opowiadania absurdalne co to jest
Definicja: samotna z dłonią schowaną w rękawiczce z wełny. Ręka była zadbana, raczej męska, niż.

Czy przydatne?

Co znaczy Opowiadania absurdalne- Pomocna dłoń.

Słownik: Wracałem właśnie z zakupami z osiedlowego sklepu, gdy zauważyłem na środku chodnika czyjąś porzuconą rękę. Leżała sobie na betonie opuszczona i samotna z dłonią schowaną w rękawiczce z wełny. Ręka była zadbana, raczej męska, niż damska, bez biżuterii. Żałuję trochę, iż nie lewa, ponieważ może bym zyskał zegarek, a tak, co?
Definicja: Po zastanowieniu zabrałem ją ze sobą -może się przyda -pomyślałem. Uścisnęliśmy własne dłonie i ruszyliśmy w kierunku domu. Przydała się już po kilku minutach, gdy rzuciła się aby pomóc mi nieść zakupy. Wręczyłem więc jej siatkę z trzema kilogramami ziemniaków, na co wyraźnie się ożywiła i miałem wrażenie, iż cieszy się, ponieważ wymachiwała radośnie torbą we wszystkie strony. Gdy stałem pod drzwiami po raz następny okazało się, jaka jest pomocna, bez problemu sięgnęła do mojej kieszeni i wyjęła pęk kluczy do mieszkania. Zostawiłem zakupy w kuchni i usiadłem w fotelu. W okolicy mnie spoczęła ręka.
-W sumie to taka ręka mogłaby się nam przydać w domu jako swoista pomocna dłoń w wielu pracach domowych -pomyślałem. Zastanawiałem się tylko jak zareaguje Krysia (moja żona), nareszcie to następna ręka do wyżywienia, a nam już bez tego jest ciężko utrzymać ze skromnych pensji. Pamiętam jak chciałem sobie sprawić psa ile było szumu, więc z ręką może być podobnie. W czasie gdy znaleziona ręka pokazywała coś palcem w kierunku komody. Podszedłem ostrożnie.
-O co może jej chodzić? -Na komodzie stało pudełko z szachami. Troszkę zakurzone, ponieważ dawno nieużywane, odkąd sąsiad wyprowadził się za miasto nie mam partnera do gry. Ręka kiwała na mnie palcem i pokazywała natrętnie w kierunku pudełka. Czyżby chciała zagrać? W życiu nie grałem z samą ręką. No cóż, nareszcie nikt nie widzi. Rozłożyłem pionki i figury na szachownicy. W tym czasie ona przygotowała herbatę dla mnie. Jej przypadły białe. Po kilku ruchach zorientowałem się, iż musiała należeć do kogoś, kto całkiem nieźle grał w szachy. Po kolejnej (szóstej) mojej przegranej zacząłem się nieco irytować, lecz nareszcie powiodło mi się wygrać, aczkolwiek delikatnie rzecz ujmując ręka chyba troszkę mi pomogła tracąc niemądrze hetmana, może bała się, iż ja wyrzucę jak po raz następny wygra?
Spojrzałem na zegar była już trzynasta- najwyższa pora zabrać się za obiad. Niedługo wraca Krysia, a dziś ja mam dyżur w kuchni. Zabrałem się do przygotowywania posiłku, ale ręka wyręczyła mnie znakomicie: obrała ziemniaki, przygotowała jajka sadzone i kefir i w dodatku pozmywała naczynia. To zadecydowało– ręka zostaje. Tylko jak przekonać Krysię? Siedziałem sobie w fotelu obmyślając strategię, a ręka w tym czasie robiła mi pedicure.
-Eureka! -Krzyknąłem. Idealną bronią na kobiety są kwiaty i postawa romantycznego gamonia. Wygrzebałem ze starej skarbonki kilka zaskórniaków i wybiegłem do kwiaciarni. Tuż przed przyjściem żony wymyłem precyzyjnie rękę, poobcinałem jej paznokcie, wykremowałem dłoń i schowałem z kwiatami na balkonie. Na mój symbol miała wejść z naręczem goździków i wręczyć je mojej małżonce. Krystyna przyszła jakaś podenerwowana z pracy:
-Znów nie miałam gdzie rąk włożyć. Tyle pracy- narzekała, lecz na widok ziemniaczków z kwaśnym mlekiem na jej twarzy pojawił się błogi uśmiech.
-Kochanie…-zacząłem nieśmiało. -Co byś powiedziała, gdyby z nami, tutaj wspólnie- plątałem się jak uczniak.
-O co ci chodzi? Żadnego wypadu na ryby w tą sobotę. Przecież wiesz, iż mamusia przyjeżdża.
-Nie chodzi o ryby…
-Dobra, dobra ja tam już wiem o co chodzi jak przybierasz taką minę i zaczynasz się jąkać.
-Nic nie rozumiesz Krystyno. -Rzekłem dobitnie i tupnąłem nogą. To był umówiony symbol. Drzwi balkonowe otworzyły się a w nich pojawiła się ręka z bukietem kwiatów, wyciągnięta w stronę mojej żony.
Gdy Krysia zobaczyła rączkę z wrażenia zadławiła się ziemniakiem i zaczęła błyskawicznie sinieć na twarzy wykonując rękami jakieś nieskoordynowane ruchy. Na szczęście pomocna dłoń była w pobliżu i klepnięciem w plecy uratowała moją żonę od niechybnej śmierci. Krystyna z wrażenia usiadła na podłodze.
-Co, co to!? Jezu Stefan, co to ma znaczyć?
-Kochanie, właśnie chciałem Ci wyjaśnić, nie denerwuj się. Tj. ręka, która od dzisiaj z nami zamieszka.
-Co?! O czym ty mówisz? Jaka ręka?
-Ręka. Normalna. Prawa.- Wyjaśniałem delikatnie. -Znajda oznacza się. Będzie z nami mieszkać od dzisiaj i pomagać nam we wszystkim.
-Ty chyba oszalałeś Stefan! -Krystyna porwała ze stołu „Twoje Imperium” i ostentacyjnie zamknęła się w swoim pokoju. To nie wróżyło nic dobrego. Na tyle, na ile znałem moją żonę wiedziałem, , iż jest zła. Bardzo zła. Popatrzyłem na rękę, lecz ta tylko wzruszyła ramieniem. Cóż robić? Poczekamy.
Po trzech godzinach zapukałem do Krysi.
-Kochanie mam dla Ciebie filiżankę herbaty. -Cisza. Delikatnie nacisnąłem na klamkę, Krystyna siedziała na wersalce i robiła na drutach. -Kotku zaparzyłem herbatkę dla Ciebie, może się napijesz? –Rzekłem najsłodziej jak potrafiłem. Popatrzyła na mnie spod okularów nie przestawiając robić na drutach. Znałem aż za dobrze ten wzrok. -Krysiu słońce, dlaczego się denerwujesz, ta rączka jest faktycznie miła i przydatna. Pomogła mi w zakupach i obiedzie, pozmywała naczynia, nie hałasuje, nie brudzi. Przecież jej nie wyrzucimy na taki mróz? (próbowałem wziąć ją na litość) Jeżeli Ci się nie spodoba to ją oddamy.
-Gdzie? Do azylu, czy do biura rzeczy znalezionych? –Zapytała sarkastycznie. -A, jeżeli to ręka jakiegoś złodzieja, lub zboczeńca nie daj Boże, o mordercy nawet nie wspomnę. Przecież nikt nie pozbywa się dobrej ręki? Pomyśl.
-Może się zgubiła? -Próbowałem się bronić - lub była źle traktowana i uciekła.-Wzrok Krystyny wystarczył miast tysiąca słów.
-Dobrze, nie wyrzucę jej, lecz dasz ogłoszenie do gazety, jeżeli nikt się nie zgłosi to wtedy zobaczymy. I kategorycznie zabraniam jej spać z nami w pokoju!

Na drugi dzień zamieściłem ogłoszenie na osiedlowej tablicy ogłoszeń: „W dniu wczorajszym na ulicy Gagarina, tuż w okolicy sklepu warzywnego znaleziono rękę męską rasy białej. Wiek ok. czterdziestki. Ubrana była w czarną wełnianą rękawicę. Uprasza się właściciela o odbiór swojej własności, tu zamieszczony był nasz adres i telefon.”
Wieczorem zgłosił się staruszek bez ręki, lecz okazało się, , iż własną stracił w momencie wojny, gdy wybuchł mu granat w ręce. Później przyszedł jeszcze poseł, który twierdził, , iż to jego własność, lecz po oględzinach okazało się, , iż posiada obie własne i na miejscu, na co on wystosował propozycję korzyści majątkowej i twierdził, , iż ta ręka potrzebna jest mu do głosowania na dwie ręce. Krystyna stanowczo wyrzuciła go z domu. Po kolacji zapukał jeszcze majster z sąsiedniej budowy ze swoim młodym pomocnikiem. Chciał wymienić naszą rękę za rękę pomocnika, gdyż pomocnik ów posiadał w zestawie dwie lewe, lecz nas nie interesowała zamiana, więc nie skorzystaliśmy. Poprzez kolejne parę dni nikt się nie zgłosił, a nasza rączka w tym czasie pomagała nam w domu ile tylko mogła. W nagrodę Krystyna kupiła jej krem glicerynowy i skórzaną rękawiczkę w taniej odzieży.
Chyba się polubili. Rączka robi mojej małżonce wspaniały masaż i zabiegi kosmetyczne, a przed południem grywa ze mną w szachy. Myślimy powoli z Krystyną o adopcji, lecz na razie szukamy dla niej imienia
  • Dodano:
  • Autor: