afera interbrok investment co to jest
Definicja: Interbrok Investment, której system działania był dziecinnie prosty słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Afera Interbrok Investment, czyli naiwność i rządzą pieniądza.

Słownik: W czwartek 26.04 media obiegła informacja o aferze finansowej.
Aresztowano trzy osoby podejrzane o defraudację około 500 mln zł.
Chodzi o firmę Interbrok Investment, której system działania był dziecinnie prosty.
Definicja: Spółka obiecując krociowe zyski pozyskiwała klientów. Następnie kapitał inwestowała na rynku forex. Gdy inwestycje szły coraz gorzej, a kapitał były pokaźne, właściciele spółki postanowili się ulotnić wraz ze środkami klientów.

Miały być wielkie zyski, pozostały utraty. Jak podał Puls Biznesu w początkowym okresie działalności spółka wypracowywała zyski rzędu 10% miesięcznie.
Czy były to zyski czysto papierowe? - nie wiadomo. Wiadomo, iż takie wyniki stanowiły efektywny wabik dla klientów.

Trzej zatrzymani w kwestii Interbrok Investment to: Andrzej K., były podsekretarz stanu w ministerstwie łączności w rządzie SLD. Drugi to Emil D., który w latach 90-tych pracował dla spółki Zone Investment, których klienci również utracili własne kapitał. Co ciekawe ze wstępnych określeń wynika, iż był on jednym z założycieli WGI. Czyżby to zbieg okoliczności? Ostatni z zatrzymanych to Maciej S. związany z dopiero co zlikwidowanymi WSI.

Tajemnica dla VIP-a
Klientów Interbrok Investment stanowiły głównie „VIP-y”. To dzięki poczcie pantoflowej i znajomościom udawało się namawiać następne osoby do powierzenia Interbrok Investment oszczędności. To co powinno dawno wzbudzić podejrzenia, to tajemnica jaką owiana była działalność spółki. Ktoś, kto nie ma nic do ukrycia, nie ukrywa się. Wręcz przeciwnie, znajomość spółki przyciąga następnych klientów. No chyba, iż celem działalności spółki nie była popularność, a właśnie max. ukrycie jej istnienia.
Wśród oszukanych osób są tak znane nazwiska jak: Janusz Wójcik, były trener piłkarski, a aktualnie poseł Samoobrony, Marek Ungier, były minister w rządzie SLD, Tadeusz Drozda, Małgorzata Niezabitowska. To tylko kilka spośród ponad 900 osób, które zostały oszukane.
Ze wstępnych określeń i zeznań wynika, iż poszkodowanych może być więcej.

Powtórka z WGI?
kwestia Interbrok Investment jest porównywana do zeszłorocznej afery z upadkiem domu maklerskiego WGI. Jak dla mnie podobieństwo dotyczy jedynie tego, iż obie spółki okradły swoich klientów. Różnice są zauważalne już na wstępie. WGI była domem maklerskim z licencją. spółka była na rynku od 7 lat i cieszyła się powszechnym zaufaniem. Na jej wizerunek ciężko pracowali spece od PR i analitycy obecni w mediach, w szczególności Piotr Kuczyński i Richard Mbewe. W radzie nadzorczej WGI TFI zasiadały tak znane osoby jak Dariusz Rosati, Witold Orłowski czy Henryka Bochniarz. Jednym słowa elita polityczno-biznesowa. Problemy klientów pojawiły się, gdy spółka zaczęła transferować aktywa za granicę. Wkrótce okazało się, iż WGI prowadziła podwójną księgowość. Dlatego klienci nie wiedzieli, ile tak faktycznie mają środków.
Wyniki inwestycji publikowane w raportach były wyssane z palca.
Ponad 1000 oszukanych klientów WGI ma jednak szansę na choćby częściowe odzyskanie swoich oszczędności. Dlatego, iż WGI była domem maklerskim, środki będące w jej posiadaniu były częściowo chronione poprzez fundusz gwarancyjny, na który składają się inne domy maklerskie na wypadek niewypłacalności jednego z nich.

Gdzie był nadzór finansowy?
jeżeli spółka Interbrok Investment inwestowała na rynku forex, a zakładam, iż aczkolwiek część pieniędzy naprawdę tam inwestowała, dlaczego nikt się nie zainteresował tak znacznymi obrotami dokonywanymi poprzez firmę „krzak”. W grę mogło wchodzić również zwyczajne pranie pieniędzy przez inwestycje.
Jakim cudem nikt się nie zainteresował spółką obracającą setkami mlnów złotych. Trudno w to uwierzyć, iż działalność spółki nie wzbudziła wątpliwości żadnego z klientów. Magia zysków widać jest potężna.

Bez zmian w prawie i ochrony biznesów osób poszkodowanych takie afery będą się zdarzać.
Póki co, klientom pozostaje mieć własny rozum i nie wierzyć w obietnice wysokich zysków.
Nie ma metody na szybkie zyski nie obarczone przy tym wysokim ryzykiem i tj. podstawowa zasada na rynku finansowym.
Od oszukanych trudno wymagać znajomości jakie stwarza rynek finansowy.
Kiedy zatem prawo zostanie zmienione na takie, które ograniczy świadczenie usług kierowania kapitałem w imieniu osób trzecich bez jakichkolwiek licencji?

Tyle się mówi o dużej ilości koncesji, certyfikatów, zezwoleń. Widać nie jest ich wystarczająco wiele. Albo raczej nie idzie się w tym kierunku, w którym należałoby Zamiast wydawać nakaz posiadania certyfikatu dla osób wykonujących niektóre zawody może lepiej zainteresować się lukami, które pozwalają na takie afery. Fryzjer musi zdać stosowny egzamin by wykonywać swój zawód, a panowie z Interbrok Investment bez problemu gromadzili wielkie kapitał innych klientów pozostając poza kontrolą Komisji Nadzoru Finansowego.

Ile jeszcze podobnych afer musi mieć miejsce, by ludzie się zastanowili nim powierzą własne kapitał spółce „krzak” bez stosownych licencji.
Czy może jednak żądza zysku, jest silniejsza niż zdrowy rozsądek?
  • Dodano:
  • Autor: