polacy zmęczeni co to jest
Definicja: Polacy mają już dość dyskusji o lustracji, Bolku , Ketmanie słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Polacy są zmęczeni

Słownik: Polacy mają już dość dyskusji o lustracji, "Bolku", "Ketmanie"...
Definicja:

Ten artykuł został wymuszony na mnie. Nie, nie postawiono mi ultimatum, iż jakie nie napiszę na konkretny temat, to przestaną mnie czytać i porzucą dla innego blogera, czy, nie daj Panie B., dziennikarza mainstreamu. Moi czytelnicy, ekipa elitarna (podlizuję się, co nie?!), stwierdzili, iż miałkość dyskusji publicznej, narzuconej poprzez media, dla których news i afera są główną pożywką, jest dla nich nie do przyjęcia. Uważają, słusznie, iż to co od dłuższego czasu jest nam podawane poprzez publikatory, z prawej, lewej i centrowej strony - nie wypełnia wymogów intelektualnych odbiorców. iż dyskusja publiczna jest zwyczajnie zastępcza w relacji do potrzeb socjalnych, może nie wyrażanych wprost, lecz odczuwanych.


I rzeczywiście - kiedy został powołany rząd Donalda Tuska, mieliśmy nadzieję, iż dyskusje o kwestiach przeszłości i rozliczeń, jakie nam serwowano poprzez wcześniejsze dwa lata, zostaną zastąpione dyskusją o przyszłości Polski, jej rozwoju cywilizacyjnym, modernizacji, problemach socjalnych. iż rząd Tuska jest intelektualnie przygotowany do tego, bay podjąć się tego rodzaju dyskusji. I iż jest gotowy do wyzwań. Nie wzięliśmy pod uwagę, iż politycy polscy są przygotowani do SPRAWOWANIA władzy, a nie są przygotowani do formułowania celów, programów i projektów. I wbrew pozorom - nie to jest przypadek wyjątkowa dla naszego państwie - ponieważ wszędzie politycy, poza ogromnym jednostkami, jak kanclerz Adenauer, prezydent de’Gaulle’a premier Margaret Thatcher - nie są predestynowani do wizjonerskich działań. A jak próbują, tak jak to czynił Jarosław Kaczyński - kończy się to farsą polityczną.



Problem jest zgoła inny; Kto i jak powinien kształtować w Polsce poważną dyskusję polityczną i socjalną, a której można aby znaleźć i odpowiednio postawione pytania i odpowiedzi na nie i oczywiście - plany i projekty działań? I to nie tylko doraźnych, na moment kadencji sejmowej, ale w horyzoncie 10, 20, 30 lat? Kto w Polsce powinien odpowiadać za studia strategiczne, dotyczę głownych sfer życia społecznego, gospodarki, nauki, polityki socjalnej, długofalowej polityki zagranicznej?


z pewnością nie możemy się spodziewać, iż polskiej partie polityczne, esencja działania i emanacja woli politycznej, zajmą się tymi zagadnieniami. Polskie elity, pożal się Boże, są tak miernej jakości, iż nie możemy od nich tego wymagać. Polskie partie nie mają kręgosłupa ideowego, nie mają programów, mają tylko hasła wyborcze, które w zależności od koniunktury politycznej, są modyfikowane i ubierane w nowe słowa.


W rozwiniętych demokracjach mówimy – partia XYZ jest liberalna, lecz w programie ma także przedmioty takiej to a takiej doktryny. W Polsce niestety jest odwrotnie – partia Prawo i Sprawiedliwość uchodzi za prawicę, a nawet w retoryce jest – populistyczno - socjalistyczna. I tak jest ze wszystkimi.
Z czego to wynika? Nie z pragmatyzmu politycznego – ponieważ tj. termin oznaczający zdolność zmiany nastawienia w konkretnych przypadkach w ramach doktryny. Polskie partie są koniunkturalne – i populistyczne – bez wyjątku. I bez zaplecza ideowego i intelektualnego.


Tego rodzaju sytuacji winny jest rozwój socjalny Polski w ciągu ostatnich 17 lat. I w sensie pozytywnym i negatywnym. Pozytywnym – gdyż świadomość socjalna jest ściśle skorelowana z poziomem wykształcenia i zamożności. Im społeczeństwo bardziej wykształcone – tym bardziej świadome i swojej i polityków odpowiedzialności za życie polityczne. I jego wybory bardziej świadome.
Świadomy wyborca powinien sobie zdawać sprawę z tego, iż jego uczestnictwo w wyborach i życiu społecznym powinno wpływać w prostej linii na poziom życia jego, jego rodziny, na jego życie zawodowe.


Tylko w tym jest szkopuł – w Polsce tak nie jest… gdyż w Polsce, jako państwie, w którym mechanizmy demokratyczne nie do końca działają, politycy są praktycznie bezkarni, jeśli chodzi o weryfikację ich obietnic.


Nie ma czegoś takiego, jak weryfikacja wyborcza. Mechanizm wyborczy, preferujący wybory proporcjonalne, preferuje głosowanie na partie, bloki, nie na poszczególnego przedstawiciela danej społeczności. Jest tak na szczeblu centralnym i lokalnym. Każdy, nawet w najwyższym stopniu mierny poseł, jeśli jest posłuszny szefowi własne partii, i ta partia nie popełniła katastrofalnych błędów politycznych – ma szanse na reelekcje do kolejnego parlamentu.


Mała frekwencja wyborcza, i brak zaangażowania w życie socjalne, wynika z tego, iż społeczeństwo widzi, jak niewiele od niego zależy. Prowadzi to również do tego, iż ludzie, którzy mogliby wnieść coś konstruktywnego dla Polski, do życia politycznego – unikają aktywności socjalnej, uciekając w sferę biznesu – i w ich miejsce wchodzą miernoty. Cóż sobą reprezentowali tacy ludzie, jak Bosak, Pawłowicz, Mateusz Piskorski ?! Co wnieśli do budowy Państwa?


W Polsce istnieje konieczność odbudowy państwa obywatelskiego i odbudowy tkanki intelektualnej społeczeństwa, na drodze wszechstronnej nauki obywatelskiej. Substancja polskiej inteligencji została zniszczona – na początku poprzez II Wojnę Światową, później poprzez inercję polskiego komunizmu. Teraz z kolei, ta polska inteligencja – ponieważ to już 2 albo 3 jej pokolenie – nie kwapi się do pełniejszego zaangażowania w politykę. Stąd mamy Leppera, Beger, Wrzodaka, stąd mamy również to, iż Jarosław Kaczyński tak łatwo doszedł do władzy w roku 2005.


Nie da się odgórnie narzucić dyskusji na tematy trudne i istotne, nie możemy tego wymagać od mediów, które w warunkach polskich zatraciły poczucie odpowiedzialności za kraj i jego biznes. To samo społeczeństwo, po pierwsze musi dojrzeć do tego, by zacząć wybierać nie populistów i demagogów, lecz samo formułować postulaty.


Polska jest w trudnej sytuacji geopolitycznej i gospodarczej. Jesteśmy zauroczeni trwającym od lat rozwojem ekonomicznym, tyn wzrostem 5 - 6% PKB rok do roku, wzrostem płac i stałymi przypływami środków unijnych, lecz na horyzoncie już widać zagrożenia. I co ciekawe - to są zagrożenia, które jako żywo przypomina kornaiowską gospodarkę niedoboru. Jak słusznie zauważył jeden z moich komentatorów, podstawowe pytania o Polskę nie dotyczą “Bolka” i “Ketmana”, ale polityki energetycznej państwa, polityki socjalnej, w kontekście wzrostu wydateków polskiej siły roboczej, starzenia się społeczeństwa i nierozwiązanych problemów mechanizmu emerytalnego.


Inne istotne problemy, to to sprawa ładu medialnego, w dobie powszechnej cyfryzacji i otwarcia rynku dla inwestorów zagranicznych, sprawy polskiej nauki (wyniki matur świadczą o jej upadku - a szkolnictwo wyższe jest również w tragicznym stanie), roli Polski na arenie UE… i sporo, sporo innych zagadnień fundamentalnych dla rozwoju państwie.


Dyskusje na temat tego, jak wyglądała polska demokracja po roku 1989 są istotne, co ją kształtowało, jakie ma ciemne strony - są istotne. lecz nie są najważniejsze! W kontekście powyżej, skrótowo zarysowanych problemów - są tematami zastępczymi. Ile - i po co - można dyskutować o Lechu Wałęsie i jego epizodzie w latach ‘70? Ile razy można wracać do tematu lustracji, teczek? Czy Instytut Pamięci Narodowej jest organem, który rozwiąże polskie problemy? Nie jest on centru studiów strategicznych, nie wnosi do polskiego życia społecznego wartości, które go popychają naprzód, nie jest wart pieniędzy, jakie są na niego łożone.


Historia narodu jest istotna. istotna jest pamięć o rotmistrzu Pileckim, istotne jest wyjaśnienie, jak to było z katastrofą w Gibraltarze w roku 1943 (aczkolwiek Baliszewskiemu nie wierzę za grosz…). Tylko, iż nie poprawi się od tego poziom kształcenia polskiej młodzieży, ani nie będą bardziej ochoczo pracowali polscy lekarze i polskie pielęgniarki.


Jest prawdą - Polska stoi zaściankiem narodowo - katolickim, w którym dyskurs polityczny i socjalny kształtowany jest poprzez populistyczne slogany i narzucone tematy zastępcze. I jeśli nie zostanie to szybko zmienione, jeśli zostanie zahamowana polska integracja ze strukturami UE, której wzory powinny być jak najszybciej zaszczepione w naszym państwie - to będziemy mieli znów exodus z Polski na Zachód następnej fali polskiej młodzieży i inteligencji. Tym wspólnie nie z powodów ekonomicznych - ale na skutek “estetyki” życia społecznego.


Polacy muszą przestać być obserwatorami i odbiorcami haseł polityków i mediów, które serwują nam coś, co jest ersatzem prawdziwych problemów. Powinni zbudować na nowo własną aktywność socjalną.


Ma rację prof. Kulesza, który twierdzi, iż odrodzenie się samorządności, to największy efekt polskiej transformacji ustrojowej. Nie przenosi się on, niestety na szczebel centralny, nie emanuje na rozwiązania dla całego państwa. Jednak od czegoś trzeba zacząć.


Kilkanaście tygodni temu pisałem o małych ojczyznach. Mała ojczyzna to miejsce w którym żyjemy, a również – dla którego powinniśmy żyć. Nie chodzi tylko o określoną przestrzeń geograficzną, ale głównie o miejsce, w którym ktoś się duchowo ukształtował, i dla którego to jest miejsce, dla którego powinien żyć i pracować.


Oczywiście – ta przestrzeń, wspólnie z sytuacją osobistą – a niekiedy, niezależnie od nas – może się zamieniać. Może ulec radykalnie zmianie.


Bez zrozumienia definicje „małej ojczyzny”, wspólnoty – nie ma definicje dobra wspólnego narodu. Każdy, kto uległ przeniesieniu ze swojej „małej ojczyzny” i poddał się ideologii, która jest oderwana od jego doświadczeń wspólnoty – nie będzie rozumiał konieczności działania na rzecz ogółu. To jedna istotna kwestia.


Drugą, równie istotną, jest uświadomienie sobie, iż dyskusje o przeszłości są dyskusjami, które nic nie wnoszą, nie posuwają Polski naprzód, a tylko zatruwają umysły.


Azrael

  • Dodano:
  • Autor: