nadszedł jej czas, jej swoje pięć min..
Dała z siebie wszystko i jechała jak najlepiej mogła. Jej układ był bardzo dynamiczny, a ona z tryskającą energią wykonywała następne, coraz to trudniejsze figury.
Wiedziała, , iż jej przejazd zaraz się skończy, jednak wiedziała także, , iż zaraz czeka ją najtrudniejszy skok. Pewna siebie zamaszyście przygotowała się do odbicia, >>>>ale nagle poczuła, , iż uderza twardo głową o zimny lód.
później krzątanina ludzi, radość rywalek, krzyk bliskich i obudziła się w szpitalu.
Miała wrażenie jakby to wszystko trwało raptem kilka min.. Całe lata ćwiczeń, przygotowań i ten występ były raptem kilkoma chwilami. Po chwili Dona otworzyła oczy,
chciała przewrócić się na drugi bok niewygodnego szpitalnego łóżka >>>>>ale nie mogła
jej głowę oplatał ściśnięty bandaż, a ręka była w gipsie.
Wycieńczona dziewczyna zamknęła oczy i poznała dopiero teraz gorzką prawdę.
Nie pojedzie na olimpiadę, nie będzie mogła zdobyć złotego medalu.
– Może – głośno powiedziała- może już nigdy tego nie dokonam ?! - I poczuła , iż łzy jej napływają do oczu. Przecież tyle się starała ! Tyle pracy na nic ? – pytała siebie załamanym głosem. Nie miała czasu myśleć, ponieważ do jej pokoju wszedł Mariusz. Zaczął opowiadać całą sytuację i wytłumaczył, , iż miała wielkie szczęście, ponieważ przecież mogła złamać nogę.
Nawet raz zażartował , , iż upadła całkiem jak profesjonalista, lecz po chwili dodał
że na pewno kiedyś jeszcze pojadą na olimpiadę.
Jakoś nie bardzo chciała w to wierzyć, powoli ociągając się wymusiła na twarzy uśmiech, gdy nagle zobaczyła pogodną twarz stojącej nad nią matki. Obie natychmiast rzuciły się sobie w objęcia. Wzdychając, opowiedziały sobie wszystkie zmartwienia i problemy.
-Córeczko, właściwie bardzo żałuję, , , iż mnie nie było na tak istotnym występie.
To wszystko poprzez tego naszego starego Fiata! Nie chciał zapalić … - tutaj urwała uśmiechając się, kontynuowała dalej –Jak tylko się dowiedziałam, co się stało, przyjechałam pierwszym lepszym autobusem.
-Wiem mamo, tym wspólnie się nie powiodło. Zresztą będą ważniejsze występy, lecz obiecaj , , , iż jak już będzie olimpiada, to się nie spóźnisz ?
-Obiecuję – powiedziała jej matka i jeszcze mocniej ją przytuliła.
Wtedy Dona zrozumiała faktycznie słowa trenera.. Powinna być, zarówno widzem jak i uczestnikiem, a ona była tylko tym drugim. I zbyt wiele myślała o dobrym wyglądzie, sukienkach, o niezdrowej rywalizacji i wywyższaniu się.
ponieważ przecież nie o to chodzi ?
Rozmyślając nad tym, spokojnie zasnęła. Zgadnijcie, co jej się śniło ?
Oczywiście złoty medal z igrzysk olimpijskich i cudowny uśmiech mamy stojącej na skrzyżowaniu wspólnie z zepsutym autem. I nagle poczuła się jak inny człowiek.


gdyż to jest ostatni artykuł jaki zamierzam umieścić do konkursu Besta. Postanowiłam napisać trochę o sobie, jako o autorce. Nazwyam się Magda. Uczęszczam do jednego z Warszawskich gimnazjów. Nie narzekam, dobrze się uczę, kocham teatr i piszę sporo scenariuszy do szkolnych przedstawień. Ponad to kocham muzykę i taniec. Ogólnie rzecz biorąc całkiem artystyczna jestem.



  • Dodano:
  • Autor: