muzyka kino widziane oczami co to jest
Definicja: iż będę się starał. Niestety moja polonistka mi tak łatwo nie daruje – sporo wypracowań.

Czy przydatne?

Co znaczy Muzyka i kino widziane oczami nastolatka - część pierwsza - rok 1996

Słownik: Mamy rok 1996 – a ja już 15 lat a więc wystarczająco wiele, aby zacząć pisać pamiętnik. Mój język pisany nadal daje sporo do myślenia, lecz obiecuję, iż będę się starał. Niestety moja polonistka mi tak łatwo nie daruje – sporo wypracowań
Definicja: ….lecz nie o tym w swoim pamiętniku.
Niestety to w tym roku zmarł Krzysztof Kieślowski – wszyscy za nim płaczą – a ja nawet nie wiem dlaczego??? Ogromny reżyser podobno – aczkolwiek mi na jego filmach zdarzyło się usnąć ( chociażby na „Amatorze”) – nie wiem o co tyle hałasu. Poszedłem zapytać się mojego taty ( „wielkiego fana kina”) – wytłumaczył mi, iż to jeden z tych ogromnych osobowości, artystów, którzy już za życia byli legendą. Podobno przekazywał w swoich filmach sporo prawd życiowych, zadawał trudne pytania i nie bał się kontrowersyjnych tematów – i iż ogólnie trzeba pamiętać to nazwisko – toteż ja zapamiętuję, a może jak będę starszy to zrozumiem.
Oprócz tego Nobla otrzymała Wisława Szymborska – wszyscy się cieszą, doceniają – nawet w szkole w klasie o niej głośno – a czy ktoś przy tej okazji z moich rówieśników przeczytał chociaż jeden jej wiersz. Ja nie – nigdy nie lubiłem wierszy – aczkolwiek nagrodę doceniam – ponieważ tak wypada. A tak w ogóle to denerwuje mnie już to, iż wypada czy nie wypada – nie doceniam i koniec. Jestem nastolatkiem i muszę się buntować – tak co najmniej czytałem w prasie mamy ( jakaś „Przyjaciółka” czy coś tam).
Dla mnie ten rok jest istotny dlatego, iż mam nareszcie u siebie dostęp do wielkiego świata, kolorowych i długonogich dziewcząt coś tam śpiewających i przyglądających im się pseudointelektualnych facetów. Chodzi oczywiście o MTV – może późno do mnie dotarło, .lecz zawsze to coś. Do chwili obecnej jedyne moje źródło wiedzy o tych gwiazdach to BRAVO i POPCORN, .lecz tam teledysków nie puszczają, tam się nie ruszają, tam nie ma tych fajnych kreskówek – co to się zabijają i cały czas żyją – własną drogą trzebaby tego spróbować – może aby tak na swoim psie – porzucam go z pierwszego piętra – zobaczę czy wróci!!!!
.lecz zacząłem coś wyczuwać u siebie – powoli muzyka, która do chwili obecnej brzmiała z mojej wieżyczki zaczęła mnie nudzić. Co się dzieje? Czemu Whigfield, Roxette i Ace of Base – moje gwiazdy z czasopisma już nie uśmiechają się jak do chwili obecnej. Świat muzycznych nowości zaczął mi burzyć dotychczasowy popowo-dancowy spokój. Nagle nowy utwór Jork „Human behavior” chodzi za mną i z niesamowitą siłą przykleił się do uszu. Po tym poleciałem do sklepu i za wszystkie kieszonkowe z trzech miesięcy ( zbierałem na wakacje) wydałem w swoim ulubionym sklepie muzycznym w Centralu na tą kobietę – w sumie trzy płytki. I sam się dziwiłem, a wspólnie ze mną dziwiła się ( a nawet darła mocniej od Bjork) moja sąsiadka – a ponieważ moja wieżyczka to była niezła wieża!!!
Zaciekawił mnie także powrót George Michaela z płytą „Older” – tytuł już sugerował, iż to bardziej dla rodziców niż dla mnie – .lecz starsza koleżanka ( własną drogą zawsze się w niej kochałem) przekonała mnie, żebym jednak po nią sięgnął. I tak po nią sięgałem, iż do chwili obecnej jej tej płyty nie oddałem. Zadziwiająco ten staruszek mnie wzruszał – czułem ciarki, czułem przy tych piosenkach, iż chcę kochać – i te wszystkie emocje przelewałem na tą koleżankę – niestety nieszczęśliwie. Myślę, iż to jeszcze bardziej spotęgowało wartość tej płytki.
Wspominając ten rok nie mogę zapomnieć o młodej, wystrzelonej z Szansy na efekt w realizację sukcesu – Justyny Steczkowskiej. Jej koncert w Łodzi w Teatrze Muzycznym był najpiękniejszym przeżyciem tego roku. Wraz z moją przyjaciółką Ewą, która o dziwo także ją lubiła i znała - wybraliśmy się – trochę wbrew woli rodziców – zresztą starsi nigdy nie rozumieli młodzież. To co zobaczyliśmy jest to prawdziwe emocje, czystą poezję śpiewania zostanie w nas na zawsze – taką poezję lubię.
Niestety w eterze wówczas panował nikomu nie znany zespół LOS DER RIO i wszystkim znany przebój Macarena – z tym tańcem – co to wszędzie tańczą po obu stronach kuli ziemskiej z takim międzynarodowym teledyskiem. Trzeba przyznać, iż dawno nie widziałem takiego szału na punkcie czegokolwiek. Mnie się na szczęście on nie ujawił.
W kinach nudy – pieniędzy nadal niewiele – wszystko pakowałem w muzyczne upodobania. Zdarzyło mi się pójść kilka razy – bez szczególnych uniesień. Nudny „Dzień Niepodległości” co to święcił sukcesy we wszystkich kinach świata, Oscarowy „Angielski pacjent” – takie love story z wojną w tle ( starsza siostra mnie wyciągnęła) – przespałem 1,5 godziny ( a to była tylko połowa filmu) i „Romeo i Julia” – takie nawiązanie do Szekspira we współczesności – z którego nic mi się nie chciało rozumieć. Jedynie mogę wyróżnić „Trainspoting”, który musiałem obejrzeć dwa razy. Muza niesamowita – no i temat mnie bardzo interesował – a raczej rzeczy ( bardziej chemia), która tam występowała. Muszę przyznać, iż coraz bardziej mnie to kręci – a teraz pytanie – czy ten video mnie zachęcał czy zniechęcał do takich używek. Mnie zachęcam – mnie się podobały te jazdy po narkotykach – ja chciałem tego spróbować. Nie odstraszał mnie ich kruchy los kilka godz. po zarzyciu – ponieważ przecież Pani polonistka, Kochanowski, Homer i ktoś tam jeszcze mówili CARPE DIEM – no to ja chytałem dzień – ile się dało – a po tym filmie zachciało mi się jeszcze więcej złapać… .lecz o tym za rok.

Pozdrawiam

RF (15 lat)
  • Dodano:
  • Autor: