życiowa rola co to jest
Definicja: Opowiadanie na konkurs, na scenarzystę z Besta Video słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Życiowa Rola

Słownik: Opowiadanie na konkurs, na scenarzystę z Besta Video.
Definicja: Życiowa Rola

Mówili mi, iż urodziłem się w dobrych warunkach, w najwspanialszym szpitalu i wszystko poszło bardzo dobrze. Byłem jedynym dzieckiem moich rodziców, którzy nie byli dobrymi ludźmi. W przedszkolu doznałem już podstawowych praw istnienia, takich jak: „Trzeba się dzielić, szczególnie z silniejszymi”, czy „Zawsze zakochasz się w kimś od siebie wiele, wiele starszym”. Pani przedszkolanka mnie lubiła, do momentu, kiedy podarowałem jej własnoręcznie zrobionego, pluszowego kota. Wtedy nie widziałem, iż pluszaki robi się z materiału i puchu… W każdym razie wyrzucili mnie z przedszkola i kształciła mnie matka i tata. Była to zwyczajna rodzina, mama robiła wciąż kotlety, a tata siedział wpatrzony w telewizor i popijając niedrogie piwo. Rozwijałem się, więc sam, regularnie oglądając horrory. Chciałem zostać aktorem, miałem ogromny talent, który rozwijałem w podstawówce. Brałem udział w różnego rodzaju przedstawieniach szkolnych, lecz niestety nigdy nie dostawałem ról głównych, które najczęściej obstawiano dziećmi z „cwanym”, bądź „złośliwym słowem twarzy”, ja niestety z moją twarzą cherubina nigdy takiej roli nie otrzymałem…
Gdy wracałem do domu z koła teatralnego, zastanawiałem się nad sensem życia gołębi, latały tu i tam, zjadały resztki, bądź pieczywo, którym ludzie chcieli je nakarmić. Mieliśmy w szkole zajęcia z mistyczką, która opowiadała nam, iż każdy ruch obcego ciała coś znaczy. Zastanawiałem się z znaczy to, iż gołąb leciał na mnie z wielką prędkością i uderzył mnie prosto w łeb… Wszedłszy do domu, przywitałem się grzecznie z cichą rodzinką. Nie pamiętam tak aby od mojego poczęcia, w ogóle się do siebie kiedyś odezwali. Mama jak zazwyczaj robiła kotlety, a ojciec oglądał swój ulubiony serial komediowy. Usiadłem jak zawsze z moją maską straszydła i ćwiczyłem straszenie na pustej puszce coli. Coś było nie tak, zastanawiałem się, czemu matka patrzy na ojca, tak jak robił to Dracula, względem swoich ofiar. Gdy młoteczek do ubijania mięsa wylądował na głowie taty wiedziałem, iż wreszcie będę mógł korzystać do ćwiczeń jego dmuchanej lalki. Po przesłuchaniu, cały podniecony, już nie zwracałem uwagi na gołębie, które już tylko srały…
Byłem od tej pory bardzo dostępny w szkole. Moja mama regularnie była w gazetach i w telewizji. Powstawały nawet komiksy o tym całym zdarzeniu, wydana została jedna podręcznik kryminalna na podstawie tego zdarzenia. Ja jednak miałem gdzieś wszystko powiązane z nią, ojcem, którego widziałem tylko w wazonie na telewizorze i moimi nowymi opiekunami, których nawet nie pamiętam.
Taty lalka jednak nie przetrzymała próaby „Draculi”, z czego bardzo ubolewałem. Jednak, gdy przedziurawioną wyrzuciłem ją do śmietnika, a jego prochy mi się wysypały, to zapomniałem go na bardzo długi czas, przypomniało mi się o nim przed chwilą. Przecież pasja jest ważniejsza, od nieżyjącego, pijanego maniaka telewizyjnego.
Gdy trafiłem do liceum nie byłem już tak dostępny, jak w podstawówce, lecz ludzie mnie lubili za mój miły słowo twarzy i zdolności aktorskie. Dzięki nim był to bardzo spokojny i miły moment, do trzeciej klasy. Pod koniec trzeciej klasy zakończyła się kwestia mojej matki i była w każdej gazecie i w telewizji. Straciłem u wszystkich poważanie i zaczęli ze mnie szydzić poprzez matkę. Przecież ja z tą kobietą nie miałem nic powiązane oprócz łona, z którego się wziąłem. lecz nie mogłem się nimi przejmować, musiałem się zająć moją pasją.
„Spędzi w więzieniu reszta życia”, taka była decyzja sądu. Szkoda, brakuje mi jej kotletów.
Skończyłem liceum. Chciałem iść do szkoły aktorskiej, ale nie powiodło mi się odpowiednio udać mleka i przedstawić śmiesznej sytuacji. Kurde… Nie byłem komikiem, tylko aktorem. Przyszłą gwiazdą kina grozy. Zastanawiałem się, gdzie pójść, gdzie znaleźć prace, co robić…, ale gdy przechodziłem koło studia telewizji, gołąb zesrał mi się na głowę. Pomyślałem, iż to symbol, tak jak ten z ojcem. Wszedłem do środka, rzeczywiście, była kartka z ogłoszeniem o castingu do filmu grozy. Był to video pod tytułem „Fransestein”, szukali głównej roli. Oczywiście zgłosiłem się na casting. Od razu na wejściu powiedzieli mi, iż z taką twarzą, nie zagram Fransesteina. Przekleństwo, które nie wiem, od kogo odziedziczyłem: „twarz cherubina”.
Wracałem smutny do domu przeklinając matkę, ojca, babkę, dziadka i resztę rodziny za tą karę.
Szedłem tak i szedłem smutny, aż nagle wpadła na mnie chmara gołębi, które strasznie mnie posiniaczyły. Znowu gołębie mi pomogły.
Bolało w najwyższym stopniu, kiedy uderzali moją głową o kant ławki i kopali w kroczę. Szkoda mi było trochę zdrowia, lecz czego się nie robi dla pasji.
Gdy wróciłem znowu na casting, jury było zachwycone moją „charakterystyką i od razu mnie przyjęło. Grało się wspaniale, ach… Wreszcie widziałem, iż robie coś, co lubię, tak jak to było na szkolnych przedstawieniach.
Moje rany, na szczęście zagoiły się do premiery.
video okazał się ogromnym sukcesem, pobijał wszelakie rekordy. Stał na pierwszym miejscu światowej listy. Nawet najwięksi krytycy uważali „Fransestein” za genialny. Mężczyźni mi zazdrościli, a kobiety rzucały się po autografy, szkoda, iż regularnie mnie nie poznawały.
Nastał czas abym kontynuował mą karierę. otrzymałem propozycje zagrania w filmie Pt. „Jedno-ręki morderca”. Oczywiście przyjąłem ją, miałem odgrywać główną rolę tytułowego mordercy.
Wyruszyłem w poszukiwanie charakteryzatorów… No i oczywiście gołębi.
Więc chodziłem po mieście, podążałem za gołębiami. Dotarłem nareszcie do prywatnej kliniki chirurgicznej, do której od razu wszedłem. Pracownicy znali mój video i bardzo dobrze mnie przyjęli. Zrobili mi operacje za pół ceny, teraz wystarczyło poszukać kogoś, kto ;aby zrobił mi kilka blizn i okaleczył trochę, co bym wyglądał jak brudny morderca, po przejściach. Akurat idzie na mnie dwóch takich. Widzę, iż mają nóż, takich właśnie szukałem.
Drugi video okazał się jeszcze większym sukcesem. Tym wspólnie jednak mniej już dziewczyn się mną interesowało i mniej mężczyzn było o mnie zazdrosnych. Czy brak ręki jest aż tak istotny? Myślę, iż nie. Niestety poprzez to musiałem zamawiać miłość poprzez telefon, co mnie ogromnie denerwowało. Jednak była ona bardziej dostępna i łatwiejsza niż jakieś tam staranie. A kapitał… Mam wille z basenem, 234 pokoje i 36 samochodów. Zarobiłem na to wszystko poprzez dwa filmy. ale nie lubię rozmawiać o pieniądzach. W tej pracy nie obchodzą mnie kapitał, chodzi mi jedynie o swoją przyjemność i aspiracje.

Właśnie przygotowuje się do mojego ostatniego filmu. Mam nadzieję, iż wam się spodoba. Będzie nazywać się „Duch&rdquo
  • Dodano:
  • Autor: