poeta głowa co to jest
Definicja: konkursu wmiecieni pod dywan – jak zbyteczne śmieci słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Poeta – głowa nie ta

Słownik: W Przasnyszu zorganizowano Maraton Limerykowy, którego pokłosie stanowi „Limerykowy atlas powiatu przasnyskiego”. Konkurs zakończony, ale laureaci konkursu wmiecieni pod dywan – jak zbyteczne śmieci!
Definicja: Kołaczcie... a otworzą wam...
Kołaczcie... a może uznają was za godnych udzielenia odpowiedzi...
Kołaczcie... jak lubicie kołatać, ponieważ w Przasnyszu i tak potraktują was jak... (chyba delikatniej się nie da tego określić) wrogów!

Trzeba chyba rzec: Jak śmiecie dopominać się o własne? Wszak organizator doczekał się już pochwał i nie ma ochoty tracić czasu na zbędne formalności. Udzielanie odpowiedzi rozgoryczonym laureatom to przecież zbytek, utrata czasu, niepotrzebne zawracanie sobie głowy (aczkolwiek wypadałoby napisać d...).

A było tak pięknie.

Limeryki odnoszące się do wszystkich miejscowości powiatu przasnyskiego spływały do organizatora za pośrednictwem strony www.limeraton.tox.pl. Przychodnia Chwały, w którym zamieszczano utwory zatwierdzone poprzez jury rozrastał się powoli, aż wszystkie miejscowości powiatu przasnyskiego posiadały swój limeryk.

Łącznie przesłano 2865 utworów, z czego jury zatwierdziło 312 utworów przeznaczonych do publikacji. W komunikacie z 12 lutego br. zamieszczonym na stronie www.limeraton.tox.pl/konkurs/index1.php organizatorzy poinformowali o zakończeniu konkursu.

wedle treścią tego komunikatu „uroczyste zakończenie Konkursu, połączone z promocją” wydawnictwa pokonkursowego miało odbyć się w połowie maja. Precyzyjna data miała zostać podana na stronie konkursowej a laureaci dodatkowo mieli zostać powiadomienie mailami.

Do tego momentu wszystko wydawało się klarowne i nic nie zapowiadało żadnych problemów.

Później nastała długa cisza... nosząca znamiona wręcz ciszy przed burzą.

Minął maj i organizator nie skontaktował się z laureatami (a co najmniej z ich częścią), minęła połowa czerwca a cisza trwała nadal. Na stronie www konkursu również nie pojawiała się żadna wiadomość. Ciszę przerwała korespondencja wysłana drogą tradycyjną, za pośrednictwem Poczty Polskiej. I to wówczas okazało się, iż zaproszenie do jednych dotarły w ostatniej chwili, do innych po czasie, a do niektórych w ogóle.
Finał konkursu „Przasnyskiego Maratonu Limerykowego” i promocja „Limerykowego atlasu powiatu przasnyskiego” odbyły się 15 czerwca br., czyli niebawem po zakończeniu strajku części pracowników Poczty Polskiej. W taki sposób część z laureatów o finale dowiedziała się po terminie, w którym się on odbył.

Organizator wiedząc o strajku Pocztowców, ponieważ trudno było go nie zauważyć, zdecydował się na powiadomienie uczestników korespondencją tradycyjną, co niezgodne było z wiadomością podaną przezeń 12 lutego br. W taki sposób dokonał oszczędności – tylko czy były one warte niesmaku, który zapanował pośród laureatów?

Każdy z laureatów biorący udział w finale konkursu miał dostać łącznie pięć egzemplarzy wydawnictwa pokonkursowego, z kolei laureaci niebiorący udziału w konkursie mieli dostać raptem po jednym egzemplarzu autorskim tegoż wydawnictwa. Brak informacji wysłanej z wyprzedzeniem o terminie finału i promocji „Limerykowego atlasu powiatu przasnyskiego” została poprzez część laureatów odebrana jako obawa organizatora, aby przypadkiem nie było konieczności ofiarowania zbyt dużej ilości wydawnictwa pokonkursowego, gdyby zbyt spora liczba uczestników dotarła do Przasnysza na finał konkursu.

Uczestnicy zaczęli pisać listu do Miejskiego Domu Kultury (jednego z organizatorów) w celu wyjaśnienia dlaczego nie zostali powiadomieni w terminie o finale i dlaczego zmieniono sposób komunikowania się z nimi, skoro sam organizator wybrał uprzednio korespondencję elektroniczną.

również laureaci zaczęli pomiędzy sobą prowadzić rozmowy i okazało się, iż organizator nie odpowiada na korespondencję, próbując przeczekać powstałe zamieszanie. Burmistrz Przasnysza, jako organ nadrzędny w relacji do Miejskiego Domu Kultury także nie znajduje winy swych podwładnych i odsyła zwracających się doń do pracowników Miejskiego Domu Kultury, którzy ignorują korespondencję laureatów.

Czy faktycznie ręka... rękę... umyje?
Czy faktycznie organizacja kultury zamierza pokazać czym jest kultura?
Może tak.
I może z czasem przekonamy się, iż jest ona samowolą parających się zawodowo kulturą. A brakiem jej jest dopominanie się aby co obiecano – to realizowano. Więc skoro organizator nie zastosował się do określonych poprzez siebie obietnic, to powinien ponieść tego skutki.

(aczkolwiek przysłowie głosi „...pisarz... głowa nie ta”, to może się okazać, iż ignorowanie osób, których utwory zamieszczono w „Limerykowym atlasie powiatu przasnyskiego” przyniesie Przasnyszowi najlepszą kryptoreklamę – miasta, gdzie traktuje się Ludzi jak śmieci!
  • Dodano:
  • Autor: