rtkach jeszcze co to jest
Definicja: Anna Sawka i Paweł Zaręba wyrazili własne zdanie na temat PO i Donalda Tuska. Okres na.

Czy przydatne?

Co znaczy O PO-rtkach raz jeszcze

Słownik: Anna Sawka i Paweł Zaręba wyrazili własne zdanie na temat PO i Donalda Tuska. Okres na mnie.
Definicja: Zapewne każdy chciałby mieć rację. Tak dobrze nie jest. Nie mam zamiaru stawiać się tutaj w roli sędziego, lecz muszę zwrócić obu autorom, a również szanownym czytelnikom uwagę na kilka rzeczy.

Anna Sawek pisze, iż przewarzająca część partii na naszej scenie jest radykalnych. Mam inny pogląd. przewarzająca część z nich kieruje się koniunkturalizmem. Samoobrona jest tego najwspanialszym odpowiednikiem. To nie jest partia radykałów. Andrzej Lepper już był liberałem, przeciwnikiem UE, zwolennikiem Leszka Millera, a aktualnie jest budowniczym IV RP. Co do LPR gęba radykalizmu się przykleiła. Zdejmować jej nie mam zamiaru. Pomiędzy autorami jednak spór albo także dyskusja dotknęła materii głównej partii opozycyjnej jest to PO. Zgadzam się z autorką, iż ciężko jest zdefiniować poglądy Donalda Tuska, ponieważ wynikają one raczej z potrzeby chwili. Taką oto mądrą myślą ostatnio się podzielił z opinią publiczną: „Na razie jesteśmy przeciwny tarczy antyrakietowej w Polsce”. Ciężko powiedzieć do kiedy „na razie” będzie trwać. Wypowiedź jak rozumiem miała pozostawić furtkę dla ewentualnego wsparcia albo odrzucenia tego projektu. Niestety nie można tego połączyć. Kwestia jest zbyt poważna. Jeśli już chcemy zwlekać z jasnym stanowiskiem to przecież można powiedzieć na przykład: „Nie mogę zająć jeszcze stanowiska dopóki nie będę miał więcej informacji w tym temacie”. Jest i zwłoka i klasa i widać zainteresowanie problemem i brak raptowności. Być może się czepiam. Idźmy dalej. Co do kampanii prezydenckiej to istotnie Tuskowi brakowało przysłowiowych „jaj”. Dał się stawiać w kątach. Nie potrafił nawet odparować bzdurnych haseł o podziale Polski na liberalną i solidarną, jakby te definicje się różniły. Jedyne co utkwiło mi w pamięci z jego mów to mityczna „pozytywna energia”. Nie wiem co Anna Sawek miała na myśli pisząc: „rezultat wyborów nie był jasny”. Co jest tu niejasnego? Wygrał Lech Kaczyński i kropka. Taki urok demokracji. Ciepłe słowa autorka kieruje do partii: „PO jest określana przeze mnie jako partia osób z wyższym wykształceniem”. Mógłbym dorzucić i małymi ambicjami. Dalsze konkluzje nieco błądzą. Społeczeństwo nie będzie pożądało jednej partii, idea taka ma charakter utopijny. Z działaniem PO w sejmie jest dość słabo. Z ręką na sercu proszę mi powiedzieć, kto zna skład „gabinetu cieni”? Trafne jest stwierdzenie, iż PO boi się mówić o sobie „liberałowie”. Poprzez atak PiS to definicja zostało wynaturzone. Zastanawiam się czy PO nie może skorzystać z jakiegoś racjonalnego rozumu i odeprzeć to. Nie pyskówką. Nie atakami. Absolutnie nie poniżaniem wroga. Można przecież PiS ośmieszyć. Wiadomo, iż poczucie humoru jest siostrą inteligencji. Generalnie pogląd Anny Siwek ma sedno, choć jest kilka luk.
W strój obrońcy Platformy i Tuska ubrał się Paweł Zaręba. Początek mnie zdziwił: „… kampania wyborcza Donalda Tuska była stworzona i prowadzona poprzez rzesze doradców, a on sam mógł mieć mały wpływ na to co i jak mówił…”. To ma być argument obrony? Sugerowanie, iż Donald Tusk w swoich wystąpieniach, przemówieniach w czasie kampanii był ograniczony jedynie tekstem napisanych poprzez tajemnicze „rzesze doradców” niezbyt dobrze świadczy o nim jako o ewentualnym liderze, który ma porywać. Prezydent musi mieć jednak jakieś cechy przywódcze. Dobrym odpowiednikiem są tutaj prezydenci USA czy Francji. Nie wiem czy dobrze jest, gdy polityk może mieć mały wpływ na to co mówi. Drugi argument Pawła Zaręby dotyczy taktyki PO. Nie mogę go pojąć. Taktyka przemilczenia? Już raz mieliśmy do czynienia z tym kuriozum. Pamiętna afera „taśm prawdy”, kiedy przywódca opozycyjnej partii w trakcie największego ciosu medialnego w partię rządzącą wykorzystuje sytuację… będąc na wakacjach z żoną w Egipcie. Jak to wyjaśniać? Widocznie jestem za niemądry, tak aby pojąć i przeniknąć tą taktykę. Drogi Pawle pozwól, iż zwrócę ci uwagę, iż za każde wyraz sprzeciwu SLD także dostaje w głowę od koalicji, a mimo to jego notowania także idą w górę. Być może moje słowa zaraz stracą na znaczeniu dzięki Józefowi Oleksemu. W każdym razie jeśli strach przed „pałowaniem” ze strony koalicji jest bodźcem, który skutkuje milczenie opozycji, to jaka jest jej w takim razie rola? A jednak autor dostrzega brak działalności PO, lecz jak to nazywa w kwestiach „drugorzędnych”. Nie mogę pojąć jak ds. drugorzędnych można zaliczyć aborcję. Przecież będąc politykiem racjonalnym można zająć w tej sprawie stanowisko i zawezwać do tego, tak aby właśnie politycy trzymali się od tego z daleka. Kwestia aborcji dzieli, lecz można próbować pozbawiać ją zbędnych emocji. W imieniu PO w tej sprawie regularnie mówił Stefan Niesiołowski. Przecież w tej partii jest kilka mocnych, kobiecych osobowości. Dlaczego im nie dać głosu? Dlatego „pałeczkę” przejęła Pierwsza Dama. Takie spotkanie z dziennikarkami i społecznymi działaczkami przecież mógł zorganizować również klup parlamentarny PO. Widać zabrakło inwencji. Ryzykowną tezę stawia autor, iż Jan Rokita mówi w imieniu całego PO. Przypomnę słynną konferencję prasową, na której Rokita pokazał (wreszcie) program PO. Proszę sięgnąć pamięcią co się działo później w szeregach PO. Liczyć w momencie obecnej na poprzednie wybory to tak jakby wierzyć w nawrócenie się Jerzego Urbana. Istotnie PO może mieć problemy z przyciągnięciem do siebie elektoratu „Radia Maryja”, lecz można prowadzić, co najmniej próbować, dialog. Ten „elektorat” wychował się właśnie na tym, iż został zepchnięty i zamknięty w twierdzy. Oblężonej w dodatku. Wiadomo przecież, iż oblężona twierdza broni się dobrze w polskiej tradycji. Nietrafne jest stwierdzenie o tym, iż PO nie przyciągnie elektoratu SLD. Być może tak zwany „betonu” nie, lecz o tych centrowych można się chociaż pokusić. Bałbym się mówić w imieniu całego społeczeństwa, ponieważ część miała olej w głowie i czując koniunkturę czmychnęła do Londynu. Z tej samej koniunktury skorzystał notabene sam Marcinkiewicz. Brak agresji politycznej oczywiście jest wskazany. Tu zgoda. Jednak we współczesnym świecie, z pewnymi regułami, którymi się rządzi, nie można pozostawać bezbarwnym. Jak mam traktować partię, która jedną z najbarwniejszych postaci politycznymi stara się marginalizować? Rokita jest magnesem, a tu się z niego rezygnuje, ponieważ poszło o jakieś marne „gierki” i ambicje wewnątrzpartyjne. Głównym rakiem toczącym naszą scenę polityczną to właśnie małostkowość. Warto spoglądać na naszą scenę polityczną z racjonalizmem. Nie warto do polityki przykładać ogromnych haseł, ani tym bardziej podziału na dobro i zło. Polityka to brudna gra. Naiwność nie jest wskazana. Nie wiem jaką przyszłość ma PO. W moim odczuciu, mimo notowań (przypominam notowania sprzed wyborów), może się to skończyć źle. Realizując postulat rzetelności przypomnę, iż przed wyborami PO głosiła, iż partie polityczne nie powinny czerpać subwencji z budżetu. Głosili górnolotnie, iż to członkowie partii z idei i obowiązku winni ją utrzymywać. Po wyborach PO bez żenady skierowała wniosek o subwencję z budżetu, co aby zrekompensować sobie kampanię. Wnioski proszę wyciągać samemu.
  • Dodano:
  • Autor: