nowoczesny kościół co to jest
Definicja: techniki, zaś aktorki będą przed ołtarzem symulować zbliżenie. I to bynajmniej nie z.

Czy przydatne?

Co znaczy Nowoczesny Kościół?

Słownik: Kiedy już przyzwyczaimy się do masturbacyjnych zwierzeń i frywolnych sztuk, to podniesiona zostanie poprzeczka - panna dokładnie omówi ręczne techniki, zaś aktorki będą przed ołtarzem symulować zbliżenie. I to bynajmniej nie z Bogiem.
Definicja:




Czy Kościół nie jest zbyt nowoczesny? Były już przedstawienia teatralne i występy muzyczne w świątyniach. Poprzeczka idzie w górę. Kilkanaście dni temu ze zdumieniem przeczytałem, iż uczniom w czasie rekolekcji wielkopostnych, o wieloletniej nałogowej masturbacji opowiadała zaproszona studentka. Po kazaniu opowiadała, iż została zniewolona poprzez złe moce i ciężko uzależniła się od onanizmu i iż to Jezus pomógł jej wyzwolić się od grzechu. Uczniowie byli zaskoczeni powszechną spowiedzią z takich osobistych wydarzeń i rozmaicie się zachowywali, reagując również śmiechem. Ksiądz uznał, iż zwierzenia wpisują się w walkę Kościoła z grzechem, gdyż w ten sposób traktowany jest samogwałt poprzez ideologów kościelnych. Pewnie jest rozdźwięk między nimi a lekarzami, gdyż ci drudzy uważają owe manipulacje za normalne, a niektórzy nawet... za wskazane (ciekawe, czy osobiste doświadczenia mają tu jakieś znaczenie).




Kilka miesięcy temu uczennice z Katolickiego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące im. Jana Pawła II, skąpo i wyzywająco odziane, odegrały (swe życiowe?) role prostytutek przed... ołtarzem. To z okazji z okazji 28. rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża. Spektakl odbył się tuż po mszy świętej, którą odprawił arcybiskup metropolita łódzki Władysław Ziółek. On także zasiadał na widowni i... podobno był zmieszany na skutek zaistniałej niezręcznej sytuacji. Sztuka miała przedstawić (i pewnie przedstawiła) pozytywny wpływ naszego papieża (nawet po śmierci), który pomaga młodzieży walczyć ze złem. Gdyż panienki z katolickiej szkoły były ubrane na modłę (sic!) paryskiego Czerwonego Młyna, przeto wielu widzów było zniesmaczonych tymi występami, jednak (było nie było) u stóp... ołtarza.




Księża, nauczyciele i psychologowie bronią przedstawienia (a dokładniej - miejsca jego wystawienia) argumentując głębokim przesłaniem, uzasadnieniem przyobleczonych strojów i zmianami społecznymi (granica przyzwolenia) również w Kościele. Podobno bardziej krytykowali występ ci, którzy nie widzieli całości albo poznali ową sprawę ze słyszenia (w tym niżej podpisany). Wielu widzów określiło spektakl jako fajny. Pewnie się starzeję, ponieważ jestem niemile zaskoczony opisanymi "postępowymi" przypadkami. Czyżby księża chcieli w ten sposób zachęcić młodzież do odwiedzania świątyń Pana? Nie jestem zbyt aktywnym katolikiem, lecz masturbacyjne wyznania tudzież pląsy panienek z podwiązkami przed tabernakulum (a nie pod latarnią) mogą wprawić nawet ateistę w zakłopotanie. Oczywiście pomijam byłego a zasadniczego radzieckiego ateistę, który każdy kościół najchętniej przeistoczyłby w magazyn, dom kultury a nawet w bardziej "publiczne domostwo".




Walka walką (nawet ze złem), lecz paradowanie zgrabnych zalotnic w czerwonych fatałaszkach o niewinnych (co najmniej oficjalnie) minkach i udach przed starszymi kapłanami, którzy nigdy nie byli aż tak blisko frontu walki ze złem (znaleźli się wręcz w okopach na froncie tej walki z niemal namacalnym obyczajowym złem!), to jednak
nieporozumienie. Ci (nareszcie jednak panowie) zapewne mają założone blokady na pewne kanały telewizji kablowej i miejmy nadzieję, iż nie nawrócą się na utracone uroki życia frywolnego... Ciekawe, czy owi notable byli zaznajomieni ze scenariuszem? Kto wpadł na (diabelski?) pomysł wniesienia widowiska na ołtarze i zrobienia widowiska z kościoła? Czy rodzice owych panien wiedzieli o planach wystawienia sztuki, czy widzieli próaby (choćby u siebie w domu), czy zdawali sobie sprawę, iż ich ukochane córeczki z katolickiej szkoły mogą nie tyle kulturalnie sprzedawać sztukę, lecz opacznie mogą być postrzegane poprzez widzów jako niezłe sztuki (w młodzieżowym slangu), które mogą się kiedyś sprzedawać, ponieważ wyjdą poza rolę i zechcą walczyć ze złem na prawdziwym froncie? Ile panienek "z porządnych domów" po obejrzeniu podobnych obrazów (filmy w telewizji), w których ukazywane są przyjemne i beztroskie żywoty pań swawolnych, przejdą najśmielsze oczekiwania swoich rodziców i przechodząc również na druga stronę? Jeżeli ktoś gra złodziejkę i odnosi sukcesy na scenie, to może takiej artystce przyjść ochota na występ "na żywo" w prawdziwym markecie, poza reflektorami, zaś omawianym aktoreczkom przed już niezupełnie siedzącymi widzami...




Zwolennicy owego (jednak wybryku) teatralnego uważają, iż przecież Kościół nie powinien stronić od prawdziwego życia. To może przed ołtarzem pokażmy sceny miłosne, aborcję, poród, kłopoty żołądkowe i gejowskie zapasy (w tym dylematy współczesnych księży)? To
przecież takie ludzkie problemy... Jeżeli przedstawienie zyska poklask kościelnych oficjeli, to może zobaczymy w świątyniach uznane i światowe dzieła? No i w ramach krzewienia kultury chrześcijańskiej w zacofanym świecie może sesje wyjazdowe? Do Chin i Iranu?Zainteresowanie naszą wiara znakomicie wzrośnie, a i tacowe podobnież.




Czy miejsce kultu może upodobniać się do pikantnego różowego teatrzyku? Żenująca forma wykorzystywania osoby naszego zmarłego papieża. Lub jestem zacofany lub panny z katolickiej szkoły, ich rodzice i księża są zbyt postępowi. Niejeden ateista nie zgodziłby się na zagranie latarniowej roli poprzez córę, a tu katolicy... Jeżeli na amerykańskiej (dość frywolnej) scenie, wyczyn pani Janett Jackson ("przypadkowe" wypadnięcie gruczołu mlecznego na widok i osąd publiczny) uznano za skandal i kazano zapłacić wysoką karę, to jak określić opisane inicjatywy w kościołach?




Społeczeństwo wyraźnie rozpoczyna się dzielić. Na nazbyt szczerych dyskutantów (na każdy temat) i na hipokrytów uważających, iż pewne tematy (aczkolwiek istniejące we współczesnym świecie) nie są do omawiania w niektórych kręgach. Jestem jednak zacofanym hipokrytą. Hipokryzja? Fachowcy wyliczają - tyle a tyle młodzieży zajmuje się rękodziełem, lecz nie słyszałem, by konkretna osoba, z krwi i kości, o znanym nazwisku powiedziała - tak, w owych procentach i ja się mieszczę. Czy śladem studentki podążą teraz duchowni? Zamiast do studia pani Drzyzgi - przed ołtarze? Pokażcie ojca, który odwiedza niedrogie panienki, a który opowiada swojej córce (w tym samym wieku) o zaletach takiego życia. Czy jest hipokrytą, jeżeli korzysta z usług ustalonych panien, a własną córkę przestrzega przed takim życiem, a nawet wręcz pilnuje na każdym kroku (sic!)? Czy grający w totka i marzący o milionowej wygranej pragnie, by wszyscy grający mieli wysyp trafień? Nie, gdyż wie, iż im mniej szczęściarzy, tym on ugra więcej. Czy zatem jest hipokrytą? Czy sportowiec widzący kontuzję swego największego przeciwnika nie może wyrazić radości na skutek nieszczęścia konkurenta, jeżeli dlatego zdobędzie złoty medal? Okaże radość, to będzie prostakiem, wyrazi ubolewanie, to zapewne uznamy go za hipokrytę. Ołtarz to nie cyrk, gdzie można pokazywać wszystkie kuglarskie sztuczki wszetecznic i alfonsów. Już nawet telestacje uznały albo zostały zmuszone do uznania, iż pewne filmy dopiero po godzinie dwudziestej drugiej mogą być oglądane. To również hipokryci?


Brudy należy prać w domowym zaciszu (jak u pani Dulskiej) lub w klubach dyskusyjnych, na łamach prasowych i w telestacjach, najczęściej późnym wieczorem, lecz nie w kościele, chyba iż jesteśmy już tak szczerzy, bezpruderyjni i "postępowi", iż jeżeli ktoś z naszej rodziny udaje się na aborcję, to także dyskutujemy o tym ze wszystkimi sąsiadami z naszej klatki...



Watykan chce być postrzegany jako sympatyk młodości, nowoczesności i widywaliśmy spotkania naszego polskiego papieża z cyrkowcami, aktorami. lecz słyszeliśmy również o odmowach gościny wobec ludzi, którzy jawnie obnoszą się z obniżonymi granicami moralnymi. Czy to hipokryzja?



Za parę lat, kiedy już przyzwyczaimy się do omawianych zwierzeń i sztuk, to podniesiona zostanie poprzeczka - panna precyzyjnie omówi ręczne techniki, zaś aktorki będą przed ołtarzem symulować zbliżenie i to bynajmniej nie z Bogiem. A nawiedzeni psychologowie, lekarze i księża będą bronić nowoczesnej sztuki przed zaściankową (jak niniejsza) krytyką...

  • Dodano:
  • Autor: