Co znaczy Mija moda na Kraków?
Słownik: Kraków miasto, które przyciągało niezliczone tłumy turystów, stało się dla nich zwyczajnie zbyt drogie.
Definicja:
Od kilku lat można było obserwować stały napływ turystów do Krakowa, z roku na rok, szczególnie w sezonie wakacyjnym było coraz ciaśniej.
Przeciętnie turysta wydaje w Krakowie 140zł na dzień, jednakże wraz ze wzrostem cen, ta „dniówka” nie pozwoliłaby mu spędzić czasu w takim wymiarze jak rok, albo dwa lata temu.
I właśnie poprzez to do Krakowa w tym roku, przyjechało o prawie 2mln turystów mniej niż się spodziewano.
Udogodnienia, które wprowadziło miasto, szeroka oferta kulturalna, liczne trasy turystyczne, po których mógłby oprowadzić przewodnik, już nie kuszą jak dawniej… głównie z racji na cenę- ponieważ ta jest z reguły o 20% wyższa niż w latach ubiegłych.
Niestety właściciele lokali, hoteli, przewodnicy i wszyscy inni, którzy zarabiają głównie na turystach chcieli zbyt szybko się na nich wzbogacić. Powinni z kolei sobie zdawać sprawę z tego, iż każdy zadowolony z pobytu turysta, to 3 następnych w przyszłym roku. Należałoby myśleć nieco bardziej przyszłościowo.
Drastycznie wysokie ceny w miejscach gdzie najczęściej oni (turyści) przebywają mówią same za siebie. Co więcej wychodzący naprzeciw potrzebom turysty handlarze, ustanowili swój własny kurs Euro. Jeżeli przykładowo udko z kurczaka (1 szt.) z grila kosztuje 8 zł, to zdaniem sprzedających to jest równowartość 4 Euro.
Wytłumaczeniem dla wszechobecnych podwyżek jest mocna złotówka, lecz ten sztuczny przyrost nie zaowocuje niczym dobrym w przyszłości.
ponadto, niektórzy menadżerowie twierdzą, że w cenę wliczone są ewentualne utraty, które poniesie lokal wspólnie z przybyciem ekipy zagranicznej młodzieży.
Czyżby moda na Kraków minęła? Raczej nie... lecz by wrócić do stanu sprzed roku, albo dwóch, hotelarze i restauratorzy muszą podliczyć jakie utraty ponieśli wskutek swojej łapczywości
Przeciętnie turysta wydaje w Krakowie 140zł na dzień, jednakże wraz ze wzrostem cen, ta „dniówka” nie pozwoliłaby mu spędzić czasu w takim wymiarze jak rok, albo dwa lata temu.
I właśnie poprzez to do Krakowa w tym roku, przyjechało o prawie 2mln turystów mniej niż się spodziewano.
Udogodnienia, które wprowadziło miasto, szeroka oferta kulturalna, liczne trasy turystyczne, po których mógłby oprowadzić przewodnik, już nie kuszą jak dawniej… głównie z racji na cenę- ponieważ ta jest z reguły o 20% wyższa niż w latach ubiegłych.
Niestety właściciele lokali, hoteli, przewodnicy i wszyscy inni, którzy zarabiają głównie na turystach chcieli zbyt szybko się na nich wzbogacić. Powinni z kolei sobie zdawać sprawę z tego, iż każdy zadowolony z pobytu turysta, to 3 następnych w przyszłym roku. Należałoby myśleć nieco bardziej przyszłościowo.
Drastycznie wysokie ceny w miejscach gdzie najczęściej oni (turyści) przebywają mówią same za siebie. Co więcej wychodzący naprzeciw potrzebom turysty handlarze, ustanowili swój własny kurs Euro. Jeżeli przykładowo udko z kurczaka (1 szt.) z grila kosztuje 8 zł, to zdaniem sprzedających to jest równowartość 4 Euro.
Wytłumaczeniem dla wszechobecnych podwyżek jest mocna złotówka, lecz ten sztuczny przyrost nie zaowocuje niczym dobrym w przyszłości.
ponadto, niektórzy menadżerowie twierdzą, że w cenę wliczone są ewentualne utraty, które poniesie lokal wspólnie z przybyciem ekipy zagranicznej młodzieży.
Czyżby moda na Kraków minęła? Raczej nie... lecz by wrócić do stanu sprzed roku, albo dwóch, hotelarze i restauratorzy muszą podliczyć jakie utraty ponieśli wskutek swojej łapczywości