umiemy podać definicji co to jest
Definicja: początkujące, „ekskluzywne” prostytutki chcące zapłaty w kodach doładowujących i faceci.

Czy przydatne?

Co znaczy Nie umiemy podać definicji

Słownik: Znowu włączyłam kanały sms w mojej komórce. Nie pierwszy i nie ostatni raz, jak z resztą wielu Polaków. Podobno ogłaszają się tam sami zboczeńcy, początkujące, „ekskluzywne” prostytutki chcące zapłaty w kodach doładowujących i faceci
Definicja: Zaproszę ją na randkę do szpitala

Po piętnastu minutach pełnego napięcia oczekiwania, przypominającego stres ojca czekającego na porodówce, pierwsze z moich sześciu dzieci wynurza się z odmętów łóżkowych fantazji. Wygląda dość mizernie pośród ofert nastolatek handlujących własnymi zdjęciami i szukających odmiany niezbyt wiernych mężów. Poprzez chwilę wydaje mi się, iż umieszczeniem tu mojego anonsu zbrukałam próg świątyni rozpusty i mam ochotę wycofać się z pochyloną nisko głową.
Mijają następne sekundy, a pozostała piątka wyskakuje na następnych kanałach. Mój humor nieco się poprawił, lecz w dalszym ciągu nie mam pewności, jak dalej potoczą się sprawy.
Po dziesięciu minutach jestem już zalewana poprzez odpowiedzi kanałowiczów.
Okazuje się, iż chociaż przewarzająca część ogłoszeń piszą entuzjaści seksu, to czytają je wszyscy, którym w danej chwili doskwiera samotność, czy także po prostu się nudzą-zawsze istnieje szansa, iż ogłosi się ktoś normalny szukający przyjaciół czy ludzi, z którymi mógłby wyskoczyć na kawę. Akurat dzisiaj to ja postanowiłam zostać „normalsem”. W dodatku „czytelni” podoba się pytanie, więc niezmordowanie wałkują ten temat.
Jednym z pierwszych, którzy odpowiedzieli, jest Tomek. Nie wiem, jak faktycznie ma na imię, lecz to nie istotne. Wiem za to, iż ma 24 lata, mieszka w Kwidzyniu i jest ciężko chory. Po kilku zachwalających miłość wywodach, jakie przeczytałam na samym początku, jego sms podziałał na mnie ożywczo.
- A zastanawiałeś się nad tym, iż niektórzy nie mogą mieć miłości, ponieważ są chorzy i muszą sobie radzić bez tej cechy ludzkiej?
- Oczywiście, iż tak, to jedno z głównych założeń tego artykułu. W Polsce związki z ludźmi chorymi są rzadkością, lecz nie piszę wyłącznie o uczuciu pomiędzy mężczyzną, a kobietą.
Zapytałam go jeszcze, czym jest dla niego miłość. Przedstawiłam się, a jakże. Nareszcie jestem mężczyzną i to takim, który potrafi wzbudzić zaufanie.
- Ja miłość mam na myśli ta prawdziwą, która znienacka przychodzi i odchodzi. Trzeba ją szanować i pielęgnować, ponieważ ona jest najważniejsza i bezcenna. lecz iż jestem chory, to nie oznacza, iż moje poglądy się zmienią. Nie rozumiem miłości kobieta plus kobieta i mężczyzna z mężczyzną. Bóg stworzył mężczyznę, a później kobietę, tak aby ze sobą żyli i tak dalej Zawsze będę sobą.
- Nie to miałem na myśli- wyjaśniłem szybko jako Arek- Chodziło mi także o stosunki matka-dziecko, czy więzi pomiędzy przyjaciółmi. Nikt nie jest przecież zupełnie sam.
- Tak, rodzina wspiera, lecz ja nie rozmawiam w ogóle z rodziną. Przyjaciół nie mam, a jeżeli chodzi o rodzinę, to chciałbym mieć tę jedyną, którą mógłbym przytulić, pocałować, powiedzieć „kocham cię”, zaopiekować się nią, a to bardzo boli, jak się nie ma miłości. Ja z wyglądu jestem zwyczajnym 24 latkiem, który jest jednak chory.
Czy próbował swoich sił starając się poderwać jakąś dziewczynę? Okazuje się, iż Tomek nawet o tym nie myśli.
- To co, mam powiedzieć jej: cześć, mam na imię...i jak chcesz być ze mną to zaszczep się, lub zaproszę ją na randkę do szpitala i kupię jej prezent- szczepionkę. Uwierz mi, przestraszy się i ucieknie.
Poniosłam klęskę. Na nic zdał się fakt, iż jestem o trzy lata starszym, doświadczonym optymistą. Widocznie miłość przegrywa w starciu z chorobą. Mimo to postanowiłam się nie poddawać i szukać odpowiedzi na własne pytanie.

Do trzydziestki włącznie

Drugą dość wyrazistą postacią, która postanowiła do mnie napisać była Sylwia, lat 23. Pochodzi z Podkarpacia, zajmuje się dzieckiem. Jej pojawienie się umocniło mnie w przekonaniu, iż wysnuta przeze mnie teoria ma rację bytu. lecz o co chodzi? Już objaśniam.
Napisało do mnie prawie sto osób. przewarzająca część, tak jak prosiłam, umieściła w swoim smsie imię i wiek. Po uważnym prześledzeniu statystyki, którą zaczęłam prowadzić, doszłam do wniosku, iż Polacy są romantykami, lecz z wiekiem tracimy umiejętność do wiary w miłość, zaś trzydziesty rok życia jest rokiem przełomowym. To ostatni miesiące, w czasie których poddajemy się władzy Amora.
Sylwia wyrosła już z młodzieńczego, szalonego entuzjazmu i miłości od pierwszego wejrzenia. Dla niej to uczucie weszło w fazę dojrzałą.
- Tylko ludzie, którzy nie potrafią myśleć uważają, iż miłość to zwyczajne uczucie, taka chwila euforii, coś zwykłego. Wszyscy jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie, tylko nie umiemy podać definicji.
- Miłości trzeba się uczyć każdego dnia od początku, ponieważ im bardziej zdajesz sobie sprawę, iż ją znasz, tym szybciej cię zaskoczy- dodaje po chwili.
Po przekroczeniu trzydziestki wchodzimy w moment „wielkiej smuty”: wydaje nam się, iż historie o wspaniałym, walczącym z przeciwnościami uczuciu tworzą jedynie fabułę do następnych reklam „Merci”. Ludzie dorośleją, a ich podejście do miłości wymienia się o 180 stopni.
- Nie ma żadnej prawdziwej miłości. Jest seks, pożądanie i jakieś przywiązanie do drugiej osoby- pisze Ania, 38 lat.
Starszy o rok Maciek stara się rozdzielić własne uczucia:
- Istnieją różne oblicza miłości: kobieta-mężczyzna, człowiek-zwierzę, miłość do literaturze...i sporo innych.
Krzysztof, 37 lat, uważa, iż miłość jest przereklamowana, chociaż ukradkiem każdy z nas jej szuka.
Muszę przyznać, iż trochę mnie to poruszyło. Sklepy i kwieciarnie znikają pod zwałami pluszowych serc, miśków i walentynek, a tu piszą tak beznamiętnie o wzajemnym międzyludzkim przyciąganiu? Tknięta nagłą myślą zadałam moje pytanie jednej z sąsiadek.
- Moja babcia z dziadkiem przeżyła 65 lat w jednym związku. Czasem kłócili się i wyzywali, lecz i tak się kochali, a to miłość- odpowiedziała. Zaraz później wskazała na całującą się parę nastolatków, skupiając całą uwagę na ściskającą pośladki dziewczyny dłoń chłopaka- A co to ma wspólnego z miłością? To, co tutaj się wyprawia?
Sprawdziłam. Najpierw młodzi nie zrozumieli pytania. Stawiam inne, banalne.
- Kochacie się?
Nie od razu uzyskuję odpowiedź. Patrzą na mnie, jakbym była niespełna rozumu i ciągle zerkają na siebie znacznie, nawet wtedy, gdy wyjaśniam im, do czego potrzebuję ich odpowiedzi.
- Jasne, iż tak. Ja bym się z obcym facetem nie całowała- odzywa się Magda, 14 lat. Jej chłopak, Łysy, cztery lata starszy długowłosy nastolatek o wyglądzie rockmana, uśmiecha się kpiąco.
- A więc macie jakąś wiedzę na temat miłości?
- Tego jeszcze nie przerabialiśmy- chichocze Magda i odchodzi na bok, tak aby odebrać telefon.
- To jak to z wami jest?- pytam, już nic nie rozumiejąc- Jest pomiędzy wami miłość, czy jej nie ma?
Łysy nachyla się konspiracyjnie.
- Kochamy się, lecz miłość to jeszcze nie jest. Mamy taki faza próbny-jak go zaliczymy, to wtedy będziemy mogli gadać o miłości.
- A dlaczego nie teraz?- naciskam.
Łysy odchyla głowę i wbija wzrok w plecy Magdy. Dziewczyna kończy rozmowę, zaraz do nas podejdzie.
- ponieważ miłość to cholernie silne wyraz i trzeba uważać, komu się ją daje. Mogę powiedzieć jakiejś dziwce, iż ja kocham, a po nocce dać nogę i mieć w dupie to, czy się tym przejmie. lecz jak już kogoś sobie znajdę i nawet nic nie będę musiał mówić, a dziewczyna będzie wiedziała, iż mogę dla niej wszystko zrobić, to to będzie miłość.

Problem z Formułą

Po powrocie do domu wzięłam się za pozostałe informacje. Trzy z nich były od nastolatków. Monika i Lola mają po 17 lat, Formuła jest od nich o rok starszy. Łączy ich sposób, w jaki myślą o miłości, wskazujący na to, iż zaczynają już wkraczać do przedziału „20 lat wzwyż”. Wiedzą, iż miłość, jak wszystko, co faktycznie wartościowe, nie przychodzi w łatwy i prosty sposób. Nie zawsze jest przyjemnie, o czym na własnej skórze przekonał się Formuła.
- Miłość... sporo osób o niej mówi, lecz myślę, iż mało wie, co to prawdziwa miłość. W dzisiejszym świecie ludzie używając tego słowa zbyt regularnie i pochopnie, zatracili jego prawdziwe znaczenie.
Czytając jego wypowiedzi nie odnoszę wrażenia, aby jakimkolwiek stopniu różnił się od swoich rówieśników. Szybko jednak wyprowadza mnie z błędu, przyznając się do biseksualizmu.
- Mogę ci napisać, jak przekonania wyniesione z rodzinnego domu i religia umieją zniszczyć prawdziwą i szczerą miłość. Jestem bi i mam tylko 18 lat, lecz wierz mi, iż w tym temacie mam wiele do powiedzenia.
Formuła nie odpisuje na następne smsy. Pora na konsultację z Damianem, ekspertem od problemów w rodzinie.
Damian jest gejem, jego matce ciągle trudno zapomnieć o tym, iż jeden z jej synów nigdy się nie ożeni. Wyjdzie za mąż, to i owszem, lecz u jego boku nie stanie dziewczyna w długiej białej sukni. Wspólnie zastanawiamy się nad milczeniem Formuły.
- Może myśli, iż mieszkasz gdzieś blisko i iż stanowisz dla niego jakieś zagrożenie, ponieważ możesz łatwo dowiedzieć się, kim jest ta „lewa” Formuła. Chociaż to i tak nic takiego, nie ma takiego problemu jak geje czy lesbijki, nikt nie będzie go prześladował.
Dochodzimy do wniosku, iż trzeba wybadać, co myślą na ten temat inni. Stawiamy następne pytania. Czy religia ogranicza waszą miłość? Czy geje i lesbijki mają prawo kochać?
Problem Formuły stał się problemem ogółu kanałowiczów.
W przypływie natchnienia przypominam sobie o Tomku.
A co z osobami chorymi?- dopisuję i znów wysyłam własne ogłoszenia.

ogromny szum

Tym wspólnie nie czekałam długo na odpowiedzi, a było ich tak . sporo, iż z trudem nadążałam z odpisywaniem. Wychodzi na to, iż Polacy uwielbiają takie tematy, za to z dezaprobatą wypowiadają się na temat Kościoła i orientacji innej niż hetero.
Gej ciągle pozostaje pedałem i pedofilem, każdy najchętniej roztrzaskał aby mu głowę o chodnik. Okrzyk: ”Do piachu z nimi!” pojawił się wielokrotnie. Homoseksualizm to choroba, zaburzenia hormonalne, nie ma tu miejsca na miłość. pomiędzy lesbijkami nie rodzi się jakiekolwiek uczucie, to tylko hormony „oszukują ludzki umysł”.
- Każdy ma prawo kochać bez względu na wyznanie czy kolor skóry!- napisał ktoś. Zapytałam go, czy myślał również o orientacji seksualnej. Nie otrzymałam odpowiedzi.
Czytając soczyste wypowiedzi na temat Kościoła z trudem powstrzymywałam się od wyobrażania go sobie pod postacią dwugłowego Hitlero-Stalina. Narzuca nam sposób miłości, myślenia o miłości, mówienia o miłości i żadnych form z nią związanych. I znów, w większym stopniu niż młodzi, przeklina go starsze pokolenie, mające największą wiedzę na temat fenomenu księdza Popiełuszki czy Jana Pawła II.
- Dobre pytania zadałeś- przeczytałam wieczorem- Odpowiem ci na jedno z nich, co do choroby. Ludzie tylko mówią, iż kochają , są tolerancyjni i takie tam. Ja chodziłem z pewną dziewczyną i jak jej powiedziałem, iż mam epilepsję, to jej miłość przeszła. Powiem jedno: miłości nie ma.
Niespodziewanie odezwał się Tomek.
- Powiem tobie, co z ludźmi chorymi: nic. Co będzie, to będzie, lecz z pewnością się nic nie poprawi.
Kanałowicze pytają, kim jestem i co mam za to, iż wysyłam ogłoszenia. Jak na razie nic. Może niewielką satysfakcję, ponieważ nareszcie ludzie mnie nie zlekceważyli, lecz oprócz tego nic.
Mam poparcie wśród gejów i lesbijek. Piszą, iż wszyscy starają się lekceważyć ich uczucia. Jarek, rozmawiając ze swoim partnerem w restauracji o szczegółach modernizacji ich wspólnego mieszkania, usłyszał od siedzącej przy sąsiednim stoliku kobiety, iż to niesmaczne.
- Zwróciłem jej uwagę, iż przecież nasza rozmowa nie jest następną pozycją w menu- odpisuje- Dla nas to trudna przypadek, kiedy nie możemy całować się na ulicach jak pozostałe pary, trzymać się za rękę, czy nawet rozmawiać o naszym życiu jako pary. Wg większości społeczeństwa, nie tylko w Polsce, homoseksualiści są nadal ludźmi drugiej kategorii, czyli nie mają prawa do miłości.
Zuza, mieszkanka wsi, myśli podobnie.
- To, iż ty jesteś hetero, a ja homo, niczego nie wymienia. Obydwoje kochamy tak samo. Miłość jest tylko jedna, aczkolwiek ma różne oblicza i ludzie różnie się do niej zabierają.
>>ogromny szum trwa w dalszym ciągu. Teraz do głosu dochodzą ludzie, którzy mają coś do powiedzenia na temat innych rodzajów miłości. Karolina z Warszawy starała mi się wytłumaczyć istotę w najwyższym stopniu bolesnego aspektu tego uczucia.

Pokój był już gotowy

Wyobrażam ją sobie jako szczupłą, szarooką blondynkę o długich, związanych gumką włosach. Tak właśnie mi się opisała. Całe życie zajmowała się opieką nad cudzymi dziećmi, sama nie trzymała w rękach swojego maleństwa. Miała kiedyś dziecko, synka, lecz teraz nie chce nawet myśleć o tym, aby starać się o następnego potomka. poprzez takie podejście wybuchają ciągłe konflikty pomiędzy nią, a jej mężem.
- Mój synek ma na imię Piotruś. Ma, nie miał- zastrzega- Byłby taki jak pozostałe dzieci, zdrowy i szczęśliwy. Wszyscy tutaj bardzo na niego czekali.
Piotruś nie urodził się jednak tak jak inne noworodki. w czasie porodu wystąpiły pewne komplikacje, które dla małego człowieka okazały się być śmiertelne w skutkach. Karolina nie obarcza jednak nikogo winą za śmierć syna. Twierdzi, iż przeszła poprzez żałobę bez szukania winnych. Podobno rodzina udzieliła jej największego wsparcia.
- Nie wyobrażam sobie, żebym miała normalnie funkcjonować bez pomocy mamy czy siostry. Mój mąż także bardzo się starał, chociaż on sam bardzo przeżywał śmierć dziecka.
Pytam ją, ile czasu minęło od tamtej tragedii. Karolina bez wahania podaje precyzyjną datę: trzy lata, pięć miesięcy i jedenaście dni. każdego dnia zapisuje to sobie w kalendarzu.
- ponieważ o czymś takim trudno zapomnieć. Nosisz kogoś w sobie dziewięć miesięcy i czekasz na niego, a później słyszysz tylko: bardzo mi przykro, lecz dziecka nie będzie. To tak jakbyś poszedł do sklepu z pytaniem o kanapę i dowiedział się, iż tej linii już nie produkują. Jak obuchem w łeb. Świat się wali.
Widzę, iż nie jest zbyt zainteresowana tym, co odbywa się wokół niej. Dla Karoliny istnieją jedynie dwa światy: przed i z Piotrusiem. Świat, w którym go nie ma, jest czymś nierealnym.
- Ja kocham mojego synka, nawet jak go nie ma. Mąż chce mieć jeszcze dzieci, lecz ja powiedziałam, iż się nie zgadzam. Mamy przecież Piotrusia, więc jego kochajmy. Trzasnął drzwiami i wyszedł.
Karolina regularnie przesiaduje w pokoiku, który wyremontowali z mężem i który urządzili dla dziecka. Na półkach siedzą misie, na drewnianych samochodzikach nie ma śladu kurzu. Kremy i pieluszki wciąż zmieniają miejsce, tak samo jak zabawki w kojcu. Tylko łóżeczko ciągle jest puste. Nikt nigdy w nim nie zaśnie, nikt nie obudzi się w nim z płaczem.
- Chciałam mieć dziecko, niech pan nie myśli, iż nie. I ja mam to dziecko. Leży na cmentarzu, lecz jest moje. Mój Piotruś. Ja go kocham ponad życie, ponieważ bardziej go już teraz nie mogę.
Po kilkudziesięciu minutach od końca naszej smsowej rozmowy, nadchodzi następna informacja od Karoliny. Nie spodziewałam się, iż jeszcze do mnie napisze.
- Ja jestem w pierwszej kolejności matką. Żoną już mniej, ponieważ męża zaniedbuję, lecz matką będę zawsze. ponieważ są matki, które kochają własne dzieci chore, nieładne, umierające, takie co nikt aby ich nie chciał. Ja kocham mojego synka, co już umarł. A miłość matki, to ogromna miłość, już nic silniejszego od niej nie ma, nawet w małżeństwie. ponieważ ja rozwodzę się z mężem, proszę pana. ponieważ on sobie kogoś znalazł i teraz będzie ojcem i zapomni już o Piotrusiu.

Samotność pana Bogusława

kolejnego dnia otrzymuję kilka smsów. Jeden z nich jest od Małgorzaty, która starła się zmierzyć z postawionym przeze mnie pytaniem.
- Temat podjęty poprzez ciebie na kanałach jest ciekawy-oblicze miłości. Czym jest miłość? Hmm...Jest miłość rodzicielska...Do partnera...Do rodzeństwa...Do sztuki...i tym podobne Jest . sporo jej obliczy- istotne, co je łączy. Bezinteresowność- przecież kochamy za nic. Za to, iż druga osoba istnieje- poświęcamy się, zapominając o sobie. Żyjemy dla innych nie żądając nic w zamian...I każde oblicze miłości ma . sporo odcieni, lecz warto dla niej żyć- ponieważ czym byłoby życie bez miłości?...
Pan Bogusław zgadza się z tym zdaniem, aczkolwiek jego miłość różni się od innych tym, iż jest jednostronna i...papierowa. Dla niego miłością w najczystszej postaci zawsze była i jest literatura. Kocha utwory polskich romantyków, . sporo z nich zna na pamięć, sam również tworzy przepełnione niezwykłą atmosferą wiersze i ballady. w najwyższym stopniu jednak kocha poezję Lechonia, nazywanego poprzez niego „starszym bratem”.
Mój rozmówca nie szuka miłości, a tą, z jaką ma styczność w prawdziwym życiu, uznaje za odduchowioną serię westchnięć, mlaśnięć i potępieńczych jęków. Dziwi mnie to, w jaki sposób postrzega ją miłośnik i znawca literaturze miłosnej.
- A co tj. miłość?- zwraca się do mnie za pośrednictwem komórki- Miłość, to niegasnący żar uczuć buzujących w dwóch bliskich sobie duszach. To stan duchowy, najwyższy, ulotny. Z kolei przewarzająca część ludzi, kiedy tylko poczuje żar, postanawia go zmniejszyć: z dwóch dusz przechodzą na bliskość cielesną i ten żar gaszą. Rozmowa serc traci przewagę na rzecz kilku ruchów bioder. Co w tym wspaniałego?
Okazuje się, iż literatura oferuje to samo. Po przeczytaniu kilku erotyków, czy chociażby XIII części „Pana Tadeusza”, która także, bądź co bądź, jest odpowiednikiem trzynastozgłoskowca, otrzymujemy podobną dawkę emocji co w czasie oglądania całującej się namiętnie pary.
Pan Bogusław nie uważa, aby tego typu utwory mogły w niekorzystny sposób wpłynąć na wykreowany poprzez poetów wizerunek miłości. Dodają mu tylko pikanterii, czegoś, co na pewno umacnia więź pomiędzy kochankami.
- Polacy stosują tą zasadę w codziennym życiu. Dlaczego więc uważa pan, iż prawdziwa miłość istnieje tylko w świecie liryki?
- Gdyż literatura przedstawia ją w lepszy sposób.
Pytany o to, czy kiedyś kogoś pokochał, pan Bogusław długo milczy. W reszcie pytam go, czy planuje się jeszcze zakochać.
- Nie- stwierdza krótko- Ani w kobiecie, ani w mężczyźnie, ani w psie, w nikim. Wystarczy, iż sięgnę po ballady Mickiewicza i już mam zapewnioną dzienną dawkę uczuć.

Przypadkowi kochankowie

Na kanałach przeważają ogłoszenia o poszukiwaniu kochanków, czasem jednego, a czasem dwóch, do trójkąta. Ludzie podają własne wymogi co do wyglądu, ceny, częstotliwości i miejsca spotkań, a również ewentualnych zdolności, które powinien posiadać „zastępczy małżonek”.
Dlaczego szukamy aż takiej odmiany? Czy posiadanie kochanki ma o czymś świadczyć?
Kiedyś już na pierwszy rzut oka można było rozpoznać zakochanych i małżeństwa. Teraz zastanawiamy się, czy mijających nas par nie tworzą kochankowie, czy znajomi na jedną noc, - ponieważ ta, czy inna dziewczyna jest ubrana w wyzywający sposób, a idący po drugiej stronie ulicy mężczyzna ściska lubieżnie własną partnerkę.
- Wystarczy sobie te kanały poczytać. W głowie się nie mieści, jakie ludzie mają pomysły, ilu żonatych szuka kochanek. lub te dzieciaki, co się same zgłaszają, iż mogą nią dla kogoś zostać. No, chłopacy także się zgłaszają, do tych interes woman szczególnie. Niektórzy to tłumaczą tym, iż życie jest krótkie i trzeba z niego używać- napisała do mnie 24 latka z dużego miasta.
Zapytałam ją, co aby zrobiła, gdyby zdradził ją mężczyzna jej życia.
- Nie wiem. Na razie mogę przypuszczać, iż jeżeli zdradzi, to oznacza, iż nie kocha, a po co wybaczać i żyć z myślą, czy nie zrobi tego znowu?
Nikt nie potrafi mi odpowiedzieć, czy w związku pomiędzy kochankami poznanymi na kanałach istnieje miłość. Wszyscy skupiają się głównie na tym, jakie zyski czerpią z tej znajomości obie strony: - ponieważ tak, facet-sponsor ma swój wymarzony seks, taki jaki chce, kiedy chce i, po zaakceptowaniu dziewczyny, z kim chce; dziewczyna z kolei zyskuje opiekuna, zapłatę za kilka godz. pracy i okazyjne nagrody za dobrze wykonane zadanie. Czasami także towarzyszy swojemu kochankowi w podróżach po państwie, więc i zwiedzi trochę świata i wypocznie za darmo.

Historia pewnej miłości

Po południu tego samego dnia otrzymuję następne smsy od Formuły. Damian radzi mi, aby spróbować zapytać go o jego historię. Mam być autentyczna, jak na dziennikarza przystało. Nie podszywam się pod geja.
Formuła dzieli się ze mną własnymi przeżyciami, opisuje pierwsze etapy odkrywania własnej orientacji.
- czyli w bardzo ogromnym skrócie tak to wygląda. Mając 14 lat zakochałem się w kumplu, który akurat przeniósł się do mojej klasy. Wtedy, tak jak napisałem, miałem tylko 14 lat i nie wiedziałem, iż to, co do niego czuję, to miłość.
- Zaczęliśmy wszędzie wspólnie chodzić i spędzać cały wolny czas ze sobą. Ja, dzieciak, który był wychowywany w katolickiej rodzinie i w ogóle, jak to się mówi, z porządnego domu, kochałem go platoniczną miłością, inną uznając za grzech i zło. Zakończyło się tak, iż on zerwał ze mną kontakt, myśląc pewnie, ze skoro mu tego nie okazuję, nie mogę go kochać.
- regularnie mijamy się w drodze- pisze dalej- Mieszkamy na tym samym osiedlu. Teraz, gdy jestem trochę starszy i zrozumiałem pewne rzeczy, nie mogę sobie wybaczyć, iż zniszczyłem coś, co było najpiękniejsze w moim życiu. On nie wie, jak bardzo go kochałem, kocham i będę kochał.
Historia Formuły nie jest odosobnionym przypadkiem. regularnie na przeszkodzie miłości stają wyniesione z rodzinnego domu i szkoły przekonania czy uprzedzenia. Boimy się kochać, - ponieważ wiemy, co pomyśleliby o nas inni, gdyby dowiedzieli się o targających nami uczuciach. Boimy się odrzucenia i poświęcamy swoje szczęście, aby zachować powszechną akceptację najbliższego otoczenia. Wreszcie boimy się sami przed sobą przyznać się do miłości. Wiemy, iż regularnie wymaga ona poświęceń i nie jesteśmy pewni, czy jesteśmy na nie gotowi, czy tez ryzykujemy zbyt . sporo dla związku, który nie ma racji bytu.
Formuła twierdzi, iż teraz, będąc starszym i bogatszym w doświadczenia, potrafiłby sprzeciwić się religijnym przekonaniom i przyznać się do swoich uczuć. Przyznaje, iż . sporo aby dał za sposobność cofnięcia czasu i naprawy dawnych błędów.
Co z jego najbliższym otoczeniem? Czy rodzina i przyjaciele wiedzą o jego orientacji?
- Niektórzy przyjaciele wiedzą. Rodzina nie i pewnie nigdy się nie dowie. Powiedziałem o tym osobom, które były w stanie to zrozumieć i zaakceptować, a moi rodzice nie potrafiliby tego zrobić.
Jak dotąd Formuła jedynie gratuluje tym, którzy mieli odwagę, aby się ujawnić. Sam ma do tego trochę inny relacja- uważa, iż nie ma sensu mówić o swojej orientacji ludziom, o których wiemy, iż nie poprą naszego wyboru. To tylko zrodzi niepotrzebny konflikt i sprawi ból nam i, w pierwszej kolejności, osobie, której o tym powiedzieliśmy.
Historia Formuły dobiegła końca...A może dopiero się rozpoczyna?
- Gdyby czytała to osoba, o której mówiłem, to proszę, tak aby się ze mną skontaktowała. - ponieważ chociaż nigdy jej tego nie powiedziałem, ani nie dałem odczuć, nadal bardzo ją kocham.

Koniec bajki

Ludzie wciąż piszą. O dzieciach, psach, znajomych, o sobie, gejach i księżach, którzy są jedynymi porządnymi, jakich znają. Piszą samotni i ci, którzy planują już następne związki. Samotne matki prześcigają się z równie samotnymi ojcami w tworzeniu obrazu idealnej miłości. Nie chcą tylko, tak aby przypominała opis z jakiejś reklamy, czy kolorowej gazety. Ma być prawdziwa i idylliczna zarazem. Trzydziestolatkowie wymagają od nich trzeźwego myślenia. Dla nich bajka zakończyła się kilka lat temu.
- jeżeli mogę, to każdy ma prawo kochać i religia nie ma prawa nam nic narzucać. A osoby chore tym bardziej powinny być kochane, - ponieważ one aby żyć potrzebują miłości. lecz ja się zastanawiam, po co pan to akurat tutaj pisze, - ponieważ na te kanały niewiele normalnych ludzi pisze.
Proszę pani, - ponieważ ja kocham trudne zadania. - ponieważ dla mnie normalni ludzie są nudni i nie mają już nic do ukrycia. - ponieważ ja wyszukuję tych, którzy nawet w tłumie są samotni i szukają swojego miejsca tam, gdzie na pewno go nie ma. - ponieważ interesuje mnie, za kim płacze sąsiadka z naprzeciwka, która chodzi tylko do sklepu i kościoła i czasami tylko pokuśtyka do apteki. - ponieważ ciekawi mnie, czyj pocałunek wydawał się być najważniejszym dla dziewczyny, która kocha się w piłkarzach. - ponieważ chcę wiedzieć, czy ta blondynka, nad którą młody urzędnik niesie parasol jest tą samą, co w zeszłym tygodniu i czy pan pracujący w kiosku ma do kogo wracać, gdy zegar wybije piątą.
zwyczajnie kocham ludzi, proszę pani, a miłość to faktycznie sile uczucie. We wszystkich postaciach.

  • Dodano:
  • Autor: