będziemy mieli prohibicję co to jest
Definicja: między innymi wypranie z internetu wszelkich, nawet śladów, e-hazardu. Czy to dobry.

Czy przydatne?

Co znaczy CZY BĘDZIEMY MIELI PROHIBICJĘ HAZARDOWĄ W INTERNECIE ?

Słownik: Dopiero co Biuletyn Informacji Publicznej opublikował projekt kolejnej nowelizacji ustawy "hazardowej". Liberalna ponoć Platforma proponuje nam w nim między innymi wypranie z internetu wszelkich, nawet śladów, e-hazardu. Czy to dobry pomysł?
Definicja: Główny cel nowelizacji ustawy, jednej z rekordzistek ilości nowelizacji w ciągu 14 lat od jej uchwalenia, jest jak zawsze słuszny i chwalebny - chodzi o jak największe uszczelnienie przepływów finansowych na rynku hazardu w Polsce, tak, aby te strumienie gotówki zasilały również w odpowiednim procencie państwową kasę. Chodzi również o zwiększenie wielkości tych kwot podatków, które do tej kasy już dopływają; temu służą dwie proponowane zmiany: powiększenie podatku od automatów (tak zwany "jednorękich bandytów") ze 125 do 180 euro, czyli dużo, a również objęciem ((tak zwany "dopłatami" do stawek zakładów, a więc zwyczajnie podatkiem płaconym poprzez graczy - czego tylko się tylko da, w hazardzie. Ta druga zmiana nie dotyczy Totalizatora Sportowego i gier prowadzonych poprzez tą Spółkę, gdyż tutaj "dopłaty" funkcjonują już od kilkunastu lat. Tak więc generalnie hazard (ten w prywatnych rękach) będzie droższy o przynajmniej 10 proc. (tyle proc. "dopłaty" nakłada w większości projekt), a gra na automatach jeszcze bardziej, gdyż ich właściciele zapewne zechcą sobie odbić na klientach przyrost wydateków działalności.

Proponowane zmiany uderzają we właścicieli automatów również przez uniemożliwienie (co najmniej na papierze), służących aktualnie sposobów na ukrywanie części przychodów, na przykład tego, iż wypłaty z wygranych na automacie, teoretycznie wyłącznie "rozrywkowym" ( a więc takim, na którym gra się tylko dla rozrywki, a nie dla wygranych pieniężnych, wobec tego nieopodatkowanym) były jednak wypłacane "pod stołem". Służyć temu ma wyraźne zdefiniowanie i rozgraniczenie funkcji automatów, a następnie monitoring i ścisła kontrola przestrzegania deklaracji właścicieli w tym względzie.
z kolei bukmacherzy, w myśl projektu, nie będą mogli wykorzystywać rezultatów losowań gier prowadzonych poprzez Totalizator Sportowy do prowadzenia własnych zakładów, bez uzyskania zgody tej Spółki. To i tak mało, gdyż moim zdaniem prywatne spółki bukmacherskie tak faktycznie wchodzą z takim zakładami na poletko zastrzeżone monopolem dla państwowego organizatora hazardu.
Do tego miejsca, do proponowanych zmian, trudno mieć jakieś większe zastrzeżenia. Tą część rynku hazardu, która jest w rękach prywatnych już dawno należało uporządkować, nawet w interesie podmiotów tam działających, po to, aby wszyscy musieli funkcjonować wg tych samych reguł, a również aczkolwiek częściowo wyrównać obciążenia podatkowe w relacji do państwowego sektora hazardu, ( a więc zwyczajnie Totalizatora Sportowego.

W projekcie zmian pojawił się jednak również dodany art. 3a, który za Biuletynem Informacji Publicznej cytuję dosłownie: "Urządzanie i prowadzenie w sieci Internet gier i zakładów wzajemnych, o których mowa w art. 2 ust. 1 – 2b, zwanych dalej „grami internetowymi”, jest zabronione.”
Rzućmy okiem, co zostanie ewentualnie objęte tą prohibicją hazardową. Zawartość wskazanych w tym przepisie ustępów art. 2, już z uwzględnieniem proponowanych, innych zmian, jest następująca:
- ustęp 1 wyszczególnia następujące gry losowe: gry liczbowe, grę liczbową KENO, loterie pieniężne, wideoloterie, telebingo, loterie fantowe, gry cylindryczne (ruleta), gry w karty: black jack, poker, baccarat, gry w kości, bingo pieniężne, bingo fantowe, loterie promocyjne, loterie audioteksowe,
- ustęp 2 mówi o zakładach wzajemnych, ( a więc totalizatorach (sportowych, zwierzęcych) i zakładach bukmacherskich,
- ustęp 2a i 2b, to gry na automatach, również o niskich wygranych.

Warto tu od razu zauważyć, iż 5 pierwszych pozycji w ustępie 1 jest innym przepisem ustawy objęte monopolem Państwa (zarezerwowanych dla Totalizatora Sportowego), a logika artykułu 3a jest taka, iż każda inna forma hazardu, nie kwalifikująca się w sposób oczywisty do żadnej pozycji w ustępach 1 - 2b, prowadzona z zagranicznego serwera - prohibicją objęta nie będzie.

Jest oczywiste, iż zakaz musi być jakoś egzekwowany. W czasie gdy internet, jak do chwili obecnej, jest (dla wszelkich takich i podobnych zakazów) jak durszlak, który trzeba uszczelnić tak, aby nie przepuszczał wody i to niestety, dziurka po dziurce, nie mniej jednak co chwila pojawiają się nowe. Jak na razie tylko Chińczycy mają do tego warunki, talent i cierpliwość. Popatrzmy zatem jak chcą to zrobić Polacy z Platformy Obywatelskiej. I tak:
1. Prawo monitorowania internetu, i uzyskiwania danych o osobach uczestniczących w e-hazardzie dostaje cały nadzór podatkowy, policja, CBA i ABW. Instytucje te mogą zwracać się o współpracę do odpowiednich organów krajów, należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego. No cóż - wypada tylko zapytać, a co z całą resztą świata i jej serwerami?
2. Na banki nakłada się wymóg "analizy transakcji", również dzięki kart płatniczych, wykonywanych w krótkim czasie, na jednym rachunku, na niewielkie stawki. Już widzę jak entuzjastycznie banki podchodzą do tego regulaminu, zatrudniając dodatkowy personel, albo wydając ciężką gotówkę, na analizujące takie transakcje programy komputerowe. Na bonus bez problemu można taki e-hazard przykryć na przykład działalnością sklepu internetowego.
3. Wymienione instytucje monitorujące internet jeśli kogoś namierzą, mogą kazać bankom blokadę kont, a banki muszą to wykonać. No to organizator otworzy nowe konto, lub od razu będzie miał tych kont więcej, w różnych bankach. >z kolei kontom uczestników e-hazardu, na które wpłynęły kapitał z ewentualnych wygranych nic nie grozi, a oni sami mogą spać spokojnie - projekt o nich nie wspomina.
4. jeśli potwierdzi się, iż kapitał na zablokowanym koncie pochodzą z e-hazardu - można je zająć. No cóż - pewnie organizatorzy zadbają o to, aby na takich operacyjnych kontach nie było jednokrotnie zbyt sporo gotówki, co w epoce przelewów elektronicznych nie stanowi problemu.
5. Banki muszą ujawniać organizacjom monitorującym właścicieli kont e-hazardowych. Pewnie ujawnią (i jeśli ujawnią) w ten sposób sporo (((tak zwany "słupów", albo spółek typu "krzak", lub i spółek legalnych, tyle, iż nie osiągalnych dla naszego wymiaru sprawiedliwości, ponieważ nie mających siedziby w Polsce.
6. jeśli wskutek monitoringu zostanie ujawniony e-hazard, dostawca internetu musi na żądanie władzy zablokować dostęp do strony www - oporni będą karani. A organizator e-gry pewnie zaraz później uruchomi tą stronę www - przez innego dostawcę.
7. Operatorzy sieci telekomunikacyjnych muszą na żądanie władzy dostarczyć danych teleadresowych uczestników e-hazardu. I pewnie bez protestów dostarczą, tylko co tej władzy da adres organizatora hazardu, na przykład w Izraelu? Oprócz tego z tego powodu, iż mają dostarczać tych danych na własny wydatek, będą to z pewnością bardzo chętnie robili.

Nie jestem specjalistą od internetu, tylko zupełnie przeciętnym jego użytkownikiem, nie jestem również specjalistą od bankowości. Skoro jednak, nawet ja, mogę wskazać jak słabo pozatykano dziurki w tym durszlaku, to z poodtykaniem, lub zrobieniem nowych, eksperci motywowani niemałą "kasą" do zarobienia na e-hazardzie - nie będą mieli jakichkolwiek problemów. A ta motywacja będzie rosła proporcjonalnie, do coraz większych możliwości w technice internetowej i wzrostu zamożności Polaków. Znacząco lepiej wyszło autorom projektu zmian ustawy uszczelnienie przepisów w odniesieniu do automatów, niż zapewnienie faktycznego wyegzekwowania zakazu hazardu w internecie. Na bonus dość słabo wygląda także uzasadnienie tego zakazu.

I tak autorzy uzasadnienia słusznie wskazują, iż organizatorzy e-hazardu kompletnie ignorują regulaminy obowiązującej ustawy o grach i zakładach wzajemnych, a również nie płacą podatków i stanowią nielegalną konkurencję dla legalnego hazardu, obniżając jego przychody. Racja! - tylko pytanie, czy można i trzeba to zamieniać totalnym, acz niewiele skutecznym zakazem hazardu, czy nie lepiej powalczyć o ten fragment rynku, dając graczom sposobność legalnej, kontrolowanej gry w internecie. Tym bardziej, iż sami autorzy dodają w uzasadnieniu ustawy, że nielegalnie działające w Polsce spółki bukmacherskie, tak ogólnie są to jednak legalne, ponieważ zarejestrowane i mające licencje w ((((tak zwany rajach podatkowych, a na bonus stoją - na kto wie, czy nie słusznym stanowisku - iż mogą oferować własne usługi na terenie całej UE. Być może, gdyby utworzyć im sposobność szybkiego i łatwego dodatkowego zarejestrowania się również w Polsce uczyniłyby to, aby spokojniej prowadzić swój biznes. Warunkiem takiej działalności mogłoby być powierzenie Totalizatorowi Sportowemu funkcji pośrednika w zawieraniu transakcji hazardowych ( na przykład przez wymóg zapłaty za zawierane zakłady kartami prepaidowymi, wykupywanymi w kolekturach), na czym zarabiałaby i ta Spółka i budżet Państwa, dzięki wpływającym podatkom, a e-hazard byłby pod pełną kontrolą. Nie byłoby w ten sposób możliwe ( na przykład przedłużanie gry w nieskończoność (czym martwią się autorzy uzasadnienia, jako czynnikiem uzależniającym od hazardu), gdyż wygrane na karcie prepaidowej wykonywane byłyby obowiązkowo również w kolekturach Totalizatora). Dopiero wtedy można aby się wyposażyć i korzystać grubego, prawnego kija, na te wszystkie spółki i spółki hazardowe, które nie chciałyby skorzystać z danej im marchewki.

Argumentem na korzyść pełnej prohibicji jest także zdaniem autorów uzasadnienia fakt, iż żaden z państwoów, które zalegalizowały e-hazard nie wyplenił tak do końca jego nielegalnych form, w szczególności w odniesieniu do dzieci i młodzieży. To jest argument o tyle słaby, a nawet zupełnie bez sensu, iż dzieci i młodzież również popalają i popijają i nikt z tego powodu nie wprowadza prohibicji alkoholowej i zakazu produkcji i sprzedaży papierosów, chociaż skala zjawiska w obu tych sytuacjach jest o parę kategorii większa, w porównaniu z dość dętym, moim zdaniem, problemem hazardowania się młodzieży. I hazard i nałogi, w szczególności narkotyki, są niebezpieczne dla psychiki młodych ludzi, lecz nałogi niszczą również organizmy fizycznie. również alkohol i papierosy są wytwarzane nielegalnie, a walka z tym pewnie nigdy się nie skończy.
Podnoszą również autorzy uzasadnienia to, iż e-hazard stwarza sposobność prania "brudnych pieniędzy". Cóż, taką sposobność stwarzają również inne formy hazardu, nawet poczciwy Spory Lotek, prowadzony poprzez Totalizator Sportowy, a również jeszcze paręnaście innych form działalności gospodarczej. Trzeba zwyczajnie nauczyć się temu zapobiegać, a nie uciekać od problemu.
No i jest jeszcze argument ukrytej (a nawet całkiem jawnej) reklamy na stronach www, zachęcającej do zawierania zakładów. Proszę zauważyć, iż najlepiej może temu zapobiec właśnie legalizacja e-hazardu, gdyż tylko wtedy można uzależnić przyznanie licencji od niestosowania takiej reklamy. Nielegalny e-hazard reklamować się wręcz musi, chociażby po to, aby przełamać nieufność potencjalnych klientów. A po decyzji prowadzenia nielegalnego e-hazardu ryzyko dołożenia do ewentualnych zarzutów jeszcze nielegalnej reklamy - to już niewielki pryszcz.

Awersja autorów nowelizacji ustawy do e-hazardu ma moim zdaniem wyłącznie podłoże kulturowe; pijemy od wieków, palimy wprawdzie nieco krócej, lecz również dostatecznie długo, aby uważać to za normę (na szczęście coraz mocniej kwestionowaną), >z kolei klasyczny hazard nie był jednak przedtem ani bardzo masowy, ani taki bardzo dostępny, dlatego jesteśmy na jego temat, jako społeczeństwo, nieco bardziej wyczuleni. gdyż jednak po pierwsze charakterologicznie nie różnimy się aż tak bardzo od innych, bardziej "hazardowych" narodów, a na bonus bardzo chętnie przyjmujemy płynące od nich wzorce zachowań i do nas hazard dociera - pod wszystkimi postaciami i zapewne docierać będzie. Zamiast nieskutecznych zakazów, przysparzających pracy i tak niewydolnym organom ścigania i wymiaru sprawiedliwości, lepiej byłoby zatem, przez legalizację, uzyskać nad e-hazardem jakąś kontrolę. Zadziwiające jest w tym wszystkim również to, iż zakazem e-hazardu objęty został również państwowy monopolista Totalizator Sportowy - i prowadzone poprzez tą Spółkę gry. Przecież w tym przypadku kontrola i monitoring jest wprost dziecinnie łatwa, a przy tym dająca wiedzę o zainteresowaniu Polaków tą forma hazardu.

Zaostrzającym, czy także wręcz jak w razie e-hazardu zakazującym regulaminom, zawartym w projekcie nowelizacji, towarzyszy oczywiście odpowiednia nowelizacja innych przepisów, chociażby w Kodeksie Karno-skarbowym, o służbie celnej, a również w Kodeksie Karnym. Lekceważenie przepisów jest najczęściej zagrożone karą grzywny, regularnie do 720 stawek dziennych, lecz również i odsiadką do 2 lat. Nie ma "zmiłuj się" w odniesieniu do sprzętu służącego do nielegalnej działalności - zostaje zniszczony, a gotówka i dokumenty są rekwirowane. Jednym wyrazem, jak mówi młodzież - ostra jazda ( lecz jednak dopiero po ewentualnej wpadce).

Przy okazji, trochę po tajniacku, projekt ustawy legalizuje funkcjonowanie obecnej już na rynku hazardu, prowadzonej poprzez Totalizator Sportowy najnowszej gry liczbowej pięciominutowego KENO. Gra ta została uruchomiona poprzez Totalizator Sportowy mimo to, iż w dotychczas obowiązującej wersji ustawy nie figuruje w wykazie gier co jest koniecznym wymogiem dla legalności prowadzenia. Mimo to Ministerstwo Finansów zatwierdzające przepisy gier liczbowych najwyraźniej nie miało wątpliwości i pozwoliło na uruchomienie gry.
Nie to jest z pewnością jakieś ogromne naruszenie prawa, pięciominutowe KENO jest podwójnym, polskim klonem amerykańskiego KENO i równocześnie dobrze znanego wszystkim graczom Multi Lotka, różniąc się istotnie tylko metodą losowania rezultatów - elektronicznym, a nie jak Multi Lotku - mechanicznym. Nie mniej rządząca Platforma Obywatelska aby zachować prawo do mówienia o swojej praworządności powinna dbać o unikanie takich błędów, poprzez swoich ministrów.

Jakie są szanse uchwalenia tej nowelizacji? Sadzę, iż całkiem spore, chociaż z pewnością będzie dużo kłótni, w trakcie procedowania w Sejmie i Senacie. Duży mogą dotyczyć szczególnie przepisów dotyczących automatów, bo lewa strona sceny politycznej, mająca w tym biznesie własne udziały, będzie najprawdopodobniej zainteresowana utrzymaniem status quo. >z kolei zakaz e-hazardu przejdzie raczej bez większych oporów - nie słychać, aby któraś z ważniejszych partii politycznych maczała w nim, już teraz, własne palce. Chyba iż będzie protestował PSL, niejako z powodów ideowych, gdyż ma w swoich szeregach jednego z najważniejszych internautów Rzeczpospolitej - wicepremiera Pawlaka. Nie warto się jednak wprowadzeniem tego zakazu specjalnie przejmować - jak do świadomości polityków dotrze, iż usiłują odciąć ( również sobie) dostęp do źródełka ożywczej gotówki, to szybciutko ustawę następny raz znowelizują i zakaz zniosą. zwyczajnie trzeba trochę poczekać, bo posłowie "w temacie" internetu są mocno "do tyłu" - kto nie wierzy, niech spróbuje wysłać maila do zapchanej, nigdy nie sprawdzanej skrzynki pocztowej, któregoś z posłów absolutnej większości sejmowej gromadzącej towarzystwo ze wszystkich ugrupowań politycznych.

No i na koniec jeszcze tylko krótko: projekt dopuszcza sposobność zdawania egzaminu poprzez osoby prowadzące bezpośrednio gry w terminie do 4 miesięcy od momentu rozpoczęcia pracy. to jest praktycznie rezygnacja z przeprowadzania takich egzaminów ( do chwili obecnej odbywały się raz na 3 lata), gdyż właściciel, czy także zarządca interesu z kolekturą, zawsze może oświadczyć, iż pan Kowalski obsługuje lottomat od raptem dwóch tygodni. to jest duże ułatwienie dla personelu kolektur, które nie muszą "zakuwać" do egzaminu, ( lecz na poziom obsługi wpłynie niekorzystnie. Taki pracownik z pewnością nie poinformuje klienta jaka jest szansa na trafienie trójki w Sporym Lotku, a jaka w Expresiku.
Krzysztof Płocharz
gnglotto@wp.pl
  • Dodano:
  • Autor: