dzieci co to jest
Definicja: mogły zaserwować cywilizowane obrazki z Warszawy i nieco mniej cywilizowane z Rostocku.

Czy przydatne?

Co znaczy Dzieci

Słownik: Niedawno obchodzono Dzień Dziecka - święto berbeci, smyków i brzdąców tych najmniejszych i nieco większych. W ten błogi okres, serwisy informacyjne mogły zaserwować cywilizowane obrazki z Warszawy i nieco mniej cywilizowane z Rostocku...
Definicja: Dziecięce święto trwa raptem jeden dzień w roku. raptem, ponieważ to jest jeden z nielicznych momentów, kiedy zanika infantylność - definicja kojarzone z dziećmi właśnie, a tak faktycznie ściśle dorosłej durnocie przypisane. Oglądając obrazki z parlamentu dzieci i młodzieży, po odjęciu pewnej dozy szpanerstwa dzieciakom przysługującej, aż żal serce ściska, iż obradował on tylko jeden dzień, oddając z powrotem ławy delikwentom, dla których piaskownica wydaje się być zbyt inteligentnym wyzwaniem.


We współczesnym poplątanym świecie, nie tylko miernoty polityczne u steru koalicyjnych rządów i na opozycyjnych kanapach rozpostarte dowodzą odwrotnej zależności mądrości do wieku. Dziecięctwo umysłowe ministrów, posłów czy radnych wspomagają co jakiś czas różne egzotyczne ekipy, które w zależności od bieżącego trendu pęcznieją poparciem społecznym, bądź także topnieją nieraz znikając kompletnie. W kontekście Dnia dziecka do jednej z takich grup zaliczyłbym tak zwany alterglobalistów.


Nie chodzi o to, żebym był zadeklarowanym globalistą, nie jestem także (niestety) na liście płac globalnych koncernów, nikt nie płaci mi za promocję NATO czy ASEANu, z kolei nie potrafię utożsamić się z "obrońcami świata", którzy co rusz ruszają prostestować w Dolinie Rospudy czy na szczycie G8. I nie chodzi w ogóle o mechanizm wartości, lecz o wiarygodność protestujących.


Co do zasady, idee antyglobalistów vel alterglobalistów są szczytne - troszczmy się o państwa trzeciego świata, walczmy z globalnym dyktatem ogromnych koncernów, ograniczmy konsumpcjonizm, dajmy rozwijać się lokalnym ideologiom, troszczmy się o "trzeci świat". Wszystko to brzmi extra. Problem w tym, iż głównym nośnikami tych idei są dzieci... wychowane w ciepłym i bezpiecznym konsumpcjonistycznym systemie rządzonym poprzez ogromne koncerny, zatrudniających ich rodziców, którzy mogli zapewnić im na tyle dostatni byt, aby mogli dryfować ideami w kierunku antyglobalizmu. Klęska żywiołowa kojarzy im się z brakiem prądu, a głód czy marzenie dotyczą anoreksji bądź braku ulubionego 7Up w szkolnym automacie. Darfur czy SriLanka to fajne hasła, podobnie jak facjata Che na koszulce (wszak to, iż Guevarze zdarzyło się zakładać obozy koncentracyjne jest mniej trendy od jego podobizny).


Do tego dochodzi okazja do bezpośredniej walki z systemem na ulicach (w szczególności przy szczytach G8), kiedy można pokazać policji i reszcie społeczeństwa, " iż tacy słabi my nie są". Oglądając stosunki z takich akcji mało różni się to od "świętujących" mieszkańców berlińskiego Kreuzberga czy podparyskich sypialni. Smutne, ; iż skądinąd ogromny i zacny ruch wrażliwej młodzieży daje się zdominować poprzez zgraję humanoidów żywcem wyjętą z polskich boisk piłkarskich.


"Dzieci" prostestujące ostatnio w Rostocku, być może chcą dobrze, być może faktycznie zależy im na lepszym świecie, być może faktycznie marsz protestacyjny jest czymś więcej niż następną zadymiarską imprą. Tyle ; iż... jakoś w to nie mogę uwierzyć. Może jestem za stary i za niemądry?
  • Dodano:
  • Autor: