człowiek ciemności co to jest
Definicja: rehabilitacyjnej, w której pracowała moja mama słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Człowiek, który nie boi się ciemności.

Słownik: Zapamiętałam go kiedy byłam dzieckiem.
Miły, zawsze uśmiechnięty i nucący ulubioną piosenkę pod nosem.
Pan Sylwester, masażysta z poradni rehabilitacyjnej, w której pracowała moja mama.
Definicja: Był dla mnie ciekawym panem, skrywającym własne oczy za ciemnymi okularami nawet w pochmurny dzień, i przemierzającym szerokie korytarze poradni z pomocą biało-czerwonej laski obijającej się o ściany.
Lubiłam obserwować go, kiedy już mieliśmy okazję znaleźć się w tym samym gabinecie.
I myślałam sobie, mamo co to oznacza nie wiedzieć jaki kolor ma trawa lub niebo...
Nie rozumiałam tego wtedy, teraz rozumiem chyba nie sporo więcej.

Kiedy wracałam ostatnio z zakupów, zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych tak aby ustąpić pierwszeństwa. Wśród przechodzących poprzez jezdnie ludzi zauważyłam znajomą postać. To był pan Sylwester. Od czasu kiedy widziałam Go po raz ostatni minęło już chyba z 15 lat. Wydał mi się jakby niższy, trochę przygarbiony, a jego włosy pokryły się szarością. W prawej ręce trzymał białą laskę, własna wierną towarzyszkę. W lewej niósł torbę wypełniona zakupami, a jego oczy zakrywały te same ciemne okulary. Lecz uśmiech który dostrzegłam na jego twarzy wydał mi się tak samo świeży i promienny, jak wtedy kiedy byłam dzieckiem.

regularnie kiedy rozmawiam ze znajomymi, a to są w większości ludzie młodzi, wysportowani i nie przeżywający większych tragedii życiowych, słyszę o tym jak są nieszczęśliwi. Na skutek beznadziejnej fryzury i niesfornej grzywki, która przyprawia o załamanie nerwowe. Na skutek złamanego tipsa, nie zaliczonego egzaminu. W konsekwencji bolącego zęba, który musi zostać przeleczony kanałowo.
Myślę sobie wtedy, jak tj., iż ludzie umieją wyszukiwać sobie zmartwień tam gdzie ich tak faktycznie nie ma. Dlaczego zamiast cieszyć się z każdego oddechu, który został nam ofiarowany, potrzebujemy doświadczyć choroby i cierpienia, tak aby docenić to kiedy byliśmy zdrowi.

Wtedy nasuwa mi się przed oczami obraz, człowieka spacerującego w ciemności. Bezgłośnego bohatera, który jak wielu innych jemu podobnych, z uśmiechem na twarzy pokonuje piętrzące się przed nim życiowe schody.
I dochodzę do wniosku, iż to od niego mogę i powinnam uczyć się pokory.

Można powiedzieć, łatwiej jest żyć kiedy się takim urodziło, niewidomym, niepełnosprawnym, bez świadomości jak mogłoby być inaczej. Być może...
To co jednak uważam za wyjątkowe, to właśnie to, iż ludzie ci umieją i chcą żyć normalnie. Bez rozczulania, litowania i płakania nad swoim nieszczęściem. umieją czerpać radość z codziennie, i nie poddają się beznadziejnym sytuacją.
Wspinają się na życiowe schody, wtedy kiedy my w dalszym ciągu oczekujemy na windę.

I myślę sobie wtedy, co to tak faktycznie oznacza być niepełnosprawnym
  • Dodano:
  • Autor: